• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Emocjonalne oblicze metalu. Koncert Katatonii w B90

Jarosław Kowal
5 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Jeszcze przed wybrzmieniem pierwszych nut klawiszowego wstępu do "Last Song Before the Fade" barierki pod sceną okupowane były przez kilka rzędów fanów na całej szerokości klubu B90, ale dopiero drugie w rozpisce "Deliberation" - z wydanego dziesięć lat temu i wciąż przez wielu stawianego jako niedościgły wzór "The Great Cold Distance" - sprawiło, że dziesiątki gardeł wyrzuciły z siebie radosne okrzyki i piski. Jeszcze przed wybrzmieniem pierwszych nut klawiszowego wstępu do "Last Song Before the Fade" barierki pod sceną okupowane były przez kilka rzędów fanów na całej szerokości klubu B90, ale dopiero drugie w rozpisce "Deliberation" - z wydanego dziesięć lat temu i wciąż przez wielu stawianego jako niedościgły wzór "The Great Cold Distance" - sprawiło, że dziesiątki gardeł wyrzuciły z siebie radosne okrzyki i piski.

Trójmiejscy fani metalu, którzy pierwszych nagrań ulubionych kapel wysłuchiwali na kasetach magnetofonowych, nie mają powodów do narzekania. W ostatnich latach na naszym podwórku pojawiły się niemal wszystkie czołowe grupy europejskiego ciężkiego grania z lat 90., a od wczoraj można odhaczać kolejną pozycję na liście marzeń - Katatonię.



Niedawno szwedzki zespół przeszedł kilka poważnych zmian - ze składu po wielu latach współpracy odeszli Daniel Liljekvist oraz Per Eriksson, a jedną z przyczyn były różnice w wizji dalszych działań muzycznych. Faktycznie tegoroczny album ("The Fall of Hearts") jest zwrotem w nieco inny, bardziej prog rockowy kierunek i można się tu dopatrywać wpływów Bruce'a Soorda (lidera The Pineapple Thief), który chwilowo pełnił rolę gitarzysty Katatonii, a także wydał znakomity album ("Wisdom of Crowds") wraz z Jonasem Renkse. Zwolennicy starszych wydawnictw z jednej strony nie musieli się jednak obawiać - "The Fall of Hearts" przywołano na żywo zaledwie cztery razy - z drugiej w setliście znalazło się niewiele utworów o dacie powstania starszej niż 2006 rok.


Jeszcze przed wybrzmieniem pierwszych nut klawiszowego wstępu do "Last Song Before the Fade" barierki pod sceną okupowane były przez kilka rzędów fanów na całej szerokości klubu B90, ale dopiero drugie w rozpisce "Deliberation" - z wydanego dziesięć lat temu i wciąż przez wielu stawianego jako niedościgły wzór "The Great Cold Distance" - sprawiło, że dziesiątki gardeł wyrzuciły z siebie radosne okrzyki i piski. W pewnym momencie Jonas Renkse z zaskoczeniem rzucił w kierunku muzyków: "Jak to możliwe, że nigdy dotąd nie byliśmy w tym mieście?" i trudno było się dziwić tak dużemu entuzjazmowi, skoro ze strony widowni uderzała potężna energia zwrotna niemal po każdym odśpiewanym zdaniu.

Jedyne, czym Katatonia może się martwić, to średnia wieku ich fanów. Wprawdzie furorę zrobił siwowłosy mężczyzna, który w imponujący sposób przetańczył niemal cały koncert, niemniej niewielka liczba słuchaczy poniżej trzydziestego roku życia zaskakuje i to nie pierwszy raz. Moonspell, Paradise Lost czy właśnie Katatonia zarejestrowały w ostatnim czasie znakomite albumy, a jednak zdaje się, że grono ich odbiorców jest stałe, nie powiększa się o młodych odbiorców.

  • Uczestnicy koncertu przed wejściem do B90.
  • Uczestnicy koncertu.
  • Chyba nikt nie wziął Katatonii na poważnie, gdy zapowiedziała ostatni utwór wieczoru. Po kilku minutach dopełniania formalności w postaci skandowania nazwy zespołu przez tłum, powrócili na bis, który otworzyli swoim przebojem numer jeden - "My Twin".
  • Uczestnicy Katatonia
  • Publiczność podczas koncertu.
Kliniczna katatonia objawia się przede wszystkim popadaniem w jedną z dwóch skrajności - całkowite zahamowanie wszelkich ruchów lub ich gwałtowne wybuchy. Podobnie można opisać muzykę Szwedów. Atmosfera "Teargas" zmuszała do zatrzymania się i wsłuchania w pełne emocji wersy bez unoszenia powiek, ale już "For My Demons" należałoby usytuować na przeciwnym biegunie - przy tak potężnym, charakterystycznym riffie gitarowym czuć było pod stopami drżenia wywołane szaleńczym podskakiwaniem odzianego w czerń tłumu. Chyba nikt nie wziął Katatonii na poważnie, gdy zapowiedziała ostatni utwór wieczoru. Po kilku minutach dopełniania formalności w postaci skandowania nazwy zespołu przez tłum, powrócili na bis, który otworzyli swoim przebojem numer jeden - "My Twin".

Katatonia wyraźnie obrała kurs na nowe brzmienie, ale nie jest ono na tyle różne od dokonań z ostatnich lat, aby "The Fall of Hearts" wplecione w inne kompozycje odstawało i burzyło harmonię. Fani wyczuli to błyskawicznie i chyba nikt z B90 nie wyszedł zawiedziony. Jedynym, co tego wieczoru było niemal niemożliwe do zniesienia był zespół Agent Fresco. Dawno nie słyszałem tak fatalnego głosu i tak nieudolnych prób kopiowania twórczości Tool. W trakcie ich występu na małej sali klubu zaroiło się od uciekinierów, pod drzwiami i na zewnątrz również było tłoczno, a przez wiele twarzy przewijał się grymas zakłopotania.

Trójmiejska publika nie zawiodła. Choć w tym tygodniu w B90 odbędzie się jeszcze wyprzedany koncert Behemoth, to także Katatonia mogła cieszyć się wysoką frekwencją i - o ile wierzyć słowom lidera kapeli - ich powrót do Gdańska jest tylko kwestią formalności.

Katatonia w B90:

Wydarzenia

Katatonia (8 opinii)

(8 opinii)
90 zł
ciężkie brzmienia

Miejsca

  • B90 Gdańsk, Elektryków

Zobacz także

Opinie (41) 6 zablokowanych

  • Ten agent franco nawet spoko

    ale ta cała katatonia to jakiś emo zepsuł z grubasem na wokalu

    • 2 2

  • jakieś żarty (3)

    Pięknie napisana relacja, szkoda tylko, że mija się z prawdą. Przede wszystkim nie wiem gdzie Pan redaktor był w czasie kiedy grała Vola, bo nie widzę o tym nawet wzmianki. Co do Agent Fresco to zespół jest fenomenalny, choć bardzo specyficzny, ale to w końcu islandczycy więc wszystko jasne. Dodam, że w swoim kraju zdobyli za ubiegłoroczny album nagrody album roku i wokalista roku. No ale jak ktoś słyszał nieudolne kopiowane Tool (w życiu bym nie pomyślał o takim porównaniu) to ciężko z tym polemizować... Dla mnie akurat ten koncert był najlepszy, całkiem spore było też grono pod sceną i było widać, że się podobało. No i Katatonia, zespół znam od wielu lat, bardzo lubię i szanuję, ogromnie podobają mi się dwie ostatnie płyty, natomiast koncertowo no cóż, specjalnie tyłka jakoś nie urywają. Powiem więcej, z miejsca w którym stałem miałem widok na prawie całą publikę i generalnie była bardzo statyczna, także bajkopisarstwo o drżeniu podłogi można było sobie darować. Tym niemniej mają cały worek fantastycznych utworów więc mimo małych mankamentów (stłumione brzmienie gitar) występ był udany.

    • 8 4

    • ale nie czujesz, że to kwestie subiektywne? (2)

      dziennikarz w relacji opisuje swoje wrażenia, taka rola. to, że ty masz inne, nie oznacza, że ktoś nie ma racji, a ktoś ma. każdy ma prawo do swojego zdania, tyle. wg mnie Agent Fresco to żart i akurat zgadzam się z tym, ze tego wieczoru tylko Katatonia się liczyła

      • 1 1

      • (1)

        subiektywne relacje w takiej formie u dziennikarza to trochę słabo. subiektywnie mu też drżała podłoga?

        • 2 1

        • ten komentarz to trochę słabo, bo tak nie po polsku, że nawet nie wiem, o co ci chodzi

          • 0 3

  • Nie byłam na koncercie.... (1)

    .... ale tych rozentuzjazmowanych tłumów na zdjęciach nie widać :)

    • 5 4

    • Kwoka nigdzie nie byla

      ale zawsze wie najlepiej :)

      • 6 3

  • Agent Fresco

    to była katorga! całą ekipą ewakuowaliśmy się na palarnię. akurat w co drugiej recenzji porównywani są do Tool, więc nie wiem o co wielkie halo, Tool to przecież nie tylko wokal. dramat, ale na szczęście Katatonia zrekompensowała!

    • 5 4

  • fantazja

    Porównanie z Tool jest po prostu absurdalne :) Agent z Fresco wokal miał momentami faktycznie męczący, ale mimo wszystko cały zespół prezentował ciekawe stylistyczne przekładańce, kojarzące się np. z Incubus. Dla mnie bardzo dobry koncert, dokładając do tego Katatonię, która rozkręciła się gdzieś od połowy ;)

    • 5 2

  • Agent Fresco

    Fatalna recenza. Wokalista Agenta zdecydowanie potrafi śpiewać, bawić się barwą i skalą wokalu, i technicznie jest bardzo ok, a to czy się to komuś podoba czy nie to kwestia gustu. Ale porównanie do TOOLa? a może Katatonia to zrzynka ze Slayera?

    • 9 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (53 opinie)

(53 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach (2 opinie)

(2 opinie)
w plenerze, gry

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Trójmieście znajduje się plac zabaw z zamkiem rycerskim ze zdjęcia?