- 1 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (12 opinii)
- 2 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (5 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (26 opinii)
- 5 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (100 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Znajomość z idolem - jak jej nie zaprzepaścić?
Muzyka działa na nas terapeutycznie, teksty piosenek podnoszą na duchu i uczą jak żyć. Jeśli na dodatek ulubiony artysta pozwoli nam zbliżyć się do siebie i nawiążemy z nim relacje koleżeńsko - przyjacielskie mamy poczucie, jakbyśmy chwycili Pana Boga za nogi, bo przecież nikt nas nie zrozumie tak dobrze, jak idol. Niestety, wielu fanów dostając palec chce od razu całą rękę, a artysta, mimowolnie, zostaje wmanewrowany w relacje niezręczne i niekomfortowe, z których trudno mu się wyplątać.
- Powiedzmy sobie szczerze - bez fanów nie istniejemy. Jeśli nawet są osoby, które jeżdżą za nami na każdy koncert, a po nim zadręczają nas swoim nadmiernym uwielbieniem, nigdy nie powiemy im tego wprost. To oni nakręcają atmosferę na widowni, inicjują owacje na stojąco, o których później piszą recenzenci, generują lajki i zalewają fora internetowe pochlebnymi opiniami na temat naszej twórczości. A że się naprzykrzają i czasem mamy ich dosyć... cóż - takie są uroki życia artysty - wyznaje Tomasz, muzyk jazzowy.
Początkowa fascynacja zazwyczaj bierze się z emocji, jakie wzbudza artysta bądź jego twórczość. Przemawiające do wyobraźni teksty piosenek, które wreszcie pozwalają nazwać własne przeżycia, cierpienia czy przemyślenia, sprawiają, że artysta staje się w wyobrażeniu fana postacią intrygującą, wybawcą, a nawet aniołem, który zna lekarstwo na wszystkie problemy doczesnego świata. Zwykła życzliwość czy spotkanie po koncercie, na przykład podczas podpisywania płyt, staje się punktem zapalnym i daje podstawy twierdzić, że artysta interesuje się naszym losem i chce pomóc. Zaczyna się bieganie z koncertu na koncert i dążenie do zacieśnienia relacji.
W samej chęci zacieśnienia relacji nie ma oczywiście nic złego - wielu uznanych artystów wybiera sobie przecież najbliższych współpracowników spośród fanów: Natalia Kukulska powierzyła opiekę nad swoimi dziećmi Mai Sablewskiej, a i Shakira czy Jennifer Lopez otaczają się niemal wyłącznie osobami wybranymi spośród fanów. Problem pojawia się wtedy, kiedy przekroczona zostaje granica, a fan, w zamian za uwielbienie, jakim darzy idola, zaczyna oczekiwać czegoś w zamian.
- Zaczyna sie lista roszczeń: ja jeżdżę na jego koncerty, poświęcam mu swój czas, wydaję na podróż ostatnie pieniądze, od wielu lat jestem jego wielkim fanem, więc on ma zobowiązania wobec mnie - zdradza Janusz, manager z kilkudziesięcioletnim stażem. - Artysta powinien: poświęcać mi swój czas, pocieszać, dopuszczać do swojego życia prywatnego, odpisywać na maile, zawsze wyróżniać mnie w tłumie. Tacy ludzie nie biorą pod uwagę faktu, że artysta to normalny człowiek, który w garderobie, po zejściu ze sceny, zmywa makijaż, zakłada prywatne dżinsy i wraca do swojego świata, rodziny, kłopotów i spraw do załatwienia.
Nierzadko się zdarza, że artysta wpada w pułapkę własnych dobrych chęci. Zdając sobie sprawę z tego, jak wielkim autorytetem i zaufaniem darzą go zagubieni fani z problemami, stara się im pomóc. Ma nadzieję, że w sytuacjach kryzysowych rozmowa z nim da komuś siłę, chęć do życia i działania.
- Efekt z reguły jest odwrotny i na jednej rozmowie się nie kończy - mówi Andrea, impresario. - Takie osoby najczęściej na co dzień borykają się z wieloma problemami, za którymi stoi brak akceptacji ze strony otoczenia. Niskie poczucie własnej wartości starają się podbudować znajomością z kimś "ważnym i znanym". Tymczasem artysta ma im do zaoferowania dokładnie tyle, ile prezentuje na scenie - prawdy i mądrości zawarte w tekstach śpiewanych przez siebie piosenek czy dającą ukojenie muzykę. Artysta nie jest psychoterapeutą czy psychologiem i nie potrafi udzielić profesjonalnej pomocy. Ma własne kompleksy, problemy dnia codziennego czy zmartwienia, a nadmierny psychiczny ekshibicjonizm fanów jest dla niego dodatkowym obciążeniem.
- Zbytnie zaangażowanie się w prywatne sprawy fanów wywołuje we mnie frustrację i poczucie winy, że nie mogę zaangażować się tak bardzo, jak będąca w potrzebie osoba tego oczekuje - wyznaje M., wokalistka. - Mam również poczucie winy, że odmowa spotkania na gruncie prywatnym spowoduje czyjąś frustrację, że kogoś tym obrażę, czy poleci lawina maili z zapytaniem "dlaczego ostatnio potraktowałaś mnie tak chłodno". Ja tych ludzi naprawdę bardzo lubię i doceniam fakt, że towarzyszą mi w mojej artystycznej wędrówce. Czasem po prostu już nie daję rady i chciałabym, żeby ktoś zrozumiał i mnie.
- Zdarza się, że nie widząc na widowni swoich wiernych fanek oddycham z ulgą - wyznaje jedna z artystek. - Wiem, że te młode dziewczyny będą jechały przez pół Polski, a po koncercie będą tułały się po podejrzanych dworcach czy nocnych pociągach, bo nie mają pieniędzy, żeby opłacić nocleg i wracać za dnia. Mam wyrzuty sumienia, że przez to jeżdżenie za mną zawalają studia i obowiązki. No ale przecież nie mogę im zabronić, prawda?
W szczerym oddaniu i uwielbieniu, jakim darzymy artystów, nie ma nic złego. Wielu wykonawców przyznaje, że pokoncertowe spotkania i rozmowy z fanami nadają sensu ich działalności twórczej, a widok znajomych twarzy na widowni utwierdza ich w przekonaniu, że to, co robią, jest wartościowe. Pamiętajmy jednak, żeby zbytnio nie przeciągać struny, bo w końcu pęknie - zbytnia natarczywość przyniesie skutek odwrotny i artysta nas od siebie odsunie. Dla wiernego fana, który miał okazję zasmakować znajomości z gwiazdą, będzie to najdotkliwsza kara.
Kasia Tusk podpisuje książki podczas spotkania z fanami.
Opinie (25)
-
2018-02-24 15:22
Ja nadal się podkoszuje w roznych izolacji jestem jużytkownikiem kobieta. (1)
- 0 0
-
2018-02-24 15:24
Ja nadal się podkochuje w idolu jestem już kobieta. Mam ich wielu.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.