• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy można być malarzem bez szkoły? Wernisaż Milorda de Molo

Aleksandra Wrona
27 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Milord De Molo dumnie pozował na tle swoich obrazów. Milord De Molo dumnie pozował na tle swoich obrazów.

Milord de Molo to artystyczne alter ego Kazimierza Sobczaka, którego życie nierozłącznie związane jest z sopockim SPATiF-em. W czwartek odbył się wernisaż obrazów jego autorstwa, których bohaterami są stali bywalcy lokalu oraz jego załoga.



Kazimierz Sobczak to człowiek wielu talentów. Choć zawodowo zajmował się pracami konserwatorskimi w SPATiF-ie, to jego artystyczna dusza wielokrotnie dawała o sobie znać. Jest autorem dwóch książek "Rejs trwa" oraz "Sopocki wylkołak" - w obu poruszał temat SPATiF-u i jego bywalców. Tym razem swoich kolegów postanowił nie opisać, a namalować. Tak powstało 28 portretów załogi oraz wieloletnich przyjaciół sopockiego lokalu.

Czy próbowałeś kiedyś swoich sił w malarstwie?

- Nie miałem pojęcia, że mógłbym cokolwiek namalować. Malowanie kojarzyło mi się z Rembrandtem, Picassem. Bałem się nawet dotknąć pędzla, bo wiedziałem, że jest to świętokradztwem. Zupełny przypadek sprawił, że właściciel SPATiF-u, Arek, kazał mi wyrzucić jakiś obraz. Obejrzałem go i stwierdziłem, że jest strasznie smutny, taki biało-szary, więc pomyślałem, że dodam mu trochę koloru - wspominał swoje początki malarz. - Kupiłem swoje pierwsze farby: akryl, temperę i plakatówkę, bo nie wiedziałem, czym one są. Pierwszego człowieczka namalowałem wszystkim na raz!
Milord de Molo tego wieczoru niejednokrotnie podkreślał swoją malarską niezgrabność. Śmiał się, że o technice, w jakiej wykonane są jego obrazy, dowiadywał się już po fakcie od bardziej obeznanych ze sztuką kolegów. Tak powstał m.in. portret w technice witrażowej oraz jeden obraz w stylu nowoczesnym. Okazało się, że kilka obrazów zostało namalowanych dwukrotnie na tym samym płótnie, ponieważ nie spodobało się artyście lub portretowanym oraz że liczba próśb o portrety zaskakująco szybko rosła podczas tworzenia. Nawet w trakcie samego wernisażu świeżo upieczony malarz zebrał kilka zamówień na nowe prace, a kilka starych sprzedał.

SPATiF to miejsce, do którego mało kto trafia z przypadku. Myśląc o  jego stałych bywalcach można już chyba mówić o jednej, dużej rodzinie. Tego wieczoru było to czuć - wszyscy się znali, wszystkich łączyły wspólne wspomnienia, a obrazy Kazimierza Sobczaka stały się dobrym pretekstem do ponownego opowiedzenia sobie dobrze znanych anegdot. Zarówno sam malarz, jak i prowadzący spotkanie Arkadiusz Hronowski poświęcili kilka słów każdej sportretowanej osobie.

  • Część artystyczną wieczoru zwieńczyła piosenka na cześć Milorda de Molo.
  • Kazimierz Sobczak z jedną ze sportretowanych przyjaciółek SPATiF-u.
  • "Fanki są najważniejsze" stwierdził Milord de Molo podczas wernisażu.
  • Arek Hronowski ze swoim portretem.
  • Laudacja na cześć artysty.
Wernisaż zakończył się krótkim występem Ewy Hronowskiej, która przy akompaniamencie Irka Wojtczaka wykonała piosenkę na temat artystycznego przebudzenia Milorda. Później nadszedł czas na gratulacje, pamiątkowe zdjęcia i toasty. Słowem, nieoficjalną część spotkania.

Trudno merytorycznie wypowiedzieć się na temat poziomu artystycznego obrazów Milorda de Molo i prawdę mówiąc, nie jest to konieczne. Zarówno artysta, jak i odbiorcy jego sztuki nie biorą jej przecież zupełnie na poważnie. Jeśli uznamy, że o wartości sztuki stanowi jej moc oddziaływania na otoczenie, to obrazy Milorda de Molo można śmiało nazwać spatifowymi arcydziełami: wzruszają, bawią, przywołują wspomnienia i dokumentują barwne dzieje lokalu. Ich powstanie wpisało się już w historię tego miejsca.

Miejsca

  • SPATiF Sopot, Bohaterów Monte Cassino 52/54

Wydarzenia

Opinie (58) 6 zablokowanych

  • Sztuka jest wolna (2)

    Absolwent wyższej uczelni artystycznej to zwykła kukła mechaniczna. Automat do produkcji sztuki.

    • 18 13

    • nic nie tłumaczy ignorancji

      Uczelnie są po to, żeby nauczyć potencjalnego artystę, jak zręcznej formie nadać treść. Poza tym można się czegoś dowiedzieć o technicznej stronie zagadnienia, która pozwoli na swobodę wyrazu. Jeśli ktoś to umie, to już nie potrzebuje się tego uczyć w szkole.

      • 3 3

    • Brzmisz całkiem jak ktoś, kto się do takowej uczelni nie dostał i teraz sobie to racjonalizuje.

      • 13 5

  • Tak (1)

    Szkola nie jest nezbedna!!!!!!!

    • 15 2

    • zgoda

      ale konieczna jest umiejętność wydobycia treści

      obraz bez treści, to tylko malowidło, a z czytelną treścią, nie ignorującą formy, to dzieło sztuki

      • 1 0

  • to nie są obrazy tylko bohomazy (2)

    • 17 9

    • Widzisz a mi laikowi te bohomazy sie podobaja, jako zupelny laik w kwestii sztuki malowanej i wnuk artysty malarza, chcialbym by Pan Milord mnie tak nabohomazil

      • 4 4

    • Tak????

      Masz kiepski gust bo myslenie to ni twoja specjalnosc.

      • 2 9

  • nie, skądże

    Tylko dyplom ASP zapewnia ci że będziesz mógł nazywać się artystą. 'A tak na serio Van Gogh żadnej akademii nie ukończył...

    • 33 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Weekendowy festiwal organizowany przez IKM, który w latach 2008-2015 co roku odbywał się w innej dzielnicy Gdańska nazywał się: