- 1 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (13 opinii)
- 2 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (5 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (26 opinii)
- 5 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (101 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Czy dorosłość równa się samotność? O przyjaźniach i życiu towarzyskim po trzydziestce
Umawianie się ze znajomymi po trzydziestce to skomplikowany proces. Najpierw wszyscy wyciągamy kalendarze i telefony, trwają burzliwe narady, a pierwszy wspólny wolny termin udaje nam się znaleźć za mniej więcej miesiąc. Ustalamy datę, którą i tak będziemy jeszcze przekładać - bo chore dziecko, bo pies, bo praca... Do spotkania dojdzie albo nie. Czy dorosłość równa się samotność?
Kalendarz imprez: nadchodzące koncerty
"Czasami czuję się samotna" - piszę do przyjaciółki, która dobrych kilka lat temu wyjechała do innego miasta. "W czasach studenckich po prostu wzięłabym wino i do ciebie przyszła, a teraz? Spotkania ze znajomymi dzielą się na dwa typy: szybkie kawki na mieście, podczas których nie ma czasu ani warunków, żeby poruszać intymne tematy, albo proszone podwieczorki, na które umawiamy się rodzinami i które wymagają ode mnie stania pół dnia przy garach".
Tanio, smacznie i do syta. Polecamy pięć miejsc, gdzie można tak zjeść
"Mam dokładnie tak samo" - dostaję odpowiedź. "Chętnie wpadłabym do kogoś spontanicznie po pracy, nawet żeby pomóc mu w kuchni albo popatrzeć, jak wiesza pranie. Myślę, że tu nawet nie chodzi o rozmowę, a o przebywanie w swoim towarzystwie, takie spontaniczne i niewymuszone".
Coraz więcej obowiązków
- Praca, dom, rodzina, dzieci - to wszystko sprawia, że czas dla znajomych się kurczy - wylicza jeden z moich kolegów. - Kiedyś miałem mocną ekipę, z którą co tydzień graliśmy w planszówki. Teraz jeden z nich wyprowadził się pod miasto i nie chce mu się do nas dojeżdżać, drugi zaangażował się w politykę, a trzeci ma na głowie remont i małe dziecko. Wczoraj policzyłem, że nie widzieliśmy się już prawie rok, a przecież lubiłem spędzać z nimi czas.
Zmieniają się ludzie i obowiązki, które muszą na siebie brać. Jednak nawet ci, którzy w życiowym pędzie pozostali "niezmienni", mają trudność w utrzymaniu kontaktów towarzyskich.
- Nigdzie nie wyjechałem, nie założyłem rodziny, pracuję dorywczo, a i tak bardzo dokucza mi samotność - mówi Andrzej. - Co z tego, że ja zawsze mam czas, skoro moi znajomi nie mają go nigdy? A jeśli już go dla mnie znajdą, to rozmowa wcale się nie klei... Nie mam pojęcia o dzieciach, kredytach, samochodach. Chciałbym kreatywnych, zabawnych, pełnych szalonych pomysłów rozmów rodem ze studenckiej domówki, ale w moich rozmówcach nie ma już tego dawnego luzu. No może czasem, po alkoholu...
Jak się okazuje, wspólne zainteresowania też nie są gwarantem sukcesów towarzyskich.
- Kiedy urodziłam dziecko, przez chwilę poczułam się częścią większej społeczności. Moje koleżanki też miały dzieci w podobnym wieku, w dodatku udało mi się nawiązać kilka nowych znajomości z innymi mamami. Szybko jednak przyszła refleksja, że jedyne, co nas łączy, to dzieci. Rozmowy o tym, co już potrafią, ile zjadły, co zrobiły - mówi Paula. - A potem przyszedł czas żłobkowych i przedszkolnych chorób i znów te znajomości się poluzowały. Za bardzo jesteśmy zajęte produkcją przebrań z kartonów lub wycieraniem nosów, żeby znaleźć czas na spotkanie.
Związek zamiast przyjaźni?
W rozmowach o przyjaźniach w dorosłym życiu często pojawia się motyw partnera, który w pewnym momencie życia przejmuje rolę najlepszego przyjaciela. Trudno się z tym nie zgodzić, wszak przyjaźń to podstawa udanego związku. Jednak śmiem twierdzić, że nie jest w stanie całkowicie wypełnić pustki po dawnych przyjaźniach.
- Bardzo doceniam mojego męża jako przyjaciela, powiernika i pocieszyciela. Wiem, że mogę pójść do niego z każdym problemem. Świetnie też rozmawia nam się na błahe tematy. Jednak kiedy się z nim posprzeczam albo kiedy bardzo zirytuje mnie swoimi zwyczajami, to chciałabym kupić butelkę wina i wygadać się przyjaciółkom. Małżeństwo nie jest w stanie zastąpić mi tego, co dawały mi spotkania w babskim gronie. Niestety coraz rzadziej udaje nam się znaleźć na nie czas - mówi Kasia.
Randki tak, miłość nie? Czego naprawdę szukają dziś single?
Jak w takim razie zadbać o przyjaźnie w dorosłym życiu? Nie mam na to żadnej złotej rady. Może warto czasem odpuścić perfekcjonizm i zaprosić do siebie znajomych, mimo kurzu na półkach i pustki w lodówce? W dawnych sporach postawić wyżej relację niż rację? Zrezygnować z jakiegoś dodatkowego projektu na rzecz czasu dla bliskich? A przede wszystkim zrozumieć, że "do tanga trzeba dwojga" i nie marnować czasu na tych, którzy nie chcą poświęcać go nam.
Opinie wybrane
-
2022-06-15 14:37
Smutne ale prawdziwe (13)
Pamiętam z dzieciństwa, że kiedyś wizyty były spontaniczne, imieniny huczne, dobra zabawa pomimo szarej rzeczywistości wokół. Teraz żeby się spotkać trzeba to zaplanować, potwierdzić przygotować... i przestaje się chcieć. Szczęście jeżeli małżonkowie są przyjaciółmi to mają siebie, gorzej jeśli są ze sobą z przyzwyczajenia, przez przypadek czy z konieczności...
- 194 6
-
2022-06-16 09:16
Jeden z najlepszych artykułów!
W latach 1970tych spotkania już wtedy czasem były związane z planowaniem i przygotowaniami, ale poza okazyjnymi spotkaniami panowała zasada spontaniczności.
Tak więc normalne było, że osoby i rodziny zaprzyjaźnione mogły nagle pojawić się niezapowiedziane przed drzwiami, nie powodując konsternacji. Ludzie po prostu byli przygotowani na takie zdarzenia, bo te nie były postrzegane jako niepożądane. Było wręcz odwrotnie!- 10 0
-
2022-06-16 08:18
tak tak jak dziś
- 0 1
-
2022-06-16 08:12
A jak się wyprawialo
Imieniny to sąsiad pożyczał sąsiadowi krzesła
- 32 0
-
2022-06-15 21:06
(3)
Z wiekiem ludzie coraz bardziej sie dystansują.A poza tym po dlugim nie widzeniu się zanikają powoli wszelkie tematy,z wyjątkiem tych najgorszych o rodzinie,dzieciach,wnuczkach i sukcesach .....Dlatego takie spotkania po latach są po prostu męczące.Jest to niestety standard im starsi tym mniej spotkań i tematów.
- 41 1
-
2022-06-15 22:23
(2)
Tak mi sie zycie ulozylo, ze sporo latam. Musze powiedziec, ze najciekawsze, najlepsze, najbardziej pamietane rozmowy mam z przypadkowymi wspolpasazerami. Ze znajomymi to jest zawsze jakis nudny update ogolnozyciowy o nieruchomosciach czy sukcesach dzieci ;)
- 35 0
-
2022-06-16 10:54
To prawda. Tez tak mam.
- 10 0
-
2022-06-16 08:08
Mam tak samo.Z przyjemnością wspominam takie znajomości,bez udawania, spontaniczne, luźne- o wszystkim i o niczym
- 18 0
-
2022-06-15 17:39
(5)
To prawda. Ja olałem jednych znajomych. Dobrze zarabiają a przyjmują cie "o paluszkach" a jak szykują się do nas do rzucają "ale chyba masz whisky coo"....
- 26 3
-
2022-06-16 09:20
Mam stale baterię Wino, Whisky, Rum, Wódka w domu ale znajomi przynoszą co najmniej wino i to od razu skrzynkę. Zdarza się że znajomi wpadają spóźnieni, bo musieli jechać dalej po odpowiedni płyn.
- 3 3
-
2022-06-15 20:17
(1)
Nie trzeba w domu sie spotykac. Sa kluby, restauracje, piwiarnie...itd. Tyle mozliwosci! I kazdy placi za siebie. Po problemie.
- 28 2
-
2022-06-16 09:23
Spotkania w domu, to ważna rzecz.
- 8 3
-
2022-06-15 18:08
(1)
Co wy się tak wszyscy po domach prowadzacie? :) Spotkanie w domu to jest jakis kłopot jednak wg mnie, szczególnie jak ktoś ma duzo na głowie. Trzeba chatę z grubsza ogarnąć, coś przygotować. Nie lepiej to na rower albo coś?
- 36 5
-
2022-06-15 20:06
Podoba mi się Twój tok myślenia, tak trzymaj. Pozdrawiam serdecznie :)
- 14 2
-
2022-06-15 20:21
Spójrzmy prawdzie w oczy... (2)
te tłumaczenia o braku czasu to zwykłe wymówki, bo jak ktoś chce się spotkać, to się spotka. Sama dziecka nie mam, ale mam mnóstwo pracujących, dzieciatych znajomych - problemu nie ma. Po prostu dla jednego ważniejsze będzie spotkanie w gronie znajomych, dla drugiego codzienne odkurzanie podłogi. życie.
