- 1 Techno balkon otworzył sezon (48 opinii)
- 2 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (64 opinie)
- 3 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (58 opinii)
- 4 Momoa spotkał się z Michalczewskim (60 opinii)
- 5 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (137 opinii)
- 6 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (52 opinie)
Miecze zamiast pięści, ale krew się nie lała. Rycerskie MMA w Gdyni
Ciosy mieczem, kolanem, a może tarczą? Podczas sobotniej gali pełnokontakowych walk rycerskich "Starcie Gigantów" w Gdyni nie było szansy na delikatne utarczki. Profesjonalni rycerze zażarcie walczyli ze sobą w trzyrundowych potyczkach w pełnym uzbrojeniu i opancerzeniu. Wydarzenie ściągnęło zarówno starszych, jak młodszych widzów, którzy głośno dopingowali zawodników. Czy walki rycerskie staną się nowym popularnym sportem?
Najciekawsze wydarzenia w najbliższym czasie
MMA w wersji średniowiecznej
Ku naszemu zdziwieniu, walk nie można porównać do znanych średniowiecznych rekonstrukcji, np. z Malborka. Przypominały one inne walki w sportach kontaktowych, tyle że zamiast sportowych strojów, były zbroje, kolczugi, hełmy, kirysy, bigwanty. A wszystko odbywało się w stylowym, drewnianym ringu. Zawodnicy, podobnie jak w boksie czy MMA, są dzieleni na kategorie wagowe. Walka trwa trzy rundy. Bronią są zazwyczaj miecz lub tasak jednoręczny i tarcza.
Czytaj też: "Mordobicie w teatrze" - czytelnicy zbulwersowani galą KSW w Szekspirowskim
Walki wywoływały sporo emocji na widowni. Publiczność nagradzała celne ciosy w przeciwnika okrzykami i oklaskami, a najgoręcej te bardziej brutalne uderzenia i sprowadzenia do parteru. Wojownicy nie patyczkowali się podczas pojedynków i z impetem uderzali w siebie mieczami, kopali, a także wyprowadzali ciosy tarczami. Wióry z tarcz i szczęk metalu uderzającego o metal rozchodziły się po całej sali.
Wydarzenie absolutnie nie należy do spokojnych i zapewne spodoba się wszystkim, którzy lubią otrzymać sporą dawkę adrenaliny. Stukot odbijanych o zbroje mieczy i tarcz jednak miał swoją magię, którą doceniło wiele osób, a szczególnie żeńska części publiczności.
- Nigdy nie byłam zwolenniczką agresji, walk czy "gladiatorów". Jednak dzisiejszy występ coś we mnie poruszył. Ci mężczyźni wkładają w swoje walki tyle godzin pracy, to wszystko widać w arenie! Żałuję, że nie mieli większych funduszy, żeby zorganizować całe wydarzenie w stuprocentowo profesjonalnym miejscu. Ci wojownicy zasługują na swoją arenę i odczarowali moje podejście do walk. To nie pseudo-celebryci, którzy walczą w oktagonie, a prawdziwi wojownicy oddani swojej pasji - mówi Paulina, uczestniczka wydarzenia.
Srebrne miecze, tarcze i kopniaki na głowę
Zasady walk były proste. Każda potyczka rozgrywała się na zasadzie trzech rund trwających dwie minuty - w karcie wstępnej i trzy minuty - w karcie głównej. Między rundami następowały minutowe przerwy na regeneracje. Dozwolone były uderzenia bronią, tarczą, ciosy pięściami, a także walka pełnokontaktowa z rzutami włącznie i 10 sekundowe szamotaniny w parterze bez wykorzystania dźwigni. Rycerze byli oceniani przez sędziów, którzy zwracali szczególną uwagę na mocne, osadzone ciosy wycelowane w stronę przeciwnika.
Zabronione były ciosy w głowę oraz w genitalia. Rycerze musieli być ubrani od stóp do głów w opancerzenie zawierające zbroję i ochraniacze, które łącznie mogły ważyć do 20 kilogramów. Dla bezpieczeństwa walki przerywane były przy złamaniu regulaminu lub odpadnięcia jakiegoś elementu ze zbroi rycerza. W takim przypadku miał on minutę na poprawę swojej zbroi.
Czytaj też: Wpadają goście na weekend. Co warto im pokazać w Trójmieście?
Sobotnie walki PWR Starcie Gigantów odbywały się w dwóch głównych kategoriach. Pierwszą była karta wstępna, w której wystąpili: najmłodszy zawodnik - 19-letni Bartosz Kozioł, który wystartował w potyczce z Andrzejem Studenckim w wadze 88 kg, Paweł Karczewski z Bogdanem Raczyński (85 kg), Mateusz Wojtacki (z Gdańska) z Piotrem Celejem (75 kg).
W karcie głównej wystąpili zaś: Łukasz Wojciechowski z Maciejem Zakrzeczkowskim, Marcin Janiszewski kontra Jakub Ładyński (82 kg) i Emil Guz kontra Mikołaj Brzozowski. To właśnie w tej kategorii było najwięcej emocji. Warto zaznaczyć, że w ringu z uzbrojonymi i zażarcie walczącymi ze sobą mężczyznami cały czas był sędzia, który w razie potrzeby rozdzielał rycerzy.
Gala boksu znów w Teatrze Szekspirowskim
Zanim jednak potyczki się rozpoczęły, sędzia dokładnie sprawdzał pancerz i zabezpieczanie zawodników. Dodatkowo każdy rycerz wychodził do własnej muzyki, jak podczas bardziej popularnych walk KSW i miał zupełnie inną zbroję, które już samym swoim wykonaniem robiły wrażenie i nadawały klimatu. Reprezentanci występowali pod banderami klubów, w których na co dzień trenują. Po oficjalnej części uczestnicy mogli obejrzeć zbroje i dowiedzieć się czegoś więcej na temat walki wręcz.
- Po zawodnikach było widać, że to prawdziwa pasja i dużo pracy włożonej do przygotowań. Osobiście byłem w szoku, że po tylu ciosach mieczem z pełną siłą w przyłbicę rycerze dalej kontynuowali walkę. Niesamowite były też te iskry, które szły z mieczy, gdy te uderzały w siebie - mówi Karol, uczestnik wydarzenia.
Walki rycerskie nie są wprawdzie popularną rozrywką, jednak może doczekamy momentu, że wkroczą do mainstreamu. Duże zainteresowanie wśród młodzieży dobrze temu wróży. Z chęcią zobaczylibyśmy taką galę w większe hali i w oprawie rodem z KSW.
Miejsca
Zobacz także
Opinie (41) 2 zablokowane
-
2022-05-15 14:20
Jak nie bylo trupow,to zwykla sciema.
Kiedy wybuduja w trojmiescie Collosseum?Kiedy ludzie beda walczyc z lwami?Plebs chce igrzysk i chleba.Nic wiecej mu nie trzeba.
- 4 5
-
2022-05-15 12:39
Ja bym takie widział na srodmiesciu, albo w gdanskiej starówce. ;P
- 7 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.