• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Guru, przeklęte zwierzę i zespół z łąki. Przegląd świeżych płyt z Trójmiasta

Borys Kossakowski
17 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 

Trójmiejscy improwizatorzy nie odpoczywają ani na chwilę. Oto przegląd płyt, które ukazały się w ostatnim czasie. Meadow Quartet premierę swej płyty zaplanowało na sobotę na godzinę 19 w Centrum Kultury w Gdyni. Jest więc okazja, by muzyki kwartetu posłuchać także i na żywo.



Meadow Quartet - Unexpected Meadow Quartet - Unexpected
Meadow Quartet - Unexpected (Multikulti)

Punktem wyjścia dla Meadow Quartet są melodie żydowskie. Cechą charakterystyczną: bardzo miękkie brzmienie wydobywane z kontrabasu, altówki, klarnetów oraz akordeonu. Granie takiej muzyki w obliczu wybitnych płyt Bester Quartet (wcześniej Cracow Klezmer Band) jest niezwykle trudne i bezwzględnie wymaga wypracowania pomysłu na brzmienie.
Taki pomysł Meadow Quartet z pewnością ma, choć wyprodukowana w bardzo klasyczny sposób nie ma w sobie takiej głębi i magii, jaką charakteryzują się produkcje Jarosława Bestera. Kwartet stać jednak na pewną dozę szaleństwa, o czym możemy się przekonać w połowie albumu w utworze "Le Printemps". Ciekawy jest także najdłuższy na płycie ośmiominutowy "Immersion", w którym swój improwizatorski talent pokazują po kolei wszyscy członkowie zespołu. Szczególnie może się podobać gra klarnecisty Marcina Malinowskiego (pozostali muzycy to Michał Piwowarczyk - altówka, Piotr Skowroński - akordeon, Jarosław Stokowski - kontrabas).
Świetne wyczucie dźwięku cały zespół prezentuje w zamykającym płytę "Extinct", który jako jedyny wymyka się typowo żydowskim skalom i ukazuje Meadow Quartet gdzieś bliżej w okolicach Kronos Quartet. Zespół prezentuje tu filmową dramaturgię, z wyczuciem operuje nastrojami rzucając słuchaczem od słodkich melodii po ataki paniki. Jeśli ostatni utwór na "Unexpected" miałby być wstępem do drugiego albumu, to ja już zacieram ręce.

Das Schloss by Meadow Quartet

Nowaczewski/Noga/Stromski - Kutabuk Nowaczewski/Noga/Stromski - Kutabuk
Nowaczewski/Noga/Stromski - Kutabuk

Tą płytą Artur Nowaczewski dołącza do długiej listy poetów, którzy postanowili skonfrontować swą twórczość z materią muzyczną. Albumy, na których poeci mierzą się z improwizatorami, przeważnie wymagają skupienia i uwagi. Z Kutabukiem jest inaczej. Dwa pierwsze utwory zaskakują dynamiką, niemal dyskotekowym beatem i podskórną energią etnicznych instrumentów. Za większość muzyki zawartej na płycie odpowiada perkusista Jacek Stromski (gra także na kalimbce, i instrumentach strunowych: ektarze i tungnie), który jest producentem muzycznym płyty. Pewnie dlatego jest na niej tyle porywających rytmów. Skład zespołu uzupełnia grający na sitarze Jakub Noga.
Wiersze, które recytuje Artur Nowaczewski to swego rodzaju minipowiastki. Lubi odwoływać się do postaci i symboli popkultury, takich jak poeta-bitnik Jack Kerouac, zespół The Doors czy tragicznie zmarły genialny perkusista Jacek Olter. W tekstach pobrzmiewa wyraźnie upodobanie autora do wędrówek, do "bycia w drodze". Bohaterowie jego wierszy skądś przybywają lub gdzieś odchodzą. Te wędrówki świetnie czuje Stromski, którego perkusjonalia "prowadzą" bohaterów wierszy Nowaczewskiego. Poeta lubi też wynajdywać ciekawostki, jak np. legendarne zwierzę Kutabuk, które dało nazwę całemu projektowi. (Kutabuk to mityczne zwierzę skaczące na wszystkie strony po powierzchni wody oraz rodzaj melancholii. Ludzie, których ona dotknęła, błądzą i chodzą bez wytchnienia).
Mieszane uczucia wywołuje wokal Artura Nowaczewskiego, którego dykcja pozostaje wiele do życzenia. Z jednej strony nadaje to wypowiedzi bardziej osobisty charakter (nie wstydzimy się naszych niedoskonałości). Z drugiej strony jednak liczne niedociągnięcia obniżają komfort słuchania tej płyty.

Orange Trane - Acoustic Trio Orange Trane - Acoustic Trio
Orange Trane - Acoustic Trio (Soliton)

Słówko Trane w nazwie zespołu sugerowałoby inspirację Johnem Coltrane'm. O dziwo, w składzie nie ma żadnego saksofonisty (z oryginalnego składu brakuje tu m.in. Dariusza Herbasza). Trzon grupy od 1994 roku stanowią kontrabasista Piotr Lemańczyk i perkusista Tomasz Łosowski. Trio uzupełnił wibrafonista Dominik Bukowski. Do nagrania tego albumu muzycy zaprosili Joonatana Rautio (saksofon tenorowy), Krystynę Stańko (wokal), Marcina Gawdzisa (trąbka) i Marcina Wądołowskiego (gitara).
Na albumie znajdziemy klasyczne akustyczne brzmienia osadzone w mainstreamowych tematach. Muzykom tria należą się brawa za spójność dźwiękową. Jest chillout i luz - wibrafon i kontrabas brzmią miękko i szlachetnie i świetnie współgrają z dość suchą i oszczędną perkusją. Muzycy nie poszukują tu rewolucyjnych innowacji, raczej skupiają się na kontemplacji wspólnej rozmowy.
Acoustic Trio zdecydowanie najbardziej mi się podoba, gdy gra w podstawowym składzie. Muzycy nigdzie się nie ścigają, nie popisują się sztuczkami technicznymi, jakby czując, że to, co najbardziej wartościowe, to ich współbrzmienie. Zaproszeni goście burzą harmonijną budowlę, jaką wypracowali Bukowski, Łosowski i Lemańczyk.

Piotr Lemańczyk feat. David Kikoski - Guru Piotr Lemańczyk feat. David Kikoski - Guru
Piotr Lemańczyk feat. David Kikoski - Guru (Soliton)

Piotr Lemańczyk pozostaje nieco w cieniu swoich kolegów jazzmanów - Możdżera, Mazolewskiego, Tymańskiego czy Trzaski, ale na pewno nie ustępuje im pracowitością i determinacją. I trzeba przyznać, że to przynosi coraz bardziej widoczne (i słyszalne) efekty. Lemańczyk nie tylko wydaje płyty i organizuje koncerty, ale też sam coraz więcej komponuje. Zarówno Orange Trane jak i Guru to w zasadzie niemal autorskie płyty kontrabasisty.
Pierwsza myśl, która nasuwa się po włożeniu Guru do odtwarzacza, to: "zawodowe granie". Wszystko tu się zgadza. Saksofon Macieja Sikały świeotnie współbrzmi z trąbką Macieja Fortuny (choć trochę zbyt często w unisono). Kontrabas z perkusją Cezarego Konrada cały czas posuwa wszystko do przodu nadając nagraniom swoistego nerwu. Pianista David Kikoski wszystko to spina, to kolorując frazy dęciaków, to dołączając motoru napędowego sekcji.
Kwintet Lemańczyka brzmieniem i atmosferą sięga do najlepszych lat akustycznego jazzu, nasuwając porównania choćby do Komedy. Ta płyta niejednego może zaskoczyć szlachetnością brzmienia i groove'm. Lemańczyk starannie dobrał sobie partnerów stawiając (ponownie) na grę zespołową. W naszym zwariowanym świecie, żeby osiągnąć "duży" sukces, potrzeba jest odrobina szaleństwa i bezczelności. Tego jeszcze w zespole "Lemano" brakuje, ale poza tym już wszystko jest.

Opinie (4) 1 zablokowana

  • Badziewne te płyty nic dziwnego że nikt tego nie kupuje no może poza rodziną tych wyrwidrutów (1)

    • 5 24

    • tusk podpisal ACTA

      ale teraz sie wycofuje wiec pewnie beda do sciagniecia i nie trzeba bedzie kupowac

      • 3 5

  • 3FM

    Jako trójmiejski zespół płyty jeszcze nie mamy ale teledysk premierowy i owszem:

    Więcej na:

    • 3 3

  • kutabuk

    "Z drugiej strony jednak liczne niedociągnięcia obniżają komfort słuchania tej płyty."

    prośba do autora tekstu, by rozwinął powyższe "liczne niedociagnięcia"...

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Festiwal Open'er jako pierwszy w Polsce wprowadził: