- 1 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (17 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (29 opinii)
- 5 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (5 opinii)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (103 opinie)
Electronic Beats - przepis na świetny festiwal
Zobacz naszą relację wideo z Electronic Beats
Najdłuższa noc w roku, jak reklamowano Electronic Beats, sprawdziła się wyśmienicie. Wypełnione po brzegi Centrum Stocznia Gdańska, przez kilka godzin bawiło się przy dźwiękach czołówki wykonawców współczesnej sceny elektronicznej.
Duże zainteresowanie przełożyło się na sukces frekwencyjny, a marka imprezy zagwarantowała zestaw świetnych wykonawców. Podczas gdańskiej odsłony mieliśmy do czynienia z przekrojem tego jak może być rozumiana muzyka elektroniczna.
Jazzanova pokazała jak świetnie na żywo można łączyć nujazz z muzyką elektroniczną i rozbudować koncert do świetnej, żywiołowej imprezy. Squarepusher zaprezentował bardziej wymagającą i eksperymentalną odsłonę elektroniki - niskie basy poruszyły budynek CSG i wprowadziły widzów w intensywny muzyczny trans. Wtórowały mu niesamowite wizualizacje w tle i na specjalnej masce.
Szalony set Digitalism był kipiącą taneczną zabawą, która rozgrzała publiczność do czerwoności. grupa świetnie rozumiała się z publicznością, racząc ich przebojowymi kawałkami, przy których ciężko było ustać w miejscu. Po nich zagrała liryczna i kobieca Dillon, jedyny zgrzyt tego dnia, poprzez wyciszoną grę na pianinie, trochę niepasujący i odstający od reszty wykonawców
Na koniec przyszła pora na gwiazdę festiwalu, Jamesa Blake'a. Mimo że w Trójmieście występował już aż 2 razy na żywo (w 2008 roku na festiwalu Transvizualia i rok temu na Open'erze), również teraz wywołał prawdziwy aplauz, prezentując przekrój swojej twórczości - od znanych utworów po zupełnie świeże nagrania. Co ważne, jego muzyka, poruszająca się gdzieś na granicy post-dubstepu i soulu, w przeciwieństwie do poprzednich wykonawców była trochę spokojniejsza, ale nie przeszkodziło to publiczności w zabawie przy znanych im w większości utworach muzyka
Co zadecydowało o powodzeniu festiwalu Electronic Beats? Jest co najmniej pięć powodów.
Po drugie - ceny. 50-60 zł w przedsprzedaży to naprawdę mało za taki zestaw wykonawców. Bardzo często w Trójmieście czy w Polsce za 40 zł można kupić bilet na jeden koncert, więc to bardzo korzystna oferta.
Po trzecie - marka. Electronic beats to nazwa, która fanom muzyki elektronicznej od kilku lat mówi bardzo dużo i promuje masę ciekawych zespołów, czy to przez swój magazyn czy przez liczne imprezy. Ciekawy zestaw wykonawców w gdańsku był więc gwarantowany.
Po czwarte - promocja. Festiwal był świetnie wypromowany zarówno w Trójmieście jak i w całej Polsce: plakatami, reklamami czy wywiadami i było o nim głośno w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Po piąte - sponsor, czyli telefonia komórkowa. Złośliwi mogą zarzucić, że Electronic Beats to impreza komercyjna, wspierana przez sieć komórkową. Ale nie ma w tym nic złego - jeśli w taki sposób mogą odbywać się świetne imprezy z ciekawymi wykonawcami, to trzeba tylko przyklasnąć tej idei. Każda promocja muzyki i organizowania ciekawych wydarzeń to dobry pomysł, więc organizatorom Electronic Beats należy podziękować za świetną muzyczną noc i liczyć, że ich impreza odwiedzi jeszcze Trójmiasto.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (23)
-
2012-04-30 12:15
DIGITALISM
mnie zabili kuźwa! :D
- 4 0
-
2012-04-30 14:22
Nie głośność a jakość dźwięku.
Cenną wskazówką dla organizatorów powinien być fakt, że sporo osób miało stopery w uszach... Nie brakowało też osób, które wyszły wcześniej, właśnie ze względu na chory poziom decybeli.
- 3 0
-
2012-05-12 22:00
sam jesteś zgrzyt
Dillon zgrzyt? Co najmniej powierzchowna ocena.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.