• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciężka praca naganiacza

Łukasz Stafiej
23 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu. Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu.

Mieszkańców irytują nachalnością, restauratorom zwiększają zyski, a turystom niosą pomoc. Jak wygląda praca promotorów, czyli tzw. naganiaczy do restauracji i klubów?



Czy dałeś się kiedykolwiek przekonać promotorowi w Trójmieście?

- Nazywam swoich pracowników promotorami, ponieważ każdy z nich ma za zadanie promować konkretne miejsce: restaurację lub klub - mówi Jarosław Jagiełowicz z firmy Market-Plan, który przecierał szlaki w tej branży już pięć lat temu. - W Egipcie lub Turcji czy krajach południa Europy, skąd takie praktyki pochodzą, jest to naturalna forma kontaktu z klientem. Tam prawie każdy sklep ma swojego promotora.

W Trójmieście to również coraz bardziej popularne zjawisko. Do niedawna promocja na ulicy ograniczała się do wręczenie ulotki, a zaczepiający przechodnia i zachęcający do wejścia do lokalu chłopak był rzadkością. Obecnie na głównych traktach turystycznych Sopotu i Gdańska przechodnie wpadają na tzw. naganiaczy przy co drugim większym lokalu. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób czuje się zirytowana, a czasem nawet dochodzi do awantury, co miało miejsce kilka dni temu na Monciaku.

- Rozumiem pretensje mieszkańców, ale nasza oferta jest skierowana nie tylko do nich, ale przede wszystkim do obcokrajowców i turystów - mówi Jagiełowicz. - Dobry promotor potrafi ich wyłowić z tłumu.

Jednak znalezienie klienta to dopiero połowa sukcesu. Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu.

- Rozmowa, żartobliwa riposta, dowcip, trochę przerysowane gesty, a przede wszystkim uprzejmość, to nasze podstawowe narzędzia - opowiada Adam, który w tej branży pracuje od dwóch lat. - Trzeba mieć charyzmę, silną osobowość, znać podstawy choćby jednego języka obcego i tak naprawdę być gotowym na wszystko. Raz mi się zdarzyło, że po obiedzie klient wyszedł z lokalu i, dziękując, wręczył mi sowity napiwek, innym razem goniła mnie na ulicy banda chuliganów.

Dobry promotor potrafi - według szefa Market-Plan - zwiększyć obroty firmy od 50 do 200 proc., a w ciągu godziny zapełnić klientami nawet kilka stolików. - Kto raz spróbował tej formy reklamy, nie rezygnuje, bo wie, że jest ona o wiele bardziej skuteczna, niż promocja w prasie czy na billboardach - twierdzi Jagiełowicz.

Zgadza się z tym Bartosz Swarcewicz z restauracji Bedeker w Gdańsku: - Promotorzy pomogli nam przyciągnąć nowych klientów. Turysta zawsze jest trochę zagubiony w nowym mieście i promotor może pomóc mu znaleźć drogę właśnie do naszego lokalu. Wiem, że wielu ludzi to irytuje, ale nie zauważyłem, żeby promotor wpływał źle na wizerunek miejsca.

Najwięcej pracy naganiacze mają w sezonie letnim, ale tak naprawdę to praca całoroczna.

- Pracujemy zarówno w upale, jak i w deszczu czy nawet w śniegu. Czasem trzeba stać kilka godzin dziennie z uśmiechem na twarzy - mówi Adam. - Łatwo w tej pracy nie jest, ale nie narzekam, da się z tego utrzymać rodzinę.

Zdarza się, że niektórym puszczają nerwy i żeby tylko zdobyć klientów, stają się zbyt nachalni. Tacy jednak szybko rezygnują. Choć to ciężka praca, nic nie wskazuje na to, żeby naganiaczy miało zabraknąć na trójmiejskich ulicach. Wręcz przeciwnie - wiele osób wyczuło, że to dochodowy biznes. Jagiełowicz już zapowiada, że w przyszłym roku chciałby nawet zorganizować mistrzostwa polski promotorów.

Miejsca

Opinie (318) ponad 20 zablokowanych

  • (8)

    Wy macie niezłe podejście by myśleć, że praca promotora polega na tworzeniu DŁUGOTRWALYCH RELACJI z klientem, by ten utożsamiał promotora z lokalem etc. etc. Przecież to jest zwykłe: "ZAPRASZAM DO RESTAURACJI JANA KOWALSKIEGO NA PYSZNE DANIA, ZUPY I DESERY" - Co jest w tym tak niesamowitego do jasnej cholery?? Czy wy chcecie tu stosować jakieś śmiechu warte techniki nlp i sprzedaży b2b? Czy do was nie dociera, że promotor to po prostu osoba stojąca z menu, która zaprasza do lokalu i udziela jedynie podstawowywch informacji?? Czy wy oczekujecie, że promotor będzie stawał przed wami na głowie, całował wam stopy i tworzyl plan biznesowy na 10 lat w przeciąu 30 sekund w których was widzi??

    • 3 4

    • (7)

      Prąd, w polskim wydaniu tej pracy jest dokładnie jak piszesz. A gdybym Ci powiedział, że mógłby wykonywać tą prosta robotę tak by Cię nie denerwować i byś świadomie lub podświadomie kojarzył lokal dobrze, to nie byłbyś przychylny takiej opcji? Praca nie jest niczym niesamowitym, ani ta, ani wiele innych. Ale metodykę każdej pracy można tak zmienić, by była efektywna i łatwiejsza. Nawet oprózniając kubeł ze śmieciami łapiesz go tak, by Ci dysk nie strzelił ;) Pozdrowienia dla Ciebie.

      • 4 0

      • (6)

        Pod zlotym ulem widzialem chlopaka, ktory bardfzo fjanie zapraszal. Szedlem z zona, zagadal do nas, przywital sie, pokazal menu, zarekomendowal karte turystyczna, porozmawial z moim znajomym z Irlandii, i bardzo fajnie sie zachowal. Zero darcia mordy, zero ciagniecia za rekaw. Zreszta na starowce pod jedna knajpa to samo. Podszedl chlopak w garniturze, grzecznie zaprosil, powiedzial co jest w karcie i bardzo fajnie. I tak jak mowisz, bardzo fajna metodyka i podejscie do klienta, nic na sile albo super zachowanie + znajomosc jezykow. Czego tu chciec moze restaurator wiecej od studenciaka stojacego pod jego lokalem??? JA NIE WIEM CO WY ZA LEGENDY WYMYSLANE sa tutaj o tych promotorach. Mi sie jeszcze nie zdarzylo by ktorys mnie zaatakowal czy nagabywal w jakis natretny sposob. Nie wierzcie we wszystkie artykuly i komentarzy, bo serio, tutaj pelno ludzi to pewnie jakies dzieci neostrady albo osoby zle na caly swiat. Pozdrawiam Dariuszu.

        • 1 4

        • (5)

          Jak najbardziej Cię rozumiem, ale nie mogę się zgodzić z jedną rzeczą. Tylko dlatego, że coś nie spotkało Ciebie nie znaczy, że nie spotkało kogoś innego. Takie rzeczy naprawdę się zdarzają. Znam od lat autora artykułu o zajściu pod Ulem, wierzę w jego słowa, on nie ma czasu, ochoty ani powodów by wymyślać takie rzeczy. Dawno przeszedł zresztą nas sprawą do porządku dziennego i nie płacze po nocach z tego powodu. Ja też uważam, że jeśli promotor zachowuje się kulturalnie i wie kiedy przestać, to nie ma sprawy. Sprawa zmienia się diametralnie, gdy zaczyna przeginać. Co do dzieci neo - smutne, ale prawdziwe. Na szczęście są jeszcze tacy, co umieją napisać to co myślą na poziomie.

          • 5 0

          • (4)

            Wyslij swojego znajomego do Egiptu, to gwarantuje ze bedzie musial chyba 100 takich artykulow napisac i 100 takich afer przezyc. W sumie to juz nawet w Krakowie promotorzy sa o wiele bardziej natretni, serio. Moja zona to taka jest ze jak do niej promotor mowi ze ladni kelnerzy to sama sie w promotorke zamienia i ciagnie mnie do knajpy hehe. Kweestia podejscia. Ja wylazac na starowki i deptaki zarowno w PL jak i za granica jestem gotowy na to ze beda podbiegaac promotorzy, sprzedawcy roz i inni handlarze, i mi to tam nie przeszkadza. Staja na glowie by cos sprzedac, a jak mowielm zona mam taka co lub przystojniakow, to wyskakuje z forsy, a to na roze, a to na obiadek hehe. Sa lepsze i gorsze restauracje, ale ja tam do tych studenciakow promotorow nic nie mam. Niech se zarabiaja, wazne ze nie kradna i maja na chleb. A czasem mozna fajnego trafic i porozmawiac i sie posmiac.

            • 2 1

            • (2)

              Eeee, bez przesady, byliśmy kiedyś w Turcji. I co? obyło się bez afer. No i wiesz, można mieć rózne dni, nie zawsze jest się odpornym na wszystko ;)

              • 1 0

              • (1)

                No to widzisz, a mnie w Turcji 2x na zarcie namówili, ale dobre bylo cale szczescie hehe. W te gorsze dni to polecam ciepla herbate i dobra ksiazk, co teraz ludzie malo czytaja niestety, szczegolnie mlodizez.Lece bo juz przynudzam trochePozdrawiam i do uslyszenia

                • 3 0

              • Dariusz, prąd

                Chwała Wam ludzie o odmiennych zdaniach, że umiecie rozmawiać.

                • 5 0

            • Ogolnie to trzeba na luzie podchodzic do takich rzeczy, bo zdrowie tylko jedno. Pozdrawiam czesc

              • 3 0

  • To jest ich praca, krzycza do tlumu, podchodza do pojedynczych ludzi. Ten sezon byl BEZNADZIEJNY. Slaba pogoda, mala ilosc ludzi, promotorzy musieli stawac na glowie by kogos zaprosic i tyle. Promotor stoi srednio po 8 - 12 godzin pod knajpa i ciagle musi rozmawiac z ludzmi, za to sie mu placi. Nie jest to latwe, a przy tej pogodzie, poziom trudnosci podnosi się o kilka stopni :). Zresztą, to praca sezonowa, jak wpadniecie do Sopotu w zimę, to już ich nie będzie, będą pewnie studiować :)

    • 3 5

  • Firestarter, dziękuję za rady, pochodzę z Kraka właśnie :) Ale zgadzam się, spora armia tam na rynku walczy. Sopot jak najbardziej sobie cenię, bo to jest fajne miejsce. Naganiacze trochę za bardzo się "starali", stąd mój wpis. Jutro wracam już do siebie.

    • 4 0

  • Jesli chlopie, Sopot was zmeczyl, to lepiej nie jezdzcie do Krakowa albo do krajow arabskich :D. Tam nagabywacze sa 4x bardziej natretni i bardziej liczni. I nie jest to bynajmniej mój wymysł, tylko szczera opinia na ten temat. Mimo to, cenie sobie Sopot, cenie sobie atmosferę budowaną na Monciaku, i zapewne ci co handlują różami czy nakłaniają do wejścia do knajpy, też w pewnym stopniu ten klimat i atmosferę budują. A Kraków też piękne miasto i każdy Gdańszczanin odwiedzić powinien ;)

    • 2 3

  • Ja jestem turystą....

    Jak z amerykanami i demokracją. "jak coś jest dobre dla nas to jest dobre dla wszystkich". Firma zatrudniająca promotorów myśli więc, że nikt nie ma prawa myśleć i czuć inaczej niż oni. Zamykają się więc na źródło swojego sukcesu - klientów, odbierajac im prawo do decydowania co im się podoba a co nie. Ma się podobać i koniec. Albo jesteś zaściankowy i siedź w domu. Jak co wakacje siedzieć w domu nie będę, ale Sopot mnie i rodzinę zmęczył. Naganiaczami.

    • 4 2

  • Target

    Warto zauwazyc, ze nie wypowiadaja sie tutaj praktycznie ZADNI turysci, ktorzy pewnie niejednokrotnie zostali namowieni przez promotora. Sami miejscowi i lokalni, ktorzy tak naprawde nie sa targetem dla tej formy sprzedazy. Dyskusja raczej nie ma zadnego sensu.

    • 2 5

  • Oferta (3)

    Kierowanie oferty tylko do turystów i obcokrajowców, to moim zdaniem podejście, które gwarantuje zysk jedynie podczas sezonu. Ale też ciężko sobie wyobraźić, by promotorzy stali w zime. Inicjatywa wydaje się, z punktu widzenia marketingowca, bardzo pozytywna, z punktu widzenia internauty, który zauważył artykuł, praca promotora wydaje się być namiastką funkcji wykonywanej przez akwizytora.Pomimo popularności internetu, nie traktowałbym go jako wiarygodnego medium w sprawach określania opinii publicznej. Na mieście sytuacja wygląda z goła inaczej. Beznadziejna pogoda, mała ilość ludzi zarówno w Sopocie, jak i w Gdańsku, zapewne nie napawa optymizmem, co w dużym stopniu przekłada się na ogólną frustracje i niechęc w stosunku do ulicznych grajków, sprzedawców, promotorów etc. Uważam, że nie należy tępić tej formy zarobku, bo dla wielu osób "w branży" jest to pewnie jedyne źródło zarobku, a podczas sezonu, praca tego typu może być zarówno ciężka, jak i dochodowa. Tak jak wspomniałem wyżej, wątpie by coś takiego ktoś chciał robić w zimę. Dla osób ceniących sobie spokój i ciszę, polecam góry, albo wycieczkę w bardziej odludne miejsca, które można z łatwościa znaleźć także w Polsce. Centra wielkich miast, starówki, deptaki, są znane od lat jako miejsca przepełnione popisami artystycznymi, akcjami promocyjnymi i wszech obecnym hałasem.Jestem odrobinę zaskoczony wynikami sondy, z której wynika, że większość internautów ma raczej bardzo nieprzychylne podejście do pracy promotorów. Uważam, że powodem tego typu wyniku, jest stosowanie pejoratywnie nacechowanych określeń i epitetów, w stylu "naganiacz", "namawiacz" etc. Źle się to kojarzy, i sam dobór przymiotów i określeń, stawia ten zawód raczej w ciemniejszym świetle. Przeczytawszy artykuł, stwierdzam, że jest to praca bardzo zbliżona do zawodu wykonywanego przez sprzedawców odkurzaczy i ulotkarzy. Nie jest to nowość, aczkolwiek tego typu forma promocji jest rzadko spotykana w Europie. Może właśnie, ta ekskluzywność i relatywnie młody wiek profesji, powodują, że jest tak negatywnie oceniana.Restauratorzy, najwyraźniej sobie to cenią, więc ciężko oceniać tę sprawę w kategoriach finansowo-marketingowych, bez większej wiedzy na temat gastronomii i prowadzenia restauracji. Szkoda tylko, że oferta "skierowana do obcokrajowców i turystów", może czasem wydwać się trochę nie fair, w stosunku do rdzennej ludności. Pozdrawiam

    • 3 3

    • (1)

      zastanawiam się, co wnosi twój opasły komentarz... masło maślane. pozdrawiam

      • 2 3

      • No wiem, niestety poziom intelektualny piszących tutaj, jest zbyt niski bym się starał. Na rzeczową dyskusje nie ma co liczyć.

        • 4 2

    • nie wiem skąd zdziwienie wynikami ankiety, tu przeważnie wypowiadają się mieszkańcy, którzy nierzadko muszą przemieszczać się po centrum.

      • 3 1

  • (20)

    Ja tam zawsze rozmawiam ze WSZYSTKIMI promotorami, klaunami, sprzedawcami róż itp. idąc monciakiem. To jest po prostu piękne, człowiek wychodzi i spotyka tylu przyjaznych polaków, z którymi można uciąć pogawędke, pogadać o pupie marynie bądź się pośmiać. Niestety większość polaków, to typowe sfrustrowane golasy, które nie znają jezyków obcych, a po polsku też rozmawiać nie lubią. Krzyż wam na drogę. Zdechniecie zasuwając za minimalną pensje i głosując na jakieś śmieszne partie polityczne.

    • 8 7

    • (3)

      widocznie nie masz innych znajomych, skoro kontaktu z ludźmi szukasz wśród ludzi pracujących na ulicy... to takie smutne :(

      • 4 0

      • (2)

        Eeh typowe, wystarczy walnąć z grubej rury, powiedzieć prawdę na temat ludzkiego podejścia i zachowania, i od razu, z braku pomysłu, prywatne wycieczki :(. Ten portal to śmiech na sali, i warto tu wchodzić TYLKO po to by pokręcić bekę z komentarzy. Ale miło było pogadać i poczytać wypowiedzi ;)). Puts a smile on my face, wiedząc, że w tym kraju internet NIE JEST wiarygodnym elementem opinii publicznej.

        • 1 5

        • (1)

          prywatne wycieczki to twoja specjalność, zaraz obok pobieżnej analizy psychologicznej z reguły stwierdzającej jednoznacznie: "agorafobia". boooże człowieku, skądeś ty się urwał??? :))))))) "och tak, jestem wspaniały bo kocham ludzi, znam słowo agorafobia i walczę o to, by wszyscy byli braćmi!!!". a ty po prostu NIC nie rozumiesz... nie na tym polega otwartość na ludzi. naganiacz nie jest zwykłym człowiekiem pragnącym kontaktu, tylko SĘPEM widzącym w tobie obiekt, nie osobę.

          • 2 1

          • Wystarczy walnąć kilka ostrych tekstów i od razu wychodzi szydło z worka. Luydzie piszą bzdury o zdelegalizowaniu jakieś śmiesznej pracy dla studentów, o patrzeniu się w ziemie jak podchodzi jakiś promotor, o atakowaniu albo wręcz pozbywaniu się promotorów, a niektórzy próbują uczyć restauratorów jak prowadzić biznes. I kto tu jest dziwny hm?? Macdonalds też widzi w tobie tylko obiekt, orange też widzi w tobie tylko obiekt, banki też widzą w tobie tylko obiekt, sprzedawcy samochodów, też widzą w tobie tylko OBIEKT. Ja zazwyczaj jak widze promotora, to rozmowa z nim trwa 30 sekund, powie co ma do zaoferowania, ja grzecznie dziekuje, albo wlaze do restauracji. TO JEST KAPITALIZM ludzie.

            • 2 5

    • Dajesz. (8)

      In my honest opinion you should seriously revise the way you address all the readers here. You are nothing but a plain, vulgar offender, propably one of those who can't behave properly when doing they lousy job of "promoting". The first failure wad made by your parents - no upbringing means no manners. Skoro znasz języki to odpowiedz mi na takim samym poziomie, bez pomocy koleżanki z Londynu na Skype, w mniej niż minutę. Stereotypy i prostactwo to świetna mieszanka. Znam języki, nie narzekam na swoje zarobki, nie atakuję i nie obrażam ludzi. I nie podoba mi się jak zachowują się naganiacze kiedy zażywam relaksu w miejscu, które mi się podoba, Ty wnioskuję po zajadłości jesteś jednym z nich. Zła wiadomość kolego. Naród ma swój rozum. I jeśli nie zgodzi się na taką formę promocji, to tylko i wyłączne Ty i Twój szef to odczujecie. Skoro istotą waszego pojęcia marketingu jest wchodzenie człowiekowi na głowę to pewnie nie przyjdzie Wam do głowy by się zmienić. I dlatego polegniecie, oby jak najprędzej.

      • 4 2

      • (7)

        For someone, who is probably able to take up even the most extreme measures, to create such a complex respons, you display a lacking uderstanding for what i am attempting to convey throught my critique. Ja nie jestem promotorem, po prostu zwracam uwagę, na to jak Polacy się zachowują i jak narzekają. Co wam tak to przeszkadza? Ludzi z głodu zdychają na ulicach, a wy się boicie z kimś porozmawiać.

        • 1 7

        • Słabo. (4)

          Mam Ci wyliczyć ilość błędów z paru obszarów od doboru słów po semantykę, czy w tym też pomoże Ci ling.pl ;ub koleżanka? Tak na szybko:"response" "al acking understanding", "thorouht".Do reszty dojdziecie wspólnymi siłami z wujkiem google. Ucz się ucz, nauka to potęgi klucz. Szkoda klawiatury na Ciebie.

          • 4 2

          • (3)

            też niestety walnąłeś byka, a wypominam ci to? Mam to w pupie, bo mnie nie interesuje, żadna śmieszna walka na słowa, a udowodnienie wam, jak wy postrzegacie, proste elementy życia. Jak wam przeszkadza kontakt z człowiekiem - STAY AT HOME.

            • 1 7

            • Nie trrr a spierrr.... (2)

              Nie wypominasz mu dziecko, bo nie umiesz. Życzę Ci awarii prądu lub internetu.

              • 5 2

              • (1)

                they, powinno być their. ;) Ci tłumaczę, że źle interpretujesz to co ja chce przekazac. Mi chodzi o sam fakt, że w przeciwieństwie do tego co widzę NA MIEŚCIE, na necie pojawiają się jakieś bardzo dziwne opinie. Na przykład, by zakazać tego typu formy promocji, albo by patrzeć się w ziemie, bądź wołąć policję. Epidemia agorafobii??

                • 0 6

              • niniejszym zawiadamiam, że słowo "agorafobia" pojawilo się już co najmniej czwarty raz w twoich postach - masz z tym jakiś problem?

                • 4 0

        • (1)

          trr nie boicie się z kimś porozmawiać, ale zwyczajnie mi osobiście się nie chce z nimi gadać. Chce mi się jeść to idę do knajpy nie chce to nie idę i nie słucham nikogo gdzie mam iść. Człwoieku wrzuć na luz bo spac nie będziesz mógł.

          • 6 1

          • Zgadzam się z wami, że mogłem troche przesadzić, ale zwróccie uwagę na większośc komentarzy. Teksty w stylu "gapie się w ziemie jak przechodzą i uciekam"

            • 0 5

    • (4)

      ten czy trr.. jak już wyżej zostało nadmienione nie mierz wszystkich swoją miarą....

      • 2 0

      • (3)

        Hahaha, no i o tym mówie. Typowe polaki. Idzcie się wódki napić, bo do tego się nadajcie. Czepiać się jakiś promotorów. Ja się czepiam was, że jesteście tacy głupi by w wyborach brać udział i na jakiś śmiesznych klaunów głosować. PRzejmowanie się pierdołami i uprzykrzanie innym życia - najpopularniejszy polski sport. Buehehe

        • 3 7

        • "przejmowanie się pierdołami" - no właśnie.... kto tu nie ma przyjaciół, skoro musisz się ratować klaunami i mimami z braku własnego towarzystwa :)

          • 1 1

        • Co tak o tą politykę zahaczasz? Weź się ogarnij mały pryszczu i wstąp do jakiejś młodzieżówki bo cię roznosi.

          • 2 1

        • ale jesteś żenujący. Jak ci tuytaj w Polscze źle to spie...przaj stąd dziadu. Nikt na siłe cie nie trzyma.

          • 4 2

    • Ten.... (1)

      ...to ma stresa. Pośmiej się i pogadaj z resztą w ślepym zaułku tkwiących zer bez przyszłości. W McD's cię nie chcieli? :)

      • 6 2

      • Dokładnie, z IQ wafla ryżowego nie ogarnął nawet etapu przywitania...

        • 1 2

  • Tere fere. (2)

    Sprawa jest posta. Czy pani z warzywniaka lata za tobą wciskając ziemniaki? Czy pocztowcy drą się do ciebie z pytaniem czy moze nie masz ochoty nadać paczki? Nie. Polak jak coś chce to sobie to znajdzie i kupi czy skorzysta. Zbyt mocno cenimy sobie swój spokój by w 100% tolerowac nachalną promocję i nagabywanie. Zbyt mało zarabiamy i za mało mamy czasu dla siebie by zawsze ze spokojem podziękować naganiaczowi. Jeszcze żeby faktycznie robił swoją robotę grzecznie, a jak pokazuje przykład z zalinkowanego artykułu to jakość tej robótki jest nierówna. Jak ktoś mówi, że w arabowie to normalka to niech tam jedzie i siedzi aż mu tyłek od słońca uschnie. Może jesteśmy mało światowi, ale jesteśmy w Polsce, czyli U SIEBIE.

    • 13 3

    • (1)

      I nigdy z tego pier....onego bagna nie wyjdziecie z takim podejściem.

      • 3 7

      • a ty z Marsa piszesz?

        • 4 0

  • "Mieszkańców irytują nachalnością, restauratorom zwiększają zyski" (18)

    Eee - doprawdy, zwiększają? Jak to zmierzyć? Czy kogoś faktycznie udaje im się przyciągnąć? Oraz, ile osób skutecznie od wizyty w danym lokalu, choćby przez przypadek - ODSTRĘCZĄ?

    • 47 6

    • Zwiększają! (16)

      Gdyby nie zwiększali, nie byli by potrzebni.

      • 2 4

      • A są "potrzebni"? (15)

        Bo o to właśnie pytałem. O miarę ich potrzebności i skuteczności. Którą nie wiem jak by należało wyznaczyć.... ostatecznie, nie ma sposobu porównania urobku lokalu Z i BEZ naganiacza. Ceteris paribus się na żywym organiźmie zastosować nie daje.... a także - sporo lokali naganiaczy NIE ma, a jakoś funkcjonuje - i to nieźle?

        • 4 2

        • Moim zdaniem naganiacze są pod lokalami, które nie są (7)

          w stanie obronić się same: klimatem, dobrym jedzeniem etc. Dla mnie nagabywacz przed lokalem to dowód na to że nie warto tam wchodzić, bo to lokal który został przez rynek zweryfikowany z jakichś względów negatywnie - ceny, jakość, czystość? Miejscowi wiedzą gdzie warto zjeść. Tam nagabywacze są całkowicie zbędni. Moja rada - omijajcie lokale z "promotorami" szerokim łukiem.

          • 18 4

          • Widać, że nie bywasz w dobrych lokalach (6)

            • 1 11

            • Pod dobrymi lokalami np. restauracjami hotelowymi (4)

              to stoi portier lub kelnerzy w pełnym rynsztunku, a nie "marketingowcy" z pośredniaka ze stawką 5PLN za godzinę ciągnący ludzi za frak do środka. Tacy to działają i owszem ale nie w porządnych restauracjach (bo tam liczy się elitarność i tworzenie klimatu wyjątkowości), ale pod spelunami w dzielnicach portowych i "czerwonych latarni". Kompletnie wszystko ci się pozajączkowało.

              • 8 2

              • nie zgadzam się (3)

                stawką minimum 10, marketingowiec z pośredniaka ze statusem studenta, restauracje hotelowe są beznadziejne, drogie, fatalna obsługa. Przejdź się długą w Gda, pod La Cantiną stoi człowiek w garniturze. Ech... Szkoda na was słów.

                • 1 7

              • Ze statusem studenta? (1)

                Co masz na myśli? tyle, że od takiego nie trzeba płacić ZUS, a więc nie dość że przeszkadza ludziom na ulicy, to z punktu widzenia budżetu państwa jest bezproduktywny. A rencistów nie zatrudnia się? Może jakieś środki z PFRON dałoby się jeszcze wyciągnąć na aktywizację :-/

                • 4 2

              • Patrząc na całość - jest produktywny

                Zwiększając sprzedaż w reklamowanym lokalu - zwiększa też podatki. Niekiedy o 200%, jak wynika z artykułu.

                • 0 2

              • Co próbujesz udowodnić, że lokale zatrudniające

                nagabywaczy z pośredniaka są lepsze od restauracji z profesjonalną obsługą? Przecież to stamtąd czerpiecie wzory? Ech... zapętlacie się coraz bardziej broniąć czegoś czego obronić się nie da.

                • 5 2

            • Dla mnie, jak dla przed-przedmówcy --

              -- sprawa jest prosta. Jeśli do lokalu musi mnie za rękaw ciągnąć chamski wyrostek opłacany piątakiem za godzinę - lokal NIE MA PRAWA być dobry :)

              • 10 2

        • I to nieźle? (6)

          Ciekawe... widzę, że znasz tą branże od podszewki. Sposób jest prosty na porównanie urobku lokalu... cyfry, człowieku, cyfry.

          • 3 3

          • (5)

            Wiem, że nie rozumiesz o czym pisałem, wiem też, że nie odróżniasz cyfry od liczby. Wiem również wiele innych rzeczy, o których ty pojęcia nie masz i mieć nie będziesz. Zatem tu naszą "dyskusję" (czy raczej mój monolog) zakończę, bo sensu mieć jej kontynuacja nie miała by najmniejszego.

            • 2 3

            • Człowieku porównujesz utarg z dnia kiedy pracował "naciągacz" (2)

              z dniem kiedy nie pracował. Badanie powtarzasz kilkukrotnie, w podobnych dniach. Wynik masz jak na tacy. Oczywiście tylko wtedy jeśli naciągacz coś daje faktycznie, bo jeśli nie to błąd pomiaru może być zbyt duży.

              • 3 3

              • Bzdura, bzdura, bzdura. (1)

                A pogoda? A imprezy towarzyszące? A natłok/brak wycieczek tych czy innych obcokrajowców? O ile wpływ wysiłków naciągacza nie jest jakiś astronomiczny (grube dziesiątki procent, jak sądzę) - jest nie do sprawdzenia. W sensie rzetelnej, przemyślanej statystyki oczywiście - a nie nagiętych słupków agencji co tych hycli wypożycza a potem podnieca się, że w porównaniu z dniem wczorajszym mieliśmy wzrost liczby odwiedzin o 1,732%

                • 7 3

              • dlatego napisał "podobne" dni; możesz sobie dopisać pod jakim względem. ale pewnie ciężko myśleć, co?

                • 0 0

            • do trollencio

              zdaje się, że nie potrafisz brać udziału w dyskusji z kimś kto ma inne zdanie używając rzeczowych argumentów - brakuje Ci wiedzy więc obrażasz innych, bo inaczej nie umiesz, ale żałosne jest czytanie tego, naprawdęnick mówi jednak wiele o człowieku...

              • 5 3

            • Ceteris paribus???

              Co się niby nie zmienia?Zapisane obok siebie cyfry dają restauratorowi liczbę, proste.

              • 2 1

    • najlepszy jest Hilar koło kabaretu z rzeczami hendmejd! :D

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wiosna w ogrodzie (1 opinia)

(1 opinia)
6 zł
targi, kiermasz

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (49 opinii)

(49 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

OSA Festival to impreza organizowana przez: