• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdzie się podział stary Open'er? Podsumowanie

Weteran Open'era
7 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Festiwalowicze tuż pod główną sceną. Festiwalowicze tuż pod główną sceną.

"Mimo że z jednej strony festiwal się rozrasta, to z drugiej strony podupada. Z kilku względów" - pisze nasz czytelnik, wieloletni uczestnik festiwalu Open'er w Gdyni. Zgadzacie się? W sobotę zakończyła się trwająca od środy, 12. edycja imprezy. W niedzielę specjalny dodatkowy koncert na lotnisku w Kosakowie dadzą Dizzee Rascal i Rihanna.



Jestem weteranem Open'era (od razu zastrzegam - nie jestem festiwalowym dziadkiem, który wzdycha do starego Jarocina i złotych czasów Woodstocku) i byłem na większości jego edycji. Pamiętam fantastyczne koncerty jeszcze, gdy festiwal odbywał się na Skwerze Kościuszki. Przypuszczam, że większość dzieciaków, które teraz tłumnie najeżdżają lotnisko w Kosakowie nawet o tym nie wie. Mimo że z jednej strony festiwal się rozrasta, z czego bardzo się cieszę (trwa cztery dni, organizatorzy przygotowali więcej koncertów, w tym specjalny występ Rihanny w niedzielę), to z drugiej strony podupada. Z kilku względów.

Po pierwsze: lans, lans i jeszcze raz lans. Festiwal ewidentnie skierowany jest do młodzieży gimnazjalnej i licealnej, która dostaje pieniądze rodziców za to, że udało jej się zdać do następnej klasy. Kiedyś średnia wieku na festiwalu wynosiła około 26-30 lat. T-shirt, dżinsy, wygodne buty i muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka do samego rana. Co mamy teraz?

Człowiek chodzi i potyka się o pijane dzieciaki, które pewnie od pół roku szykowały garderobę na festiwal. Teksty w autobusach i kolejce w stylu "Co to jest ten Blur i Nick Cave? O co tyle zamieszania z tymi dziadkami?" są na porządku dziennym (pamiętam jak kilka lat temu grupa młodzieży próbowała wspólnie ustalić, co to jest Pearl Jam i wyszło na to, że: "chyba jakiś nowy zespół z Anglii"). Młodzi jadą na festiwal, aby się pokazać, powrzucać zdjęcia na Facebooka, a potem do końca wakacji paradować z opaską na ręce, aby pokazać "patrzcie i podziwiajcie - byłem/byłam na Open'erze".

Ten spęd - w większości nieletniej - młodzieży można określić jako napływ hipsterskich zombie na Gdynię, która staje się na ten czas jakimś Hipsterville. Przesiadują z drogimi telefonami na chodnikach pod sklepami, obnoszą się z programem festiwalowym na wierzchu, mimo upału wciągają na nogi wysokie kalosze huntery, aby pokazać, że nadążają za modą. Muzyka schodzi na dalszy, niemal niewidoczny plan (no chyba że gra akurat modny zespół, który wypada znać).

Oczywiście, jeśli ktoś chce posłuchać dobrej muzyki, to na Open'erze znajdzie dla siebie niejeden koncert. Bo to wciąż jeden z najlepszych festiwali muzycznych w Polsce. Mam jednak nadzieję, że organizatorzy z Alter Art wsłuchają się również w głosy osób, które pamiętają początki i to, jak festiwal się pomalutku rozrastał. Tegoroczna edycja daje nadzieję - pełne prawdziwej energii i muzycznego mistrzostwa koncerty dały takie zespoły, jak Queens Of The Stone Age, Nick Cave czy Blur.

