- 1 Królestwo Planety Małp: bywało lepiej (34 opinie)
- 2 Politechnika bawiła się na Technikaliach (65 opinii)
- 3 Daria ze Śląska rozbujała Stary Maneż (13 opinii)
- 4 Grzechy gastronomii: kto winny? (205 opinii)
- 5 Piją piwo na stadionie. Hevelka ruszyła (101 opinii)
- 6 Połączyła ich miłość do jedzenia (57 opinii)
Kierownik Możdżer szerzy kulturę jazzu
Koncert Tribute to Billy Cobham wprowadził wśród publiczności zamęt i rozdarcie. Trudno było bowiem zdecydować, kto na scenie jest ważniejszy - sam lider i kierownik klubu, Leszek Możdżer czy może odsyłający do tytułowego bohatera wieczoru, perkusista Tomasz Łosowski. Najważniejsze jednak, że nowy S.F.I.N.K.S 700 podjął się ważnej misji szerzenia kultury jazzu. Nie ma sztampy, niepotrzebnych ciśnień. Jest za to późny wieczór, scena, instrumenty i muzykowanie znanych w towarzystwie młodych, wartych poznania. Tak to właśnie wyglądać powinno.
Billy Cobham, krótko rzecz ujmując, to esencja najlepszego fusion. To on brał udział w narodzinach tego stylu i wyznaczył jego oblicza, które - co szczególnie ważne - nie poddały się presji czasu. Nic tam nie brzmi śmiesznie czy pretensjonalnie, perkusji Cobhama wciąż słucha się z zapartym tchem. Wystarczy włączyć "Bitches Brew" Milesa Davisa czy dwie pierwsze płyty Mahavishnu Orchestra. Ale można też było wybrać się w piątkowy wieczór do sopockiego S.F.I.N.K.S 700, gdzie złożono mu bardzo zacny hołd.
Skład, który zebrał Leszek Możdżer można było podzielić na "starych" i "młodych" i to nie ze względu na wiek, a doświadczenie sceniczne. Z jednej strony sam kierownik, któremu raczej nie zdarzają się słabsze wieczory i perkusista Tomasz Łosowski. Ten ostatni to "człowiek - instytucja", doskonały muzyk i nauczyciel, z którego filmów instruktażowych korzystały pokolenia bębniarzy. Trudno orzec, który z nich zasłużył na miano "gwiazdy wieczoru". Możdżer ze swoim niesamowitym wyczuciem pulsacji czy Łosowski, dosłownie miażdżący techniczną i rytmiczną brawurą, z której słynie przecież sam Billy Cobham.
Na gitarach z kolei dwa młode - jak mówi sam Możdżer - nieodkryte talenty trójmiejskiej sceny. Michał Górecki basowe popisy dawał ostatnio w składzie Monkey Funks, grającym covery Red Hot Chili Peppers. Doskonale poradził sobie w zapętlonych, transowych zagrywkach, które stanowiły podstawę kompozycji. Jeszcze trudniejsze zadanie miał gitarzysta Marcin Wądołowski, bo przecież trzeba wspomnieć, że u boku Cobhama stali zazwyczaj najlepsi gitarzyści świata z Johnem McLaughlinem na czele. To granie trudne rytmicznie, intuicyjne, o nierównych zagrywkach solowych, w których Wądołowski spokojnie się odnalazł. Pozostaje zatem tylko wypatrywać uważnie ich dalszych posunięć scenicznych.
Tribute to Billy Cobham to świetny wybór z nieskończonych zasobów jazzu. Muzyka, którą spokojnie można dopasować i zaaranżować na potrzeby klubu. Tu liczy się przede wszystkim niesamowita pulsacja, ale też prosta melodyka, którą zarówno Cobham, jak i Możdżer doskonale się zabawiali. Do tego świetna atmosfera koncertu i to charakterystyczne poczucie humoru, przypominające legendarne, rodzinne występy zespołu Kury.
Ważne, a może nawet ważniejsze, że Leszek Możdżer, nowy szef Sfinksa, podjął się misji szerzenia kultury jazzu. Nie chodzi tylko o to, że zaprasza do gry młodych, zdolnych muzyków, a tym samym na ich "zaistnienie" rzuca pierwsze światło. Zmienia także konstrukcję rozrywkowego wieczoru w Trójmieście - jest imprezka, ale jest też muzykowanie i to bardzo dobre, improwizowane. Nie ma ciśnień, zadufania, że jazz to tylko z winem i w zarzuconym nonszalancko szaliku. Są starsi, są młodzi, słuchają, gadają - może trochę za dużo - ale wszyscy się dobrze bawią.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (14) 1 zablokowana
-
2011-01-22 13:49
tyle o perkusiście Łosowskim, a zdjęcia brak
wieczór był Tomasza Łosowskiego. Sam kierownik zwracał uwagę, bo ...... on zawsze będzie zwracał uwagę, ale Łosowski był the best.
To będzie fajna miejscówka. Widać, że jest na nią pomysł, nie tylko muzyczny. Wnętrza z wyobraźnią, dopracowane w szczegółach.
Klub kierownika. Żeby jeszcze to co w środku, ten pomysł, przeniósł się do netu. Ani strona, ani facebook nie oddają pomysłu i klimatu klubu.- 10 1
-
2011-01-22 12:59
zaprawdę piekny trans-jazzowy wieczór to był :)
- 11 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.