• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marcus Miller zagrał w Gdańsku

Przemysław Rydzewski
21 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Marcus Miller oczarował gdańską publiczność.


Nie było możliwości, by widowisko jazzowe Marcus + nie podobało się zebranej pod Filharmonią Bałtycką publiczności. Doskonały i sprawnie realizowany scenariusz, zebrane na trzech scenach gwiazdy światowego formatu, a do tego zróżnicowany repertuar. Królował jazz przystępny, ułagodzony powiązaniami z world music, często wręcz roztańczony. A wszystko pod mistrzowską batutą basowej gitary Marcusa Millera.



Sobotnie widowisko Marcus+ rozpoczęło się z symfonicznym rozmachem na środkowej z trzech wielkich scen umiejscowionych na placu obok budynku Filharmonii Bałtyckiej. Po pierwszych popisach solowych Marcusa Millera, nieodłącznie związanych z jego świetną techniką tzw. basowego slappingu, mogliśmy przenieść się na scenę prawą. Dokładniej rzecz ujmując, publiczność zabrał tam sam tytułowy bohater spektaklu, który przez cały wieczór nawiązywał z poszczególnymi artystami bogate muzyczne dialogi.

Jako pierwszy zaprezentował się Trilok Gurtu, nazywany - i to całkiem słusznie - najlepszym perkusistą świata. Korzystał on nie tylko z klasycznego zestawu bębniarskiego, ale przede wszystkim posługiwał się niezliczoną ilością perkusjonaliów - od bongosów poczynając, na wiadrze wypełnionym wodą kończąc. Zaprezentował wraz z zespołem klasyczne, przystępne i mocno uduchowione world music, przywołujące dokonania Jana Garbarka, który zresztą odkrył tego instrumentalistę dla świata.

Następnie przyszła kolej na reprezentantów rodzimej sceny, jeśli tak można jeszcze w ogóle mówić o zespole i samym Tomaszu Stańko. Był to bez wątpienia jeden z najlepszych momentów wieczoru, bezkompromisowy i bardzo odważny aranżacyjnie. Wystarczy wspomnieć świetny skład z Dominikiem Wanią na pianinie Rhodesa i kontrabasistą Sławomirem Kurkiewiczem, który poprowadził zażarty dialog z gitarą basową Marcusa Millera.

Wreszcie pojawił się również Leszek Możdżer, bohater ubiegłorocznej, pierwszej edycji widowiska zatytułowanego wówczas Możdżer+. Wraz z Millerem, uznany trójmiejski pianista wykonał chociażby świetną wersję "Sleep safe and warm" ze swojej ostatniej płyty poświęconej twórczości Krzysztofa Komedy.

Absolutnym objawieniem okazał się być niezrównany mistrz harfy, pochodzący z Kolumbii Edmar Castaneda. Jego kameralny, solowy koncert był wydarzeniem na skalę kończącego widowisko występu Sinfonii Varsovia pod batutą Gila Goldsteina. Tu nawet nie można mówić o samej technice, która przekracza ludzkie możliwości pojmowania instrumentu, trzeba wspomnieć też o doskonałej melodyce. Blado wypadły za to kompozycje, a właściwie piosenki występującej zaraz po Castanedzie wokalistki Angélique Kidjo, która od samego początku starała się roztańczyć gdańską publiczność.

Nie można oczywiście zapomnieć o samym Marcusie Millerze, któremu przez cały wieczór towarzyszył doskonały, znany trójmiejskiej publiczności z ubiegłego roku, zespól z saksofonistą Alexem Hanem na czele. Na zakończenie zaprezentowała się Sinfonia Varsovia, który wykonała m.in. przepiękne "So What" z repertuaru, tak bliskiego Millerowi, Milesa Davisa.

Organizacyjnie Marcus+ pobił zatłoczoną na Targu Węglowym ubiegłoroczną edycję widowiska. Przeniesienie koncertów na Ołowiankę i lepsza komunikacja, przełożyły się jednak na wiele mniejsze zainteresowanie ze strony publiczności. Szkoda, bo warto było zobaczyć tak zacne zgromadzenie żywych legend światowego jazzu w jednym miejscu. W Gdańsku. Bezpłatnie.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (183) 1 zablokowana

  • ZNAKOMITE

    Koncert na rewelacyjnym poziomie. Szkodz, że miasto zagłoszuło fragmenty puszczając sztuczne ognie na zakończenie jarmarku - zespuły trochę klimat. Może przyjdzie kiedyś czas, że imprezy w mieście da się skoordynować.... Niestety - troszkę obciach przed takimi Tuzami Muzyki.

    • 12 1

  • Koncertowo (1)

    Za pewne muzycznie było na pewno więcej niż poprawnie :-), nie powala mnie efektowne granie Marcusa Millera aczkolwiek trzeba przyznać że miał bardzo dobrego nauczyciela w osobie Jaco Pastoriusa, technika nienaganna i naprawdę potrafi Miller, ale mi to bardziej pod show podchodzi i oczywiście to tylko moja opinia, która nie wszystkim zapewne rodakom przypadnie do gustu :P. Reszta współwykonawców tego koncertu łącznie z orkiestrą naprawdę dały radę a publiczność...cóż....niektórzy w ogóle nie mieli wyczucia i faktycznie było słychać ich głupawe rozmowy na dodatek głośne...nachodzi mnie jedno pytanie...po co w ogóle przyszli bo mnie osobiście przeszkadzali w odbiorze muzyki. Widocznie pomylili koncert z pubem. Bolączką było 4 godzinne ponad stanie które troszkę zmęczyło mnie...

    • 5 2

    • jedna to był plener....

      zgadzam się , myślę też że miał to być jednak koncert plenerowy który trafi do większej publiki a niestety dobór utworów był nietrafiony, bo w większej/przeważającej części nieznany więc gro ludzi po prostu się nudziło gdyż do nich to nie trafiało. W zeszłym roku było zupełnie inaczej jeśli chodzi o dobór utworów i tyle w temacie:)

      • 1 3

  • dobre nagłośnienie ale zawsze są "ale" (4)

    1. Stopa Triloka Gurtu za głośno2. Leszek Możdżer w "Resemarys Baby" za cicho3. Bass Marcusa zbyt głośno w większości utworów4. Pokaz sztucznych ogni - zadziwiający brak komunikacji organizatorów dwóch iprezPodsumowując - piękne widowisko. A "Blast" z orkiestrą - arcydzieło

    • 4 0

    • stopa Triloka (2)

      faktycznie za głośna, za to bas był za cicho. Natomiast, czy akurat bass Marcusa był za głośno to kwestia dyskusyjna. W końcu grał jako gospodarz, więc lekkie wysunięcie na przód wydaje się całkiem normalnie. Mi nie przeszkadzało akurat. A fajerwerki faktycznie były masakryczne.

      • 1 0

      • (1)

        no nie wiem, w zeszłym roku Miller też miał za głośny bas. On się po prostu lubi narzucać :P

        • 0 2

        • bo dobry sprzęt, dużo środka i gra klangiem to i się wybija :)

          • 0 0

    • Mi się wydaje, że z basem to było celowo

      Reszty nie zauważyłam (może za słaby słuch;) ), ale te fajerwerki, to jakaś MASAKRA! Koncert był akurat na "prawej" scenie, więc staliśmy plecami do tych fajerwerków, gdy się zaczęły i byłam przekonana, że zwariowałam, słysząc jakieś trzaski. Bardzo nieprzyjemna sprawa, wystarczyło przełożyć fajerwerki o 40 minut później i zapewne ich widownia byłaby większa, bo ludzie zgromadzeni na koncercie chętnie by je obejrzeli, zamiast wkurzać się, że przeszkadzają im w odbiorze koncertu.

      • 2 0

  • Pokolenie Pokemonów (2)

    Widać, że dla niektórych muzyka klasyczna czy jazzowa to obciach, stąd negatywne opinie w stylu "koncert do bani". Powiem szczerze - nie dziwi mnie to. Po drodze na koncert mijałem przy jakimś klubie imprezę w stylu "umcyk umcyk", która cieszyła się sporym zainteresowaniem wśród młodych. Czego od nich oczekiwać, jeśli na Vivie od dawna bardziej liczą się proste beaty okraszone gołymi biustami i tyłkami modelek w teledyskach, na MTV prawie nie ma już muzyki, w RMF i ZET ciągle grane jest 10 szmirowatych utworów zapętlonych przez cały dzień. Nawet w TVP jeśli już jest powtarzany jakiś koncert, to najczęściej o 3 w nocy. Ci biedni młodzi ludzie są nieustatnnie ogłupiani przez tzw. mainstreamowe media. Justin Biber ma więcej fanów niż Queen... Ale bardzo się cieszę, że są jeszcze ludzie, którzy słuchają, lubią i szanują dobrą muzykę.

    • 32 0

    • Dla mnie te nieuniknione przejście obok wspomnianej imprezy po koncercie było nieco kuriozalne i podziałało jak przysłowiowy kubeł zimny wody. Zgadzam się z opinią, że tak naprawdę to ci młodzie ludzie są biedni. Nie każdy musi słuchać od razu jazzu czy innej muzyki dla melomanów ale brak gustu, poczucia smaku i przynajmniej minimalnego obycia z kulturą i sztuką za dobrze nie wróży na przyszłość.

      • 14 1

    • zgadzam się,

      też przechodziłem koło owej dyskotekowni i aż strach było spojrzeć w jej stronę. Jacyś kolesie w sweterkach z przed dekady, muza bumc bumc bumc bumc, browar się leje, krzywo spojrzysz i w zęby...masakra. Na całe szczęście jazzowisko było przednie, najwyższej klasy. Byłem zdumiony że jest jeszcze trochę kumatych muzę ludzi, nie dających się omotać kitem wciskanym przed media. Jazz rules :)

      • 4 0

  • nazwa (3)

    jak się nazywa utwór z materiału filmowego?

    • 0 0

    • Sleep safe and warm znane także jako kołysanka. Kompozytor - Krzysztof Komeda, film dziecko Rosemary, reżyseria Roman Polański

      • 0 0

    • (1)

      blast

      • 1 0

      • dzięki wielkie

        • 0 0

  • Krzysztofie, masz 100 % racji (4)

    Wybrałem się na ten koncert z narzeczoną - takie wydarzenie 1,5 godziny od mojego domu, w dodatku za darmo, podczas gdy normalnie cena biletu zaczynałaby się pewnie od 200 zł - tego po prostu nie można było przegapić! Marcus Miller poza oczywistym potwierdzeniem geniuszu muzycznego, pokazał również jak świetnym jest człowiekiem. W trakcie każdego występu okazywał szacunek swoim partnerom, a spektakl z Edmarem Castanedą, to już był istny kosmos! Z potwornie ciężkim sercem opuściłem miejsce koncertu 10 minut po północy (rozkład SKM w nocy to jakieś totalne nieporozumienie) i idąc w kierunku dworca, minąłem po drodze wspomniany wcześniej, śmieszny namiocik przy marinie, gdzie odbywała się jakaś denna dyskoteka. Ta sytuacja dobitnie pokazała, jak muzyka dużo mówi o człowieku. Na Marcusie - mnóstwo ludzi w każdym wieku, uprzejmie słuchających i odbierających piękno wyszukanych dźwięków, w tym namiocie - banda blachar i dresików czujących się, jak jacyś władcy świata, kręcących się w kółko do głupiego, zapętlonego bitu. Przechodząc obok, poczułem się jakbym zleciał z wysokiej góry na samo dno i jeszcze zakopał w mule. Naprawdę, nie dociera do mnie fakt, że w mediach lansuje się te śmieszne Dody, Mandaryny, Peje i inne badziewia, które mają czelność nazywać się muzyką, a takich geniuszy, jakich wczoraj można było zobaczyć na Ołowiance, bezczelnie się pomija albo ogranicza do drobnej wzmianki w gazecie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wiem, że słuchając takich kapel jak Led Zeppelin, Queen, Toto czy wielu innych, nie brnę tam, gdzie podążają tępe masy, dla których śmieszne piosenki Justina Biebera są cudownymi doznaniami.Pozdrawiam fanów prawdziwej muzyki :)

    • 28 3

    • Drogi Danielu (3)

      Też mi się nie podobał ten namiot z bardzo kiepską, w moim mniemaniu muzyką, ale pamiętaj: "Kto się wywyższa, będzie poniżony" (Mt 23,1-12)

      • 4 4

      • (2)

        Tu nie chodzi o wywyższanie się; trzeba po prostu coś zrobić, edukować, pokazywać, że jest coś ciekawszego, głębszego, niż denne umcyk umcyk. No chyba, że uważasz, że ta "muzyka" z namiotu przy marinie jest na równi z jazzem etc. Jeśli tak, to gratuluję tolerancji.

        • 0 0

        • Przeczytaj mój komentarz jeszcze raz i będziesz miał odpowiedź. (1)

          Nie podoba mi się taka muzyka, nie podobają mi się ich ubrania, ale nie zamierzam ich wyzywać od tępych głupków, blachar itd tylko dlatego, że poszli tańczyć do beznadziejnej wg mnie muzyki. Nie widziałam, żeby robili coś złego, nikogo nie atakowali, nie okradali ani nie wyzywali. Trochę szacunku do innych ludzi - chyba w ogóle nie zrozumiałeś przekazu koncertu, na którym byłeś i to jest bardzo smutne. Wyzywając ich za to, jakiej słuchają muzyki stawiasz się na ich poziomie, a nawet poniżej.

          • 2 0

          • Nie, nie, to Ty nie zrozumiałaś co ja napisałem ;) Pierwsze zdanie "Tu nie chodzi o wywyższanie się", po za tym gdzie ja kogoś wyzywałem od blachar etc? oO ps. nie jestem Danielem :P Chodzi o to, że mimo wszystko należy różnicować muzykę (a razem z nią słuchaczy) na lepiej i gorzej rozwiniętych -> nie wyzywam ich przecież, tylko wskazuję, że należy edukować. Kapito? :)

            • 0 1

  • Instrument (5)

    Czy ktoś wie jak się nazywał ten instrument dęty, na którym grał MarcusSteff

    • 1 0

    • Saksofon barytonowy (1)

      Zwany również saksofonem basowym :)

      • 1 4

      • taka z ciebie fanka jak z koziej ...

        • 0 0

    • moim skromnym zdaniem był to klarnet (1)

      • 2 1

      • klarnet basowy

        • 3 0

    • klarnet basowy

      • 1 0

  • nie mogłem być na żywo

    na szczęście była transmisja na Canal +HD więc mogłem nacieszyć zmysły tym świetnym spektaklem...

    • 1 0

  • Droga Fanko Jazzu (1)

    Nigdzie się nie wywyższam, lecz cieszę faktem, że ktoś dał mi kiedyś dostęp do prawdziwej muzyki, którą dziś mogę się rozkoszować, a potem dyskutować o niej z innymi koneserami :)

    • 3 2

    • Ja również się cieszę,

      do dzisiaj chodzę rozanielona cudownym koncertem. Jednak wyzywanie obcych ludzi, bo "tańczyli do głupiego bitu" nie należy do kulturalnych zachowań. I uważam, że owszem - wywyższasz się i uważasz się za lepszego od nich. Pozdrawiam.

      • 0 2

  • Kenny Hicks (2)

    Przyłączam się do zachwalających wczorajszy wieczór - było fantastycznie mimo że był to niewątpliwe maraton :). Momentami atmosfera leciutko "siadała" ale nie można się dziwić - trudno utrzymać pełną koncentrację (a takiej wymaga tego rodzaju przekaz) przez ponad 4 godziny. Jedyne co moim zdaniem się nie udało w pełni to występ Kenny'ego Hicks'a. Na moje kaprawe oko nie był on do końca przygotowany do występu albo coś mu tuż przed wyjściem na scenę zaszkodziło ;). summa summarum - naprawdę było warto! Co do organizacji - co nieco można byłoby poprawić ale ogólnie patrząc na skalę przedsięwzięcia daję 4+ - w końcu to nie Open'er :). Mam natomiast malutką pretensję do ludzi, którzy próbowali niemal wjechać na koncert swoimi samochodami - przecież Gdańska Starówka by night to niezapomniane wrażenie - wracaliśmy z Żoną w bardzo przyjemnym nastroju (aczkolwiek nogi nieść nie chciały :))czekamy na więcej - może jakieś propozycję odnośnie gospodarza przyszłorocznego wieczoru? - moje propozycje - któryś z braci Marsalisów, Joshua Redman, George Benson, Herbie Hancock, Ron Carter - pomarzyć można :)

    • 7 1

    • Pat Metheny!! :D

      • 0 0

    • Co do Kenny'ego Hicksa

      A mnie bardziej w występie tego wokalisty przeszkadzało to, że najpierw zapomniano mu włączyć mikrofonu a potem był notorycznie za cicho. Wydawało mi się to sporym nietaktem po tym, jak Marcus Miller zapowiedział go z ogromnym szacunkiem jako "incredible singer"...

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Oliwia Kreja, czyli Cookie Mint, prowadziła program 101 Dalmatyńczyków na kanale: