- 1 Szykują się do Jarmarku św. Dominika (88 opinii)
- 2 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (97 opinii)
- 3 Nadciągają duże imprezy studenckie (25 opinii)
- 4 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (45 opinii)
- 5 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (20 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (52 opinie)
Fish pożegnał się z przeszłością w Gdańsku
Dla fanów Fisha i Marillion niedzielny koncert w Starym Maneżu był wydarzeniem niemal historycznym. Dla wszystkich pozostałych: pełną mocnej, choć nieco staromodnej energii lekcją rockowej muzyki na najwyższym poziomie.
Koncert wyprzedał się do ostatniego biletu i nie powinno to nikogo dziwić, był to bowiem występ wyjątkowy. Szkocki artysta do Gdańska przyjechał w ramach specjalnej trasy zatytułowanej "Farewell to Childhood". To cykl koncertów, którymi eks-lider Marillion symbolicznie żegna się ze swoją przeszłością w tej legendarnej grupie rockowej. Niewykluczone również, że pośrednio w ten sposób zapowiada powoli swoją artystyczną emeryturę.
Jak na imprezę pożegnalną przystało, nie obyło się bez wspomnień i refleksji, ale - przede wszystkim - bardzo dobrej zabawy. Dobiegający sześćdziesiątki Fish jest w świetnej formie, na scenie tańczy niczym młodziak, a przez cały czas nie opuszcza go dobry humor. Spora w tym zasługa polskich fanów, którzy za każdym szykują mu niezwykle gorące przyjęcie i robią wszystko, aby mógł poczuć się jak u siebie w domu.
Tak też było w niedzielę w Starym Maneżu, gdzie na powitanie Fish otrzymał gromki i szczery aplauz od niemal wszystkich spośród tysiąca dwustu widzów. Już od pierwszych minut fani domagali się największych przebojów, ale artysta postanowił wpierw zafundować im - jak sam mówił - grę wstępną. Publiczność usłyszała kilka solowych kompozycji Szkota: "Pipeline", "A Feast of Consequences", "Family Business", "Long Cold Day" oraz "The Perception of Johny Punter".
Te dwie ostatnie piosenki Fish poprzedził opowieściami. Przy okazji pierwszego kawałka wspominał wizytę w Gdańsku podczas trasy z Marillion w 1987 roku. "Siedziałem na plaży, paliłem skręta i patrzyłem na stocznię. To były piękne chwile" - przyznał artysta. Z kolei utwór napisany w 1997 roku w Bośni okazał się dla niego świetnym kontekstem do przypomnienia obecnej sytuacji politycznej związanej z wojną na Bliskim Wschodzi i uchodźcami. "Łatwo nam teraz poddać się strachowi i złości. Ale nie możemy do tego dopuścić" - apelował poważnie przejęty.
Po chwili wrócił mu jednak zawadiacki uśmiech i humor. "W czasie kolejnych 45 minut odmłodniejecie: facetom na głowach urosną włosy i zmniejszą się brzuchy, a kobiece piersi staną się jędrne. Cofniecie się o trzydzieści lat do tyłu" - śmiał się zapowiadając to, na co wszyscy czekali tego wieczoru, czyli wykonanie na żywo legendarnego albumu Marillion "Misplaced Childhood".
To właśnie na nim w 1985 roku znalazł się największy przebój zespołu - jeden z rockowych hymnów wszech czasów "Kayleigh". W niedzielę został on zagrany w Trójmieście po raz ostatni. Podobnie jak "Heart of Lothian" czy "Lavender". "Ostatni raz gram te utwory" - krótko zapowiedział Fish.
Fani byli autentycznie przejęci - niektórym płynęły z oczu łzy wzruszenia, gdy słuchali prawdopodobnie ostatni raz w życiu swoich ulubionych utworów na żywo. Dla wielu było to z pewnością przeżycie niemalże historyczne. Dla wszystkich pozostałych: pełna mocnej, choć nieco staromodnej energii lekcja rockowej muzyki na najwyższym poziomie.
Fragment "Kayleigh".
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (58) 4 zablokowane
-
2015-11-09 11:29
BRAWO SUPPORT !!! (3)
FISH to klasa sama w sobie i myślę że można trochę przymknąć oko na słabo słyszalny wokal- za to muzycy brzmieli i grali genialnie!! warto było cofnąć się w czasie. niestety wyszedłem po pierwszym bisie-więc napiszcie co straciłem.
No i niespodzianka czyli LAZULI jako przystawka.Niesamowici kolesie świetni instrumentalnie!! no i ten gość CLAUDE LEONETTI na instrumencie-leode.Naprawdę szaPO BA.- 13 1
-
2015-11-09 11:52
Koncert Fisha (2)
Farewell to Childhood". Sam pomysł ok. ale forma muzyków fatalna. Kocham Fisha i Maryllion ( to się nigdy nie zmieni), ale może lepiej pamiętać Go z lepszych czasów. Zdaję sobie sprawę z upływu czasu ( dla mnie też) ,ale poziom muzyków z Jego nowej grupy tragiczny ( może to wpływ dźwiękowca) . Sam klub ok. Lazuli rewelacja.
- 4 3
-
2015-11-09 13:44
haha, to był koncert - na żywo
chłopaki dali czadu. Bardzo dobrze, że nie zagrali idealnie jak na płycie, bo po co. Liczy się energia. Klawiszowiec na końcu masował zmęczone ręce. Było świetnie.
(Poza dźwiękiem wokalu i klimą)- 3 0
-
2015-11-09 12:54
basista jakby spał na stojąco, gitarzysta spaprał niemal każą solówkę, nigdy nie zbliżył się do oryginału, dźwiękowiec "zabił" wokal Fisha. Ale i tak wato było!
- 3 3
-
2015-11-09 01:42
Koncert był super (3)
Na początku wprawdzie nie to na co ja i chyba większość liczyłam ale potem już poszło...
I warto było czekać na bisy, czekałam na ten taniec Fisha.
Koncert był super.
Ale przyczepie się do miejsca. Wewnątrz było tak gorąco że sama widziałam trzy dziewczyny wynoszone z sali na zewnątrz, ratownik medyczny miał co robić. Otwarcie wszystkich wyjść - żeby był jakikolwiek przewiew niewiele chyba dało. Wiele osób z opaskami uprawniającymi stało na zewnątrz,- 29 8
-
2015-11-09 08:25
(2)
Stałam ze znajomymi z tyłu. Jakoś nie odczuwałam, by było gorąco.
- 2 11
-
2015-11-09 12:47
(1)
na dole przy barze - sauna.
- 3 0
-
2015-11-09 13:35
przy samym barze był przewiew, ale w środku na wysokości drzwi wejściowych z lewej i prawej było koszmarnie i nie wyobrażam sobie imprez w środku lata.
- 3 0
-
2015-11-09 08:11
wspomnienia z dzieciństwa.... (1)
Mimo upływu lat...Rybka trzyma fason. Oczywiście braki wokalne były widoczne i ciągłe ścieranie potu w ręcznik...Straszny gaduła się zrobił na stare lata...ale muzyka i wspomnienia pozostaną w sercu na długie lata..... Trzymaj się Fish. Pozdrawiam...
- 23 1
-
2015-11-09 12:24
Ruvniesh posdarviam polski fan.
- 7 0
-
2015-11-09 11:44
stałem pośrodku sali, dźwięk bardzo dobry, wokal bez zarzutu.
"klimatyzacja" polegająca na otwarciu drzwi do klubu to jakiś smutny żart.- 23 1
-
2015-11-09 10:57
stary manez
fajne miejsce tylko wczoraj organizator spisal sie na dwoje ścisk tłok Słaba widoczność z tylu na dodatek beznadziejna klimatyzacja a jeszcze organizator zamknął drzwi wejściowe dlaczego ...
- 21 0
-
2015-11-09 10:44
Koncert świetny, byłem w Olivii w 1987r i jak wielu przyszedłem dla wspomnien.
Fish mimo wieku I zmęczenia dał z siebie wszystko nawet jesli musiał czasem przysiąść dla odpoczynku :) No I bisy były świetne.
Potwierdzam opinie pozostałych, ze gorąc w środku był wielki. Zwykłe staroświeckie śmigła za 150zl pod sufitem rozwiązały by problem. Można je zobaczyć np w kosciele w Wielkim Kacku :)
28 lat temu w Olivii też wyszedłem mokry z koncertu, ale wtedy skakałem jak szalony, a tu od stania było gorąco. Dziewczyna przy mnie zasłabła I została wyprowadzona na świerze powietrze.
Poza tym miejsce OK. Fajny pomysł na knajpę I koncertownię. No i dwa duże wyjścia ewakuacyjne - śmieszne ale zracam na takie rzeczy uwagę (vide tragiczna impreza w Bydgoszczy)- 20 0
-
2015-11-09 08:54
Koncert spoko,
ale erkondyszyn słabowaty. Drzwi otwarte na oścież do wentylacji? - nie tędy droga.
- 22 0
-
2015-11-09 07:41
czyli kolejna sala koncertowa
bez klimatyzacji .
Jaka przyjemność być na muzycznym wydarzeniu i dusić się ....
ech- 41 3
-
2015-11-09 01:08
Piekny koncert...
- 35 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.