- 1 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (49 opinii)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (45 opinii)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 4 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (137 opinii)
- 5 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (51 opinii)
- 6 Juwenalia Gdańskie: koncerty i atrakcje (12 opinii)
Twarzy tego zespołu nikt nigdy nie widział. Legenda zagrała w stoczni
To był intrygujący spektakl, mimo że The Residents nie są już u szczytu swojej formy. To jednak wciąż zespół, który należy zobaczyć na żywo chociaż raz w życiu oraz jedna z największych muzycznych tajemnic w historii. Przede wszystkim The Residents to jeden z najważniejszych prekursorów alternatywy oraz pionierzy wideoklipu. Tak, to były bardzo dziwne walentynki.
Miał to być karnawał chaosu, a był co najwyżej awangardowy performans. The Residents, niestety, większość setlisty, która składała się z około 20 utworów, oparła na bardzo podobnych kompozycjach. Wśród nich znalazły się chociażby "Hello Skinny", "Smelly Tongues", "Constantinople" czy "Die! Die! Die!". To sprawiało, że w wielu momentach ich koncert był nużący. Szkoda, bo wyjątkowość tej grupy polega przecież na ogromnej wręcz różnorodności, którą zaprezentowali na kilkudziesięciu albumach.
Niemniej na pewno fani, którzy przyszli do Drizzly Grizzly na ten koncert, nie czuli się zawiedzeni, ponieważ otrzymali - mimo wszystko - naprawdę interesującą podróż przez niszowe awangardowe granie.
Jest rok 1969. Luizjana, Stany Zjednoczone. Kilku zafascynowanych alternatywą i awangardą muzyków zakłada zespół The Residents. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, że staną się ikoną muzyki niezależnej. Ich głównym założeniem było tworzenie różnorodnego brzmienia w połączeniu z parateatralnymi smaczkami - performans, maski, scenografia czy wideo-art. Gdyby ktoś w tamtym czasie przeniósł się z przyszłości i powiedział, co udało im się osiągnąć, najpewniej popukali by się w czoło.
Najbliższe koncerty rockowe w Trójmieście
Cóż, "jokes on you" jak mówią Anglosasi. The Residents dokonali przede wszystkim niemożliwego. Przez ten cały czas nikt nie dowiedział się, kim naprawdę są. A mówimy tu o ponad pół wieku działalności. Nikt nigdy nie odkrył prawdziwej tożsamości członków grupy. Żeby było jeszcze zabawniej, za kontakty ze światem odpowiada osobna grupa ludzi, która kryje się pod nazwą The Cryptic Corporation. To są już naprawdę wyżyny awangardy.
Nic więc dziwnego, że wokół formacji pojawiało się mnóstwo teorii spiskowych. Jedni uważali, że tak naprawdę to są The Beatles, inni, że Aerosmith, a kolejni mówili o maklerach giełdowych, którzy w ten sposób zabijają nudę. Nigdy chyba się nie dowiemy, kim są naprawdę. Ale może i dobrze, bo ten woal jest jednym z fundamentów, na których The Residents zbudowali swój pomnik.
Amerykanie też jako pierwsi zaczęli poważnie romansować z klipami wideo. Nie jest przesadzone stwierdzenie, że to oni właśnie są prekursorami współczesnych teledysków. Nie bez przyczyny też ich prace znajdują się w stałej ekspozycji nowojorskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tak przechodzi się do historii.
Szkoda tylko, że to kolejny występ The Residents w Polsce, który najpewniej nie zbierze pochlebnych recenzji. Właśnie przez ten niezwykle jednorodny dobór utworów. Myślę, że gdyby bardziej pomieszali, zrobili taką składankę z całego przekroju swojego różnorodnego dorobku, odbiór byłby zdecydowanie lepszy.
To jeden z tych koncertów, który strasznie trudno ocenić. Bo tak, patrząc obiektywnie - szału nie było. Patrząc jednak z innej strony - zobaczenie na żywo jednego z najważniejszych zespołów w historii muzyki niezależnej (a według niektórych i muzyki w ogóle) jest wyjątkowym przeżyciem samym w sobie. I chyba tej drugiej wersji lepiej się trzymać. Abstrahując już od tego, że była to najbardziej osobliwa impreza walentynkowa, na jakiej wszyscy się tego wtorkowego wieczoru znaleźliśmy.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (36) 10 zablokowanych
-
2023-02-15 07:31
Opinia wyróżniona
Faktycznie jedni z najważniejszych, ale też najtrudniejszych w odbiorze
Cieszę się, że miałam szansę ich zobaczyć na żywo i to w Gdańsku! Koncert rzeczywiście lekko monotonny, ale i tak nie odbiera to radości z kontaktu z The Residents, pozdrawiam
- 13 14
-
2023-02-15 07:06
Opinia wyróżniona
Ten koncert dla mnie się odbyl jakies 30-40 lat za późno
- 14 7
-
2023-02-15 07:08
Opinia wyróżniona
Wg mnie był to super koncert i wielka klasa artystów, jedynie bylo tylko za krótko.
- 11 9
Wszystkie opinie
-
2023-02-18 01:24
jak można coś takiego sluchać
- 1 1
-
2023-02-18 01:23
okropność
- 1 1
-
2023-02-18 01:19
co to ma być
- 1 1
-
2023-02-15 15:10
(1)
Jestem otwarty na różne rodzaje twórczości. I jeżeli ten utwór to był ich najlepszy to jest to "muzyka" szczytowo niszowa. Nisza nisz żekłbym nawet. Może kumpel Tymona wiedział o co chodzi bo tak normalnie to ja nie ogarniam ...
- 4 2
-
2023-02-16 14:28
ty ''żekłbyś''
a ja RZekłbym
- 0 0
-
2023-02-15 14:09
Znalazłem sìę na jednym ze zdjęć (3)
bez mojej zgody, nikt mnie nie pytał o zdanie. To siódme zdjęcie w kolejności. Żądam usunięcia!
- 3 4
-
2023-02-15 21:50
Żeby usunąć musisz pojechać do Czechosłowacji. (1)
Weź jajka na twardo na drogę.
- 2 0
-
2023-02-16 14:26
gdzie jest
Czechosłowacja ?
- 0 0
-
2023-02-15 19:07
A czy ty pytałeś fotografa o zgodę na to by się pojawić na jego zdjęciu?
- 1 1
-
2023-02-15 13:07
w.g. mnie (2)
super koncert. wciągający
- 5 3
-
2023-02-16 14:24
kto był
tym wciągającym ?
- 0 0
-
2023-02-15 15:12
Tak, tak trzeba dobrze wciągnąć żeby to skumać.
- 2 1
-
2023-02-16 09:29
Drobne nieścisłości
Nie jest do końca prawdą, że do dziś tożsamość The Residents pozostaje tajemnicą. W poprzednich latach dowiedzieliśmy się czegoś o niektórych członkach, w zasadzie także potwierdziły się spekulacje, że The Cryptic Corporation to w istocie muzycy zespołu. Praktycznie od początku istnienia The Residents liderem i głównym kompozytorem był Hardy Fox, który zmarł w 2018 roku. Był on także prezesem The Cryptic Corporation. O swojej prawdziwej roli w zespole opowiedział dopiero w 2017 roku. I niestety, co trzeba przyznać, po jego odejściu to już jest zupełnie inna formacja i muzyka bardzo na tym ucierpiała. Takich płyt, jak Eskimo, Mark of the Mole i innych, już raczej nie nagrają. Ale miejsce w historii mają i to poczesne.
- 2 0
-
2023-02-15 22:30
dużo półprawd w artykule (1)
Ten zespół nie jest tym samym który zaczynał - to jest pewna nazwa handlowa, trademark i nie ma nic wspólnego z oryginałem. To po pierwsze. Po drugie, tożsamość muzyków jest faktycznie chroniona ale poprzez połączenie kropek również z wytwórniami to nie jest jakaś wielka tajemnica, takich rzeczy nie da się ukryć w dzisiejszych czasach. Ale żeby nie psuć zabawy to nie wkleję nazwisk :-)
- 3 0
-
2023-02-16 07:53
Z oryginalnego składu jest jedynie Homer. Kazdy wie jak wyglada, tak samo jak wiadomo doskonale jak wygladali
pozostali Resi. Residents od lat 90 jest raczej sredni, ale fakt ze wszystko do God in 3 persons to mega klasyka.
- 0 0
-
2023-02-15 23:11
Było wielu takich, którzy nie ujawniali twarzy. The Residents najdłużej bez wpadki tak grają i między innymi chyba inspirowali
i inspirują innych tego rodzaju muzyków.
Np. Daft Punk, choć oni zaczynali bez hełmów, więc wiadomo od początku było kim są i jak wyglądają, Slipknot, który jednak od 2006 roku przestał kryć z tożsamościami, a maski są od tego czasu elementem kreacji scenicznej, Lordi, którego wokalistę ujawniły media rok po Eurowizji. czy trzymając się Eurowizji Subwoolfer z Norwegii, który sam ujawnił się 4 lutego tego roku.
Albo Alan Walker, choć tu jest identyczna sytuacja jak z Daft Punk, maska pojawiła się później.- 2 0
-
2023-02-15 19:08
Ciekawe o i ile lepiej brzmiałby wokalista, gdyby nie musiał śpiewać przez tą maskę; hmm, albo o ile gorzej?
- 1 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.