• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Mała syrenka". Nie tonie, ale tylko dryfuje

Tomasz Zacharczuk
27 maja 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (111)

Smutnym paradoksem aktorskiej wersji "Małej syrenki" jest fakt, że prosta w zamyśle opowieść negująca podziały i pielęgnująca różnorodność stała się pretekstem do internetowego hejtu i rasistowskich przytyków oraz źródłem napuszonych do granic absurdu kontrowersji. Wszystko za sprawą decyzji o obsadzeniu w tytułowej roli czarnoskórej aktorki. Halle Bailey swoim oponentom odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób, czyli świetną interpretacją Arielki, zaś odświeżona adaptacja baśni Hansa Christiana Andersena, wbrew obawom, nie zatonęła w morskich głębinach. Czy zarazem oznacza to, że klasyczna animacja sprzed ponad 30 już lat potrzebowała liftingu? Tak jak w przypadku wcześniejszych aktorskich wersji bajek Disneya, odpowiedź brzmi "nie".



Co grają kina w Trójmieście?



Jedni nazwą to ordynarnym "skokiem na kasę" żerującym na sentymencie starszej widowni, dla innych z kolei strategia Disneya jest próbą zainteresowania młodszego pokolenia klasycznymi opowieściami. Jakkolwiek by to interpretować, filmowy gigant idzie w zaparte i po zekranizowaniu "Pięknej i bestii", "Króla lwa", "Mulan" czy "Aladyna" porywa się na kolejną aktorską wersję kultowej animacji.

Padło tym razem na "Małą syrenkę", czyli adaptację baśni Hansa Christiana Andersena, którą najbardziej spopularyzowała chyba rysunkowa wersja filmu z 1989 roku. Efekt jest w zasadzie taki sam jak przy poprzednich tego typu projektach. Odtwarzając właściwie 1:1 animowane oryginały większych szkód spowodować się raczej nie dało, ale kolejny już raz można wątpić w sens takich przedsięwzięć.

Rozmachu, kolorowej fantazji i przebojowości w postaci piosenek czy choreografii odmówić "Syrence" nie można, ale brakuje tutaj większej energii, odwagi i tej nieskrępowanej niczym radości, jaka towarzyszyła animowanej wersji z 1989 roku. Rozmachu, kolorowej fantazji i przebojowości w postaci piosenek czy choreografii odmówić "Syrence" nie można, ale brakuje tutaj większej energii, odwagi i tej nieskrępowanej niczym radości, jaka towarzyszyła animowanej wersji z 1989 roku.

Ta syrenka zdecydowanie dała radę



Nie tyle sensu, ile przede wszystkim konsekwencji, zabrakło w pomyśle na nową "Małą syrenkę". Jeśli się bowiem powiedziało A (obsadzenie czarnoskórej Bailey w roli Ariel), to należało też powiedzieć B. Tymczasem za castingowymi eksperymentami nie poszły żadne odważne ruchy dotyczące fabuły. Poza kilkoma drobnostkami dostaliśmy właściwie odkalkowaną wersję słynnej animacji. Co zatem dała zmiana karnacji głównej bohaterki? Głównie internetowy hejt wycelowany w Bogu ducha winną młodziutką aktorkę, która zapewne spełniła swoje marzenie z dzieciństwa.

Bardziej zaskakującym od obsady filmu jest natomiast fakt, że Disney wciąż nie znalazł pomysłu, by czarnoskórej dziewczynie podarować w pełni autorski film, który nie pozostawiłby po sobie tak toksycznej smugi, jak w przypadku "Małej syrenki". Taki brak kreatywności dziwi tym bardziej, że przecież już w latach 90. studio z powodzeniem zrealizowało animacje, którymi bohaterkami były Indianka ("Pokahontas") i młoda wojowniczka z Chin ("Mulan").



Kontrowersji można więc było uniknąć, lecz czy owe kontrowersje nie są przypadkiem jedynie przesadzoną reakcją na zaistniałą sytuację? Czy ktoś dzisiaj pamięta o larum, jakie wywołała decyzja o mianowaniu Willa Smitha ekranowym Dżinem? Podobny los zapewne spotka też "Małą syrenkę", bo o ile jest to piękne i nakręcone z werwą widowisko, to w żaden jednak sposób nie jest w stanie konkurować z ponadczasowym oryginałem. Na pewno nie jest to winą Halle Bailey, która w roli Ariel prezentuje się znakomicie.

Młoda aktorka zwinnie łączy niewinność swojej postaci z jej niezaprzeczalnym urokiem, charyzmą, odwagą, ale i pewną nieporadnością czy zagubieniem. Świetnie operuje emocjami, co jest szczególnie godne podkreślenia z uwagi na fakt, iż przez dość znaczną część filmu aktorka musi jedynie posługiwać się mimiką (jej postać traci bowiem syreni głos). Obserwując Bailey można długimi fragmentami zapomnieć o tym, że jej rysunkowa poprzedniczka wyglądała zupełnie inaczej. Ta rola to najlepsza z możliwych odpowiedzi na bezpodstawną krytykę.

Halle Bailey dała z siebie wszystko i świetnie odpowiedziała na krytykę hejterów. Jej Ariel to bohaterka, która ujmuje urokiem i powala wokalem. W polskim wydaniu równie znakomitej Sary James. Halle Bailey dała z siebie wszystko i świetnie odpowiedziała na krytykę hejterów. Jej Ariel to bohaterka, która ujmuje urokiem i powala wokalem. W polskim wydaniu równie znakomitej Sary James.

Pływanie na szerokich, ale dość płytkich jednak wodach



Szkopuł w tym (i dotyczy to całego filmu), że młodziutka Halle gdyby nawet wyhodowała sobie autentyczny syreni ogon, to i tak nie przekona zagorzałych przeciwników nowej wersji "Małej syrenki". Tych nieco bardziej powściągliwych w opiniowaniu filmu przed jego obejrzeniem może z kolei przekonać realizacyjny rozmach, którego na pewno reżyserowi Robowi Marshallowi odmówić nie można. W te miejscami dość realistycznie ukazane morskie głębiny udało się tchnąć zaskakująco dużo kolorytu, fantazji i akrobatycznych sekwencji. Mroku, wbrew niektórym opiniom, wcale w tych zmąconych przez Urszulę (rewelacyjna Melissa McCarthy) wodach aż tak wiele nie ma, więc maluchy raczej przez palce śledzić akcji nie będą.

Nieco starszym widzom natomiast może już odrobinę przeszkadzać fragmentaryczna fabuła zanurzona w prostych schematach, które w kinie XXI wieku są już po prostu zbyt archaiczne. Nie ulega jednak wątpliwościom, iż "Mała syrenka" przede wszystkim celuje w najmłodszą widownię, którą wzruszą miłosne wzloty i upadki Arielki, a do łez rozbawi zwierzęce trio w postaci rybki Florka, kraba Sebastiana i głuptaka Blagi.

Nie tylko Halle Bailey prezentuje się świetnie. Doskonale w roli czarnego charakteru wypada kojarzona dotąd głównie z komedii Melissa McCarthy. Słabo wykorzystany jest natomiast Javier Bardem w roli władcy mórz i oceanów. Nie tylko Halle Bailey prezentuje się świetnie. Doskonale w roli czarnego charakteru wypada kojarzona dotąd głównie z komedii Melissa McCarthy. Słabo wykorzystany jest natomiast Javier Bardem w roli władcy mórz i oceanów.

Świetny polski dubbing na czele z Sarą James



Z maluchami u boku czy bez warto postawić na wersję z dubbingiem, bo ten stoi na najwyższym poziomie. Strzałem w dziesiątkę był angaż Sary James, której wokal powala barwą i skalą głosu. Młoda wokalistka równie znakomicie radzi sobie jednak także w scenach dialogowych, co nie było już taką oczywistością przed premierą filmu.

Doskonale brzmią zwierzaki (szczególnie Katarzyna Dąbrowska jako Blaga), którym nie ustępuje zresztą polska Urszula, czyli Olga Szomańska. Dawno już w kinie animowanym rodzimych dialogów i piosenek nie słuchało się z taką przyjemnością. Muzyczne ilustracje, w większości oparte na motywach z animowanej wersji, szybko wpadają w ucho. Co prawda równie szybko wylatują, ale chyba mało kto spodziewał się, że po wyjściu z seansu będzie szukać na Spotify playlisty z "Małej syrenki". Niewykluczone jednak, że poproszą nas o to towarzyszące nam podczas filmu maluchy.



Czy poproszą o powtórkę całego filmu? Raczej nie ma na to większych szans, a i sami na pewno tego nie zaproponujemy. "Mała syrenka", podobnie jak poprzednie aktorskie wersje Disneya, to cover doskonale znanego kawałka, który słyszymy w tej samej tonacji, w tym samym stylu i w towarzystwie tych samych instrumentów. Zmiana wokalu to trochę za mało, by starej piosence nadać nowe brzmienie. I dokładnie to samo tyczy się nowych widowisk opartych na klasycznych animacjach. Disney musi w końcu zmienić akwen i zanurkować głębiej po świeże pomysły.

OCENA: 6/10

Film

4.5
61 ocen

Mała syrenka (9 opinii)

(9 opinii)
familijny, fantasy, musical

Opinie (111) ponad 20 zablokowanych

  • Mała syrenka - murzynka. Dziękuję bardzo (3)

    Nie dlatego, że mam coś przeciwko ciemnej skórze tylko stanowczo opowiadam sie przeciwko wywracaniou pierwowzorów literackich. Andersen w 19 wieku nie mógł spisać baśni o murzyńskiej syrence nie daltego, że był rasistą tylko dlatego, ze wychowywał się w relaiiach ówczesnej Danii.
    Spróbujcie wyobrazić sobie remake np. Space Jam z białym koszykarzem jako Michaelem Jordanem to chyba też popukacie się w głowę a nie bedziecie analizować film od podszewki. Nie rozumiem tego, białe chłopaki nie mają żadnego problemu naśladować i mieć za idoli koszykarzy o ciemnym kolorze skóry ale z małą syrenką to trzeba stworzyć alternatywny archetyp niepodobny do pierwowzoru.

    • 60 3

    • (1)

      Problem w tym, że disnejowska wersja odbiega od pierwowzoru o 180 stopni, łącznie z zakończeniem. Co do obecnej animacji, to podczas ujęć "w świecie ludzi" główna bohaterka wygląda jak z plantacji w Karolinie Północnej.

      • 1 0

      • Może jej rodzina jest z plantacji....

        • 1 0

    • Oryginalna mała syrenka Andersena, ma mało wspólnego z animacja Disneya.

      • 2 0

  • Brakuje tego czegos.

    Niby wszystko piękne, kolorowe i nowe, a jednak... Jednak brakuje tego co miała bajka. Po powrocie z kina ma się ochotę włączyć starą kasetę VHS i obejrzeć oryginał. Dziewczynki powinny być zadowolone.

    • 17 1

  • Disney nie sluchal potencjalnych widzow iposzedl w ideolo (2)

    Co moga zrobic widzowie ? Zaglosowac nogami i nie pojsc na to pseudo "arcydzielo"

    • 36 2

    • Białasy... (1)

      • 0 9

      • Najśmieszniejsze jet to, że w stanach czarnoskórych czy też afroamerykanów jak kto woli, jest zaledwie 12 procent (spis z roku 2020). A wrażenie można by odnieść jakby to było co najmniej 50%

        • 15 0

  • (4)

    Autorka tego tekstu najwyraźniej nie rozumie, że Disney jest przesiąknięty poprawnością polityczną, która narzuca wprowadzanie czarnoskórych aktorów. Ostatnio Netflix to samo zrobił z Kleopatrą. Podobnie jest z wrzucaniem wszędzie wątków LGBT. To jest zwykła lewicowa indoktrynacja. Jak tak dalej pójdzie to w kolejnej wersji filmu bohaterką będzie czarnoskóra, niebinarna, transkobieta.

    • 53 3

    • (3)

      sam masz problem z rozróżnieniem płci autora tekstu :) samozaoranie bihahaha

      • 0 13

      • (2)

        Może autor czuje się kobietą. Według ideologii LGBT płeć można sobie zmieniać jak kolor włosów.

        • 12 1

        • (1)

          Autor może tak. Ale ty wytykasz ze biała syrenka jest czarna, a sam na mężczyznę mówisz per autorka. Brylant

          • 0 6

          • Po prostu błąd literowy a ty doszukujesz się czegoś. Rozumiem, że masz do tego zastrzeżenia ale ogólnie zgadzasz się z treścią.

            • 4 0

  • Nie kupuję (1)

    Nie rozumiem tego równouprawnienia na siłę.... To tylko wzmaga podziały. Syrena to postać mityczna i nigdy nie była czarna, bo wymyślili ją europejscy marynarze. Hans Kristian też wymyślił białą, disney zrobił animację z białą, ale w czasach degrengolady musieli wcisnąć murzynkę. A za kolejne 30 lat lesbijkę...

    • 54 3

    • zamiast syrenki będzie trans wieloryb gdyż nie można dyskryminowac istot z nadwagą

      syrenka przedstawiona jako piękna, młoda kobieta - jakież to ohydnie rasistowskie

      • 16 1

  • nie zabierajcie na to swoich dzieci (4)

    disney chce im wyprać mózgi swoją propagandą

    • 45 4

    • Czekam na Pana Boga Czarnego

      • 2 6

    • No tak, kobieta zamiast nóg ma płetwę. Ech gdzie takich jak ty sieją?

      • 2 7

    • (1)

      Jaka propaganda? To syrenki istnieja naprawde?

      • 1 6

      • O FSO nie słyszałeś?

        • 1 1

  • Niezwykle nudne niestety (1)

    Obecnie nawet tak dobry w założeniu film popsuli słabym scenariuszem.
    Do tego film kręcony chyba bez oświetlenia? Bo niemal wszystkie sceny jak w filmach z PRLu oświetlanych lampą naftową?
    Główna postać robi co może ale tu nawet Greta Garbo by nic nie wskurała. Wywalcie takich scenarzystów i operatorów światła.
    Pozostaje oglądać stare produkcje bo te nowe to amatorszczyzna nawet w oświetlenou planu.

    • 9 1

    • A wywalili na to 200.000.000 dolarów :)

      • 5 0

  • Świetna recenzja panie Zacharczuk. Widać, że wi pan o czym pisze. Pozdr.

    • 2 12

  • Czekamy na rolę Roberta de Niro jako wodza plemienia Tutsi. Rzecz jasna w ramach opowieści pielęgnujących różnorodność.

    Info dla autora tego tekstu: menadżerowie Disneya to sprzedajni rasiści,

    • 24 2

  • Lewacka kpina.

    • 21 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (54 opinie)

(54 opinie)
75 - 290 zł

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Podczas oficjalnego otwarcia Jarmarku św. Dominika Prezydent Miasta przekazuje kupcom: