- 1 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (57 opinii)
- 2 Do piekła i z powrotem z Jarym (7 opinii)
- 3 Miłośnicy vintage opanowali 100cznię (29 opinii)
- 4 Zrobili karierę dzięki "Szansie na sukces" (37 opinii)
- 5 Gdzie na karaoke w Trójmieście? (29 opinii)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (111 opinii)
"The Wall" grupy Pink Floyd po polsku w Filharmonii Bałtyckiej
Śpiewanie piosenek Pink Floydów po polsku wydaje się eksperymentem ryzykownym, jednak nie brakuje śmiałków, którzy co jakiś czas podejmują się tego zadania. W czwartkowy wieczór z w Filharmonii Bałtyckiej piosenki z płyty "The Wall" w polskiej wersji językowej zaprezentowała grupa Spare Bricks. Choć koncepcja była ciekawa, realizacja wzbudzała mieszane uczucia.
Niemal dokładnie 40 lat temu grupa Pink Floyd wydała płytę "The Wall", mającą stanowić protest przeciwko rockowym koncertom stadionowym, wyobcowaniu artysty rockowego oraz metaforycznemu murowi, który odizolował go od publiczności. Tak przynajmniej twierdzą ci, którzy słuchali albumu pobieżnie, sugerując się informacjami podsuwanymi przez kolorowe pisma. Wierni fani grupy Pink Floyd doskonale wiedzą, że odniesień jest znacznie więcej, a każde kolejne odsłuchanie "The Wall" może podsunąć kolejne, czasem bardzo nieoczywiste skojarzenia.
Materiał ten, mimo upływu lat, cieszy się niesłabnącą popularnością - z piosenkami Floydów co rusz mierzą się kolejne cover bandy. Czwartkowy koncert w Filharmonii Bałtyckiej był jednak pod pewnym względem wyjątkowy, bo grupa Spare Bricks wykonała materiał z płyty "The Wall" w polskiej wersji językowej.
Koncerty w Trójmieście
Grupa Spare Bricks istnieje od 2012 roku i ma za sobą ponad 50 floydowskich koncertów w całej Polsce. Autorem polskich słów "The Wall" jest Robert Zienkiewicz, który ma też na swoim koncie przekłady ponad trzystu piosenek takich klasycznych wykonawców, jak m.in. The Beatles, Bob Dylan, Queen, The Rolling Stones i oczywiście Pink Floyd. Cennego wsparcia podczas prac translatorskich udzielili mu członkowie zespołu Spare Bricks, który tworzą: Agnieszka Szpargała - śpiew, saksofon, Jacek Aumüller - gitara basowa, śpiew, gitara 12-strunowa, Paweł Wrocławski - gitara elektryczna, gitara akustyczna, Adam Jęczmyk - śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, Arkadiusz Spanier - instrumenty klawiszowe, akordeon, Michał Słupski - perkusja.
"The Wall" to album koncepcyjny określany jako rock opera - zawarte na nim utwory tworzą całość pod względem literackim i muzycznym, skupiając się wokół pozamuzycznego tematu. Grupa Spare Bricks tę narracyjną ciągłość zachowała, a że "The Wall" to "opera", pomyślano o gustownej scenografii, którą tworzyły gra świateł oraz wizualizacje wyświetlane na wybudowanym za sceną, symbolicznym murze.
Polski "The Wall" był bardzo uduchowiony, doprawiony efektami akustycznymi. Wokaliści snuli narrację, wzajemnie się uzupełniając bądź wspólnie budując dramaturgię. W zapowiedzi koncertu podano, że polskie wersje tekstów pomogą odszukać w prezentowanym materiale przesłanie "na własną rękę" i skonfrontować je z tym, co przekazać chciał Waters. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że nie ma czegoś takiego, jak polskie teksty piosenek, bo każde tłumaczenie jest już interpretacją. Tym bardziej tłumaczenie słów pod dyktando muzyki. W tym przypadku autorowi przekładu należą się ogromne brawa, bo choć zadanie miał niełatwe, to udało mu się zachować zarówno prozodię, jak i alegoryczny charakter tekstów. Przynajmniej tych tekstów, które udało mi się zrozumieć...
