- 1 "Grillujemy" współczesne kino (48 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (6 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
Udany powrót Kayah i Bregovicia
Fragmenty piątkowego koncertu Kayah i Bregovicia w Gdynia Arenie.
Po osiemnastu latach od wydania wspólnego krążka Kayah i Goran Bregović wrócili razem na scenę. Z pozorów - odcinanie kuponów od dawnego sukcesu okazało się niemałym sukcesem. Dawne przeboje duetu wcale się nie zestarzały, a szczelnie wypełniona Gdynia Arena bawiła się w piątkowy wieczór do utraty tchu.
Emocji przed tym koncertem (jak i całą trasą po Polsce) było sporo. W internecie hejterzy wypominali Kayah i Bregoviciovi odgrzewania muzycznych kotletów i sceniczny reunion wyłącznie dla kasy. Fani z kolei wykupywali bilety i z niecierpliwością oczekiwali dnia koncertu.
W piątek wieczorem przed wejściem do Gdynia Areny uformowała się kilkudziesięciometrowa kolejka. Organizator odrobinę zawalił ze sprawnością wpuszczenia do środka i ogonek dość wolno się rozładowywał. Skutek: ci na zewnątrz marzli (choć byli i tacy, którzy humor poprawiali sobie małpkami z rozgrzewającym trunkiem oraz wesołym śpiewaniem), ci w środku musieli czekać na resztę. Wszystko się więc wydłużyło i koncert rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem.
To sporo, tym bardziej jak na tę rangę artystów, ale widzowie byli wyjątkowo wyrozumiali. Cześć poszła po drugie piwo, część skorzystała z okazji, aby zająć jak najlepsze miejsce pod sceną. A trzeba przyznać, że tak pełnej płyty gdyńska hala dawno nie widziała - tłum wypełnił ją do ostatniego miejsca. Na trybunach z kolei było luźniej, ale łącznie przyszło około trzech tysięcy osób - i młodych, i takich, którzy młodzi byli w momencie wydania krążka w 1999 roku.
Nic dziwnego, że ludzie woleli zająć płytę, bo na takim koncercie nie ma co siedzieć. Trzeba tańczyć, śpiewać i bawić się. Jak to się robi pokazał już od pierwszych dźwięków Goran Bregović. Serb w charakterystycznym białym garniturze przez pierwsze pół godziny koncertu zabawiał publiczność bez swojej polskiej połowy, tylko w towarzystwie swojej Orkiestry Weselno-Pogrzebowej. Były dudniące dęciaki, skoczny rytm i porywające do tańca cygańskie melodie. "Kalashnikow", "Mesecina", "Gas gas gas" i jeszcze kilka przebojów Gorana skutecznie rozbujały widzów.
Ale na dobre zaczęło się, gdy na scenie pojawiła się Kayah. Diva polskie popu na scenę weszła w towarzystwie góralskiego chóru i nie owijając w bawełnę zaczęła od jednego z największych hitów wspólnej płyty z Bregoviciem - "Śpij kochanie, śpij". Potem przyszła kolej na każdy kolejny kawałek z płyty. Przy "Prawy do lewego" publiczność ze szczęścia prawie oszalała - ludzie skakali i przekrzykiwali się w śpiewaniu refrenu, trybuny się trzęsły. Chóralnie odśpiewano też m.in. "Jeśli Bóg istnieje" i "100 lat młodej parze".
Choć Bregovicia męczyło ponoć ciężkie przeziębienie, nie dał po sobie poznać słabości. Grał na gitarze i śpiewał z pełnym zaangażowaniem. Kayah na scenie błyszczała - ona chyba nie ma słabych dni. Świetnie spisała się i cygańska orkiestra (brawa dla sekcji dętej), i chórek rozrywkowych górali. Pod względem artystycznym nie zabrakło chyba niczego. A najważniejsze z tego wszystkiego jest to, że ta muzyka wcale nie straciła energii i świeżości - po 18 latach porywa tłumy z taką samą mocą, jak na początku.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (59) 3 zablokowane
-
2017-09-17 02:27
Koncert I Liga! Wykonanie Kayah mistrzostwo swiata. Glos piekny, dojrzaly. Kobieta wie o czym spiewa. Wielkie brawa dla Gorana i Kayah! Jak najwiecej takich koncertow!
- 7 8
-
2017-09-17 07:52
Było super
Dziwię się ludziom, którzy z taką pogardą piszą tu o tym koncercie i muzyce, jaką zagrano. To było świetne widowisko, dopracowane pod każdym względem, piękne bułgarskie głosy, rewelacyjne instrumenty,nasi górale no i przede wszystkim tych dwoje- Kayah i Goran - nie do zdarcia. Ludzie bawili się świetnie,znali, śpiewali wszystkie piosenki, żądali bisu głośnym tupaniem w podłogę i wyciem- myślałam, że rozniesiemy tą budę
- 5 7
-
2017-09-17 09:34
Kayah to ta co...
Tak mocno krytykowała Bredziewicza ze ja oszukał i nic już nie chce mieć z nim wspólnego?
Widzę ze brak kasy w portfelu zmienia optykę na wiele rzeczy.- 9 3
-
2017-09-17 11:52
To wszystko
Odgrzewane kotlety.Słabizna niestety a KaYach skończyła się dla mnie jak zaczęła brać udział w koncertach dla banderowców z upadliny.
- 7 7
-
2017-09-17 12:37
koncert
Mnie się nie podobał.
- 6 2
-
2017-09-17 13:47
Jefferson Airplane(USA) to jest muzyka albo włoski zespół Goblin czy polskie SBB. (1)
g*wniana jarmarczna muzyka dla plebsu z Gdyni zakodowana lewacka morda Szczot i cwaniak grający u czeczeńskiego wataszki Kadyrova Bregović.
Powiedz mi, czego słuchasz, a powiem ci czy znasz się na muzyce.- 4 8
-
2017-09-17 15:20
O gustach się nie duskutuje....
- 2 0
-
2017-09-17 15:29
A Kayah ciągle płacze, że żyje w reżminie, w terrorze i w antysemityźmie i w ogóle
we wszystkim co najgorsze, a tu bah. Gra sobie koncert i do tego jeszcze sala pełna :D
- 7 2
-
2017-09-18 08:36
Co to znaczy>
- 1 0
-
2017-09-18 09:07
rewelacja
Organizator nie poradził sobie z kolejką przed wejściem , ale sam koncert - więcej niż super , tak energetyczną muzykę trzeba usłyszeć na żywo , bo żadne nagranie tego nie odda , już czekam na powrót GB do Trójmiasta , pójdę na pewno i następnym razem miejsce stojące , krzesło przy tej muzyce jest zbędne
- 4 0
-
2017-09-18 11:25
Czytam te komentrze i wspolczuje Gdyni tylu troli
Jeżeli ta płyta kojarzy wam się jedynie z "prawy do lewego" to mogę wam tylko bardzo współczuć. Płyta jest fantastyczna - kto ma ten wie ze to jeden z tych krążków które kiedyś się słuchało od pierwszej do ostatniej nuty, piękne melodie, niektóre utwory nie widziały radia komercyjnego do dziś dzień. Ale co tam Mandaryna jakby bitem przywaliła dla plebsu to było mega co nie?
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.