- 1 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (54 opinie)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (45 opinii)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 4 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (51 opinii)
- 5 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (138 opinii)
- 6 Juwenalia Gdańskie: koncerty i atrakcje (12 opinii)
Tak jakby nie wyszło. Recenzja filmu "Miszmasz, czyli Kogel Mogel 3"
Niektóre klasyki czasami nie potrzebują dodatkowych rozdziałów. Szczególnie, gdy nie do końca ma się pomysł na to, co można by jeszcze do nich dopisać. Komedia Kordiana Piwowarskiego zdaje się być wybitnym wręcz przykładem rujnowania filmowej legendy. Trzeci "Kogel-mogel" jest nie tyle niesmaczny, ile po prostu niejadalny i zatruty żenującym często humorem, któremu towarzyszą koszmarna fabuła i dudniące w tle disco polo. Taka kontynuacja nie powinna ujrzeć światła dziennego.
Trzydzieści lat temu Romanowi Załuskiemu z pomocą Ilony Łepkowskiej udało się wielkomiejski zgiełk pogodzić z wiejską sielanką, w swobodną opowieść wpleść urokliwych bohaterów, a sytuacyjny dowcip uzupełnić zabawnymi dialogami. Od "Kogla-mogla" biła przyjemna swojskość i ujmująca bezpretensjonalność, którym nie zaszkodziła równie udana kontynuacja losów Kasi Solskiej vel Zawady. Te filmowe wspomnienia warto dziś pielęgnować ze szczególną dbałością, bo "Miszmasz" z dobrym humorem i dobrym filmem nie ma nic wspólnego.
Rozczarowuje przede wszystkim chaotyczny scenariusz, nieprzypominający profesjonalnie przygotowanego skryptu z wyrazistym pomysłem na fabułę. Filmowa opowieść opiera się na wyrywkowych wątkach, tak niedorzecznych i niedopracowanych, że aż trudno uwierzyć, iż wyszły spod pióra autorki oryginalnego scenariusza. Konspekt trzeciej części Ilona Łepkowska być może latami skrywała w najniższej szufladzie biurka. Problem w tym, że gdy w końcu po niego sięgnęła, okazało się, iż kilkanaście kartek gdzieś się zawieruszyło. Najgorsze jest jednak to, że nikt specjalnie się tym nie przejął.
Efekt tych zaniedbań sprowadza się do przykrej sytuacji, w której główna bohaterka właściwie snuje się tylko po planie i zasadniczo nie ma większego wpływu na fabułę. Twórców bowiem o wiele bardziej interesuje wątek powracającego z zagranicy marnotrawnego syna (Nikodem Rozbicki), który wiejską stodołę planuje przearanżować na szklarnię z "holenderskimi roślinkami", a w nielegalny biznes wciąga wścibskich sąsiadów. Kokietuje na boku inspektorkę nadzoru budowlanego, a w rodzinnych Brzózkach stawia dyskotekę z prawdziwego zdarzenia i z prawdziwym Zenkiem Martyniukiem na scenie.
Na przeciwległym biegunie jest Agnieszka (Aleksandra Hamkało), córka Wolańskich, młodsza siostra osławionego Piotrusia, której zbyt dobrze w życiu się nie powodzi. Czy to z nudów, czy z litości dla wzdychającego za Kasią ojca, postanawia odnaleźć byłą opiekunkę, a dziś rozwódkę i dyrektorkę wiejskiej szkoły. I w ten oto misterny sposób scenarzyści pchają Agnieszkę w ramiona Marcina, a na pierwszy plan przebija się w końcu przewodni koncept nowego "Kogla". To po prostu skrzętnie zakamuflowana komedia romantyczna, równie nieudolna jak wiele podobnych filmowych tworów w naszym kraju.
Młodzi grają w tym filmie pierwsze skrzypce, a zagorzałym fanom dwóch poprzednich części pozostaje obserwacja gasnącej z każdą sceną Grażyny Błęckiej-Kolskiej. Kolorytu dodaje chwilami babcia Solska (Katarzyna Łaniewska), pichcąca rosół przy dźwiękach transmitowanej w radiu mszy świętej. Kolejną znajomą twarzą jest Staszek Kolasa (Jerzy Rogalski), dumny sołtys, kolekcjoner ogrodowych krasnali i nieporadny podrywacz, który za dwuznaczne propozycje składane Kasi od niejednej pani na widowni oberwałby cios prosto w nos. Scenarzystce takie figlarne szowinizmy zdaje się, że nie przeszkadzały. Starą gwardię uzupełniają jeszcze rozbijający się ciągnikiem po wsi Goździkowie na "haju", wymachująca w telewizji sztucznym członkiem Ewa Kasprzyk i podrygujący do disco polo Zdzisław Wardejn (dziwny i przykry to widok). Festiwal humoru na poziomie jak się patrzy.
W pogoni za coraz gorszymi żartami, twórcy filmu zapominają o wszelkiej logice i spójności poszczególnych wątków. Absurd wkrada się w każdą niemal scenę. Zarówno wtedy, gdy poznajemy motywację Marcina do "lewych" interesów, czy podczas błyskawicznej randki z Agnieszką. Zresztą żaden z ekranowych romansów w "Miszmaszu" nie jest w żaden sposób wiarygodny. Można odnieść wrażenie, że do zakochania wystarczy czasami samochodowa kraksa lub wyciągniecie kogoś z bagażnika. To naiwne, naciągane, toporne kino niemające zbyt wiele wspólnego z lekką konwencją oryginału.
Symbolem nowych czasów jest nie tylko wyskakujący w pewnym momencie jak królik z kapelusza wątek homoseksualny czy strzelający sobie fotki na Insta Goździkowie. Pal licho też polityczne aluzje, których przecież miało nie być. O tym, że trzeciego "Kogla" od poprzedników dzieli 30 lat niech świadczy przede wszystkim lokowanie produktu. Jeszcze bardziej natrętne i irytujące niż w produkcjach spod szyldu "Listów do M.". Jedynym plusem tego marketingowego zabiegu jest bodaj najśmieszniejsza (chyba niezamierzenie) scena, w której Staszek Kolasa reklamuje pewne pilarki. Najlepsi parodyści reklam nie wpadliby na tak irracjonalny pomysł.
Humoru, ale już tego zaplanowanego, dostarcza też świetny duet Katarzyna Skrzynecka - Maciej Zakościelny. Dorosły syn Wolańskich nadal jest Piotrusiem i utrzymankiem gustującej w kiczu małżonki. Oboje wypadają znakomicie i mogliby ubarwić niejeden jeszcze kiepski film. Równie wyraźnych aktorskich plusów w "Miszmaszu" nie widać. Jest za to cała masa słabych kreacji na czele z Anną Muchą, wcielającą się w urzędniczkę, która gustuje w szybkich autach i modzie w stylu "retro-gestapo". Żal tylko Grażyny Błęckiej-Kolskiej i Zdzisława Wardejna, których wmanewrowano w nijaki scenariusz. Jest jednak scena, w której nie tylko pokazują swój nieprzeciętny talent, ale też na chwilę pozwalają widzom przywołać pozytywne wspomnienia sprzed 30 lat.
Podobnych sentymentalnych trików twórcy nowego "Kogla" łapią się rozpaczliwie jeszcze nie raz, ale powtarzanych beznamiętnie i bez umiaru tekstów z poprzednich części nie da się już w pewnym momencie strawić. To nie te Brzózki, nie ta Kasia, nie ten klimat i zdecydowanie nie ten poziom. I jakby nie ten luksus. Właściwie nie wiadomo, po co i dla kogo powstał "Miszmasz". Na pewno nie dla tych, którzy widząc w telewizyjnej ramówce tytuł "Kogel-mogel" bez większego namysłu natychmiast sięgali po pilot. I niech tak zostanie.
OCENA: 3/10
Film
Opinie (262) ponad 20 zablokowanych
-
2019-01-29 13:42
*** (1)
Idealny film na babski wieczór! Zaprosiłam mamę i siostrę na film. Bawiłyśmy się świetnie!
- 0 4
-
2019-01-29 16:23
uff
dobrze, że jednak nie przyszłam
- 2 0
-
2019-01-26 09:14
Byłem. Dno. (4)
- 111 11
-
2019-01-29 13:35
Oj nie przełkniesz -starego kotleta- nawet dobrze odgrzanego
w hollywood gdzie na sequele i remeaki starych HITów wywalają i setki milionów $$$ ...a zawsze wychodzi im niestrawny chłam i gniot straszliwy ... ............................ ........... ......
Tamte Kogiel-Mogiel było jakąś prawdziwą historią z życia ... z czymś takim - co to, i każdy zna i z czym można się samemu utożsamić ... /// a tu pani scenotypistka - zrobiła se jakiś SF film sensacji... coś a'la kryminał z płaszcza i szpady i królewny ścieżki :)))))))))))))- 2 1
-
2019-01-26 11:16
Nie da (1)
Się tego oglądać , na prawdę kiepskie kino
- 27 4
-
2019-01-27 20:38
gorsze niż Ambassada?
dla mnie to wyznacznik najgłębszego dna
- 3 0
-
2019-01-26 10:48
film super
- 3 26
-
2019-01-29 13:08
miszmasz
mnie podobała się tylko Skrzynecka i ewentualnie filmowy Piotruś...czyli Zakoscielny...
- 2 3
-
2019-01-29 12:52
a tak czekałem
aż się płakać chce - jak można zdeptać rozbudzone w ludziach nadzieje - czymś takim, jak ten film.
fatalna gra aktorska (czy p. Werdejn przechodził jakiś udar? albo coś w tym stylu? mówi i porusza się tak, jakby miał jakieś ograniczenia), bezsensowna symbolika i skojarzenia (tęcza, wątek lesbijski, odniesienia polityczne: Tusk, dobra zmiana), brak logiki - Kasia mieszka teraz w Brzózkach - wsi, w której mieszkała z Pawłem po ślubie, jej sąsiadami są Goździkowie, tylko co tu robi Staszek Kolasa, który mieszkał w rodzinnej wsi Kasi, czyli Grabowie? Dlaczego Goździkowie rozbijają krasnale sołtysa zupełnie innej wsi?) Film jest sztuczny, płytki, nielogiczny. A w konsekwencji smutny. Chyba chodziło tylko o kasę... :(- 6 0
-
2019-01-29 12:18
Polecamy szczerz nikomu nie iść na ten film, totalne dno!
Powinni nie tylko oddawać pieniądze za bilety, ale również płacić odszkodowanie za straty moralne!
- 3 0
-
2019-01-29 10:17
Lubię kogel mogel
Nie wiem skąd tak negatywne opinie.....byłam w sobotę w kinie,może nie było tłumów ale większość wychodziła zadowolona i było kupę śmiechu.
- 0 5
-
2019-01-29 06:11
ani ladu ani skladu ogolnie slabe
- 2 1
-
2019-01-28 23:26
Ehmm
Nigdy nie rozumiałem fenomenu oryginalnego Kogla. No, taki se film. Toporny dość.
Tym bardziej "trójka" musi byc już kompletnym dnem.- 3 2
-
2019-01-28 21:54
Od razu wiedziałam, że to będzie gniot, nie wybieram się
- 2 0
-
2019-01-26 11:44
Latem (5)
Rejs 2 wchodzi do kin, a na jesieni kontynuacja " Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Jak już niszczyć klasykę to po całości.
Był już "Ryś", "Kariera Nikosia Dyzmy", "Sztos 2" i inne gnioty, więc czemu nie wziąć na warsztat "Seksmisji", "Vabanku" czy " Ziemi obiecanej"? Do dzieła panie i panowie artyści, jest jeszcze tyle do zepsucia!- 55 1
-
2019-01-28 08:00
Wiesz, to tylko podporządkowanie się polskiego kina pod trend światowy. (1)
Już mamy zwiastuny nowego Aladyna, Króla Lwa, Dumbo, niedawno czytałem, że będą kręcić kontynuację Księcia w Nowym Jorku i będzie jeszcze jedno podejście do Pogromców Duchów po gniocie, którym był ten reboot z babkami.
- 3 0
-
2019-01-28 15:23
Bo My Polacy
Nie możemy być gorsi
- 1 1
-
2019-01-26 17:30
Był jeszcze Dylemat 5
c. d. Alternatywy 4. Za takie coś powinien być jakiś paragraf
- 6 0
-
2019-01-26 15:11
Nie podpowiadaj im...
- 4 1
-
2019-01-26 14:19
Zgroza
Właśnie uświadomiłem sobie, że to może się stać.
Co do kontynuacji Misia,Stanisław Tym nie posiada nawet 10% talentu i wrażliwości Wielkiego Barei.- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.