• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kosmos, blues, metal i punk, czyli trójmiejskie nowości płytowe

Jakub Knera
2 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 

Muzyczne eskapady z "kosmiche musik", zaangażowane punk rockowe protest-songi, brudne bluesowe ballady i prog-rockowe atakujące suity. Zapraszamy do naszego cyklicznego przeglądu trójmiejskich nowości płytowych.



Władysław Komendarek & Przemysław Rudź, "Unexplored Secreets of REM Sleep", generator.pl 2011. Władysław Komendarek & Przemysław Rudź, "Unexplored Secreets of REM Sleep", generator.pl 2011.
Władysław Komendarek & Przemysław Rudź, "Unexpected Secrets of REM Sleep"

Mieszkający w Gdańsku Przemysław Rudź zajmuje się popularyzacją astronomii, zarówno w ściśle naukowym wymiarze jak i muzycznym. Prowadzi wykłady, organizuje pokazy nieba, a ponadto wydał cztery książki poświęcone tematyce astronomii. Ta tematyka bardzo silnie odbija się w muzyce, którą tworzy. Rudź penetruje stylistykę tzw. kosmiche musik, nurtu znanego także jako krautrock. Zdobył on popularność w latach 60. i 70. ubiegłego wieku przede wszystkim w Niemczech dzięki takim zespołom jak Popol Vuh, Neu!, Tangerine Dream czy Klaus Schulze. Charakteryzuje się długimi, rozwlekłymi elektronicznymi kompozycjami o rozwijającej się dynamice i mechanicznym brzmieniu. Rudź ma na swoim koncie już cztery płyty m.in. "Summa Technologiae", dźwiękową ilustrację dzieła Stanisława Lema o tym samym tytule.

Jego piąta płyta to współpraca z Władysławem Komendarkiem, muzykiem legendarnego polskiego zespołu Exodus. Wyżej wymienione inspiracje na "Unexpected Secrets of REM Sleep" są wyraźnie słyszalne. Wielokrotnie przybierają iście kosmiczną motorykę, rozwijając się w nieskończoność ze świetnymi partiami syntezatorów i syntetycznych bitów, w wielu momentach wplecione są gitarowe solówki, obficie czerpiące z rocka progresywnego, a kiedy indziej pojawiają się elementy quasi-słuchowiska czy spokojniejsze fragmenty, nawiązujące do dokonań Tangerine Dream.

Co ważne, mimo że takie podejście do muzyki jest nieco archaiczne, płyta Rudzia i Komendarka nie nuży. Długość utworów zupełnie nie przystaje do obecnych czasów, ale właśnie w tym jest siła tej płyty (zresztą krautrock rzadko kiedy grzeszył kawałkami krótszymi niż 10 minut). Tego albumu trzeba słuchać w całości, mimo że trwa aż 73 minuty. Warto dać się zabrać w tę kosmiczną podróż.

Marla Cinger, "Hexagon", Nasiono Records 2011. Marla Cinger, "Hexagon", Nasiono Records 2011.
Marla Cinger, "Hexagon"

Marla Cinger wraca po roku przerwy z pięcioutworową epką. Autorski projekt Joanny Kucharskiej, grającej na basie w Kiev Office, zmienił brzmienie na brudniejsze, gęstsze i bardziej wyraziste. Już otwierający płytę "All in the Wrong" ma wyraźnie zaznaczony riff,a klimatem przypomina trochę dokonania Alison Mosshart znanej z zespołów The Kills czy The Dead Weather. Ale Marla Cinger praktycznie w każdym kawałku ukazuje inne oblicze, jak np. w wyciszonej balladzie "Startujemy" z elektronicznymi bitami w sekcji rytmicznej.

W każdym z kawałków na pierwszym planie wyłania się gitara basowa Kucharskiej, która staje się znakiem rozpoznawczym jej muzyki. "Hexagon" w porównaniu do debiutu jest bardziej spójne, przemyślane, o płynniejszej narracji, mimo tego że teksty są śpiewane zarówno po polsku i angielsku (odwieczny problem rodzimych zespołów, które nie potrafią zdecydować się na jeden język). Warto wspomnieć, że płytę nagrał i wyprodukował Tomek Garstkowiak z grupy Old Time Radio, a zmasterował Michał Jacaszek. To istotne, bo obaj muzycy przeważnie poruszają się po zupełnie innych terytoriach muzycznych.

Anti Motivational Syndrome, "The Corridor", wyd. własne 2011. Anti Motivational Syndrome, "The Corridor", wyd. własne 2011.
Anti Motivational Syndrome, "The Corridor"

Rock progresywny z naleciałościami metalu ma się w Trójmieście dobrze. Po ostatnich eskapadach rewelacyjnego objawienia, grupy Proghma-C, na lokalnej scenie pojawia się kolejna grupa, na którą warto zwrócić uwagę. Anti Motivational Syndrome to kwintet, który z upodobaniem czerpie inspiracje z dokonań takich kapel jak Tool czy Meshuggah. Imponują przejścia i zmiany tempa czy obłędna sekcja rytmiczna zarówno w wykonaniu perkusisty Marcina Gołębiewskiego znanego z Yattering czy basisty Artura Olkowicza, który gra w pop-rockowym eM (sic!).

Materiał na "The Corridor" powstawał długo. Pierwsze szkice utworów zaczęły pojawiać się w 2008 roku, dopiero później wyklarował się kształt całego zespołu i pełnego materiału na wydawnictwo. Niektóre z kompozycji na krążku wydają się zbyt siermiężne i trochę słychać na nich upływ czasu, jednak większym problemem wydaje się niedopracowane brzmienie. Album był nagrywany w sali prób, a muzyce zawierającej taką masę detali i ornamentów warto stworzyć lepsze warunki do jej zarejestrowania. Jednak patrząc na finalny efekt i tak dobrze, że ta płyta się ukazała. Koniecznie trzeba sprawdzić AMS w odsłonie koncertowej, a tych w Trójmieście nie brakuje.

Maszyna do Mięsa, "Wojna to zalegalizowana egzekucja", Sopocka Odessa Records 2011. Maszyna do Mięsa, "Wojna to zalegalizowana egzekucja", Sopocka Odessa Records 2011.
Maszyna do Mięsa, "Wojna to zalegalizowana egzekucja"

Jacek Staniszewski udziela się w wielu trójmiejskich zespołach. Chlupot Mózgu, Biafro i Maszyna do Mięsa istnieją długo, ale przez cały czas ich muzycy koncentrowali się wyłącznie na koncertach, ani myśląc o nagrywaniu płyty. I tak jak rok temu Chlupot Mózgu przygotował swój pierwszy album "No More Bloodsheed", tak teraz przyszła kolej na Maszynę do Mięsa, której krążek "Wojna to zalegalizowana egzekucja" ukaże się na winylu nakładem wytwórni Sopocka Odessa Records.

Ten album wydaje się świetnym odwzorowaniem jego lidera (oprócz niego zespół tworzy basista Tomek Szymborski, saksofonista Irek Wojtczak i perkusista Michał Gos), który jest jednocześnie muzykiem i grafikiem. Pełno tu najróżniejszych wpływów: od punka, muzyki etnicznej, jazzu ale też masy sampli, które uzupełniają kolejne kawałki. Na plakatach Staniszewskiego przewija się nieskończona ilość wątków, tak samo jest na tym albumie. Staniszewski nie szczędzi słów krytyki i wyśpiewuje swoje protest-songi, mocno zaangażowane w to, co aktualnie dzieje się na świecie: wojnę czy rasizm. Całość ma bardzo surowy, ale też nowofalowy charakter, cofając się z nostalgią do dokonań takich kapel, jak Siekiera, Tilt czy Iggy PopTom Waits. Nie brakuje jej młodzieńczej werwy i energii, a co ważne zaangażowania w społeczne problemy. I tak jak plakaty Staniszewskiego - zespół nie podchodzi słuchacza, ale uderza w niego wprost i bardzo mocno.

Opinie (30) 2 zablokowane

  • ad. Marla Cinger (1)

    a Ścianka śpiewająca w obu językach na "Białych wakacjach" to też "odwieczny problem"?

    • 8 1

    • ścianka

      jest ponad wszystkim :>

      • 5 2

  • (3)

    A gdzie ten punk z tytułu?!

    • 14 0

    • Nie pytaj

      Autor nie wie co to punk. Jest fanem zespołów Gó*no i Vulgar które są dla niego wyznacznikiem trójmiejskiej rebelii.

      • 9 0

    • to była podpucha

      dla takich ortodoksów jak Ty ;)

      • 2 1

    • robert

      przeciez punk jest w podziemiu

      • 0 1

  • Mistrz Rudź rządzi!!! (5)

    Polski Geir Jensen ... szalony geniusz techno!!!!

    • 5 2

    • jakie techno, co ty opowiadasz?

      byłem na myspace i słuchałem,

      • 1 0

    • (3)

      Zgadzam się z "Panem Planetą", Geir Jensen aka BioSphere i techno.. ?$%#$,
      chyba pomyliłeś dwóch różnych artystów..
      Ani na znakomitej płycie "Patashnik", ani na "Substarta'cie",
      a słuchałem ich już wielokrotnie, truuuuudno mi znaleźć dźwięki techno..

      • 0 0

      • a ja sie nie zgadzam

        techno to szerokie pojęcie - nawet bardzo i moim zaniem BioSphere jak najbardziej sie na to łapie. Ba powiedziałbym nawet iż takie na ten przykład ed Ambient Works Vol.II to także techno.
        A wszystko opierało sie na tym iż ambient był (a może nadal jest) uznawany za odmiane techo - był grany w klubach technicznych a albumy były sprzedawane w sklepach z muzyką techno.
        Poprostu na początku lat 90 wszelka współczesna i młoda muzyka elektroniczna to było w gruncie rzeczy techo.
        A terez to mozna sie dowiedzieć iż np goa to nie techno…

        • 0 0

      • (1)

        młody widać chyba jeteś. Kiedyś ambient był jak najbardziej był zaliczany do techno. Był grany w klubach techno, albumy były sprzedawane w sklepach z muzyką techniczną, w audycjach o techno puszczano ambient. Z resztą sami twórcy ambient robili też czasem żeczy mocno techniczne.

        no ale widać takie teraz czasy. Jakiś czas temu to sie dowiedziałem iż goa to też nie techno :/

        • 0 0

        • dwa razy napisałem bo sie mi zdawało iż pierwszy wpis poszedł w kosmos

          • 0 0

  • a płyta wydana przez trojmiasto pl sie nie sprzedaje najlepiej (2)

    ale o tym cicho sza ...moze to wina słabego marketingu? ;]

    • 11 2

    • (1)

      płyta kogo?

      • 3 3

      • artystów z republiki togo

        • 3 1

  • blues jest ok

    rzadko ktory muzyk jest muzykiem a komputer jest jak facet zawodny

    • 3 2

  • Znów Knera i jego recenzje. (1)

    Proponuję nie czytać tych wypocin i nie sugerować się tym artykułem, tylko samemu przesłuchać płytki.
    Gust Pana Knery jest powrównywalny do gustu żula w bramie.

    • 20 7

    • dokładnie

      wszystko to mylne wrazenia

      • 1 0

  • Od kiedy Tom Waits to kapela?

    xD

    • 6 1

  • Polecamy!!!!! świetna muzyka, świetna okładka !

    • 2 2

  • .

    a gdzie HOLDCUT pytam ja się ?

    • 1 2

  • marla rulez!! (2)

    • 3 3

    • (1)

      słabiutka płyta

      • 1 2

      • to chyba nie byles i nie slyszales

        hah

        • 0 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym z polskich miast po raz pierwszy obchodzono Dzień Matki?