- 106 7
-
2022-06-16 11:54
(1)
To tez dyskusyjne. Kolege widujesz na spotkaniach po pracy a co wtedy robi jego Zona / dziewczyna? Ogarnia Dom, kladzie dzieciaki spac, przygotowuje cos na drugi dzien etc. Kolejna akcja wyjscie po pracy I to Samo. I wtedy faktycznie mozna miec odczucie ze nie ma problemow some spotkac. Gdyby jednak zapytac ta druga strone - wygladala by opinia z
To tez dyskusyjne. Kolege widujesz na spotkaniach po pracy a co wtedy robi jego Zona / dziewczyna? Ogarnia Dom, kladzie dzieciaki spac, przygotowuje cos na drugi dzien etc. Kolejna akcja wyjscie po pracy I to Samo. I wtedy faktycznie mozna miec odczucie ze nie ma problemow some spotkac. Gdyby jednak zapytac ta druga strone - wygladala by opinia z lekka inaczej. Tez mam sporo znajomych z ktorymi nie ma problems sie spotkac a wrecz marza o tym by spotykac sie jak najczesciej wlasnie glownie dlatego by zwiac z domu I od obowiazkow.
- 13 0
-
2022-06-16 19:04
Bo problem zaczyna sie jak chce sie wyjsc do znajomych razem z żoną. Wtedy zaczyna sie gimnastyka (dziedek, babacia itd )
- 0 0
-
2022-06-15 16:54
To już niestety nie te czasy, (5)
jak za naszego dzieciństwa, że do rodziców co rusz ktoś przychodził. Dom był pełen gości, zazwyczaj niezapowiedzianych. Po prostu ktoś zapukał i wszedł i już było wesoło.Do mamy koleżanka na kawę do taty sąsiad na piwo, wspólne grille, a nawet święta były. Było skromnie i prosto, ale bardzo wesoło.A teraz większość młodych ludzi z mojego otoczenia
jak za naszego dzieciństwa, że do rodziców co rusz ktoś przychodził. Dom był pełen gości, zazwyczaj niezapowiedzianych. Po prostu ktoś zapukał i wszedł i już było wesoło.Do mamy koleżanka na kawę do taty sąsiad na piwo, wspólne grille, a nawet święta były. Było skromnie i prosto, ale bardzo wesoło.A teraz większość młodych ludzi z mojego otoczenia to narcystyczne jednostki, które lubią rozmawiać o pieniądzach. Co za ile kupili, gdzie jadą na wakacje, jaki samochód kupują. Takie towarzystwo wzajemnej adoracji.
- 146 5
-
2022-06-16 14:30
(2)
A mnie już wtedy przeszkadzaly niezapowiedziane wizyty - ja miałam lat naście, wpadała rodzina z kilkuletnimi dziećmi i oczekiwało się ode mnie, że będę się nimi zajmować, a tymczasem np. miałam sprawdzian następnego dnia i ostatnie, na co miałam ochotę, żeby go zawalić, to było niańczenie nie swojego rodzeństwa.
+ takie wizyty zawsze byłyA mnie już wtedy przeszkadzaly niezapowiedziane wizyty - ja miałam lat naście, wpadała rodzina z kilkuletnimi dziećmi i oczekiwało się ode mnie, że będę się nimi zajmować, a tymczasem np. miałam sprawdzian następnego dnia i ostatnie, na co miałam ochotę, żeby go zawalić, to było niańczenie nie swojego rodzeństwa.
+ takie wizyty zawsze były jednostronne.
Chętnie zaproszę, choćby z dnia na dzień, swoją przyjaciółkę, ale zasada "niech wpada, kto chce" zwykle sprawia, że masz na głowie ludzi, których nie lubisz, ale np. są dalszą rodziną.- 5 0
-
2022-06-16 15:16
....gdzieś wyżej było coś o narcystycznych jednostkach.... (1)
- 1 1
-
2022-06-17 09:32
Jestes narcyzem bo masz wlasne plany? Zalecam dorosnac.
- 4 0
-
2022-06-15 21:16
(1)
I czemu tak jest? Jak patrzę po nas (rodzina 2+2), to może i ktoś mógłby wpaść niezapowiedzianie, pod warunkiem, że nie przeszkadzałoby mu że będę podczas rozmowy np. prasować albo pilnować dziecka albo gotować obiad na jutro. W moim rodzinnym domu był na wszystko czas, bo mieszkaliśmy z dziadkami na emeryturze i teraz dopiero widzę, jak wiele
I czemu tak jest? Jak patrzę po nas (rodzina 2+2), to może i ktoś mógłby wpaść niezapowiedzianie, pod warunkiem, że nie przeszkadzałoby mu że będę podczas rozmowy np. prasować albo pilnować dziecka albo gotować obiad na jutro. W moim rodzinnym domu był na wszystko czas, bo mieszkaliśmy z dziadkami na emeryturze i teraz dopiero widzę, jak wiele mieliśmy od nich wsparcia (obiady, zajmowanie się nami po szkole, jakieś prasowanie, sprzątanie). W dużych miastach dochodzi też odległość, przeważnie miało się znajomych ze szkoły, którzy mieszkali w okolicy, a jak potem wyprowadzili się do Krakowa to cóż, można się z nimi spotkać 2x w roku tylko...
- 22 1
-
2022-06-16 09:05
wymowki
- 5 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.