• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Hendrix bez prądu i na jazzowo

Przemysław Rydzewski
7 lipca 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Słynący z niepokornych improwizacji Jimi Hendrix znalazł swoje odpowiednika w postaci siedzącego spokojnie przy fortepianie Artura Dukiewicza. Słynący z niepokornych improwizacji Jimi Hendrix znalazł swoje odpowiednika w postaci siedzącego spokojnie przy fortepianie Artura Dukiewicza.

Artur Dutkiewicz udowodnił, że na język jazzu można przełożyć dosłownie wszystko. Jego akustyczne trio zaprezentowało kilkanaście zaaranżowanych na nowo kompozycji Jimiego Hendrixa. Największe wrażenie wywarły legendarne utwory oparte na potężnych gitarowych riffach. Natomiast ballady niebezpiecznie zbliżyły się do słodkiej, smoothjazzowej stylistyki.



Sceptycznie podchodzę do projektów, których ideą jest przerabianie czegokolwiek na jazz. Akurat ten gatunek muzyczny ma na tyle szerokie spektrum wyrazu, iż nie potrzebuje dorabiać sobie w innych. Na szczęście eksperyment pt "Hendrix Piano", za który odpowiada Artur Dutkiewicz trzeba uznać za udany. Przede wszystkim dlatego, że twórczość legendarnego Jimiego Hendrixa to przecież nie byle co. Mało tego, to dosłownie esencja wszystkiego, co najpiękniejsze w muzyce lat 70. ubiegłego stulecia. Dutkiewicz wykorzystał zatem nie tylko potencjał Hendrixa, jako wielkiego kompozytora, ale przede wszystkim jego wciąż niedoceniany geniusz improwizacji.

Różnorodność to najlepsze określenie tergo, co usłyszeliśmy we wtorkowy wieczór w sopockiej Versalce. Dutkiewicz bowiem na promowanej podczas koncertu płycie umieścił zarówno utwory balladowe - "Wind Cries Mary", "Little Wing" czy "Angel" jak i te szybkie, m.in. "Voodoo Chile", "Third Stone from the Sun", "Crosstown Traffic" czy "Manic Depression", od którego muzycy rozpoczęli koncert. Niestety ballady sprawiały wrażenie zbyt melodycznych, ocierając się czasem wręcz o smooth jazz. Długie improwizacje na pianinie męczyły i nie wnosiły do pięknych kompozycji Hendrixa wiele nowego. Oczywiście, bardzo przyjemnie się ich słuchało, ale przecież tak samo dobrze, a może i lepiej słucha się ich już przeszło czterdzieści lat.

Świetnie natomiast wypadły utwory oparte na potężnych riffach. Z samej istoty rzeczy wymagały większych nakładów pracy, nowych aranżacji i tu ujawnił się prawdziwy talent Artura Dutkiewicza. Słynący z niepokornych improwizacji Hendrix znalazł swojego odpowiednika siedzącego spokojnie przy pianinie. Warto podkreślić, iż koncert miał charakter akustyczny, muzycy grali cicho, a pomimo to klub wypełniała potężna siła. Przełożone na kompletnie inny język szaleństwa The Experience czy Band of Gypsys doskonale sprawdziły się jako otoczone improwizacją tematy jazzowego trio.

Warto dodać, że samo trio również stanowiło o sile wtorkowego koncertu. Dutkiewiczowi towarzyszyli bowiem na scenie wyśmienici muzycy. Na kontrabasie zagrał Darek "Oleś" Oleszkiewicz. Wystarczy wspomnieć, że ten mieszkający na co dzień w USA muzyk ma na swoim koncie współpracę z takimi gwiazdami jak Pat Metheny, Brad Mehldau czy Billy Higgins. Z kolei na perkusji usłyszeliśmy Łukasza Żytę, który należy obecnie do ścisłej czołówki najlepszych polskich jazzmanów. W swoich akustycznych improwizacjach zachwycali zarówno dynamiką wykonania jak i "gęstością" dźwięków. Hendrix Piano Trio udowodnili, że na język panina, rzekomo bardziej wyrafinowany od gitary elektrycznej, przełożyć można dosłownie wszystko. Wątpię jednak, czy pokonali Tori Amos, która od lat prezentuje niezwykłą, balladową wersję "Raining Blood" Slayera.

Wydarzenia

Miejsca

  • Versalka Sopot, Bohaterów Monte Cassino 63

Opinie (6) 1 zablokowana

  • Ludzie, co za bzdury! (3)

    Takiego nagromadzenia byków w jednym artykule dawno nie pamiętam.

    "esencja wszystkiego, co najpiękniejsze w muzyce lat siedemdziesiątych" - ciężko "Band of Gypsys" i "The Cry of Love" za takie coś uznać - autorowi się po prostu dekady pomyliły. Trochę słabo, jeżeli się nie ma pojęcia, w jakim okresie tworzył swoje najwybitniejsze dzieła opisywany muzyk.

    O ile "Crosstown Traffic" faktycznie jest (na owe czasy) szybkie, to ciężko za szybkie uznać "Third Stone from the Sun" czy "Voodoo Chile" - to utwory potężne, ciężkie, ale niezbyt szybkie. Widać, że dla autora "szybkie"="ciężkie", ale to równanie już Black Sabbath unieważnił jakieś 40 lat temu (no i Hendrix oczywiście).

    Co to za piosenka "The Experience"? Chyba się komuś z Dianą Ross coś pomyliło :-)))))

    A, i "Raining In Blood" też nie istnieje.

    Co za słabizna.

    • 9 2

    • I warto dodać że dziennikarzyna nie odróżnia pianina od FORTEPIANU, na którym gra w rzeczywistości Dutkiewicz.

      • 3 0

    • (1)

      A ja bylem na tym koncercie i musze przyznac, ze moje odczucia sa identyczne jak autora tekstu. Trio zagralo niezle, ale byly lepsze i gorsze aranzacje. Generalnie tekst dobrze oddaje klimat wydarzenia.
      A The Experience to oczywiscie zespol w ktorym gral hendrix i chyba o to autorowi chodzilo, wiec nie ma co sie czepiac. Bede bronic, bo czesto czytam teksty tego pana, ktore swiadcza o jego duzej muzycznej wiedzy i wrazliwosci, czego nie mozna powiedziec o wszystkich czlonkach redakcji..

      • 2 1

      • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • podłączcie mu ten prąd! i niech gra normalnie

    • 3 2

  • a mowia ze trzeba miec jaja

    jak muzyka

    • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z artystów w trakcie 10. edycji Open'era zakończył swój występ pokazem fajerwerków?