- 1 Na który festiwal warto kupić bilety? (4 opinie)
- 2 Techno balkon otworzył sezon (75 opinii)
- 3 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (68 opinii)
- 4 Recenzja filmu "Istoty fantastyczne" (8 opinii)
- 5 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (61 opinii)
- 6 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (53 opinie)
Azealia wywołała skrajne emocje. Relacja z koncertu w B90
22 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat)
Azealia Banks zalazła fanom za skórę, ale przecież nie pierwszy raz i przecież właśnie dlatego jedni ją uwielbiają, a inni szczerze nienawidzą. Tym razem nie poszło o udostępnienie numeru telefonu Rihanny w internecie albo o przepychanki z Russellem Crowem, lecz o czas...
Siedemdziesiąt pięć minut - tyle trwało spóźnienie nowojorskiej wokalistki, co nawet najbardziej zapalczywych wielbicieli jej talentu mogło doprowadzić do szału, bo w końcu zgodnie z planem zacząć miała o godzinie dwudziestej drugiej, a czwartek nie należy do idealnych terminów na całonocną imprezę. Samej Azealii oddać należy natomiast to, że kilka ostatnich dni było dla niej wyjątkowo stresujących - najpierw członek ekipy koncertowej musiał pilnie powrócić do Stanów Zjednoczonych, później towarzyszący jej didżej został deportowany z Ukrainy do Niemiec. W efekcie na dobę przed koncertem w Gdańsku do dyspozycji Banks byli jedynie tancerze. Na szczęście lokalne zastępstwo udało się znaleźć błyskawicznie i prawdopodobnie niewiele osób zorientowało się, że w ogóle doszło do zmiany.
Wymiana didżeja, którego zadaniem jest okiełznanie gotowego setu nie jest może aż tak wymagająca, jak wymiana członka instrumentalnego zespołu, niemniej Mr. Cannabeatz miał zaledwie kilka godzin, by dostosować się do potrzeb artystki i wyszedł z tego obronną ręką. Publiczność na pewno nie odczuła różnicy, a także Azealia kilkukrotnie podkreślała zadowolenie ze współpracy, prosząc Mr. Cannabeatza o przedstawienie się do mikrofonu czy po prostu przybijając z nim piątkę.
Po ponad godzinie wyczekiwania, aż chciałoby się zrewanżować jakąś kąśliwą uwagą. Banks doskonale zna jednak swoje rzemiosło i wie, jak reżyserować autorski spektakl. W pierwszych dwóch utworach była jeszcze nieco wycofana, jakby badała teren, lecz każda kolejna minuta należała już tylko do niej. Wokalnie imponowała przede wszystkim we fragmentach odśpiewywanych (zwłaszcza a capella), nieco gorzej wypadały partie rapowane, ale jej zapędy do dominowania były zakrojone na znacznie szerszą skalę. Pozwalała sobie dyktować ze sceny dobór świateł, co jest dość dużym nietaktem - tego typu kwestie powinny być rozstrzygane przed występem - aczkolwiek idealnie odwzorowującym jej zadziorną osobowość. Kiedy natomiast z boku sceny pojawił się człowiek z aparatem, natychmiast przegoniła go, informując wprost: "To jest moje show".
Poza wokalno-muzycznym duetem, na scenie znajdowała się jeszcze jedna para - taneczna i trudno było nie odnieść wrażenia, że jej obecność jest zupełnie niepotrzebna, a wręcz przemienia koncert w farsę z ubogą, zupełnie zbędną choreografią w tle (w końcu mogę się przyczepić). Zdecydowanie bardziej żywiołowe tańce odbywały się pod sceną, gdzie ściśnięty tłum odśpiewywał niemal każdy z przebojów Azealii. Ten największy - "212" - wybrzmiał oczywiście na sam koniec, ale kiedy wokalistka zeszła za kulisy po trzech kwadransach, chyba nikt się nie spodziewał, że już nie powróci.
To mógł być świetny koncert, gdyby Azealii się chciało. Na scenie sprawiała wrażenie zaangażowanej w kontakt z publicznością, brylowała świetną formą, którą na pewno nie łatwo było utrzymać po ostatnich wydarzeniach na trasie, a także licznych konfliktach z kolegami i koleżankami z branży, jednak krótkość występu i jego ogromne opóźnienie sugerują, że wokalistce po prostu się nie chciało. Ostatecznie nie był to ani szczególnie satysfakcjonujący koncert, ani bardzo rozczarowujący, a szkoda, bo hip-hopowe gwiazdy zza Atlantyku wciąż są rzadkością w Trójmieście.
Azealia Banks na żywo (fragment koncertu z Kijowa)
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
29 sierpnia 2017
(13 opinii)
Opinie (33) ponad 10 zablokowanych
-
2017-09-22 11:04
Ludzie naprawdę za to zapłacili?
Nie do wiary.
- 15 3
-
2017-09-22 10:25
Żenująca chałtura,dziwię się że nie została wybuczana.......kompletny brak szacunku dla publiczności !
- 26 2
-
2017-09-22 10:08
"muzyka"
RIP
- 20 3
-
2017-09-22 08:28
Hackenbush czy KSU w Uchu zdecydowanie lepsze
- 34 6
-
2017-09-22 07:54
Koszmar nad koszmary, najgorsze granie jakie słyszałem.
- 46 2
-
2017-09-22 07:54
A kto to?
- 105 4
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.