• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak zmieni się festiwal filmów w Gdyni?

Waldemar Gabis
3 kwietnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Festiwal filmowy powinien być dłuższy!
Michał Chaciński, dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Michał Chaciński, dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

W czerwcu w Gdyni odbędzie się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. 31 marca minął termin zgłaszania produkcji z ostatnich 12 miesięcy. O przygotowaniach do tegorocznej edycji rozmawiamy z Michałem Chacińskim, nowym dyrektorem artystycznym imprezy.

 

Waldemar Gabis: Chce Pan zmienić Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Stąd logiczny wniosek, że ostatnie edycje nie podobały się Panu. Dlaczego?

Michał Chaciński: Listę zarzutów mam długą. Uważam, że festiwal stał się zbyt hermetyczny. To niemiły komunikat dla widzów: oto tzw. święto polskiego kina zamyka się przed ludźmi. Z roku na rok lista biletów sprzedanych osobom spoza branży filmowej spadała. Tymczasem festiwal bez ludzi spoza branży prędzej czy później umiera.
Uważam też, że Gdynię kompromitował Konkurs Główny, w którym selekcja była jedynie nominalna. To niemożliwe, żeby przy produkcji, powiedzmy, czterdziestu filmów rocznie, ponad dwadzieścia walczyło o główne nagrody. Sama statystyka przeczy tu prawdopodobieństwu. W najlepszych latach w ostatniej dekadzie wyjeżdżałem z Gdyni z przeświadczeniem, że warto było zobaczyć siedem-osiem filmów, a seansu kolejnych trzech-czterech nie żałowałem przesadnie. Reszta okazywała się pomyłką, której dyrektor artystyczny powinien był widzom i jurorom oszczędzić.
A do tego w ostatnich dniach docierają do mnie głosy samych filmowców, z których wcześniej nie zdawałem sobie sprawy. Narzekają na to, że w Gdyni jest coraz mniej miejsca dla faktycznych twórców filmu - montażystów, operatorów, scenografów itp. Nie są oni zapraszeni jako ekipa produkcyjna filmu, bo festiwal zapraszał maksymalnie 3 osoby z ekipy - zwykle był to producent, reżyser i gwiazda.

Tylko, że ci ludzie z ekipy i tak byli najczęściej niedostępni dla zwykłych widzów, dla których przecież realizują swoje produkcje.

No właśnie. Mam wrażenie, że festiwal w Gdyni miał niewiele pomysłów na zagospodarowanie czasu widzów. Wyprzedziły go inne krajowe festiwale, na których wydarzeniami są spotkania z gośćmi, multimedialne warsztaty, zbiorowe lekcje kina itp. W porównaniu z nimi wydawało się, że festiwal w Gdyni czerstwieje - że brak mu ducha. To tylko kilka przykładów problemów, jakie spróbuję w Gdyni naprawić.

Widzowie często narzekali też na nadmiar filmów, na to, że nie ma przerw między jednym a drugim seansem, a tym samym nie ma czasu na refleksję czy zwyczajny, kilkunastominutowy odpoczynek. Chcąc obejrzeć kilka filmów, często trzeba gonić z projekcji na projekcję. Może w tej sytuacji warto wprowadzić nocne seanse?

Mam podobne wrażenie - za dużo filmów, za dużo przeglądów, za mało selekcji i za mało okazji do rozmowy i spotkania z filmowcami. Wie pan, to dziwne, ale kilku twórców - stałych bywalców festiwalu - powiedziało mi, że nie mieli w Gdyni wrażenia kontaktu z publicznością. Dziwne, prawda? Chciałbym, żeby od tego roku za filmem szły twarze ludzi, którzy go stworzyli - temu mają służyć dodatkowe spotkania, warsztaty itp. Zakładam, że filmów będzie mniej, więc czasu na tego typu wydarzenia będzie więcej.
Jednocześnie ostrożnie podchodziłbym do argumentu, że atrakcji jest za dużo i nie da się wszystkiego zaliczyć. Każdy sensowny festiwal buduje program pod różne grupy odbiorców. Nie da się obejrzeć i wysłuchać wszystkiego. Gość festiwalowy musi mieć możliwość przykrojenia programu do swoich potrzeb, niejako zbudowania własnego festiwalu na bazie programu.

To Pan będzie decydował, które z filmów-kandydatów zostaną dopuszczone do konkursu głównego. To spora odpowiedzialność. Nie boi się Pan?

Najbardziej boję się jednego - że nie będzie z czego wybierać. Regulamin festiwalu zobowiązuje mnie do wyboru co najmniej dziesięciu filmów do konkursu głównego. Pytanie co zrobić, kiedy po obejrzeniu wszystkich zgłoszonych filmów okaże się, że do wysokiej poprzeczki doskoczyło jedynie kilka? Rozwodnić poziom? Na szczęście widzę już, że w tym roku konieczność udzielenia odpowiedzi na to pytanie chyba mnie ominie. Nie zdradzę na razie szczegółów, bo choć rozmawiamy w momencie, kiedy minął termin zgłaszania tytułów, to jednak nie wszystkie przesyłki dotarły już do Gdyni. Na razie wiadomo, że liczba zgłoszonych filmów nie odbiega od lat poprzednich - w ostatnim dniu zgłoszeń było już fizycznie w biurze festiwalowym blisko 30 filmów. Co jednak ważne, w 2011 roku zdążyli na festiwal ze swoimi filmami twórcy, po których sam spodziewam się zawsze wiele. Pod tym względem rok 2010 był znacznie słabszy, co odbiło się na festiwalu.

Pana zadaniem będzie także dobór festiwalowego jury. Ma być podobno międzynarodowe. Ma Pan już kandydatów i czego się Pan po takim jury spodziewa?

Kandydatów oczywiście mam i z niektórymi odbyłem już rozmowy, ale nie ujawnię na razie żadnego z nazwisk. Między innymi z tego powodu, że zdarzyły się już sytuacje, w których po dwóch tygodniach od rozmowy i deklaracji udziału mój kandydat dostaje propozycję zawodową, która uniemożliwia mu udział w jury. Publikowanie wcześniej jego nazwiska spowodowałoby niepotrzebnie konieczność dementowania i wyjaśniania, co się stało.
Moim celem jest zbudowanie takiego grona jurorów, żeby udało się w nim połączyć kilka funkcji. Oczywiste, że musi to być grono autorytetów, których werdykt będzie wiarygodny. Ale chciałbym też, żeby skład jury w naturalny sposób umożliwiał promocję polskiego kina. Będzie to możliwe na przykład wtedy, gdy zasiądzie w nim selekcjoner ważnego światowego festiwalu. Do tego chciałbym, żeby członkowie jury dali coś od siebie programowi festiwalu - przeprowadzili warsztaty, wyjaśnili problemy z jedną ze swoich produkcji, nauczyli nas trochę kina ze swojego punktu widzenia. W ten sposób poczujemy, że gość był nie tylko gościem, ale wszedł między nas - spełnił w jakimś momencie funkcję gospodarza.

Takim naturalnym jurorem, nawet przewodniczącym, wydaje się być Jerzy Skolimowski. Nie jest już co prawda młodzieńcem, a pan chce przecież w festiwalowe ramy wlać trochę młodości, ale jest w świetnej filmowej formie. No i nie można mu odmówić ani kunsztu ani otwartości umysłu.

Pełna zgoda. Jerzy Skolimowski byłby doskonałym jurorem, albo przewodniczącym jury. Ale ma w tym roku film, który zgłosił do konkursu głównego. To zamyka temat.

W tym roku nie będzie już Konkursu Kina Niezależnego. Dlaczego? Czy właśnie nasz narodowy festiwal, podczas którego mają być prowadzone m.in. seminaria i spotkania z uznanymi twórcami, nie powinien być otwarty na młodych ludzi, których film zwyczajnie pasjonuje i ciekawi? 

Likwidacja konkursu kina niezależnego nie oznacza ani tego, że kino niezależne zniknie z Gdyni, ani tego, że festiwal nie będzie otwarty na młodych ludzi. Odwrotnie - chcę stworzyć festiwal znacznie bardziej przyjazny młodym, pełniący m.in. funkcję lekcji kina. Ale jako były juror konkursu kina niezależnego w Gdyni mam świadomość, że ten konkurs nigdy w pełni "nie zagrał". Jego program zwykle oferował kilka udanych tytułów i mnóstwo filmów chybionych. Skoro moim generalnym hasłem jest ostrzejsza selekcja, dotknie to również niezależnych. Chciałbym pokazać w Gdyni jedynie ściśle wyselekcjonowane, najlepsze produkcje niezależne. Czy będzie ich pięć, siedem, czy trzy, to zależy w pewnym sensie od samych twórców.

Jakich zmian możemy oczekiwać jeszcze podczas tegorocznego festiwalu a jakich w kolejnych latach?

Ciekaw jestem na ile w tym i następnych latach uda się zajrzeć do Europy Wschodniej. Już w tym roku chciałbym pokazać kilka spośród najlepszych wschodnioeuropejskich filmów i pozwolić widowni podyskutować z ich twórcami. Ale skuteczność zaproszenia zależna będzie w sporej mierze od relacji z producentami i dystrybutorami, którzy przecież nie muszą zgodzić się na pokaz w Gdyni.
Poza tym sprawdzam możliwości uruchomienia przy festiwalu czegoś na kształt niewielkich targów koprodukcyjnych, na których poznamy najciekawsze projekty wschodnioeuropejskie poszukujące koproducentów. Tu jednak wiele zależy od wkładu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Zakładam też, że tegoroczny festiwal - z nowym podejściem do jury, do konkursu głównego (gdzie oceniać filmy będą dwa gremia: jedno przyzna nagrody za film, a drugie nagrody profesjonalne i techniczne), z zaproszeniem gości do aktywnego udziału w programie festiwalu - będzie papierkiem lakmusowym.
Przyjrzę się, na co widzowie i uczestnicy reagują lepiej, a na co gorzej. Według tego probierza już znacznie spokojniej i z dłuższym wyprzedzeniem będę mógł myśleć o festiwalu w roku 2012.

Wydarzenia

36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

festiwal teatralny, festiwal filmowy, projekcje filmowe, spotkanie

Opinie (19) 3 zablokowane

  • Czekamy NA 36. FPFF !!!

    Z niecierpliwością czekamy na festiwal :)

    • 3 1

  • festiwal

    musi miec widzow i to nie idiotki z mediow

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Koncertom Eltona Johna w Trójmieście towarzyszyło zawsze mocne przesłanie. Podczas trzeciego koncertu w historii Trójmiasta, w 2017 roku, artysta apelował: