- 1 Gdzie na karaoke w Trójmieście? (19 opinii)
- 2 "Grillujemy" współczesne kino (51 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 4 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
Jak wypełnić kulturalną lukę? Artloop wie
8 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat)
Festiwal Artloop spełnił swoją misję - w ciekawy sposób wskazał, jak wypełnić kulturalną lukę w Sopocie na co dzień przesyconym albo turystycznym kiczem, albo pozasezonową stagnacją.
Klinem w ten układ na cztery dni, od czwartku do niedzieli, wbiła się trzecia edycja festiwalu Artloop. Impreza, która zamiast chować sztukę współczesną po galeriach i przestrzeniach dostępnych tylko dla wtajemniczonych w kulturalny obieg, wychodzi z nią w najbardziej uczęszczane przestrzenie miasta.
Wystawa "Mind the Gap" była głównym elementem festiwalu. To kilkanaście prac rozrzuconych po przeróżnych miejscach w mieście. Autorzy musieli się zmierzyć z hasłem "wypełnienia braku". Najciekawiej wypadły instalacje, które odsłonięto w niedostępnych na co dzień dla mieszkańców przestrzeniach i które dzięki festiwalowi te miejsca przywróciły do życia.
Anna Królikiewicz wnętrze zamkniętej kwiaciarni wypełniła sztucznym zapachem kwiatów, a w dawnym sklepie spożywczym przygotowała instalację - obiad rodzinny. Z kolei w podupadłej, majestatycznej Willi Bergera duet Nicolas Grospierre i Olga Mokrzycka-Grospierr stworzyli efektowny lustrzany labirynt, a Joanna Zastróżna w przeznaczonym do wyburzenia pawilonie pralni chemicznej otworzyła mini-galerię z artystycznymi dewocjonaliami. Tutaj także funkcjonował klub festiwalowy, który udowodnił, że nawet poza kurortowym centrum można stworzyć miejsce tętniące nocnym życiem.
To tylko kilka z prac wystawy. Całość można oglądać jeszcze w niedzielę w godz. 12-20 lub o godz. 17 podczas spaceru z kuratorem, który startuje na Placu Przyjaciół Sopotu (zobacz szczegółowy program).
To właśnie artystyczne zagospodarowanie głównego placu w centrum miasta najwyraźniej zrealizowało przewodnie hasło festiwalu. Filip Kozarski wykorzystując tutejsze miejskie przedmioty stworzył plac zabaw dla dużych i małych mieszkańców. Można było m.in. popatrzeć przez umieszczone na latarniach peryskopy, ochłodzić się w fontannie z hydrantu czy przejechać się na karuzeli na słupie ogłoszeniowym.
Punktem centralny instalacji była zbudowana z rusztowania w koronach drzew platforma, która stała się nie tylko chętnie wybieranym przez przechodniów miejscem relaksu, ale również przestrzenią warsztatową podczas wielopokoleniowych zajęć artystycznych przygotowanych przez organizatorów.
Wydarzeniem o randze ogólnopolskiej i jedną z najbardziej prestiżowych i ważnych imprez kulturalnych w Sopocie w ostatnich latach był performance amerykańskiej awangardzistki Laurie Anderson, która wystąpiła w piątek w sali koncertowej hotelu Sheraton. Ceniona na całym świecie artystka dała niezwykle hipnotyzujący występ, całkowicie pochłaniając uwagę widowni swoim minimalistycznym w formie, ale niezwykle bogatym w treści przekazem. Ograniczając część muzyczną do kilku partii na elektrycznych skrzypcach i oszczędnego podkładu muzyki elektronicznej, wygłaszała swój poetycki manifest pt. "Dirthday" pół żartem, pół serio traktujący o życiu, śmierci, ewolucji, współczesnej polityce i społeczeństwie.
Program uzupełniła bogata i ciekawa część filmowy - każdego wieczora festiwalu w Teatrze na Plaży oraz Państwowej Galerii Sztuki można było oglądać filmy m.in. poświęconej subkulturze najbliżej związanej z przewodnim wybrakowaniem, czyli punkiem. Organizatorom udało się nawet zaprosić na festiwal jednego z najważniejszych kronikarzy tego ruchu - amerykańskiego dokumentalistę polskiego pochodzenia, Lecha Kowalskiego - i pokazać retrospektywę jego twórczości.
Festiwal Artloop, choć w pierwszym zetknięciu dla przeciętnego odbiorcy trudny w odbiorze i swoim awangardowym programem odsłaniający się na ataki przeciwników wydawania pieniędzy z miejskiego budżetu na kulturę, spełnił swoją misję. W ciekawy, miejscami wręcz unikalny sposób pokazał, jak wypełnić kulturalną lukę w Sopocie na co dzień przesyconym albo turystycznym kiczem, albo pozasezonową stagnacją.
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (12) 1 zablokowana
-
2013-09-08 08:11
sopocianie mają gest
Setki tysięcy co roku na te wymysły a na placu brak fontanny. A dworzec po co w ogóle - wystarczy jakaś klitka wepchnięta w galerię handlową
- 18 10
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.