• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kajko i Kokosz już na małym ekranie. Oceniamy serial Netflixa

Tomasz Zacharczuk
1 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Przy projektowaniu głównych lokacji i części rekwizytów wykorzystano oryginalne wzorniki Janusza Christy. Przy projektowaniu głównych lokacji i części rekwizytów wykorzystano oryginalne wzorniki Janusza Christy.

Na platformie Netflix zadebiutował już animowany serial "Kajko i Kokosz" na podstawie słynnego komiksu Janusza Christy, który przez ponad 60 lat żył i tworzył w Sopocie. Wrota Mirmiłowa zostały nie tyle otwarte, co raczej uchylone, bowiem pierwsza seria liczy zaledwie pięć 13-minutowych epizodów. I to właściwie jedyny większy powód do narzekania. Jest zabawnie, z wigorem i w mocno wyczuwalnym słowiańskim klimacie. Na Trygława i Swaroga, to warto zobaczyć!



Niemal pół wieku po debiucie na łamach "Wieczoru Wybrzeża" jedna z najsłynniejszych rodzimych serii komiksowych doczekała się w końcu udanej ekranizacji i to od razu o międzynarodowym zasięgu, bowiem "Kajka i Kokosza" mogą także oglądać abonenci Netflixa spoza Polski. Sympatyczni wojowie ruszają więc na podbój świata, choć ich serialowa wyprawa przypomina na razie bardziej rekonesans, który ma wybadać nastroje wśród potencjalnych widzów i być może nadać bardziej wyrazisty charakter kolejnym, zaplanowanym w drugiej połowie roku, epizodom. Pierwsze pięć odcinków z pewnością wzbudza apetyt na jeszcze więcej przygód bohaterów Janusza Christy na małym ekranie.

Twórcy animacji z warszawskiego studia EGo Film mierzą się z legendą polskiego komiksu, a to już samo w sobie wydaje się być nie lada wyzwaniem. Pieczołowicie przygotowywany przez dwa lata projekt na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie spójnego, przemyślanego i zaplanowanego w najdrobniejszych detalach przedsięwzięcia. Widać również, że autorom serialu bardzo mocno zależało na jak najwierniejszej adaptacji komiksu - zarówno pod kątem fabularnym, jak i graficznym. Charakterystycznej kreski Janusza Christy na szczęście nie zdeformowano technologią 3D. Tradycyjna poklatkowa animacja sprawdza się w tym przypadku znakomicie, a nieco ubogą momentami dynamikę postaci na pewno da się jeszcze usprawnić. Warto też docenić wysiłek animatorów, gdyż nad jednym odcinkiem pracowało ich średnio 50 (wliczając całą ekipę, to 170 osób na odcinek).

Na Netfliksie dostępnych jest pięć pierwszych odcinków serialu. Docelowo ma pojawić się 56 epizodów. Na Netfliksie dostępnych jest pięć pierwszych odcinków serialu. Docelowo ma pojawić się 56 epizodów.
"Kajko i Kokosz" w serialowym wydaniu bazują przede wszystkim na prostych i czytelnych patentach fabularnych. Twórcy animacji, wśród których są także osoby związane z gdańskim studiem animacji Grupa Smacznego, dość swobodnie żonglują pomysłami Janusza Christy i nie przywiązują większej wagi do chronologii poszczególnych zeszytów. Zagorzałym fanom komiksu trochę pstrokata i posklejana z różnych tytułów fabuła może uwierać, lecz widzom mniej zaznajomionym z twórczością sopockiego rysownika serialowe uproszczenia nie zepsują dobrej zabawy.

Czytaj też: Z ekspertem o komiksach. Dobra czytelnicza alternatywa?

I właśnie z tego powodu netflixowa produkcja doskonale nadaje się na familijny seans. Starsi odbiorcy docenią słowny żart i dowcipną konstrukcję postaci, młodsi zaś rozkoszować się powinni w sytuacyjnym humorze. Problem dotyczy natomiast środkowej grupy odbiorców. Pokolenie kilkunasto- i dwudziestoparolatków jest zbyt młode, by zadziałał w ich przypadku sentyment do "Kajka i Kokosza", a jednocześnie już zbyt dojrzałe, by zafunkcjonował dziecięcy entuzjazm. Wydaje się, że twórcy serialu świadomie więc profilują treści pod określony typ widza, z korzyścią dla niego samego.

