Czterdzieści butelek po winie w
Zielonej Bramie. Ósemka młodych chłopaków bierze je w dłonie i... rozpoczyna koncert. Wówczas butelki, mniej lub bardziej napełnione wodą, przeistaczają się w instrumenty muzyczne.
Grupa nazywa się Egri Bikaver Ensamble. Oprócz chłopaków jest jedna dziewczyna.
- Na pomysł grania na butelkach wpadłam zupełnie przypadkowo - mówi
Bogna Czerwińska, dyrygentka zespołu.
- Na początku były puste, dopiero później napełnialiśmy je wodą.Odświętnie ubrani, w kapeluszach na głowach, wzbudzają ogromne zainteresowanie przechodniów.
- Trójka z nas jest studentami Akademii Muzycznej - mówi Bogna.
- Pozostali uczą się na uniwerystecie i politechnice. Koncertować na butelkach zaczęli w maju. Na początku przed wyjściem na ulicę przeprowadzali 6-7 prób. Teraz wystarcza im tylko jedna.
- Największe kłopoty są ze strojeniem - wyjaśnia Bogna.
- Na szczęście jeden z kolegów ma słuch absolutny i to najczęściej jego zadanie. Dźwięk wydobywający się przy dmuchaniu w butelkę zależy od jej kształtu i ilości wody. W czasie koncertu trzeba odlewać lub dolewać wody. Mamy już zestrojone 2,5 oktawy.Podobno najlepsze butelki są po egri bikaver, tokaju i winach reńskich. Wszystkie dźwięki (butelki) mają swoje specjalnie oznaczone miejsca. Żeby nikt się pomylił.
- Jest nas ósemka, a dźwięków kilkanaście - komentuje Bogna.
- Musimy sobie radzić.W swoim repertuarze mają zarówno klasykę, jak i nieco nowocześniejsze dźwięki. Po namyśle wyznają, że najbardziej lubią "Skrzypka na dachu".
Kto nie miał tego szczęścia i nie trafił w czasie jarmarku na butelkowy koncert, może to jeszcze nadrobić. Grają już w ten piątek o godz. 19.00 w kościele św. Mikołaja w Gdańsku.