• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szampan na dwa łyki i truskawki za 95 zł. Odwiedziliśmy trójmiejskie kluby go-go

reporterzy trojmiasto.pl
23 czerwca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kierownicy i pracownicy klubów go-go zatrzymani
Po wejściu do go-go klubu na pewno przysiądzie się do nas skąpo ubrana dziewczyna. To, ile z nami zostanie, zależy od tego, ile wydamy na drinki dla niej. Po wejściu do go-go klubu na pewno przysiądzie się do nas skąpo ubrana dziewczyna. To, ile z nami zostanie, zależy od tego, ile wydamy na drinki dla niej.

- Cześć, jestem Betty i jestem tutaj królową - mówi brunetka z równiutko przyciętą grzywką na pazia i wskazuje na błyszczący naszyjnik z napisem "Queen". - Pamiętaj, że królowa jest tylko jedna.



Od kilu miesięcy kluby nocne, zwane eufemistycznie klubami dla gentelmenów, a na co dzień klubami go-go, wróciły na nagłówki gazet. Wszystko przez kontrowersje związane z funkcjonowaniem sieci Cocomo, która swoje lokale ma na terenie całej Polski, także w Trójmieście: przy ul. Lektykarskiej w Gdańsku, przy Monciaku w Sopocie i Skwerze Kościuszki w Gdyni. W mediach pojawiły się informacje, że rekordziści wychodzili z klubów z kilkusettysięcznymi rachunkami, ogromnymi długami na kartach płatniczych i kredytowych. Część z nich miała szybko i w niewytłumaczalny sposób tracić przytomność podczas wizyt. Pojawiły się zarzuty - na razie niepotwierdzone - że gościom dosypuje się do drinków środki otumaniające.

Postanowiliśmy sami sprawdzić, na ile te opowieści są prawdziwe. Wybraliśmy do nocnych klubów - nie tylko tej najsłynniejszej sieci - na Monciaku i przy Skwerze Kościuszki w Gdyni.

***


Jedne chodzą z różowymi parasolkami, inne z czarnymi. Na Monte Cassino nie sposób ich nie zauważyć. Zaczepiają wszystkich facetów. Starych, młodych, ubranych w garnitury i w łachmany. Te z różowymi łowią klientów dla Cocomo. Te z czarnymi do Gentleman's Club Show. Kiedyś był na Monciaku jeszcze trzeci klub, Royal, ale kilka miesięcy temu został zamknięty.

- Nigdy nie wiadomo, kto ma ile pieniędzy - mówi Karolina, która spaceruje z czarną parasolką. - Ten, co nie ma kasy, stroi się, żeby zrobić dobre wrażenie. A ten, co ma dużo kasy, ubiera się byle jak, bo wie, że nic nie musi. A najwięcej kasy zostawiają i tak Skandynawowie.

Najpierw wybieramy Cocomo. Po pierwsze - dziewczyny pod różowymi parasolkami są skuteczniejsze. Po drugie - działa PR, nawet jeśli czarny, tajemniczego klubu, w którym można w ciągu wieczoru wydać nawet kilkaset tysięcy złotych. No i ta niepewność: dosypią nam coś do drinków?

- Chyba oszalałeś! - mówi czarnowłosa Kamila z tatuażem na udzie: "jeśli masz miękkie serce, musisz mieć twardą dupę". - Gdybyśmy tu dosypywali narkotyki, to nikt by do nas nie przychodził. Pracuję tu już rok, więc wiem.

Narkotyków więc nie ma, za to jest alkohol. Do klubu go-go mało kto przychodzi bowiem trzeźwy. Na trzeźwo trudno zresztą zaakceptować ceny widniejące w menu. Kartę prezentuje nam blondwłosa, uśmiechnięta od ucha do ucha kelnerka. Jest piwo po 12 złotych, drinki po dwadzieścia kilka.

Ale te drinki są wyłącznie dla gości.

- Jeśli chcielibyście postawić drinka jednej z dziewczyn - mówi kelnerka - to spis jest tutaj.

Najtańszy kosztuje 49 złotych. Najdroższy - kilkaset. Szybko się okazuje, że słowo "chcielibyście" jest nie na miejscu. Okazuje się, że to nie kwestia wyboru, lecz konieczność. Ponieważ jest nas dwóch, przysiadają się dwie dziewczyny. Nie chcą słyszeć o drinku za 49 złotych.

- Te najtańsze są dla hostess - prycha Kamila. - Ja poproszę drinka "Sexy".

Zerkam do karty. "Sexy" kosztuje 149 zł. Drogo, ale dziewczyny zarabiają dzięki temu, że kupimy im coś do picia, mają od tego prowizję.

Kelnerka się uśmiecha: - To dwa razy "Sexy". A co dla was? W ostatniej chwili udaje nam się przeforsować "Operę" za 99 zł. "Opera" to szampan z truskawką. Na rachunku stoi: szampan 4 zł, owoce do szampana 95 zł.

- Gdzie wy takie drogie truskawki kupujecie? - żartuję. - Chyba dostawca was naciąga. Dziewczyny jakoś się nie śmieją.

Klub Cocomo bardzo ciekawie fakturuje sprzedawane towary: drink "Opera" kosztuje 99 zł, ale za szampana w nim zapłacimy jedynie 4 zł, za to za truskawki - 95 zł. Za paczkę papierosów zapłacimy prawie 20 zł: do stałej ceny 12 zł 90 gr klub dolicza obowiązkowe zapałki za 6 zł 20 gr. Klub Cocomo bardzo ciekawie fakturuje sprzedawane towary: drink "Opera" kosztuje 99 zł, ale za szampana w nim zapłacimy jedynie 4 zł, za to za truskawki - 95 zł. Za paczkę papierosów zapłacimy prawie 20 zł: do stałej ceny 12 zł 90 gr klub dolicza obowiązkowe zapałki za 6 zł 20 gr.
- Fajnie, że mówicie po polsku - mówi ta druga, której imię nie zapada nam w pamięć. - W sezonie tu sami obcokrajowcy. Dzisiaj jesteście jedynymi Polakami.

Polak fajny, bo z Polakiem można pogadać. Ale to stoliki z obcokrajowcami oblepione są półnagimi dziewczynami. Wiadomo: w ich portfelach są fajniejsze banknoty.

W sopockim Cocomo jest dość ciemno. W Gentleman's Club Show będzie pod tym względem znacznie lepiej. Muzyka gra bardzo głośno. Czuć tytoń, zakaz palenia tu nie obowiązuje. Większość kanap zajętych, ale w sezonie bywa i tak, że gości upycha się gdzie się da.

Podczas wizyty naliczymy w sumie siedemnaście dziewczyn.

Na środku lokalu klasyczne podium do pole-dance, czyli tańca na rurze. Dziewczyny tańczą non-stop. Poziomem wytrenowania różnią się dość radykalnie. Są takie, którym rura służy tylko do podpierania się. Ale są i takie, które popisują się niemal akrobatyczną sprawnością. Wdrapują się pod sam sufit, potrafią zawisnąć w bezruchu do góry nogami. Czasem serce podskakuje: spadnie - nie spadnie?

Z początku nasze rozmówczynie nie są nachalne, miło rozmawiają i dopytują skąd jesteśmy. - Jesteście miejscowi? - dziwią się. Większość gości jest spoza Trójmiasta. One też są przyjezdne. Jedna przyjechała z Włocławka na studia. Chce założyć przedszkole. Druga przyjechała z Krakowa na wakacje i jej się spodobało. Pierwsza pracuje od roku, druga od dwóch. Ile jest w tym prawdy - tylko one wiedzą.

- Mój chłopak wie, że tu pracuję - zapewnia ta pierwsza, z tatuażem na udzie. - Moja mama też. Pracuję tu, bo są bardzo dobre pieniądze. Zresztą uwielbiam tańczyć. Trenuję taniec od małego. Bo to jest klub go-go, a nie burdel. Jesteśmy tancerkami, a nie prostytutkami.

Czy byłeś kiedyś w klubie go-go?

- To co zamawiamy? - przerywa nam dość obcesowo kelnerka. Widać, że nie żartuje. Zamówić trzeba, nie ma wyboru. Minimum to drink, ale lepiej taniec. A najlepiej szampana.

- Ile kosztuje szampan? - pytamy.

- Najtańszy 699 złotych - odpowiada usłużnie kelnerka. - Ale lepiej wziąć droższy.

Wiadomo, najlepiej ten za 14 999 złotych. W cenie taniec prywatny i pucharek świeżych owoców dla tancerek. Szampana i owoce konsumuje się w prywatnej loży. W pakiecie z szampanem są dziewczyny, które dotrzymają nam towarzystwa tak długo, ile trwa wypicie szampana.

Tyle tylko, że że ten najtańszy szampan jest malutki, taki na dwa łyki. Tak zwany "taniec prywatny" kosztuje w Cocomo 120 zł i trwa tyle, co jedna piosenka. Tancerka zabiera delikwenta do małej prywatnej loży i podczas tańca rozbiera się do naga. Miejsc intymnych dotykać nie można, ale okazuje się, że tancerka w Cocomo inaczej je definiuje niż większość z nas.

Po zakończeniu tańca dziewczyna uśmiecha się i daje buziaka w policzek.

- Zadowolony? - pyta.

Co jakiś czas, na umówiony znak, dziewczyny towarzyszące panom wstają i zaczynają erotyczny taniec przy kanapach. Tak na zachętę. Od czasu do czasu proszą też panów do tańca i na chwilę klub zamienia się w dyskotekę. Taki niekończący się biały walc. Przynęta działa, bo w konsekwencji część panów udaje się do osobnej loży na taniec prywatny.

Drink "Opera" się szybko kończy i po chwili znów pojawia się kelnerka. Stuka tipsem w pusty kieliszek i znacząco się uśmiecha, wskazując na menu. Jak płacisz - dziewczyny się uśmiechają i z chęcią rozmawiają. Ale gdy drink się kończy, stają się małomówne i odpowiadają półsłówkami.

Zostawiamy Cocomo i idziemy do konkurencji, czyli Gentlemen's Club Show. Wygląda na to, że mamy pecha. Wbrew zapewnieniom selekcjonerki, w klubie jest pusto i smutno. Tancerki siedzą znudzone, a widok nowych klientów raczej ich nie ożywia.

Tancerek jest dziesięć, ale i tak większość jest bezrobotna. Po chwili przy naszym stoliku pojawia się kelnerka i zbiera zamówienie. Drink powitalny w cenie wejściówki (40 zł) to wódka z colą lub spritem. Na piwo się nie da tego wymienić, choć małe piwo kosztuje tu 20 zł.

Kelnerka w Gentlemen's Club pojawia się po dłuższej chwili. Jest mniej nachalna niż w Cocomo: nie namawia, nie przekonuje. Spokojnie objaśnia po kolei pozycje w menu, zbiera zamówienia i odchodzi.

- Sama nie wiem dlaczego tak jest - mówi Martyna, dziewczyna o okrągłej twarzy z blond peruką. - Wczoraj była niezła impreza, ale dzisiaj jest kiepsko.

Martyna jest w klubie nowa. Trenowała taniec towarzyski i zawsze się zastanawiała, jak to jest w klubie go-go. Postanowiła zatrudnić się, ale tylko na weekend. Trzy dni szaleństwa i koniec.

- I jak wrażenia po pierwszym dniu?

- Ciężko - uśmiecha się. - Impreza trwała do piątej. Nie wiem, jak dziewczyny to wytrzymują. Podobno bywa i tak, że balują nawet do dziesiątej. Masakra.

- Szampany kupowali?

- Był jeden taki ze Skandynawii, Szwed chyba. Ale wiesz, ile się pije szampana, chwila moment. Zwłaszcza w kilka osób. No więc kupił kilka. Jak zobaczył rachunek, to mu zrzedła mina.

Patrzę w menu: tam czarno na białym stoi, że za szampana płaci się od 820 do 28500 zł. Musiał być mocno pijany, że nie potrafił tego policzyć. Nawet jeśli na co dzień zarabia w koronach.

Zakładając, że bawi się kilkanaście osób, spokojnie można opróżnić cztery butelki szampana na godzinę. A jak impreza trwa kilka godzin, można wydać tu bardzo dużo pieniędzy. Oczywiście, podobnie jak w Cocomo, w cenę szampana wliczone są dodatkowe atrakcje. Im droższy szampan, tym jest ich więcej.

- Normalnie impreza rozkręca się dopiero o trzeciej - mówi ta w peruce. - To jak, zamówicie coś?

W Gentleman's Club Show dziewczyny są dużo mniej napastliwe. Jak człowiek nie ma ochoty płacić, to nie musi się tak wykręcać, jak w Cocomo. Z drugiej strony, ceny są nieco wyższe, bo za taniec trzeba zapłacić 150 zł. Przepisy o miejscach intymnych działają podobnie jak w Cocomo. Taniec trwa nieco ponad pięć minut. Po tańcu Martyna już nie wraca do stolika. Nie ma drinków, nie ma pogaduszek.

Jedziemy do Gdyni. Na Skwerze Kościuszki spotykamy dziewczynę z parasolką. Wejście do klubu, tak jak w Sopocie, kosztuje 30 zł. Za wstęp kasują ochroniarze - podobnie jak w dwóch poprzednich klubach. We wszystkich trzech klubach ochrona jest niezauważalna i kulturalna. Podobno pojawiają się w razie awantury. U nas awantury nie było, więc ochroniarze byli jak duchy.

W gdyńskim Cocomo w przeciwieństwie do sopockiego, jest dużo jaśniej. Tancerki widać jak na dłoni. Mamy trochę spokoju, bo obok siedzą Anglicy, którzy absorbują uwagę obsługi lokalu. Kelnerki donoszą kolejne drinki, chłopaki wyśpiewują jakieś swoje kawalerskie piosenki i wznoszą toasty.

Przysiada się do nas Asia, filigranowa blondynka w różowym stroju. Przyjechała ze Szczecina.

- Nie wiedziałam za bardzo, gdzie się zahaczyć - mówi. - Moja koleżanka mnie zaczęła namawiać, że tu jest fajnie. Wszystkie dziewczyny trzymają się razem. Nie ma zawiści, nie jesteśmy zazdrosne o siebie. Z jedną możesz rozmawiać, z inną pójść do pokoju. Jak chcesz.

Anglicy imprezują już długo, ale inni klienci raczej szybko się wymieniają. Jedni wchodzą, drudzy wychodzą, bo rzadko kto jest w stanie pozwolić sobie na długie imprezowanie w takim klubie. Siadają, witają się z tancerkami. Tancerki pozwalają się objąć, kładą nogi na nogach klientów, proszą o drinki robiąc niewinne minki. Kelnerka przynosi drinki, dziewczyny robią się jeszcze bardziej rozmowne i namawiają na taniec prywatny. W Gdyni do tańca dorzucali kolorowego drinka gratis, choć trudno powiedzieć, czy nie trafiliśmy na jakąś promocję.

Wychodząc przeliczamy pieniądze. W dwie godziny odwiedziliśmy trzy kluby, w sumie wydaliśmy ok. 600 zł. Co ciekawe, za wszystkie wydatki - prócz wejścia do Gentlemen's Club Show - dostajemy rachunki. Za wstęp płaciliśmy po 30 zł, za drinka dla dziewczyny od 80 do 150 zł. Piwo kosztowało nas od 12 do 20 zł za szklaneczkę.
reporterzy trojmiasto.pl

Miejsca

Opinie (152) ponad 10 zablokowanych

  • cocomo (1)

    No cóż ceny jak ceny w końcu jest to ekskluzywny klub a nie dla pospólstwa którego na niego nie stać. Dziewczyny namawiają na drinka bo na tym zarabiają proste. Tak jak w każdej braży nie sprzedasz - nie będziesz miał.

    • 2 1

    • On

      Eklskluzywny klub a zaczepiają randomowych pijanych Ukraińców..

      • 0 0

  • "Miejsc intymnych dotykać nie można, ale okazuje się, że tancerka w Cocomo inaczej je definiuje niż większość z nas." (3)

    O co chodzi?

    • 39 2

    • On

      O to, że możesz wszystko dotykać tylko nie pipki. Ja też akurat cycków nie zaliczam do miejsca intymnego ale Pan redaktor widocznie zalicza i się zdziwił, że można.

      • 1 0

    • same biora twoje rece i na cycki na przyklad

      bo nie uwazaja ich za miejsce intymne, proste

      • 4 0

    • Ja zrozumiałam, że niczego im nie możesz dotknąć, a na koniec dostajesz buzi.

      • 9 0

  • Golą zagranicznych jeleni i dobrze. (10)

    Nie przeszkadza mi to.

    Byłem kilka razy w klubie go-go w Bridgeport w USA. Ceny sporo niższe niż te podane tutaj. Myślę że atmosfera luźniejsza. A dziewczyny takie że można sobie wackiem zęby wybić.

    • 96 18

    • Co ty piwrdzielisz? W USA w takich klubach pracują brzydkie dziewczyny jak noc. Ameryka jest tak pruderyjna, że trudno im znaleźć normalne dziewczyny do takiej roboty. No chyba, że czarne. A białe to głównie z patologii się wywodzą a już na pewno nie są ładne.

      • 0 1

    • typowy polaczek (5)

      gdzie on nie był i co on nie widział a u nas to wszystko jest najgorsze

      • 20 23

      • Picasso chyba pracuje w Cocomo! (1)

        Tak, ma rację. U nas nawet jak się idzie na dyskotekę, to dziewczyny sztywne, bez uśmiechów. Same caryce, do których nie podchodź jak nie przyjechałeś BMW albo Mercedesem. Co dowodzi, że na autach też średnio się znają.

        • 17 2

        • Tak z ciekawości:

          skąd dziewucha w klubie wie, jakim autem przyjechałeś? Mówisz jej to od razu czy jak? Czają się przed klubem i oglądają, kto czym przyjeżdża?

          A swoją drogą, nie chce mi się wierzyć, że ludzie oceniają się na podstawie marki samochodu. Nie mieści mi się to w światopoglądzie.

          • 13 5

      • (2)

        A w rzeczywistości jechał na ręcznym przed kompem.

        • 28 8

        • laski z USA są ogólnie cieńsze (1)

          • 9 12

          • tak na prawdę to są z polski. Wiadomo przyjechały studiować na wymianę z Erasmusa.

            • 26 3

    • Dokladnie bo USA takich klubów jest na pęczki !Unas zaledwie kilka brak konkurencji (1)

      • 24 0

      • Szampan 4 zł

        truskawki 96zł....... Nowalijki z Marsa

        • 21 1

    • a co to jest to Bridgeport?

      na Alasce?

      • 13 4

  • Normalny facet ptrafi poderwać kobiętę w normalny sposób. (3)

    Tylko życiowe ciamajdy idą się dowartościować do takich przybytków.

    • 50 13

    • Niektórzy dowartościowują się zbędnymi komentarzami. Do klubów go go nie chodzi się z potrzeby "posiadania kobiety" a twój komentarz psu na budę. Wpadnij jeszcze na forum fanów curlingu i napisz jaki to beznadziejny sport.

      • 1 0

    • ciesz sie swoja zdzicha

      watpliwe, zeby ktos chcial twoja poderwac. Zazdrosc sciska, ze kogos stac,. a ty sobie najwyzej na polsacie film w nocy obejzec mozesz, ha

      • 3 5

    • Oni tam nie kobiet, a prostytutek szukaja. Kobiety pokazuja im srodkowy palec.

      • 19 6

  • Oskubali mnie

    Witam dzis bylem w tym klubie oskubali mbie z 300 zł a ty blądi tylko cie spotkam to te cycki małe wyrwe i wsadze ci w d*pe !!!!!

    • 3 0

  • kupa smiechu te ceny

    przy takich cenach oplaca sie wskoczyc do samolotu du hamburga i przebalowac caly weekend. lot tani, hotele bezposrednio na st.pauli tez.

    jezeli preferuje sie taki table dance to najlepszy jest dollhouse na grosse freiheit, zero naciagania albo nagabywania. ceny drinkow rozsadne i nie przesadzone, jak w tych polskich klubach. a i oszostwa przy placeniu, czy "dodatkow" do drinkow na 100% nie ma.

    jezeli tam nabralo sie apetytu, to bezposrednio na przeciwko sa odpowiednie domy z wyborem pieknych kobiet z calego swiata.

    za 1000-2000zl mamy weekend pelen szalenstwa i nie musimy sie obawiac, ze sasiada albo ksiedza spotkamy ;)

    • 6 0

  • szampan

    Szampan louis roederer cristal 2005 w zakupie detalicznym około 1000 zł
    w klubie 14999 przebitka jakieś 1500% ale mogę się mylić

    • 3 1

  • Wizyta w cocomo

    Opiszę wam jak wyglądała moja wizyta w cocomo. Z racji tego iż pochodzę z Poznania wybrałem się do klubu na starym rynku. Był późny wieczór padał deszcze, mimo że sobota ludzi mało na mieście. Godzina około 1 w nocy, mam już zamiar iść do domu gdy zaczepia mnie dziewczyna z parasolką. Jest śliczna, zaprasza mnie do klubu. Wstęp 30 zł, mówię że trochę za drogo. Schodzi do 20 zł a gdy dalej nie wykazuję zainteresowania mówi że 10 zł to jej ostatnie słowo. Zgadzam się, laseczka zaprowadza mnie za rękę i mówi do ochroniarza 10 zł. Facet kasuję a kolejna dziewczyna zaprowadza na salę główną. Jest dosyć pusto, pewnie dlatego że pogoda nie nastrajała. Przejmuję mnie kelnerka, wskazuję miejsce na kanapie, siada razem ze mną i tłumaczy zasady. Nie można robić zdjęć, nagrywać oraz narażać bezpieczeństwa tancerek. Następne pytanie to : czego się napijesz, odpowiadam whiskey z colą(cena 32 zł). Kelnerka przynosi whiskey w szklance i otwiera w mojej obecności małą cole 0,2. Odetchnąłem z ulgą ale potem mówię sobie że narkotyki mogą być w samym alkoholu a nie tylko w dodatkach. Nie mija kolejna minuta gdy zjawia się półnaga tancerka, przysiada się i mówi cześć jestem Magda. Dalej rozmowa skąd jesteś i takie tam. Moja kultura osobista nie pozwala mi abym nie postawił pięknej kobiecie czegoś do picia, pytam na co masz ochotę, pokazuję listę drinków dla tancerek. Ceny kosmos ale liczyłem się z tym, laseczka wskazuję na drink sexy. Cena 150 zł, drogo ale tak uroczo na mnie spogląda że nie mam serca odmówić. Kelnerka przynosi zamówienie, wtedy tancerka siada mi na kolanach i mocno przytula, testosteron powoli zaczyna zabierać rozsądek. Dalej czas mija bardzo miło, ja jestem po 4 drinkach tancerka po 3. Łącznie wydałem już na nią 450 zł. Laseczka zaczyna kolejny etap wyciągania ze mnie forsy, mówi : taniec prywatny 120 zł 10 min, 500 zł 30 min, lub 1 godz razem z szampanem 1500 zł ale już pokoju na górze przy zamkniętych drzwiach. Daje się namówić na 30 min tańca, kelnerka przychodzi skasować za usługę, mówię że może zapłacę po tańcu. Nie, odpowiada. Najpierw muszę uregulowac rachunek. Ok, daję 500 zł i idziemy do osobnego pomieszczenia z zasłonką. Siadam na sobie a laseczka robi striptis zdejmują bardzo powoli kolejne części garderoby. Co parę minut wchodzi na mnie siada na kolanach i znowu tańczy. Można dotykać ale nie w okolice krocza, raz próbowałem złapać to wyraźnym gestem zasygnalizowała że tam nie można. Tańczy fajnie, jest cała naga. 30 min mija, siada na kolanach i mocno się wtula jak do namiętnego całowania. Mówi : to może teraz 1-godzinny taniec prywatny. Odmawiam, laseczka jeszcze 3 razy próbuję ale ja wiem że mój budżet tego nie wytrzyma. Za 1500 zł mam całą noc z extra prostytutką i sexu ile zapragnę. Odmawiam więc wracamy na salę.Siedzimy około 10 min po których tancerka mówi że musi do toalety, wstaję i odchodzi a ku mojemu zaskoczenia przysiada się kolejna tancerka o imieniu Monika. Dotarło do mnie że Magda wyciągnęła ze mnie ile mogła i przekazała mnie następnej dziewczynie. Monika jest ładniejsza, wyższa, ma ładniejszy biust i jak się później okaże wyższy poziom inteligencji. Procedura ta sama to z Magdą, drink sexy i rozmowa. Kolejny drink i jeszcze jeden. Rozmowa na naprawdę wysokim poziomie, trochę żałuję że nie przyszła do mnie jako pierwsza i że mój budżet nie pozwala zamówić z nią tańca prywatnego. Byłoby co podotykać a poza tym lubię wysokie kobiety. Po 3 drinku orientuję się że jest już przed 5, delikatnie mówię że muszę już spadać. Laseczka namawia mnie na jeszcze jednego drinka ale mówię ze niestety musze już iść. Wtedy soczysty buziak w policzek i wymiana spojrzeń. Do zobaczenia. Morał z tego taki że to klub dla ludzi z kasą. Klub ma za zadanie wyciągnąć jak najwięcej ze swoich gości. Mnie wizyta kosztowała około 1500 zł. Przeczytajcie dokładnie zanim spróbujecie.

    • 17 1

  • Ciekawe fakturowanie (2)

    ma związek z podatkiem VAT. W końcu trzeba wyrwać jak najwięcej kasy. Szampan 23%, owoce 8%. Na fajki z kolei nie można dawać większego narzutu niż jest na opakowaniu. Stąd kiedyś w klubach podawano fajki odfoliowane z wystającymi dwoma fajkami. Można było dorzucić narzut za usługę 'otwarcia i podania'. Chyba wszystko jasne, nie?

    • 171 1

    • ty księgowy

      ciekawe czy ty tak chętnie oddałbyś większy VAT, niż byś musiał tym "podsłuchanym" darmozjadom, zazdrosny jesteś że ty nie masz takich możliwości???

      • 0 3

    • No i koncesja

      Opłata za koncesję na sprzedaż %% naliczana jest od kwoty obrotu za poprzedni rok.

      • 19 0

  • Nikt was do niczego nie zmusza (2)

    A tu takie grosze sie cisną jak nie stać nikt na sile nie namawia ale Jak dziewczyna ma siedzieć w klubie o suchym pysku to sie nie dziwie pokaz jej ze ci zalezy a ona Robi wszystko co zechcesz wiesz w jakim celu przychodzisz nie podoba sie nje masz kasy nie idziesz proste chcesz dodatkowe usługi płacisz proste

    Ja wydaje w klubie od 3 do 8 tysiecy za noc to co wy piszecie to grosze a zawsze masz wybór im bardziej bedziesz niedostępny tym lepiej sie o ciebie postarają proste i logiczne jak zaczniesz co to nie ty to łaska cie splawi

    • 4 9

    • gdzie sie tacy rodza jak ty? (1)

      • 4 1

      • Zamknij mordę

        Bo zeby stracisz

        • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Mistrz operowego tenoru Jose Carreras wystąpił w Ergo Arenie w 2012 roku. Która z polskich gwiazd towarzyszyła mu na scenie?