- 1 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (34 opinie)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (10 opinii)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (56 opinii)
- 4 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (49 opinii)
- 5 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (136 opinii)
- 6 Juwenalia Gdańskie: koncerty i atrakcje (12 opinii)
Męskie granie - koncert Waglewskich w Żaku
Na ten sceniczno-rodzinny zjazd słuchacze czekali ze zniecierpliwieniem - na długo przed koncertem drzwi wejściowe klubu Żak zdobiły plakaty promujące koncert Waglewskich z dopiskiem "bilety wyprzedane".
Czemu tak długo musieliśmy czekać na wspólny koncert Waglewskich? Sami muzycy w wywiadach przyznają, że musieli do tego dojrzeć i chodziło tu raczej o synów, którzy na początku swojej przygody z muzyką konsekwentnie unikali pokusy szybkiej kariery u boku ojca muzyka. Woleli sami zapracować na swoją sławę. Kiedy już Fisz i Emade udowodnili, że są pełnoprawnymi muzykami, którzy osiągnęli niemal wszystko, bez obaw mogli zdecydować się na wspólną płytę z seniorem Waglewskim. Jak to wyszło? Naprawdę dobrze... Można się było o tym przekonać na niedzielnym koncercie "Dream Teamu W".
Pomimo tego, że na scenie spotykają się trzy indywidualności (wspierane przez Marcina Maseckiego na pianinie oraz Bartka Łęczyckiego na harmonijce ustnej) całość jest spójna i perfekcyjne zagrana dzięki specyficznym relacjom między muzykami. Jak w prawdziwej rodzinie, tak i w tym przypadku całością kieruje Waglewski senior: on nadaje rytm i kształtuje poetykę utworów. Przez co (albo i dzięki temu, zależy od gustu) większość materiału granego na scenie jest bardzo Voo Voo-owska - spokojna, melancholijna i powolna.
Szybciej robiło się tylko podczas sporadycznych wystąpień Fisza, które świetnie urozmaicały koncert. Countrowy "Badminton" czy prawie punkowy "Sport" budziły publiczność z bluesowego letargu. Właśnie ta różnorodność, której tak brakowało podczas koncertu "Kolegów", jest największą siłą nowego materiału. Dzięki niej nie było ani chwili na nudę.
Nieczęsto się zdarza, by na koncert polskiej grupy bilety były wprzedane kilka dni przez występem. Rzadko też klub stawia na pierwszym miejscu komfort tych, którzy bilety kupili, oszczędzając im wcielenia się w rolę sardynki, kiedy czerpanie radości z koncertu jest zakłócane walką o ostatki tlenu na sali. W tym wypadku "Żak" stanął na wysokości zadania.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (12) 1 zablokowana
-
2008-04-02 11:04
Żałuję
Nie byłem, żałuję, przepraszam, to się więcej nie powtórzy...;) Ale to nie moja wina, naprawdę, biletów już nie było, a skoro były większe tłumy niż na EST'cie, trzeba chyba Żaka rozbudować.
Pozdrawiam- 0 0
-
2008-04-06 20:48
'Nieczęsto się zdarza, by na koncert polskiej grupy bilety były wprzedane kilka dni przez występem'
żałosne,zawsze jak jest dobry koncert ,to biletów brak od tydnia wzwyż.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.