Słowa uznania należą się również aranżerowi oraz instrumentalistom, bo muzyka była naprawdę na wysokim poziomie i momentami tak energetyczna, że dosłownie "wbijała w fotel". Niestety, ten medal miał i drugą stronę. Muzycy żartują sobie, że jak jest głośno, to jest dobrze (w domyśle: bo nie słychać wtedy potknięć). Niestety, zakrywając ewentualne potknięcia taka głośna muzyka potrafi przykryć też to, co istotne - w tym przypadku wokal. Ten wprawdzie do najlepszych nie należał (wokalistka średnie i wysokie rejestry śpiewała na tak ściśniętym gardle, że słuchanie tego było chwilami męczące, a i dykcja wokalistów pozostawiała wiele do życzenia), ale był jedynym nośnikiem tekstu. Tekstu, który publiczność słyszała po raz pierwszy i którego zrozumienie miało być największą wartością czwartkowego wydarzenia. Niestety - nie sposób było wysłuchać tekstu i go zrozumieć od początku do końca i tym samy śledzić ciągłość narracji, wyciągając wnioski na temat przesłania, którym kierował się Roger Waters.
Mimo tych wokalnych uchybień publiczność oceniła wydarzenie bardzo wysoko, nagradzając wykonawców gromkimi owacjami. I słusznie, bo instrumentalistom, aranżerowi i tłumaczowi te brawa w pełni się należały.
Zobacz fragment koncertu
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (37)
-
2019-03-29 12:04
Opinia wyróżniona
Byłem, widziałem i słuchałem.
Rzeczywiście był problem z nagłośnieniem, ale wydaje mi się że jest to też przez akustyka, który w końcowej części koncertu wyłączył na sekundę przez przypadek Harmonię.....
Być może dużo daje też sala, która nie jest bezpośrednio przystosowana pod taki rodzaj imprezy.
Jeżeli chodzi o wokale, toByłem, widziałem i słuchałem.
Rzeczywiście był problem z nagłośnieniem, ale wydaje mi się że jest to też przez akustyka, który w końcowej części koncertu wyłączył na sekundę przez przypadek Harmonię.....
Być może dużo daje też sala, która nie jest bezpośrednio przystosowana pod taki rodzaj imprezy.
Jeżeli chodzi o wokale, to początek był.... trudny, natomiast potem całkiem nieźle się to rozkręciło. Wokalistka całkiem dobrze rozgrywała większość partii głosowych, choć zauważcie, że oprócz słuchania trzeba było się również odnaleźć w tekstach, na które przecież żaden z nas nie był przygotowany.
Szacunek dla aranżacji basisty, również pierwsza gitara robiła dobrą robotę. Perkusja faktycznie za głośno, zbyt mocno - proponuję przejść się na koncert Kat do Parlamentu - tam schowanie jej za ściankę przy znacznie mniejszej powierzchni klubu dało wyśmienity efekt.
Wyszedłem z założenia, że nie ma co się doszukiwać zgodności z oryginałem i to jeszcze studyjnym, natomiast takie aranżacje są na pewno ciekawe i warto je zobaczyć.
Fajnie że na koncercie był taki duży rozrzut wiekowy - ważne że ta muzyka ma nadal swoich zagorzałych i nowych fanów.
Niestety na koncert w oryginalnym składzie już się nie wybierzemy......- 4 0
Wszystkie opinie
-
2019-03-29 14:00
Strasznie słabo (2)
Muzycznie- zero, kompletne, no może 1,5. Wizualnie ok. Nie warte pieniędzy wydanych na nich, powinni grywać na dniach pietruszki w Mrągowie czy Włocałwku
- 2 4
-
2019-03-31 11:59
(1)
Chyba nie potrafisz słuchać muzyki !,,
- 0 0
-
2019-04-04 10:52
Mam uszy
Mam uszy i odpowiednie wykształcenie to umiem ! Poziom muzyczny- kompletne dno, jak bierzesz za coś pieniądze to rób to dobrze a nie na odwal ;/
- 0 0
-
2019-04-04 10:44
Żenada
Ten wokal- masakra, amatorzy powinni grać na dniach truskawki czy keczupu a nie w filharmonii !
