• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowości płytowe: Mazolewski, Walicki i Wojtczak

Borys Kossakowski
14 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Wojtek Mazolewski był w Czechosłowacji, Irek Wojtczak w Katowicach (ale w towarzystwie Amerykanów), a Olo Walicki siedział u siebie w domu na Kaszubach. Każdy z nich nagrał płytę zupełnie inną, tak jak zupełnie inne były okoliczności ich powstawania i osobowości tych jazzowych muzyków.



Wojtek Mazolewski Quintet, "Wojtek w Czechosłowacji", Mystic 2011. Wojtek Mazolewski Quintet, "Wojtek w Czechosłowacji", Mystic 2011.
Wojtek Mazolewski Quintet, "Wojtek w Czechosłowacji", Mystic 2011

Album ten, wydany niejako z zaskoczenia, jest efektem zachwytu, jakim zapałał kwintet do rytmów afro-karaibskich. "Czechosłowacja" jest także reakcją zespołu na zaskakującą popularność utworu "Newcomer (Sunny Take)" znanego ze "Smells like tape spirit", którym WMQ rozpoczął podbój listy przebojów radiowej Trójki. Nos Wojtka Mazolewskiego podpowiedział rozwiązanie niemal oczywiste - nagraj płytę ze specami od muzyki tanecznej. Padło na Niewinnych Czarodziei - Maceo Wyro i Envee.

"Wojtek w Czechosłowacji" nie jest jednak pełnowymiarowym albumem kwintetu, a jedynie międzylądowaniem przed kolejną płytą. Z jedenastu utworów tylko siedem pochodzi z nowej sesji (w tym jeden to minutowy skit Maceo). Siłą rzeczy nie jest więc to spójny album, ale raczej spontaniczny prezent dla fanów, szkatułka z pamiątkami z wakacyjnej podróży (do Czechosłowacji). Znalazła się w niej garść bujających słonecznych "regałów", w tym "Chase the devil" znany z repertuaru Maxa Romeo, dwa delikatne "odjazdy".

"Wojtek w Czechosłowacji" to w zasadzie tylko przystawka przed kolejną odsłoną kwintetu. Mazolewski narobił mi smaka na pełnowymiarową płytę karaibską z powiększoną sekcją dętą i perkusyjną, ale... pozostawił z niedosytem. Na nowy album kwintetu jednak jeszcze poczekamy, teraz w kolejce jest Pink Freud.

Olo Walicki, "Ewa Film Music", OWA Production 2011. Olo Walicki, "Ewa Film Music", OWA Production 2011.
Olo Walicki, "Ewa Film Music", OWA Production 2011

Sprzedaż płyt na całym świecie spada na łeb na szyję. A gdy album wyląduje na półce z muzyką filmową, to nie ma dla niego ratunku. Olo Walicki zdecydował się zaryzykować i opublikował kompozycje stworzone na potrzeby ścieżki dźwiękowej do filmu "Ewa" Adama Sikory i Igmara Villqista.

Wspólnym mianownikiem i muzycznym sensem dla czternastu krótkich kompozycji zawartych na albumie jest film, ale płyty słucha się przyjemnie nawet bez jego znajomości. Walicki zadbał o sugestywne brzmienia, przywołujące konkretne emocje. To płyta raczej melancholijna, niespieszna. Przeplatają się na niej trzy wątki przewodnie: abstrakcyjne partie przywodzące na myśl współczesną kameralistykę, niezbyt nachalną elektronikę i - trochę chyba zbyt nachalne - wokalizy sopranistki Kiry Boreczko-Dal.

Do nagrania ścieżki dźwiękowej Walicki zaprosił znanych muzyków jazzowych: Sławka Jaskułke, Michała Gosa, Wacława ZimplaPiotra Pawlaka. Uważny słuchacz odnajdzie na "Ewie" kilka smaczków. W klubowym utworze "Your Mad Quest", przypominającym trochę niemieckie Lali Puna, śpiewa tajemnicza La So - nie zdziwiłbym się, gdyby to była znana z pierwszych dwóch płyt Kobiet Ania Lasocka. Pod numerem jedenaście zaś znajdziemy utwór "Mirelka Dance", który został wykorzystany w klipie "Gdańsk - Myassto Wolności".

Fonda/Stevens Group feat. Ireneusz Wojtczak, "Trio", Not Two 2011. Fonda/Stevens Group feat. Ireneusz Wojtczak, "Trio", Not Two 2011.
Fonda/Stevens Group feat. Ireneusz Wojtczak, "Trio", Not Two 2011

Polscy artyści często zapraszają amerykańskich jazzmanów na gościnne trasy po kraju. Rzadziej spotyka się sytuację odwrotną, gdy nasi są doceniani i zapraszani do współpracy. Dlatego właśnie postanowiłem napisać o płycie firmowanej przez dwóch nowojorczyków: Joe Fondę (kontrabas) i Michaela Stevensa (fortepian), z którymi wystąpił mieszkający w Sopocie Ireneusz Wojtczak. Na wydanej przez krakowskie Not Two płycie usłyszymy jeszcze perkusistę Harvey Sorgena oraz altosaksofonistę Maćka Obarę. Płyta zawiera zapis koncertu, który odbył się dwa lata temu w Katowicach.

Album o mylącym tytule "Trio" zawiera niczym nieskrępowaną fantazję muzyków na temat tego, jak wygląda nowoczesny jazz. Znajdziemy tu elementy swingu i klasycznych kompozycji, szaleńcze free-wyścigi i radosny funkowy rytm z refrenem ("Fast").

Radość jest zresztą wspólnym mianownikiem tej płyty, choć bynajmniej nie chodzi tu o pustą wesołkowatość czy robienie sobie żartów. To kawał świetnej muzyki, granej w stu procentach na serio, a jednocześnie z ogromnym dystansem. Dużo dobrego można by pisać o umiejętnościach poszczególnych muzyków, każdy z nich ma głowę gorącą od pomysłów, a palce szybkie jak błyskawice. Ale największy atut tej muzyki umieszczono w nazwie zespołu. Chodzi naturalnie o słowo "group", muzycy grają bowiem jako fantastycznie zgrany kolektyw, a muzyka dosłownie wydaje się płonąć na scenie. A jednym z pięciu płomieni jest saksofonista i klarnecista Ireneusz Wojtczak.

Opinie (18) 1 zablokowana

  • Czechosłowacja la la la (3)

    Mazolewski jest najlepszy :) Płyta świetna!

    • 8 7

    • w czym ? (2)

      • 0 0

      • (1)

        A jak myślisz, o czym jest ten artykuł?
        O gotowaniu ziemniaków?

        • 0 1

        • o muzyce a ty piszesz ze jakas osoba jest najlepsza

          • 0 0

  • Nuda (3)

    Jazz/jass z taśmy produkcyjnej. Przewidywalne improwizajce, pindrzenie się do przypadkowego odbiorcy, muzycznie ślepa uliczka i mrożony indyk. Marnym pocieszeniem jest niezła technika grajków, ale to przecież nie łaska zagrać przyzwoicie.

    • 13 5

    • (1)

      jak już to yass

      • 0 3

      • mylisz się

        Jass=Jass

        • 4 2

    • yass zgasł

      • 0 0

  • Kupię wszystkie te płyty

    są zdecydowanie najlepszymi wydawnictwami w tym miesiącu. Za takie rewelacje można żądać nawet 100zł! Jest to żywioł nieokiełznany i to jest najbardziej wzruszające. Idylla dla uszu ten wysmakowany dźwięk ta pełnia gamy muzycznej wlana na płyty. Wszystko zapewne sprzeda sie w milionach egzemplarzy tym bardziej ze pora na prezenty!
    Muzyka nie tylko dla znawców ale też dla prostolinijnych słuchaczy. Naprawdę polecam wszystkim zarówno miłośnikom mocniejszej muzy z gatunku reprezentowanego przez Holokausto jak i miłośnikom melodyjnych usypiających pisków w stylu melancholijno - ponarkotycznych świstów.

    • 1 5

  • technicznie dobre, ale jakoś mnie porwały

    nie mają tego czegoś

    • 1 0

  • Czechslovakia

    Słyszałem, że nowa płyta Mazzolewskiego to pewnego rodzaju hołd dla ostatnio coraz bardziej popularnej kapeli z 3miasta: Czechoslovakia.

    • 10 2

  • i tradycji stalo sie zadosc.......

    ...jak zwykle te same mordy proponuja nam to samo..... portal kolesiowski.....

    • 5 3

  • Odnosze wrazenie... (3)

    ... ze wiekszosc rodzimych trojmieskich produkcji (szumnie nazywanych offowymi) specjalizuje sie w celowym udziwnianiu swoich utworow. Ostatni teledysk Mord pokazuje dokladnie o co chodzi, to samo tyczy sie Scianki i innych, ktorzy kiedys tworzyli dobrze a teraz zalatuja stechlizna. Identyczna sprawa ma sie z tytylami utworow - ktore tez sugeruja brak jakiegos powiewu swiezosci - a raczej zgnilym kotletem zalatuje, odsmazanym juz nawet nie bo odsmazyc sie nie da. Dlaczego "Smells like tape spirit"? Dlaczego inne tego typu wynalazki? Dlaczego te plyty nie sa w ogole znane poza tym rejonem? Dlaczego mialbym sluchac dzwiekow, ktore moge wyprodukowac sam na pierwszym lepszym sprzecie? Fajnie, ze cos sie dzieje, ze cos powstaje ale od lat to ta sama klika, Ci sami ludzie, tak samo przemadrzali i i znudzenie udajacy ekstraklase w lokalnych knajpach nie dajacy sie podejsc, pogadac bez durnego usmieszku i potraktowania potencjalnego sluchacza z gory jak niedouczonego guaniarza. Recytowanie wierszy w innych produkcjach - chociazby autora artykulu - wszystko sprowadza sie do udziwniania tekstow, polaczen slow, ktore po przesluchaniu powoduja bol glowy swoja przewidywalnoscia i przewidywalnymi polaczeniami pomiedzy znaczenami. Zaproponujcie wreszcie cos dajacego oddech a nie nieswiezy oddech po imrezie w tym samym towarzystwie, w tym samym miejscu, tak samo skonczonej rzyganiem tym samym niezdrowym zarciem. To czuc na tyle wyraznie, ze latwoscia bedzie ominiecie produktu z dala rozpoznawalnego.

    • 12 2

    • taki tredny w muzyce teraz i to nie tylko w jazz

      ale ogólnie w muzyce alternatywnej, rzadko wychodzi coś zaiste ciekawego, albo kalkują to co już było albo jakiś chłam... a recenzenci przyklaskują

      • 4 0

    • Święte słowa!

      jak wyżej.

      • 0 0

    • tekstowo

      super daje radę Rozumu Bękart, muzycznie trochę słabiej ale może się wyrobią!

      • 1 1

  • niech tylko nie , angazuja sie w reklamowanie zadnych bankow

    przestane ich lubić

    • 3 0

  • A płyty naszej Enchantii jak nie było tak nie ma... :-/

    A płyty naszej Enchantii jak nie było tak nie ma... :-/

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Za symboliczne narodziny bigbitu uważa się gdański koncert: