• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fleabagging: jak wyrwać się z serii nieudanych związków?

Mateusz Groen
7 lutego 2024, godz. 11:00 
Opinie (102)
Nazwa "fleabagging" pochodzi od tytułu popularnego serialu "Fleabag". Jego bohaterka ciągle trafiała na niewłaściwych mężczyzn. Np. zakochała się w księdzu. Nazwa "fleabagging" pochodzi od tytułu popularnego serialu "Fleabag". Jego bohaterka ciągle trafiała na niewłaściwych mężczyzn. Np. zakochała się w księdzu.

Randkowanie to niełatwa sprawa. Częstym wyzwaniem bywa "ghosting", czyli znikanie bez informacji. Niedawno pisaliśmy o zjawisku "breadcumbing", a więc rzucaniu "okruchów" uwagi, by nie tracić zainteresowania drugiej strony, choć wcale nie ma szans na poważny związek, a teraz przybliżymy "flabagging", nowy problem w relacjach, o którym mówi się coraz głośniej. Niezależnie od tego, czy znasz ten obco brzmiący termin, czy nie, prawdopodobnie się z tym... spotkałeś/spotkałaś.




Co musisz wiedzieć o fleabaggingu?



Czy uważasz, że źle wybierasz partnerów/partnerki?

Nazwa pochodzi od cenionego brytyjskiego serialu telewizyjnego "Fleabag" (w dosłownym tłumaczeniu z jęz. angielskiego "worek na pchły"), w którym bohaterka ciągle trafia na niewłaściwego mężczyznę i nie może wydostać się z tego cyklu.

Tak jak w serialu we "fleabaggingu" chodzi o to, że często poszukujemy partnerów lub partnerek, którzy tak naprawdę nie są z nami zgodni. Zakochujemy się w tym samym typie osoby, przez co trafiamy w relacje, które trzymają nas w napięciu i jednocześnie brak w nich stabilności. Wchodzimy w związki z osobami, które emocjonalnie nie są dostępne, albo z takimi, które myślimy, że można "naprawić".

Ghosting: było tak pięknie, a zniknął bez słowa Ghosting: było tak pięknie, a zniknął bez słowa

Nierealistyczne standardy z popkultury



Nazwa "fleabagging" pochodzi od tytułu popularnego serialu "Fleabag". Jego bohaterka ciągle trafiała na niewłaściwych mężczyzn. Np. zakochała się w księdzu. Nazwa "fleabagging" pochodzi od tytułu popularnego serialu "Fleabag". Jego bohaterka ciągle trafiała na niewłaściwych mężczyzn. Np. zakochała się w księdzu.
Na złe wybory w randkowaniu ma wpływ wiele czynników. Czasami strach przed byciem singlem sprawia, że godzimy się na osoby, które nie są dla nas odpowiednie. Związek z niewłaściwą osobą wydaje się lepszy niż bycie samemu.

- Przez kilka dobrych lat byłem w relacjach "na zakładkę". Jedna się kończyła, to zaczynałem kolejną. W każdej problemy pojawiały się po podobnym czasie, czyli po ok. pół roku. Zaczynałem być zazdrosny, zależało mi na kontakcie. Kiedy nie było odpowiedzi, to się denerwowałem. Przez co pojawiały się awantury. Bałem się, że ta osoba mnie zostawi. Takich momentów było wiele. Czułem, że poświęcałem całą swoją energię, aby zadowolić partnera, byle tylko utrzymać związek. A jednak, nawet wtedy, kiedy wydawało się, że wszystko idzie dobrze, czułem wewnętrzny niepokój, czy na pewno jestem kochany tak, jak bym chciał. W końcu powiedziałem "stop". Sam zacząłem szukać, o co może mi chodzić, poszedłem na terapię, bo znalazłem problem, ale nie wiedziałem, co z nim zrobić. Tindera mam, ale trochę stopuję się jeszcze z wejściem w kolejną relację, bo chcę się sam poznać i zrozumieć - mówi Artur.
Od programów telewizyjnych, reality show, po popularne filmy romantyczne, piosenki i książki jesteśmy karmieni stereotypami, które wtłaczają nam do głowy nierealistyczne wzorce romansu i miłości. Wiele z nich obejmuje też toksyczne relacje lub "dramatyczne" związki, które muszą być burzliwe i namiętne, bo tylko wtedy mają rację bytu. To jednak często obrazy i schematy, które zakodował nasz mózg. Nieświadomie możemy więc myśleć, że powinno się akceptować pewne zachowania, nawet jeśli w głębi duszy czujemy, że coś w nich jest nie tak.


- Zawsze miałam tendencję do przyciągania tych samych typów partnerów. Nieodpowiedzialnych, emocjonalnie niedostępnych, a jak do tego był wysokim brunetem, który jedyne co lubi w życiu robić, to chodzić na siłownię i imprezy, to był strzał w dziesiątkę. Zawsze znajdowałam jakieś wymówki dla ich zachowań, zdrad, pisania z innymi dziewczynami i zamiast zastanowić się, czy nie jestem po prostu ofiarą własnych przywiązań lub innych rzeczy, to tylko kończyłam relację, zbierałam się i potem poznawałam wypisz-wymaluj taką samą osobę z charakteru. Nie wchodziłam w analizę, nigdy to mnie nie interesowało, ale moje przyjaciółki zauważyły pewną tendencję w moich relacjach i zaciągnęły mnie do psychologa (prawie dosłownie), bo nie wiedziały, jak mi pomóc. Nie zapeszając: od kilku miesięcy spotykam się z kimś innym, kto nie pasuje do wcześniejszego schematu. Chyba wizyty u pani psycholog naprawdę pomogły - mówi Ola.

Twój styl przywiązania kluczem do zrozumienia, o co chodzi



Niektórzy pewnie nieraz słyszeli "przyciągasz ciągle niewłaściwych ludzi" lub masz "zły gust co do ludzi". Jednak nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Wiele osób, próbując zrozumieć "fleabagging", powołuje się na teorię stylu przywiązania. Wpadanie w te same rodzaje związków wynika właśnie ze stylu przywiązania, który mamy. Wedlug teorii przywiązania, opracowanej przez psychologa Johna Bowlby'ego, sposób, w jaki zachowujemy się w swoich dorosłych związkach romantycznych, często odzwierciedla związek z matką lub głównym opiekunem, jaki mieliśmy jako niemowlę.

IMPREZY I WYDARZENIA Może to jest idealny pomysł na randkę?

maj 28
Maciej Stuhr: Mam to wszystko w Standupie!
Kup bilet
maj 29
Maciej Stuhr: Mam to wszystko w Standupie!
Kup bilet

Wyróżniane są trzy główne style: bezpieczny, unikowy i lękowo-ambiwalentny. Styl bezpieczny u osób warunkuje, że mają w dorosłości dużą zdolność tworzenia trwałych, satysfakcjonujących relacji interpersonalnych. Potrafią one zwierzać się w bliskich relacjach, umieją się zaangażować, a w stresie zasięgnąć pomocy i nie martwią się przesadnie porzuceniem. To pożądany styl potencjalnego partnera przez każdego z nas, jednak posiada go dość niewiele osób. Dlatego warto wiedzieć, na czym polegają pozostałe dwa. Osoby z lękowym stylem przywiązania mogą pragnąć bardziej niż inni stałej pewności ze strony swojego partnera i borykać się z obawami przed porzuceniem. Takie osoby szczęścia upatrują w bliskiej relacji, przez co często są zależne. Zatracają się w relacjach, potrafią być zazdrosne, ale też zalewać partnera miłością.

Osoby z unikowym stylem przywiązania mogą być zdystansowane, co też jest odpowiedzią na ich wewnętrzny strach przed zaangażowaniem. Takie osoby starają się unikać budowania więzi, czasami mają silną skłonność do przelotnych związków seksualnych i koncentrowania się na pracy zawodowej. Doświadczają często obaw przed byciem obwinianym i czują się skrępowane bliskością innych ludzi. Kiedy ktoś wkracza w ich przestrzeń w relacji za blisko, rośnie w nich napięcie i odpalają "katapultę".

Po pięknych chwilach zostały tylko zdjęcia. (zdj. ilustracyjne) Po pięknych chwilach zostały tylko zdjęcia. (zdj. ilustracyjne)
- Dopóki nie poszedłem na terapię, to myślałem, że jedyne, czego chcę, to przelotnych romansów i seksu. Unikałem głębszych związków, a partnerki trzymałem na dystans. Jak słyszałem plany o wspólnym mieszkaniu albo o dzieciach, to się w środku gotowałem i niedługo po czymś takim "nagle" zrywałem z głupich powodów. W moim życiu pojawiło się naprawdę wiele dziewczyn, które próbowały dotrzeć do mnie, ale zawsze miałem gotową wymówkę, że nie jestem gotowy, że nie chcę się wiązać, że wolę pozostać niezależny. Ale dwa lata temu jednak Ania mnie usidliła. Zacząłem coś więcej czuć, ale - gdy już prawie się mieliśmy rozstawać - to kazała mi iść na terapię. Nie były to miłe spotkania, przez trzy pierwsze wizyty nie wiedziałem, po co ja tam jestem, ale dalej jestem z Anią, więc chyba jest dobrze - mówi Patryk. I dodaje:

- Ale prawda jest taka, że wciąż unikam tego ryzyka, wciąż trzymam ludzi na dystans, nawet jeśli ich obecność sprawia, że czuję się mniej samotny. Fleabagging dla mnie stało się rutyną, którą trudno mi przerwać.

Narcyzi są wśród nas. Jak się bronić? Narcyzi są wśród nas. Jak się bronić?

Bez względu na styl przywiązania niezdrowe nawyki w relacjach zawsze się skądś biorą. Trzeba tylko się dowiedzieć skąd. Dlatego jeżeli sami nie umiemy odkryć, gdzie leży problem i kręcimy się w niekończącym się cyklu nieudanych relacji, to warto udać się do specjalisty, który może pomóc.

Opinie (102) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Breadcrumbing, fleabagging (6)

    Poproszę o jakiś artykuł, który będzie zawierał słownik tych wszystkich psudo terminów, które mają na celu przykryć fancy anglo słowem czyiś egoizm i/lub niedojrzałość.

    • 65 7

    • Do kompletu jeszcze pressing i zaczeping

      stosując terminologię Jacka Hehe Gmocha.

      • 12 1

    • Jak nie horoskop to takie bzdety rodem z pudelka

      • 13 0

    • Mati zawsze w formie

      • 6 0

    • i jeszcze łunufer

      • 10 0

    • Tak to jest jak się szuka tematów na artykuły w angielskim internecie

      • 9 0

    • Też śmieszą mnie te żałosne angielsko-brzmiące frazesy. Proponuję stworzyć słownik pt: "Zrozumieć Fajnopolaka".

      • 11 0

  • Opinia wyróżniona

    Świetny serial! (1)

    Nie dziwię się, że powstało od Fleabag określenie jakiegoś zachowania, bo ten serial to lustro dla wielu osób. Polecam go obejrzeć, bardzo dobra produkcja

    • 13 8

    • Ja nie kcem dobry produkcy tylko dobry scenariusz i doba rezyserie.

      • 4 0

  • Dzieje się tak, bo większość z nas jest wykolejona (9)

    Trauma naszych dziadków (II WŚ) przeniesiona na naszych rodziców (plus komuna) zimny chów. Przepracowane matki, nieobecni ojcowie (plus wszechobecny alkohol)
    Jak niosąc taki bagaż można stworzyć normalną relację?

    • 44 20

    • Dlatego wiele osób (1)

      szuka emocjonalnej zadymy, którą zna z domu rodzinnego i podświadomie uznaje za bezpieczną...

      • 19 2

      • ,,Emocjonalna zadymę nie uznaje się jako

        bezpieczną" ale oswojoną. Patologiczną ale znaną. Do szczęścia czy miłości konieczne jest ryzyko lecz ryzyko jest zaprzeczeniem bezpieczeństwa. Pozostaje lęk bądź... hazard. Czyli
        nerwica albo ruletka.

        • 8 0

    • A co ma jedno do drugiego?

      • 3 10

    • (3)

      Taaa wina rodziców a nie moja. Argument małej dziewczynki

      • 8 22

      • (2)

        Widzisz ze powielasz rodziców i probujesz to zachowanie zmienić. To nie jest zrzucanie winy na kogoś innego tylko uświadomienie sobie problemu a przez własna przemianę poradzenie sobie z nim.

        • 17 2

        • (1)

          Idę o zakład o duże pieniądze, że twoje dzieci będą to samo mówić o tobie.

          • 4 2

          • Tak będą, bo sam popełniłem masę błędów i czy chcesz czy nie, czerpiesz dobre i złe nawyki od rodziców.
            Ważne jest by to zauważyć i coś z tym robić a nie udawać że jest ok.

            • 12 0

    • (1)

      i tak i nie, na zachodzie nie mieli komuny a mają jeszcze gorzej, USA to już w ogóle

      • 11 2

      • Na zachodzie od dawna było rozluźnienie moralne dużo większe niż u nas, u nas jest od ok.30 lat

        plus wpływ Internetu, pornografii, podejście typu ,,jak się psuje, to wyrzucić zamiast naprawiać". Jesteśmy wiele lat po ślubie i naprawialiśmy niejeden ..kryzys", cieszymy się nadal sobą.

        • 16 0

  • Sprawa w tym, że tu coś nie tak z dziewczynami i to dobrze widać

    • 38 11

  • Tym się kończy szukanie za wszelką cenę (1)

    nauczmy się żyć w pojedynkę

    • 28 3

    • Tak

      Ale nauczmy się najpierw żyć w pojedynkę, aby dopiero później szukać kogoś do związku.

      • 12 1

  • Opinia wyróżniona

    (9)

    Zerkając na te artykuły o związkach ludzi stwierdzam, że bardzo się cieszę, że mam to za sobą, w sensie mam stały związek. Jednocześnie współczuję tych nowoczesnych prób, podejścia do drugiej osoby itd. Kiedyś bez tych internetów jakoś było łatwiej? Chociaż może nie łatwiej ale zasady były proste - kontakt bezpośredni, podbijasz i albo dostajesz szansę albo ktoś Cię spławiał, do skutku. Teraz jakieś multiconnections, testy, próby, psychoceny, akceptacje. Nie miałbym na to sił i chęci.

    • 105 5

    • Tak, zasady były proste - jak byłeś nieśmiały, nie byłeś bezpośreni i "podbicie"... (1)

      ...przekraczało Twoje możliwości, to latami obywałeś się smakiem i często zostawałeś starym kawalerem.

      Teraz przynajmniej są jakieś inne opcje.

      • 8 7

      • jakie? jak jesteś nieśmiały to i tak na pierwszej randce laska Cie zje i zghostuje

        • 9 0

    • Kult jednostki + personalizowane treści w internecie. (6)

      To jedne z głównych powodów. Bo jak wygląda obecne społeczeństwo? We wszelkich mediach bombardowani jesteśmy programami "reality show", które kultywują jednostki. Bez względu na temat społeczny, celem jest jeden zwycięzca. Voice, Top Model, Twoja Twarz Brzmi Znajomo, 99 itd. itd. Pokażcie mi choć jeden program, gdzie wygrywa para, małżeństwo albo drużyna... Kolejnym powodem jest Google ze swoim personalizowanym wyszukiwaniem treści. Owszem, ma to sporo zalet, ale jednocześnie dzieli społeczeństwo na coraz to mniejsze i mniejsze grupki. Doszło do tego, że do 20-osobowej windy wsiada góra 5-6 osób by nie stać zbyt blisko drugiej osoby i nie tracić swojej strefy osobistej (+/- 0,5m). Nie zauważyliście tego? A większość dorosłych spędza w sieci po kilka godzin dziennie... Więc jak to nie ma mieć wpływu na zachowanie? Ludzie są tak bardzo sfokusowani na swoich swoich potrzebach, że najmniejsza zmiana, zachowanie drugiej osoby choć odrobione inne od własnych przyjętych norm prowadzi do konfliktów. Pozostaje jeszcze... dobrobyt i wysoki rozwój cywilizacyjny. Paradoksalnie - one również nie sprzyjają związkom. Wystarczy popatrzeć na Japonię, która w większości dziedzin gospodarczych może uchodzić za wzór, a z drugiej strony społeczeństwo przepełnione jest dorosłymi kobietami, które żyją i ubierają się jak lalki i setkami najróżniejszych typów domów uciech, z których korzystają mężczyźni i przygodne pary. Zresztą, nie trzeba szukać w Japonii, przecież u nas też nastąpiła kolosalna zmiana. Dorosła osoba, w wieku do 30 lat bardzo często mieszka jeszcze z rodzicami. To teraz nic dziwnego, wręcz często spotykanego. Tak, mówi się, że to przez własne M, konieczne kredyty hipoteczne itd., ale tak naprawdę to niewielka część prawdy. Bowiem te same osoby konsumują i wydają całe dochody na własne przyjemności, nic nie oszczędzając. Bo chcą żyć wygodnie i modnie, jednocześnie pozostając 30-letnimi dziećmi, bo żyjąc z rodzicami, nie ponoszą odpowiedzialności za własne (prze)życie.

      • 25 1

      • Wyjdź z mojej glowy, bo napisal_s dokładnie to, co ja o tym sądzę :)

        • 10 0

      • ale ja jestem egoistą, nikt mnie tego nie uczył, tylko, że nie jestem pajacem egocentrykiem, co do wsiadania do windy 20osobowej w 5 osób nie ma to nic wspólnego z kultem jednostki, po prostu sa osoby aspołeczne, nienawidzę tłumów, najlepiej windą jechałbym sam, a już na pewno z nikim obcym w windzie nie zamierzam rozmawiać, pojedź do Finlandii, zobacz jak tam ludzie na przystankach stoją 10m od siebie, to jest u nich normalne, pojedź na południe Europy to będą skakać nad Tobą, zagadywać, łapać za rękę, ja tego nie lubię, bliżej mi do tych północnych zachowań, ale co najważniejsze znalazłem swoją drugą połowę, która jest taka jak ja :)

        • 8 0

      • Z tą windą to się nie zgodzę (3)

        Są różni ludzie, choćby dzielą się na tych co są ekstrowertykami i introwertykami. Niektórzy szukają obecności innych osob, przypadkowych rozmów i interakcji, inni od tego stronią i są zatopieni we własnych myślach na przystanku czy w windzie - nawet nie widzą tych innych osób, kult jednostki/internet nie ma tu nic do rzeczy. Tak było zawsze.
        Co do mieszkania: mając do wyboru mieszkanie z rodzicami i dzielenie się obowiązkami/kosztami tak, że starcza na konsumpcję i własne przyjemności (hobby, wycieczki, podróże - co zwięszka szanse na poznanie drugiej osoby) albo mieszkanie na własnym nie mając nic (ani czasu ani pieniędzy żeby się realizować i mieć większe szanse kogoś poznać) - wybór według mnie jest prosty i calkiem racjonalny.

        • 6 0

        • Nie powiązałem kultu jednostki z windą, to oddzielne powody, ale windę z internetem już tak. (1)

          Prawdopodobnie nie jesteś też introwertykiem, bo opuściłeś własną strefę komfortu (narażając się na kontrę), aby wyrazić publicznie swój pogląd, czego introwertycy na ogół nie robią. To jednak jest mniej istotne, Twoje prawo tak uważać. Wracając do windy i internetu - mieszkam na starym osiedlu po środku którego deweloperowi udało się wcisnąć nowe, małe osiedle. Często spaceruję z psem wokół niego i spotykam osoby, które za pomocą Google Maps próbują do niego trafić. Nic w tym złego, po to jest technologia. Problem w tym, że osiedle jest ogrodzone i ma tylko jedno wejście, tego Google Maps już nie uwzględnia. Wielokrotnie widziałem, jak osoby wpatrzone w telefon dochodziły do płotu i nie wiedziały jak dostać się do środka, bo nigdzie nie było widać furtki. Stałem obok z psem, na spacerze, niezbyt zajęty. Żadna z tych osób, dosłownie żadna, nie zapytała mnie, tubylca, jak dostać się do środka. A byłby to przecież najszybszy i najprostszy sposób. Wolały cofnąć się i szukać dalej. To permanentne przebywanie w necie, pisanie SMSów, postów, dawanie likeów, zamiast zwykłe rozmowy powoduje, że te same osoby czują opór przed bezpośrednim kontaktem z drugą, obcą osobą. I te same powody kierują nimi przy wsiadaniu do windy, w której nie mówią "dzień dobry", gdy jednak już do niej wsiądą, bo mnie w niej przecież nie ma... Stąd później, gdy dwie osoby już się zwiążą, pojawia się pełno drobnych konfliktów. Gdy partner zostawia skarpety na środku pokoju, a w necie tego nie robił.

          • 5 0

          • Mi się po prostu nie chce rozmawiać z przypadkowymi ludźmi w 9 na 10 przypadków. Wolę sobie poczytać zaległe publikacje na zasubskrybowanych stronach, sprawdzić recenzje produktów związanych z moim hobby czy po prostu mentalnie odpocząć i zastanowić się nad rozwiązaniem problemów związanych z zawodem (jestem inżynierem i lubię to co robię) - zakładam że część innych osób może mieć takie samo podejście, szanuję ich czas/prywatność, więc z zasady nie zaczepiam w calu krótkiej pogawędki chyba że mam naprawdę jakiś ważny powód. Mam stałe, bliskie grono przyjaciół z którymi jestem w ciągłym kontakcie i regularnie się spotykam, mam też rodzinę, po cóż więc te przypadkowe interakcje z ludźmi? Lubię przebywać sam ze sobą i mi z tym dobrze.

            • 1 1

        • Przypomniał mi się jeszcze skrajny przykład.

          Gdy lecieliśmy na wakacje, przed nami siedziała para (całowali się później), którą początkowo brałem za rodzeństwo - siedzieli na skrajnych fotelach(!) z pustym po środku. Cztery godziny lotu i siedzenie obok siebie było za długo? What the f...?

          • 2 0

  • Ja polecam kochanke (1)

    Rodzina nie cieszy nie bawi gdy jest . Lecz jeśliś jej nie masz samotnys jak pies

    • 9 9

    • Żeby rodzina cieszyła, musimy sami z siebie bardzo dużo dać

      • 1 0

  • Nieudanych związków.. (2)

    ciężko aby były udane, jeśli dzisiaj wiele osób zmienia partnera co chwilę i ma przebieg większy niż stary passat z komisu z Niemiec. Jeśli ktoś szuka kogoś na siłę i co miesiąc błąka się z kimś innym to raczej na udany nie trafi skacząc z kwiatka na kwiatek. Takie k*ewstwo zaczyn się już w szkołach średnich a nawet wcześniej. O ile na początku mogą buzować emocje i prawdziwa miłość niezależnie jak ją kto pojmuje, o tyle w pewnym wieku liczy się już w 90% tylko wyrachowanie, kobiety szukają frajera który będzie je utrzymywał z kwadratem w centrum i dobra furą (dobrze by było gdyby same to samo wnosiły) a faceci szukają często kilka lat młodszych wyrachowanych glonojadów które mają przypominać te z rozkładówki Playboya z lat 90. I błędne koło się zamyka...