- 0 0
-
2019-03-29 07:41
Przecież to nie była wina wokalistów! (3)
Wbrew temu, co twierdzi autorka artykułu, niesłyszalność wokali nie była, w tym wypadku, winą wokalistów ani rodzaju granej muzyki, ale nagłośnienia - i jest to raczej oczywiste. Wokaliści byli okej I
- 8 0
-
2019-04-01 10:25
Przy odbiorze wokalu znaczenie ma mikrofon, akustyka sali, nagłośnienie (ustawiane przez tzw. akustyka) oraz oczywiście sam wokalista. Byłem i słyszałem. I zastrzeżenie mam kolejny raz w tym samym kierunku: akustyk. Mam wrażenie, że zawsze jedyną korektą, jaką posługują się akustycy to zgłaśnianie. Coś za słabo słychać? Zgłośnić. Niewyraźnie? Zgłośnić. Potem mamy taki właśnie efekt. Sam przez krótki czas byłem tzw. akustykiem, realizacje były w salach teatralnych. Wszystko da się zrobić dobrze albo tak sobie. Trzeba tylko chcieć i czasami ruszyć się ze swojego krzesełka i sprawdzić nagłośnienie w innych punktach sali... przy pomocy własnych uszu.
- 1 0
-
2019-03-29 09:09
niesłyszalność wokali ich winą nie była (1)
ale warsztatowe braki już tak. Dykcja u nich leżała i to nie była wina akustyków
- 3 0
-
2019-03-29 11:40
Kwestię dykcji cięzko sprawiedliwie ocenic, skoro ledwo było te wokale słychać. Wokaliści nie dostali szansy na pełne zaprezentowanie swych umiejętnosci. Kwestia ich oceny jest zatem sprawą bardzo delikatną. Niesłyszalność wokali nie wynikała z faktu, że muzyka była głośna (tak to każdy rockowy koncert borykałby się z tym problemem), ale z fatalnego nagłośnienia i to był główny problem, o którym należało wspomnieć w artykule w pierwszym rzędzie
- 2 0
-
2019-03-30 15:03
pseudodzwiekowcy
Trzeba miec talent aby w takim miejscu jak filharmonia spaskudzic akustyke.
- 0 1
-
2019-03-29 08:38
Warto było (1)
Ja też dostałem zaproszenie, ale bilet też bym kupił. Od czasu do czasu organizuję koncerty i też chciałem robić koncert w Filharmonii. Jak mi zaśpiewali cenę to mi kapcie spadły. To było jakieś 23 000 zł brutto i do tego jeszcze trzeba kupę sprzętu swojego bo tam 2/3 według naszego akustyka się nie nadaje żeby dobrze koncert zrealizować. Myślę, że jak zespół zarobił na drogę i dobrą kolację to wszystko. Do tego salę tam dają od godz. 14 i kto robi koncerty to zdaje sobie sprawę, że w tym czasie to można monolog Cezarego Pazury nagłośnić a nie rockowy koncert. W sumie to wrażenie pozytywne i widać, że się starają. Coś innego. Moc była. Może trzeba teksy wyświetlać na ekranie ?
- 12 0
-
2019-03-30 09:04
Nie wiem co organizujesz ale pierwszy raz widzę kogoś kto operuje brutto w tej branży xD
I zmień akustyka.- 0 0
-
2019-03-29 22:44
Więcej pokory
Pomysł bardzo dobry, oprawa instrumentalna również, ale potrzeba dużej odwagi,żeby wystąpić z tak żenującym wokalem , więcej obiektywizmu przy naśladowaniu wysokiej klasy artystow
- 0 1
-
2019-03-28 22:52
jesli mocna stroną koncertu są wizualizacje (1)
to tak jakby mocną stroną wystawy malarstwa był stragan z piwem
- 32 8
-
2019-03-29 18:06
Jeśli kogoś interesuje wyłącznie muzyka
to słucha jej sobie w domu na kanapie, z płyty czy Spotify, zamiast bulić stówę za koncert.
- 0 0
-
2019-03-29 16:40
Była solówka Comfortably numb?
Była solówka Comfortably numb?
- 0 0
-
2019-03-29 07:59
Słuchać się tego nie dało (1)
Mi tam się nie podobało, dobrze, że znajoma załatwiła wejściówki bo bym żałował wydane pieniądze. Sporo im brakuje aby osiągnąć odpowiednie brzmienie, nie polecam
- 8 10
-
2019-03-29 15:20
Miałam bardzo podobne uczucie, lepszy marketing wydarzenia niż samo wydarzenie, dałam się nabrać... No cóż, więcej się nie nabiorę
- 1 1
-
2019-03-29 10:12
Odważnie (1)
Trzeba mieć cojones, żeby podjąć się czegoś takiego, szacun.
- 3 0
-
2019-03-29 14:45
Jak dla mnie podjęli się ale spierdzielili, słabiutko. Bez szacunku, popelina
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.