Open'er to przede wszystkim muzyka
Komentarz Łukasza Stafieja z Trojmiasto.pl


Uczestnictwo w letnich festiwalach muzycznych to dla wielu polskich nastolatków sposób spędzania wakacji, czyli najbardziej szczęśliwego czasu w roku. Nic więc dziwnego, że młodzież chce go spędzić, dając z siebie wszystko i pokazać się rówieśnikom z jak najlepszej strony. Krzywdzące jest jednak stwierdzenie, że do udziału w Open'erze motywuje je wyłącznie chęć lansu. Młodzi ludzie są niezwykle świadomi swoich muzycznych wyborów, a ich wiedza muzyczna niejednokrotnie przewyższą tę, jaką posiadają starsi festiwalowicze, często zamknięci w przesyconej muzyczną nostalgią przeszłości. Dla jednych i drugich tegoroczny Open'er miał wiele do zaoferowania, bo przecież nie można zapominać, że na lotnisku w Kosakowie najważniejsza jest zawsze muzyka.

W tym roku to właśnie trzydziestolatkowie powinni mieć największe powody do radości. Najlepsze koncerty festiwalu dał Nick Cave & The Bad Seeds oraz Blur, weterani swoich gatunków. Ten pierwszy, niczym jakiś opętany mag uwiódł publiczność mrocznymi, a zarazem pięknymi pieśniami. W swym scenicznym szaleństwie był niezwykle szczery, a jego emocje podczas występu zdawały się być w pełni autentyczne. Z kolei ojcowie brit-popu podczas swojego pierwszego występu w Polsce nie zawiedli energią i swoje największe hity wykonali, jak gdyby wciąż mieli po dwadzieścia lat.

Pośród niemal stu artystów, którzy od 3 do 6 lipca przewinęli się przez cztery festiwalowe sceny nie sposób nie wspomnieć również o rockowych twardzielach z Queens Of The Stone AgeSkunk Anansie, których pełna pierwotnej energii wokalistka Skin miała bodaj najlepszy kontakt z publicznością. Z niezwykłą energią i entuzjazmem gdyńska publika przyjęła również The National oraz Kings Of Leon, których koncert cieszył się największą frekwencją.

Ciekawostką był występ Johnny'ego Greenwooda, który zagrał muzykę kompozytora Steve'a Reicha. Tuż po tym koncert Reicha z orkiestrą zamknął festiwal. Muzyka gitarowa w pełni zdominowała tegoroczny program festiwalu - brak wyraźnej gwiazdy elektroniki był jego największym minusem (koncerty takich wziętych projektów, jak Crystal Castles czy Disclosure to wciąż za mało). Festiwal spełnił natomiast oczekiwania fanów popu - dobrze przyjęte zostały koncert Kendricka LamaraMiguela. A przed uczestnikami wciąż jeszcze show Rihanny, która w niedzielę da dodatkowy, specjalny występ o godz. 22. Dwie godziny wcześniej zagra Dizzee Rascal. Bilety kosztują 198 zł.
Weteran Open'era

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Wydarzenia

Rihanna (32 opinie)

(32 opinie)
198 - 258 zł
pop

Wydarzenia

Opinie (246) 4 zablokowane

  • Tylu zniewieściałych, idiotycznie ubranych... (5)

    ...kolesi w takim natężeniu dawno nie widziałem. Ma_sa_kra

    • 41 7

    • Do m (1)

      Gdyby wszyscy ubierali się tak jak ty, to by była nuuuuuda. Czy to takie trudne do zrozumienia , że ludzie są różni?

      • 6 14

      • Jak ja, czyli jak? :D

        Nie załączałem swojego zdjęcia do komentarza :> Jop, ludzie są różni, spoko, fajnie. Fajnie, że są metale, goci, hipisi. Ale to open'erowe hipsterstwo, które niezależne od płci i wieku stara się wyglądać jak obdarzona miernym gustem 15latka, nie niesie ze sobą żadnej głębszej ideologii. Ubieracie się zgodnie z trendem, z modą, która przyszła skąśtam i jest napędzana tylko przez chęć bycia wyjątkowym, a jednocześnie zaakceptowanym w grupie. Ot, taki mały paradoks. Od kilku dni przez Gdynię przewija się tylu modnych i wyjątkowych, że staliście się całkowicie przeciętni :)
        Czy już nikt nie potrafi _sam_sobie_ stworzyć własnego stylu?

        • 14 0

    • A co, szukałeś tam twardego samca?

      Myślałem, że tam jedzie się dla muzy, a nie szukania facetów.

      • 3 0

    • (1)

      Najlepiej niech wszyscy ubiorą dresik Adidasa i ogolą łeb na zero, albo włóżmy wszyscy mundury - wtedy nie będą zneiwiesciali

      • 3 12

      • widać, że nie masz pojęcia o innych ubraniach skoro znasz tylko dresy, mundury i pstrokate pastelowe gimbusiarskie ciuszki.

        • 13 0

  • Myślę, że autor artykułu nie ogarnął pewnej oczywistości: Open'er rozrósł się do 4 dni nie dlatego,

    aby pomieścić wszystkie potencjalne zespoły, które on by chętnie pooglądał, ale dlatego, aby wreszcie dać możliwość posłuchania muzyki także takiej, dla której w ciągu 1-2 dniowego festiwalu miejsca nie było i być nie mogło. Alternatywa w postaci dziesięciu scen równoległych z oczywistych powodów nie miała sensu ("trzy moje zespoły grają jednocześnie! okroili mnie na bilecie!").

    To, że 10 lat temu uczestnik miał 30 lat, a teraz brodzi wśród 10 lat młodszych od niego "gimbusów" nie oznacza, że nastąpiła jakaś dramatyczna zmiana.
    Owszem wszechobecny lans jest aż nazbyt widoczny, ale nie oznacza on zmiany charakteru festiwalu, ale zmianę charakteru obecnego młodego pokolenia. 10 lat temu nie było jeszcze facebooka, a najdroższe komórki robiły rozmyte zdjęcia o podziałce 640x480 (i tylko przy dobrym oświetleniu) i tyle.

    Dopóki na scenie Open'era nie śpiewa Bieber, nie jest źle, he he (choć nie wykluczyłbym, że jeśli za 20 lat będzie jeszcze Open'er, to go zaproszą, aby posłuchały go 35-latki).

    • 10 1

  • Mam kilka uwag do tekstu
    1) Lans i hipsterzy zawsze byli na openerze, jest tylko kwestia jaki to jest odsetek uczestników
    2) średnia wieku w tym roku chyba rzeczywiście dużo bardziej zaniżona, co pewnie najbardziej wpłynęło na opinie autora, też mi to przeszkadzało, ale to subiektywna opinia
    3) Co do nieznajomości zespolów i teksów przez uczestnikow festivalu mam zupełnie inne zdanie, jest OK, a przede wszystkim poprawila się znajomośc angielskiego a przynajmniej fragmentow tekstow

    • 6 0

  • Ktoś ciągle pisze - bo jakby nie dzisiejsza moda to by wszyscy byli tacy sami.

    Ludzie, spójrzcie po sobie. Każdy z was wygląda identycznie. Te same kolory, te same buty, te same fryzury, te same gadżety, te same teksty, te same okulary i kapelusiki, te same plecaki i te same czapki.

    wydaje się wam, że jesteście tacy inni i lanserscy, a tak naprawdę każde jedno z was wygląda tak samo, albo w 90 % podobnie. Dziewczyny z grzywką na boku, faceci z falą na łbie, lustrzanki i pedalskie chusteczki przewieszone przez szyję i u facetów i u babek, pokolenie ''fejsbuka'' tępego lansu, rozwydrzenia i pstrokatej głupoty. To nie jest gadanie zgreda bo młodzież w każdym wieku ma swój plan, ma swój bunt ma swoje sprawy, ale wy dzisiaj do niczego się nie nadajecie tylko do robienia sfit foci, a chłopaki do robienia z siebie gejów bo to przecież takie modne, dobrze, że ta sztuczna emo moda już minęła bo to też była porażka i jak wszystko inne grubo spóźniona w polszy ahahahahaha.

    • 20 2

  • Marudy do budy

    Po raz pierwszy w tym roku nie kupiłem biletu na całość. Nie żałuje. Sobotę spędziłem bardzo przyjemnie: od rana do wieczora ciesząc się możliwościami jakie daje w tym roku festiwal. Zapłaciłem 190 złoty i wyszedłem jeszcze z książkami ( świetna inicjatywa) wartymi z 80 zł, które i tak pewnie bym kupił. Cena za 1 dzień nie jest wygórowana: jak się zobaczy ile kosztuje bilet na spektakl teatralny w sezonie, dołoży choćby jeden koncert na głównej scenie to wyjdzie mu więcej za wszystko to z osobna. Doskonale sobie zdaje sobie sprawę, że nie ma na co marudzić. Do mojego biletu z pewnościa dołożyli się młodzi wychowani po 90 roku ludzie, a właściwie to ich rodzice tyrający w korporacjach. Doskonale sobie zdaje sprawę że markteingowo- opener to spotkanie z markami. Nie dziwi mnie więc przewaga najbardziej podatnych na te działanie odbiorców- doskonała strategia przynosi rezultat. Cieszę się że pomimo tego organizator próbuje edukować, zwracać uwagę, pokazywać coś więcej i pamięta, że kiedyś była tylko muzyka.

    • 9 3

  • na dworcu w najlepsze podłaczeni do prądu bo im ajfoniki wysiały ...a kto zapąłci a prąD? my!

    • 6 4

  • Przesada

    Może są lanserzy, ale ogólnie dużo kolorowych ludzi. Już nie ma lat 80 tych, gdzie nie było nic, tylko papa po dziadku powstańcu. Młodzi ludzie nadają koloru i różnorodności , wszyscy nie mogą być tacy sami.

    • 11 4

  • chodzę raz na parę lat na konkretny koncert konkretnego zespołu

    Tak samo było w tym roku zespołem Nicka Cave'a.
    I być może byłem świadkiem najlepszego koncertu w moim życiu. A jubile street zrobiło wszystkim dziecko.
    A reszta niech sobie działa obok. Lans mi nigdy nie przeszkadzał. Choć nie załapałem się na Jarociny myślę, że lans był zawsze i wszędzie. Może kwestia skali.
    To nie jest żaden wymysł lokalnej głupoty młodzieży, tylko ogólnoświatowa tendencja. Podążanie za modą zapewne jest starsze, niż większość komentujących jest sobie w stanie to wyobrazić :).

    • 9 2

  • Widziałem dziewczynę, która w tak szybko obcinała nogawki w spodniach, że z kieszeni wypadły jej dwa ajfony

    Ps. czerwone kalosze h. już miała.

    • 17 2

  • kalosze (1)

    O co tu k....a chodzi z tym łażeniem w gumiakach teraz - no nie kumam tego zupełnie - 30 st. w cieniu a młodzi chodzą jak majster na budowie, do domu to się pewnie wejść nie da taki cap wisi

    • 62 5

    • nie każdemu śmierdzą stopy

      też nie rozumiem mody łażenia w gumiakach przy 27C i bezchmurnym niebie ale nie dziwię się, że młodzież wzięła 'na wszelki wypadek' kalosze.. wystarczy niewielki deszcz żeby na openerze zrobiło się błocko. Dlaczego zakładają je na 2 godzinną wizytę w centrum? to pozostaje już dla mnie zagadką

      no ale też nie każdemu pocą się i śmierdzą stopy .. to kwestia indywidualna - często związana z problemami związanymi z grzybicą.

      • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (54 opinie)

(54 opinie)
75 - 290 zł

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z muzyków współtworzył zespół Kury?