    • 37 3

    • (1)

      Haha dokładnie, w sedno. A największa beka z tego, że desperacja stad frajerów chcących zaciupciać za wszelką cenę tylko napędza ego i wymagania takich typiarek, które przez panującą nierównowagę na rynku matrymonialnym są na wygranej pozycji. Nawet jeśli ich jedyne atrybuty to(jak dobrze zilustrowałes) zajechanie, historia właścicielska i przejścia lepsze niż w niejednym passacie lub Golfie:) Tutaj kłaniają się problemy strukturalne, bo te ładniejsze rodaczki eksportujemy na zachód jako łatwe materace do wyrwania dla każdego Angola, Włocha, Hiszpana po przejściach(których olewają ich rodaczki).

      • 8 5

      • Żeby tylko Włocha czy Hiszpana...podróżując sporo za granicę często widzę że poziom spadł już

        nawet do czarnych czy pakistanów. Przykre jak kobiety się nie szanują.

        • 4 0

  • Opinia wyróżniona

    Kto wychowuje szczęśliwe dzieci? (6)

    Szczęśliwi rodzice!
    Jako terapeuta prosiłem klientów przypomnienie sobie trzech szczęśliwych małżeństw. I był dramat...

    • 50 2

    • Ja jako inny terapelta moim lacjentom polecam pasek raz dziennie do wychowania swoich dzieci

      Buahaa yhhy

      • 4 20

    • A jak ktoś był tylko 1 raz żonaty/zamężny to jak ma sobie przypomnieć 3 szczęśliwe małżeństwa?

      • 6 9

    • Żaden z ciebie terapeuta

      Skoro dziwi cię, że ludzie, zwłaszcza będący w terapii (sic!) Mają problem ze znalezieniem w otoczeniu szczęśliwych par.

      • 5 9

    • Dodajmy konserwatywni rodzice. W związkach, nazwijmy to postepowo-liberalnych (1)

      o wiele więcej dzieci wymaga pomocy psychologicznej. Badania naukowe dobitnie to wykazały.

      • 5 5

      • Liberał jak tuski

        A żoną finalna z kolegą

        • 1 2

    • Lterapeuci sa jak nauczyciele

      Mizerny w szkole by potem uczyć i naprawiać się na cudzym życiu żenada

      • 2 1

  • Opinia wyróżniona

    (9)

    Jeszcze jest inna strona medalu.
    Próbujesz ileś razy, idziesz na terapie, naprawiasz się i potem jest dalej ciężko znaleźć kogoś. Gdy widzisz po tym wszystkim jakie inni maja problemy ze sobą to rezygnujesz z relacji. Nie chcesz być w złym związku. I dalej jestes sam.

    Tak czy inaczej dobra terapia nie jest zła. Polecam każdemu.

    • 100 7

    • lepiej być samemu niż w złym związku

      • 51 0

    • (1)

      Może i jesteś wtedy sam, ale przestaje być celem szukanie na siłę kogoś do związku, z założenia, że druga osoba da ci szczęście.

      • 29 0

      • Dokładnie tak !

        • 11 0

    • To jak polecanie spowiedzi i księdza. Zamieniasz tylko koloratkę na stetoskop.

      • 3 19

    • Problemy roszczeniowego społeczeństwa.

      • 2 16

    • zgadzam się bo tyle wreszcie widząc i łatwo wreszcie rozumiejąc mechanizmy ... (1)

      ... jedyne co zyskujemy to brak poczucia winy, że to my coś spapraliśmy

      • 7 0

      • Straszne

        • 1 1

    • Terapia przepraszam czemu? Jesteś singlem, robisz co chcesz, oszczędzasz kupę, naprawdę kupę kasy względem osób które mają dziecko lub muszą nadążyć za wymaganiami typowej insta"gwiazdy" wiszącej na ich kieszeni. Człowieku, o co ten żal? Jak zaswedzi kuśka to kierunek pani z Roksy, potem masz wieczór dla siebie. Dylematy życiowe typu na którym boku spać, gdzie pójść na spacer lub co obejrzeć w TV są takie złe?

      • 14 26

    • słabe lokowanie usług

      • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (53 opinie)

(53 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach (2 opinie)

(2 opinie)
w plenerze, gry

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku Ricky Martin po raz pierwszy wystąpił przed trójmiejską publicznością?