Poza warstwą graficzną bodaj największe obawy przed premierą "Kajka i Kokosza" wzbudzał dubbing. Na tym polu producenci serialu poruszali się już przecież bez ścisłych wytycznych autora komiksu i w zasadzie bez jakiegokolwiek punktu odniesienia. Za taki, lecz tylko umownie, można było przyjąć wybitnie nieudany eksperyment z początku XXI wieku, gdy głosami trójwymiarowej animacji byli Maciej Stuhr i Cezary Żak. Nowa adaptacja tymczasem to brawurowy wręcz popis dubbingowych aktorów. Kunsztem Jarosława Boberka (Mirmił) czy Grzegorza Pawlaka (Hegemon) pozostaje tylko się zachwycać. Przyklasnąć należy także Michałowi Pieli (Kokosz) i Arturowi Pontkowi (Kajko), którzy podołali ogromnej presji, a ich głosy bez większego zgrzytu synchronizują się z kluczowymi postaciami z kart komiksu.

Świetnie na dalszym planie spisują się Agata Kulesza (Jaga), Anna Apostolakis (Lubawa), Jan Aleksandrowicz-Krasko (Łamignat) czy Jacek Kopczyński (jego "Na plasterki!" można zapętlać bez końca). Zabawnie w gościnnych epizodach wypadają Eryk Lubos (Rodrus) czy muzyk i wokalista Krzysztof Zalewski (Wit). Gratką dla trójmiejskiej widowni jest także Abelard Giza jako Oferma. Kolejnym lokalnym akcentem jest także Stefan Wesołowski, który do skomponowania chwytliwej i wpadającej w ucho muzyki wykorzystał m.in. dźwięki typowo słowiańskich instrumentów.

Poza Kajkiem i Kokoszem inne wyraziste postaci to m.in. mocarny Łamignat, "desperujący" Mirmił czy banda Zbójcerzy pod komendą Hegemona. Poza Kajkiem i Kokoszem inne wyraziste postaci to m.in. mocarny Łamignat, "desperujący" Mirmił czy banda Zbójcerzy pod komendą Hegemona.
Serial według pomysłu Eweliny Gordziejuk i duetu scenarzystów Maciej Kur/ Rafał Skarżycki docelowo ma liczyć 56 odcinków. Jeszcze w tym roku na mały ekran trafi kolejna transza epizodów. Następną zaplanowano w 2022 r. Po udanym i obiecującym debiucie pozostaje mieć nadzieję, że twórcy nieco odważniejszym krokiem i ze znacznie większym plecakiem pomysłów będą kontynuować tę słowiańską wyprawę po obrzeżach Netflixa. Póki co pierwsza wizyta w serialowym Mirmiłowie nie kończy się kapitulacją, a w kierunku producentów nie warto na razie grozić palcem i za przykładem komiksowego Kaprala krzyczeć: "Na plasterki!".

Czytaj też: Komiksy dla dzieci - dlaczego warto je czytać?

Kajko i Kokosz - ciekawostki
- W 2022 r. minie 50 lat od pierwszej edycji komiksu.
- Nad jednym odcinkiem pracuje średnio 50 animatorów, a cały zespół jednego odcinka to około 170 osób.
- Do udźwiękowienia serialu posłużyły między innymi drzwi do stodoły, miecz oraz elementy rycerskiej zbroi.
- Jednym z większych wyzwań dubbingowych był wybór głosu Milusia i odzwierciedlenie onomatopeją jego charakterystycznego "Wak, wak!".
- Serialowa muzyka autorstwa Stefana Wesołowskiego zawiera elementy polskiej muzyki ludowej i nawiązuje do słowiańskiej kultury oraz do dźwięków historycznych instrumentów muzycznych.
- Przy projektowaniu głównych lokacji i części rekwizytów wykorzystano oryginalne wzorniki autorstwa Janusza Christy, udostępnione dzięki uprzejmości Fundacji Kreska im. Janusza Christy.
- Pierwsza próba ekranizacji "Kajka i Kokosza" miała miejsce na przełomie lat 80. i 90. Próby podjęło się słynne amerykańskie studio Hanna-Barbera, ale projekt nie został dokończony.
- W 1994 r. ukazała się gra komputerowa "Kajko i Kokosz" wyprodukowana przez gdańską firmę Seven Stars. Pierwsza wersja pojawiła się na komputery Amiga, później wyszła wersja na PC DOS, następnie w 1998 r. na PC Windows CD, wydana pod tytułem "Kajko i Kokosz w krainie borostworów".

Opinie (128) 9 zablokowanych

  • Muzyka też niezła - na początku poranek Griega, a później Mission Impossible. Na kolanku robione :)

    • 4 0

  • Niech co krwawy Hegemon!? Niech żyje!
    Ale oczywiście Hegemon to szuja ;)

    • 2 0

  • ogladałem całe 5 odcinków (8)

    i jest ok ...tyle że mam telewizor 80 cali Qled kino domowe Onkyo i pokoj kinowy ...a jak ktos oglada na sprzecie za 300 zl to narzeka

    • 3 33

    • Na 80 calach to jeszcze gorzej wygląda...

      • 1 0

    • A się chwalisz, czy się żalisz. Ciężko ogarnąć

      • 2 0

    • ...a w rzeczywistości oglądał na laptopie z 2015

      albo i w ogóle

      • 3 0

    • oj ta oj tam (2)

      Martin stary chwalipięta jesteś i tyle. A ja mam ciocię w samolocie. I co?

      • 11 0

      • Moja już wysiadła i zarabia w dolarach, od lat, I nei zapomniała mojego nr konta... o!

        • 0 0

      • Wiem podaje mi drinki

        • 3 4

    • wez sie nie kompromituj

      kumam, ze klamiesz - ale ja bym sie nie wychylal jakbym w domu mial szajsunga; onkyo nadal jest to sprzet dla mas...wiec bez szalu, sorry

      • 1 0

    • Masz 80 calowy OmLet i kino domowe Okno? :)

      • 1 0

  • O nie! (2)

    Jak usłyszałem słowo "mordo" to już wiem, że to sieczka dla nastków, błagam niech Netflix nie rusza Thorgala, bo pewnie zagra go czarnoskóre transpłciowe Aktore (bezosobowa forma od aktor/aktorka) lesbijka-feministka, vege-lewaczka (łe-ch-tatszka) - a to już too much.

    • 11 5

    • (1)

      Thorgala MUSI zrobić HBO!!!

      • 3 0

      • Netflix za Thorgala sie nie zabierze. Licencja kosztuje majatek. Thorgal jest marka swiatowa, nie lokalna.

        • 3 0

  • (1)

    słabiutko, to nie tak jak sie czytało komiks kupując gazetę. Rysunki ok, ale takie strasznie chaotyczne i przekrzyczane.

    • 33 13

    • A czemu nie zaczęli od kajtka majtka???

      • 0 0

  • Pan Janusz miał lepszą kreskę. (1)

    • 6 0

    • no miał ale nie żyje

      • 3 1

  • Słabe (1)

    Czekałem na ten tytułu. Dzieciństwo, sentymenty itp. Bajka jest słaba, fabuła okrojona, prosta, przyciąga krzykiem hałasami zero historii, dialogu. Aż serce boli. Kolejny tytuł który jak inne głupowate bajki (niestety) przyciągać ma widzę darciem gęby, bieganiem i bijatyką. Zmarnowali takie fajny tytuł. Kolejna szmira.

    • 6 2

    • jak to określił znajomy: każdy odcinek to demo zwiastuna zeszytu

      • 1 0

  • Więcej (1)

    Film chcę Gucek i Roch pełna długometrażowa Animacja i wiadomo co Kajtek i koko .... Do dzieła!!!!!!!

    • 3 0

    • o, nie jestem jedyny, który czytał Gucka i Rocha!

      • 2 0

  • Ciężko się to ogląda

    Jestem fanem tych komiksów, ale z jakiegoś powodu bardzo ciężko się ogląda i to się po prostu nie klei. Chyba jednak budżet był malutki. Tematy muzyczne kopiowane z innych dzieł to już przesada. Tam też było "na szybko"....a szkoda.

    • 4 1

  • "Nad jednym odcinkiem pracuje średnio 50 animatorów, a cały zespół jednego odcinka to około 170 osób" - w/g Netflixa

    "Nad jednym odcinkiem pracuje średnio 5 animatorów, a cały zespół jednego odcinka to około 17 osób" - w rzeczywistosci.

    Netflix autentycznie traktuje ludzi jak stado baranow: 170 osob w animacji to poziom studia Ghibli. Ghibli! To sa jaja.

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (51 opinii)

(51 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Który z artystów w trakcie 10. edycji Open'era zakończył swój występ pokazem fajerwerków?