- 1 Momoa spotkał się z Michalczewskim (33 opinie)
- 2 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (135 opinii)
- 3 Open House Gdynia: 90 lokalizacji (8 opinii)
- 4 Co Jason Momoa robi w Gdańsku? (76 opinii)
- 5 Planuj Tydzień: Noc Muzeów i Juwenalia (8 opinii)
- 6 Sanah wystąpi na Skwerze Kościuszki (82 opinie)
Znajomość z idolem - jak jej nie zaprzepaścić?
Muzyka działa na nas terapeutycznie, teksty piosenek podnoszą na duchu i uczą jak żyć. Jeśli na dodatek ulubiony artysta pozwoli nam zbliżyć się do siebie i nawiążemy z nim relacje koleżeńsko - przyjacielskie mamy poczucie, jakbyśmy chwycili Pana Boga za nogi, bo przecież nikt nas nie zrozumie tak dobrze, jak idol. Niestety, wielu fanów dostając palec chce od razu całą rękę, a artysta, mimowolnie, zostaje wmanewrowany w relacje niezręczne i niekomfortowe, z których trudno mu się wyplątać.
- Powiedzmy sobie szczerze - bez fanów nie istniejemy. Jeśli nawet są osoby, które jeżdżą za nami na każdy koncert, a po nim zadręczają nas swoim nadmiernym uwielbieniem, nigdy nie powiemy im tego wprost. To oni nakręcają atmosferę na widowni, inicjują owacje na stojąco, o których później piszą recenzenci, generują lajki i zalewają fora internetowe pochlebnymi opiniami na temat naszej twórczości. A że się naprzykrzają i czasem mamy ich dosyć... cóż - takie są uroki życia artysty - wyznaje Tomasz, muzyk jazzowy.
Początkowa fascynacja zazwyczaj bierze się z emocji, jakie wzbudza artysta bądź jego twórczość. Przemawiające do wyobraźni teksty piosenek, które wreszcie pozwalają nazwać własne przeżycia, cierpienia czy przemyślenia, sprawiają, że artysta staje się w wyobrażeniu fana postacią intrygującą, wybawcą, a nawet aniołem, który zna lekarstwo na wszystkie problemy doczesnego świata. Zwykła życzliwość czy spotkanie po koncercie, na przykład podczas podpisywania płyt, staje się punktem zapalnym i daje podstawy twierdzić, że artysta interesuje się naszym losem i chce pomóc. Zaczyna się bieganie z koncertu na koncert i dążenie do zacieśnienia relacji.
W samej chęci zacieśnienia relacji nie ma oczywiście nic złego - wielu uznanych artystów wybiera sobie przecież najbliższych współpracowników spośród fanów: Natalia Kukulska powierzyła opiekę nad swoimi dziećmi Mai Sablewskiej, a i Shakira czy Jennifer Lopez otaczają się niemal wyłącznie osobami wybranymi spośród fanów. Problem pojawia się wtedy, kiedy przekroczona zostaje granica, a fan, w zamian za uwielbienie, jakim darzy idola, zaczyna oczekiwać czegoś w zamian.
- Zaczyna sie lista roszczeń: ja jeżdżę na jego koncerty, poświęcam mu swój czas, wydaję na podróż ostatnie pieniądze, od wielu lat jestem jego wielkim fanem, więc on ma zobowiązania wobec mnie - zdradza Janusz, manager z kilkudziesięcioletnim stażem. - Artysta powinien: poświęcać mi swój czas, pocieszać, dopuszczać do swojego życia prywatnego, odpisywać na maile, zawsze wyróżniać mnie w tłumie. Tacy ludzie nie biorą pod uwagę faktu, że artysta to normalny człowiek, który w garderobie, po zejściu ze sceny, zmywa makijaż, zakłada prywatne dżinsy i wraca do swojego świata, rodziny, kłopotów i spraw do załatwienia.
Nierzadko się zdarza, że artysta wpada w pułapkę własnych dobrych chęci. Zdając sobie sprawę z tego, jak wielkim autorytetem i zaufaniem darzą go zagubieni fani z problemami, stara się im pomóc. Ma nadzieję, że w sytuacjach kryzysowych rozmowa z nim da komuś siłę, chęć do życia i działania.
- Efekt z reguły jest odwrotny i na jednej rozmowie się nie kończy - mówi Andrea, impresario. - Takie osoby najczęściej na co dzień borykają się z wieloma problemami, za którymi stoi brak akceptacji ze strony otoczenia. Niskie poczucie własnej wartości starają się podbudować znajomością z kimś "ważnym i znanym". Tymczasem artysta ma im do zaoferowania dokładnie tyle, ile prezentuje na scenie - prawdy i mądrości zawarte w tekstach śpiewanych przez siebie piosenek czy dającą ukojenie muzykę. Artysta nie jest psychoterapeutą czy psychologiem i nie potrafi udzielić profesjonalnej pomocy. Ma własne kompleksy, problemy dnia codziennego czy zmartwienia, a nadmierny psychiczny ekshibicjonizm fanów jest dla niego dodatkowym obciążeniem.
- Zbytnie zaangażowanie się w prywatne sprawy fanów wywołuje we mnie frustrację i poczucie winy, że nie mogę zaangażować się tak bardzo, jak będąca w potrzebie osoba tego oczekuje - wyznaje M., wokalistka. - Mam również poczucie winy, że odmowa spotkania na gruncie prywatnym spowoduje czyjąś frustrację, że kogoś tym obrażę, czy poleci lawina maili z zapytaniem "dlaczego ostatnio potraktowałaś mnie tak chłodno". Ja tych ludzi naprawdę bardzo lubię i doceniam fakt, że towarzyszą mi w mojej artystycznej wędrówce. Czasem po prostu już nie daję rady i chciałabym, żeby ktoś zrozumiał i mnie.
- Zdarza się, że nie widząc na widowni swoich wiernych fanek oddycham z ulgą - wyznaje jedna z artystek. - Wiem, że te młode dziewczyny będą jechały przez pół Polski, a po koncercie będą tułały się po podejrzanych dworcach czy nocnych pociągach, bo nie mają pieniędzy, żeby opłacić nocleg i wracać za dnia. Mam wyrzuty sumienia, że przez to jeżdżenie za mną zawalają studia i obowiązki. No ale przecież nie mogę im zabronić, prawda?
W szczerym oddaniu i uwielbieniu, jakim darzymy artystów, nie ma nic złego. Wielu wykonawców przyznaje, że pokoncertowe spotkania i rozmowy z fanami nadają sensu ich działalności twórczej, a widok znajomych twarzy na widowni utwierdza ich w przekonaniu, że to, co robią, jest wartościowe. Pamiętajmy jednak, żeby zbytnio nie przeciągać struny, bo w końcu pęknie - zbytnia natarczywość przyniesie skutek odwrotny i artysta nas od siebie odsunie. Dla wiernego fana, który miał okazję zasmakować znajomości z gwiazdą, będzie to najdotkliwsza kara.
Kasia Tusk podpisuje książki podczas spotkania z fanami.
Opinie (25)
-
2016-02-08 11:01
Janusz, manager z kilkudziesięcioletnim stażem... (1)
...czyli przeciętny polak w pocie czoła studiujący gazetki promocyjne z Lidla, Auchan i Tesco
- 12 2
-
2016-02-08 11:08
to są niewygodne sprawy
żeby podawać imiona i nazwiska informatorów - równie dobrze można by podpisać ROMUŚ; istotne że to, co ma do powiedzenia, jest logiczne, zgodne z prawdą i dotyka sedna
- 10 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.