- 1 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (44 opinie)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (114 opinii)
- 3 Recenzja "Challengers": intensywne kino (44 opinie)
- 4 100cznia otworzyła sezon (52 opinie)
- 5 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (44 opinie)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (57 opinii)
Dawid Kwiatkowski rozpalił sopocką Scenę do czerwoności
W sobotni wieczór w sopockim klubie Scena wystąpił Dawid Kwiatkowski, promując swój najnowszy krążek, zatytułowany "Countdown". Emocje od pierwszej do ostatniej chwili sięgały zenitu, publiczność śpiewała każdy przebój razem z wokalistą i śpiewać nie przestała nawet wtedy, kiedy solista i towarzyszący mu muzycy zeszli ze sceny.
Dawid Kwiatkowski swój debiutancki singiel "Biegnijmy" wydał w 2013 roku i niezwłocznie zaskarbił sobie sympatię swoich rówieśniczek. Rola "idola nastolatek" musiała Kwiatkowskiemu jednak ciążyć, ponieważ zdecydował się zmienić nie tylko wizerunek, ale i styl muzyczny. Podczas sobotniego koncertu zaprezentował się w nowej, bardziej dojrzałej (co sam podkreślał) odsłonie.
Sobotni koncert, jak przypomniały fanki, był szóstym występem Dawida Kwiatkowskiego w klubie Scena. Tym razem wokalista promował swoją najnowszą płytę, zatytułowaną "Countdown", dlatego to przeboje z tego krążka wypełniły pierwszą część. Publiczność usłyszała m. in. tytułowe "Countdown" (powtórzone na bis), "Let it breathe", "Cold Beaches" czy "Bad Habits" , podczas wykonania którego fanki uniosły kartki, na których wypisały swoje "nałogi".
W drugiej części koncertu znalazły się covery, jak np. "Ostatni" Edyty Bartosiewicz, "Stu policjantów" Justyny Steczkowskiej czy "Ale w koło jest wesoło" grupy Perfect. Kwiatkowski przypomniał również, ku uciesze fanów, swoje wcześniejsze przeboje, m. in. "Pop&Roll" (tytułowy utwór z drugiego albumu studyjnego), "Nasze Miasto" czy "O każdy dzień" w nowych, bardziej dynamicznych aranżacjach.
Elektroniczne, czasem wręcz rockowe brzmienie, bez wątpienia przypadło do gustu wiernym fankom, czego dowodem była gorąca atmosfera na widowni. Całość dopełniała dynamiczna gra świateł. Nie zabrakło też elementów pirotechnicznych, rodem z koncertów Oberschlesien.
Jak zostało wspomniane, atmosfera na widowni sięgała zenitu od pierwszej do ostatniej nuty. Takiej publiczności pozazdrościłby Kwiatkowskiemu niejeden artysta! Od pierwszych dźwięków fani śpiewali pełnym głosem razem z wokalistą, bawili się, skakali, piszczeli i ani na chwilę nie zwalniali tempa. Nie przestali śpiewać nawet wówczas, kiedy zespół schodził ze sceny.
Sobotni koncert pokazał, że Dawid Kwiatkowski dojrzał muzycznie i bez wątpienia trafił w ręce utalentowanych ludzi, którzy właściwie go ukierunkowali. A jednak, choć muzyki w tej nowej, "dorosłej" odsłonie, słuchało się z wielką przyjemnością, słowa kierowane do słuchaczy pokazały, że z dojrzałością muzyczną nie idzie w parze dojrzałość emocjonalna. Kwiatkowski zaprezentował się jako osoba egocentryczna, przeświadczona o własnej wyjątkowości i nie mająca w gruncie rzeczy nic wartościowego do powiedzenia, co wyryło rysę na bardzo dobrym koncercie.
Podczas wykonania "Bad Habit" fanki wzniosły w górę kartki z wypisanymi własnymi nałogami.
Ostatnią z piosenek, "#Aloha", fanki śpiewały pełnym głosem jeszcze długo po zakończeniu koncertu i zejściu wykonawców ze sceny.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (38) 3 zablokowane
-
2017-03-26 10:53
a kto to jest ?
- 23 1
-
2017-03-26 09:54
Super...idę na koncert posłuchać piosenkarza, a muszę słuchać wycia małolat :/
- 15 3
-
2017-03-26 09:41
To info powinno się znaleźć na stronie dla dzieci
Po co na głównej, to dajecie?
- 50 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.