To będzie bardzo aktywny tydzień. Nie zabraknie absolutnych nowości, będą też straszne starocie. Będzie trochę poważnie, a trochę obrazoburczo. Oto nasze propozycje.
Piątek, 18 marca Gdybym mieszkał na Zaspie zapisałbym się na
kurs przewodnika Kolekcji Malarstwa Monumentalnego. Murale nie wytrzymują konkurencji z billboardami. Nie ma na nich wpół nagich modelek, ani elektronicznych gadżetów. Tym bardziej warto je znać. Zapisy prowadzi klub Plama, a w piątek kończy się rekrutacja.
Również w piątek rozpoczyna się
Wiek Miłosza Filharmonii Bałtyckiej. W tym roku dzieła Wielkiego Poety przepuszczą zmasowany atak na nasze umysły. Warto wybrać się na Pasję według św. Marka Johanna Sebastiana Bacha w tłumaczeniu Czesława Miłosza, zanim nastąpi przesyt naszym noblistą.
Późnym wieczorem będę się wahał. Mroczne "Nokturny" Teatru Amareya czy zawadiackie
Popsysze? Spektakl Amarei odbędzie się w ramach
XIII Spotkań Trójmiejskich Teatrów Niezależnych w IKA Winda, które potrwają do niedzieli. Rokendrolowe trio pohałasuje w sopockim klubie KissAss, do którego pewną mam słabość. Dlaczego? Sam nie wiem.
Sobota, 19 marca."To trio jest wyrafinowane, pewne siebie, dojrzałe. To przerażające, że tak młodzi
ludzie grają tak dobrą muzykę" - pisał o zespole
Marcina Wasilewskiego John Kelman z prestiżowego portalu allaboutjazz.com. Miał rację. W marcu, nakładem znakomitej wytwórni ECM ukazał się trzeci album zespołu "Faithful". Trójmiejska premiera odbędzie się w Klubie Żak.
mam rozpisany cały tydzień godzina po godzinie
4%
zaznaczam kilka najważniejszych wydarzeń, a resztę ustalam na bieżąco
56%
nic nie planuję, plany to kajdany
39%
korzystam z cyklu "Planuj tydzień" na Trojmiasto.pl
1%
Dokładnie o tej samej godzinie rozpocznie się koncert kontrowersyjnego duetu
Niwea. To połączenie abstrakcyjnej elektroniki Dawida Szczęsnego z dziwacznym rapem Wojciecha Bąkowskiego. Nie znoszę tej muzyki, ale na przekór sobie wybrałbym się na 2. urodziny Gdańskiej Galerii Miejskiej, żeby się przekonać, za co Niweę kochają inni. Tylko krowa nie zmienia poglądów.
Niedziela, 20 marca. W niedzielę wsiądę na rower, by pościgać się z wiatrem na przymorskich alejkach. I choć wieczorem najchętniej zostałbym w domu, to pewnie skoczę choć na chwilę do CSG na koncert
StarGuardMuffin. Jego lider, Kamil Bednarek, dzięki programowi "Mam Talent" stał się bożyszczem nastolatek. Nie oglądałem tego programu w telewizorze, więc teraz trzeba nadrobić zaległości. Swego czasu pisk dziewcząt zniechęcił do grania wielkich Beatlesów, bo był głośniejszy, niż dźwięki ze wzmacniaczy. Ciekawe, jak będzie w Stoczni?
Poniedziałek, 21 marca. "Jazzu nikt nie kuma, men" - śpiewał na płycie "P.O.L.O.V.I.R.U.S." Ryszard "Tymon" Tymański. Jeśli nie kumasz jazzu, przyjdź na koncert
Wojtczak-Gos: Duostany do Kawiarni Tea-tralna. Ten duet to kwintesencja energii, improwizacji, abstrakcyjnego myślenia i muzycznego oczyszczenia. Ostatnio wydali album pt. "Jebał was pies" i choćby za sam tytuł albumu warto wybrać się na ten wykon.
Wtorek, 22 marca. Amatorzy sztuki i amatorzy kobiet powinni się wybrać do CSW Łaźnia na Targi Sztuki Kobiet
Łaźnia Damska. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów na miejscu będzie można się zaopatrzyć w dzieła sztuki takich artystek jak Dorota Nieznalska czy Iwona Zając. Gdy ściany domu wydają ci się zbyt nagie, gdy zaproszono cię na parapetówę i nie wiesz co kupić, gdy masz ochotę na odrobinę luksusu, gnaj do Łaźni, zanim sprzedadzą najlepsze kąski.
Środa, 23 marca. Liga Mistrzów ma przerwę, więc każdy "prawdziwy mężczyzna" w środę odczuwa pewną pustkę i niedosyt. Z odsieczą przybywa kawiarnia Tea-tralna w Gdyni, która w ramach cyklu
"Noc z polskim filmem" zaprezentuje dwa klasyki polskiego kina dla twardzieli, "Psy" i "Psy II". Skoro już nie możemy oglądać w akcji Messiego ani Samuela Eto'o, to chociaż popatrzmy na naszego Bogusia Lindę. Jeśli jakimś cudem nie śmieszy cię: "Co ty wiesz o zabijaniu?", wybierz się do innego gdyńskiego
Teatru Muzycznego. W środowy wieczór leci klasyk amerykańskiego musicalu:
"Skrzypek na dachu". To sentymentalny powrót do legendy, spektaklu w reżyserii Jerzego Gruzy z 1984 roku.
Czwartek, 24 marca. Zarówno w kwestii filmów, jak i muzyki, raczej trzymam się z dala od przelotnych mód, wrzawy, hałasu i nachalnie promowanych hiciorów. Tym razem zrobię wyjątek, bo polski film rzadko wykracza poza trójkąt: żałosna komedia - martyrologia - adaptacja lektury szkolnej. Chętnie obejrzę dwie produkcje. Pierwsza to
"Sala samobójców", o której jedni twierdzą, że to arcydzieło, inni że dno.
"Jeża Jerzego" obrońcy moralności krytykują za wulgarność, która w założeniu
autorów miała być mieczem w walce o lepszą Polskę. Pójdę i sprawdzę, kto ma rację.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy