• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polak Polakowi Wilkiem. Recenzja filmu "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego

Tomasz Zacharczuk
9 października 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Wiwisekcja polskiego narodu według Wojtka Smarzowskiego poniewiera bardziej niż lejąca się strumieniami na ekranie wódka, a emocjonalnego kaca po seansie nie złagodzi żadna stawiająca na nogi mikstura. Będąc gościem na tytułowej imprezie, raz po raz dostajemy ciężkim obuchem po głowie, uświadamiając sobie po każdym ciosie, że tak naprawdę wesele jest stypą, podczas której reżyser opłakuje współczesną Polskę i pochyla się nad jej wstydliwą przeszłością. Najnowsze dzieło twórcy "Kleru""Wołynia" poraża ilustrowaniem skali ludzkiego zła, ale jednocześnie dławi się nadmiarem wątków i ugina pod ociężałą symboliką.



Przed premierą nowego "Wesela" trzeba byłoby chyba wykazać się niewyobrażalną wręcz naiwnością, by zwiastun najnowszego dzieła Wojtka Smarzowskiego potraktować jako zapowiedź niezobowiązującej rozrywki w rytmach discopolowych przytupów i w towarzystwie zapijaczonych, wąsatych wujów. Bodaj najbardziej bezkompromisowy reżyser w Polsce pomiędzy zwrotkami weselnych przyśpiewek zainstalował ładunek o potężnej sile rażenia, którego odłamki trafiają praktycznie w każdą polityczną i światopoglądową sferę życia w naszym kraju. Jeżeli więc nastawiacie się na rubaszną zabawę w oparach satyry, to zaproszenia na "Wesele" nawet nie warto wyjmować z koperty.

Nowe "Wesele": ani kontynuacja, ani remake, ani to, co nam się wydaje



Zgodnie z deklaracjami samego Smarzowskiego jego najnowszy film nie jest żadnym suplementem do dzieła z 2004 roku. Pod kątem stylistycznym to zupełnie inna opowieść, której wspólne elementy z pełnometrażowym debiutem reżysera oczywiście da się znaleźć. Weselni goście znów są mniej lub bardziej reprezentatywną próbką polskiego społeczeństwa, a popadająca w coraz większą ruinę i chaos impreza odzwierciedla wszystko, co w naszym kraju budowane jest na kłamstwie, pożądaniu, chciwości i nienawiści. Gospodarz uroczystości (Robert Więckiewicz), jak Marian Dziędziel sprzed lat, próbuje wydać za mąż córkę i łatać przy okazji coraz większe dziury w budżecie, pana młodego znów bardziej od wybranki serca interesują druhny i sprezentowany przez teścia sportowy wóz, a pazerny ksiądz pod stołem przelicza jeszcze grubsze pliki banknotów.

Zobacz też: Trójmiejskie akcenty w nowym "Weselu"

Tym razem jednak weselna zadyma stanowi dla Smarzowskiego jedynie pretekst do kolejnego po "Róży" i "Wołyniu" wglądu w bolesną historię Polski. Przebieg tytułowej uroczystości przywołuje w cierpiącym na demencję seniorze rodu fragmentaryczną pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. Antoni Wilk (po raz ostatni na ekranie doskonale znany trójmiejskiej publiczności Ryszard Ronczewski) przypomina sobie dawną miłość do żydowskiej dziewczyny w czasach, gdy jakiekolwiek głębsze uczucia pacyfikowane były ogniem i ołowiem. W pokiereszowanym wspomnieniami umyśle staruszka rzeczywistość zaczyna coraz mocniej przeplatać się z przeszłością. Postaci i wydarzenia z okresu wojny pojawiają się w teraźniejszości i odwrotnie.

Nowe "Wesele" nie jest ani kontynuacją filmu o tym samym tytule z 2004 roku, ani jego nową wersją. Smarzowski po prostu wykorzystał sprawdzoną już przez siebie formułę, choć tym razem nie wydaje się ona adekwatna do poruszanych wątków, których notabene jest znacznie za dużo. Nowe "Wesele" nie jest ani kontynuacją filmu o tym samym tytule z 2004 roku, ani jego nową wersją. Smarzowski po prostu wykorzystał sprawdzoną już przez siebie formułę, choć tym razem nie wydaje się ona adekwatna do poruszanych wątków, których notabene jest znacznie za dużo.

Wszystkie nasze strachy w kotle "Smarzola"



Niekiedy ten równie intrygujący, co ryzykowny zabieg sprawdza się doskonale, jak choćby w scenie kościelnej, gdy "dzisiejszy" kapłan piętnuje "tęczową zarazę", a ten sprzed lat karci z ambony "szerzące się żydostwo". Znacznie częściej jednak, szczególnie w drugiej połowie filmu, ta wymienność wątków i czasowych płaszczyzn zaburza płynność obu opowieści i pozostawia wiele historii bez dopowiedzenia. Jedną z większych bolączek "Wesela" jest właśnie wielogłosowość oparta na stereotypach i dość natarczywe miejscami poszukiwanie analogii. Punktem wyjścia są pogromy żydowskiej społeczności przez Polaków, które Smarzowski zestawia - czasami bezceremonialnie i dość chaotycznie - z dzisiejszymi nagonkami na środowiska LGBT, wrogością w stosunku do Ukraińców czy niechęcią na tle rasowym. Alegorie są aż nadto czytelne, ale zarazem bardzo apodyktyczne i moralizatorskie.

Smarzowski nie zamierza bowiem w nowym "Weselu" za pomocą filmowego języka dyskutować z widzem. Wystawia Polsce autorską diagnozę, pod którą zapewne bardzo wiele osób się podpisze. Problem jednak w tym, że na ekranie taka nawałnica narodowych przywar, nierozliczonych grzechów i bardzo sugestywnych ostrzeżeń rozrzedza się w gąszczu wątków. Reżyser do jednego kotła wrzuca antysemityzm, ksenofobię i homofobię, krytykę kościoła i klas politycznych, ludzką małostkowość, zazdrość i nienawiść, seksizm, alkoholizm, emigrację zarobkową, weganizm i ubój zwierząt, handel ludźmi, kiboli, a nawet pandemię. Wszystko kipi, bulgocze i niejednokrotnie po prostu rozlewa się na bok, zostawiając wokół zupełnie obcy dotąd w kinie Smarzowskiego bałagan.

W "Weselu" mamy do czynienia z dwiema opowieściami. Jedna dotyczy współczesnych czasów i koncentruje się na tytułowej uroczystości w jednej z podlaskich wsi. Druga sięga do czasów II wojny światowej i porusza kwestię mordów dokonywanych na Żydach przez Polaków. W "Weselu" mamy do czynienia z dwiema opowieściami. Jedna dotyczy współczesnych czasów i koncentruje się na tytułowej uroczystości w jednej z podlaskich wsi. Druga sięga do czasów II wojny światowej i porusza kwestię mordów dokonywanych na Żydach przez Polaków.

Obrazy, od których chce się odwrócić wzrok



Równie bezkompromisowy jak reżyser jest również język, którego używa do opowiadania wstrząsających momentami historii. Oczywiście do tego twórca "Domu złego" już nas wielokrotnie przyzwyczaił, ale w "Weselu" decyduje się na bardzo transparentną dosłowność. Sceny palenia żywcem ludzi w stodole czy uprzątania potem ich zwęglonych zwłok wbijają w fotel do tego stopnia, że zostają nam po seansie odciski. Siła obrazu jest porażająca, lecz bardzo często to jedyne narzędzie, którym posługuje się Smarzowski. Brakuje w "Weselu" psychologicznego wgryzienia się w postaci i bardziej szczegółowej analizy historycznych faktów, jak miało to miejsce choćby w "Wołyniu".

Pojawiają się także sceny, które już bardzo niebezpiecznie balansują na granicy dobrego smaku. Dotyczy to szczególnie jednej, która wygląda tak, jakby do montażowni po kryjomu zakradł się Patryk Vega i wkleił do filmu jedną ze swoich ilustrowanych "anegdotek". Skłamałbym, że rzutuje to na ocenę całości, ale Smarzowskiemu chluby raczej nie przynosi. Wiele nadrabia tutaj sprawna ręka operatora Piotra Sobocińskiego, choć jego kadry często idą na marne przez absurdalnie szybki montaż, który zamiast dynamizować opowieść, wprowadza sporo znaków zapytania w kontekście fabuły. Aktorom również nie pomaga, bo właściwie tylko Robert Więckiewicz i Mateusz Więcławek (duże brawa!) mają "czym pograć". Świetnie wypada Agata Turkot, klasę pokazał nieodżałowany Ryszard Ronczewski.

Aktorsko najwięcej do zagrania ma tutaj Robert Więckiewicz, który ze swoich obowiązków wywiązuje się bez zarzutu, ale i bez wyraźnego blasku. Znacznie lepiej prezentuje się młoda część obsady: Mateusz Więcławek i Agata Turkot. Doskonale, choć niestety już po raz ostatni na ekranie, ogląda się Ryszarda Ronczewskiego. Aktorsko najwięcej do zagrania ma tutaj Robert Więckiewicz, który ze swoich obowiązków wywiązuje się bez zarzutu, ale i bez wyraźnego blasku. Znacznie lepiej prezentuje się młoda część obsady: Mateusz Więcławek i Agata Turkot. Doskonale, choć niestety już po raz ostatni na ekranie, ogląda się Ryszarda Ronczewskiego.

Wilki grasują w rzeźni



Ojciec panny młodej, Rysiek Wilk, którego gra Robert Więckiewicz, jest lokalnym (nieco podupadającym finansowo) oligarchą, który majątku i pozycji dorobił się na ubojni świń. Wizyta w jego zakładzie zapewne nie należałaby do najprzyjemniejszych dla wielu naszych zmysłów. Podobnie jest z "Weselem". To filmowa rzeźnia, w której Smarzowski w brutalny sposób szlachtuje polską mentalność, odsącza z niej grzechy przeszłości i serwuje widzom surowy produkt, który każdy przyrządzi na swój sposób. Czytaj: wedle własnych przekonań i światopoglądu. To niesamowicie mocny filmowy przekaz, ale bardzo kruchy w swojej formie.

Tego filmu, wbrew obawom reżysera, nikt w Polsce nie zakaże. Wielu (w tym niżej podpisany) uzna, że należało to zrobić po prostu lepiej - subtelniej, z umiarem, ładem i szacunkiem dla widza. Większość powinna go jednak obejrzeć. Na pewno nikt nie będzie chciał o nim pamiętać. Pamięć, podobnie jak miłość, to jednak niezbędny element, by nie przywoływać na nowo ludzkiego zła, nienawiści i uprzedzeń. By - nawiązując do nazwiska głównych bohaterów - człowiek człowiekowi nie był Wilkiem. Obawiam się, że ten morał akurat zniknie w gąszczu kontrowersji i ataków na reżysera. Podobnie jak obawiam się, że nie trafi do tych, do których jest adresowany. Obym się mylił.

OCENA: 6/10

Film

6.4
125 ocen

Wesele (38 opinii)

(38 opinii)
dramat

Opinie (427) ponad 20 zablokowanych

  • Doskonały film wspaniała obsada, gratulacje Panie Wojciechu

    • 1 1

  • wielka anty polska świnia

    • 1 0

  • Wesele

    Film antypolski, nieuczciwie pokazujący pogrom Żydów. Nadmiar wątków, dużo chamskiego słownictwa.
    Głupi film, szkoda czasu, żadnych wartość.

    • 2 2

  • Film beznadziejny i zrobiony na zamówienie.

    Że film jest słaby, że nie klei się nawet fabularnie, że powtarza nawet drugorzędne wątki pierwszego Wesela Smarzowskiego, że jest łopatologiczny, dosłowny, posklejany scenami z banalnych wyobrażeń autorów szkolnych akademii - to jedno. Niech sobie recenzenci zgrzytają zębami.
    Warto jednak przyjrzeć się treści, zaspojlerować mówiąc filmowym slangiem. Będzie z tego kilka korzyści, bo nieoglądający dostanie przebieg akcji, a oglądającemu to nic nie zaszkodzi - fabuła nie ma w tym filmie żadnego znaczenia.
    Ta opowieść jest po prostu wyrzygiem, a przy wymiotowaniu nie trzeba chyba martwić się brakiem znajomości przebiegu. Jeśli komuś się wydaje, że słowo antypolski czy goebbelsowski zatraciło na znaczeniu, to po prostu polecam zobaczyć to na własne oczy - albo sprawdzić w poniższym opisie.

    179

    Że film jest słaby, że nie klei się nawet fabularnie, że powtarza nawet drugorzędne wątki pierwszego Wesela Smarzowskiego, że jest łopatologiczny, dosłowny, posklejany scenami z banalnych wyobrażeń autorów szkolnych akademii - to jedno. Niech sobie recenzenci zgrzytają zębami.
    Reklama

    Warto jednak przyjrzeć się treści, zaspojlerować mówiąc filmowym slangiem. Będzie z tego kilka korzyści, bo nieoglądający dostanie przebieg akcji, a oglądającemu to nic nie zaszkodzi - fabuła nie ma w tym filmie żadnego znaczenia.

    Ta opowieść jest po prostu wyrzygiem, a przy wymiotowaniu nie trzeba chyba martwić się brakiem znajomości przebiegu. Jeśli komuś się wydaje, że słowo antypolski czy goebbelsowski zatraciło na znaczeniu, to po prostu polecam zobaczyć to na własne oczy - albo sprawdzić w poniższym opisie.
    Fabuła
    Mamy więc prawie stuletniego dziadka, mamy więc zbliżające się Wesele, a ojciec rodziny (Więckiewicz), właściciel zakładu ubijającego świnie próbuje ubić interes z Niemcami. Niemcy, jako naród świetnie zorganizowany i uczciwy, przejrzeli zamierzony przekręt i odmawiają finalizacji umowy, więc Polak - nieznający języków prawicowiec, wymyśla intrygę skompromitowania

    • 1 2

  • Opinia wyróżniona

    (2)

    Kolejna antypolska propaganda. Nikt nie mowi, ze nie bylo zadnych mordow Polakach na Zydach. Rzecz w tym, ze zaraz po Zydach, jestesmy najbardziej poszkodowanym narodem Holocaustu. Poza tym nikt tak nie pomagal Zydom, w tak ciezkich i ryzykownych warunkach, jak Polacy. No ale chyba tez zaden narod nie ma tak wielu osobnikow w swoich szeregach plujacych na swoich rodakow, podkreslajac przy tym, jacy to my jestesmy pyszni i nie chcemy widziec swoich wad.

    • 81 29

    • czy twoje ostatnie zdanie jest na pewno logiczne? imo właśnie widzimy wady i je sobie wytykamy, a nie przemilczamy jakby to zrobili pseudo partioci. wady pod dywan!?

      • 0 2

    • no niestety

      Polacy to pyszny naród który nie widzi swoich wad, masz rację.

      • 1 1

  • Cóż. Reżyser uwierzył w swą misję zbawcy Polski, wyszło tragicznie (6)

    Łopatologia, dłużyzny, aktorzy grają za karę?
    Szkoda czasu.

    • 99 53

    • Ale i tak zostanie obsypany nagrodami. Opluwa Polaków - to wystarczy dla uznania go reżyserem. Kto takie gnioty finansuje? (3)

      • 5 2

      • A może zamiast o nagrodach trzeba by zapłakać nad tym jacy jesteśmy. do mordów jeszcze dziś nie dochodzi ale jesteśmy już przy gardłach sąsiadów .A kto do tego doprowadził ?!

        • 0 0

      • lepiej finansować film niż patologię pincet plus

        • 0 0

      • Jaruzelski też był Polakiem

        ale pewnie z chęcią byś na niego napluł miernoto....

        • 0 0

    • obejrzałeś ten film czy znasz go z opowiadań

      • 0 0

    • Musi edukować biednych

      polaków. Widać po wypowiedziach na tym forum, że działa. Pustynia intelektualna czuje się winna i lubi to. Trzeba przepraszać za każdy dzień.

      • 6 2

  • Odradzam , zmarnowany czas i pieniądze (2)

    Czemu? Dzięki reżyserowi jesteśmy jedyną nacją , która obsmarowuje swoją historię , abstrachując od faktów jakie naprawdę były. Czy widzieliście film niemiecki , który pokazuje jak Niemcy gazowali Polaków i Żydów , wiadomo nie. A my wolbrzymiamy jakieś skrajne zachowania garstki ludzi i pokazujemy je . Jeszcze kilka lat i z ofiary 2 wojny staniemy się głównym jej agresorem.

    • 6 3

    • (1)

      No tak, bo nieważne jaka ta historia była, tylko żeby dobrze o sobie mówić

      • 1 0

      • A jak była wg. ciebie ? Wiesz jaka nacja ma najwięcej ludzi odznaczonych przez Żydów ? Nawet jeżeli były takie sytuacje , kiedy w czasie II WŚ . jakiś Polak był wrogo nastawiony do Żyda , to jakie ma to znaczenie w świetle całej historii ?

        • 0 1

  • To nie jest kino

    Film to sztuka a tu po prostu jest produkt na zamówienie. Tak głupi i prymitywny scenariusz. Łykną go jak przedstawienie o zabójczym wirusie.

    • 4 2

  • Pójdę do kina (14)

    Przeczytałam Wasze opinie i chętnie film zobaczę, by mieć własne zdanie.
    Z opowieści dziadków jasno wynika, że we wsiach i miasteczkach jeszcze przed wojną to zbytnio Żydów nie kochano. Nie można więc udawać , że problemu nie było. Potem komunnuści Żydzi się po wojnie odwdzięczyli. To wszystko to już historia i nie trzeba się jej bać ale uczyć.

    • 101 56

    • Moja babcia opowiadała jak jeden z sąsiadów prowadził złapanego gdzieś Żyda na postronku do miasteczka. Ludzie to widzieli, ale nikt nie zareagował. Raz, że się bali, a dwa, po cichu uważali, że w pewien sposób Żydzi sobie na to zasłużyli.

      • 0 0

    • No to sklej jeszcze dwa fakty (7)

      że na ziemiach okupowanych przez Niemców w 1939 r, pogromów nie było, a na okupowanych w 1939 r. przez sowietów, po wkroczeniu Niemców w 1941 były.
      Jak to skleisz, to będziesz rozumiał wszystko.

      • 18 17

      • bo na okupowanych przez Niemców zostali w większości przez nich wymordowani (2)

        a na okupowanych przez sowietów wielu przeżyło, część współpracowała z sowietami (sowiety to ci z Moskwy jakby co, tylko zmienili nazwę państwa dla niepoznaki i nazywali się ZSRR bo okupowali takie kraje jak Białoruś, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, Kazachstan itp)

        • 8 8

        • A pogrom w Kielcach? (1)

          • 1 3

          • pogrom w kielcach?Prowokacja UB i NKWD dzbanie

            • 2 2

      • za to co sie dzieja na ziemiach okupowanych odpowiada Okupant. Tak stanowi p m Narodowe

        Ale no tak p są polskie obozy, Nowo mowa w natarciu

        • 4 0

      • O tym zabrania pisać poprawność polityczna. (2)

        Na wschodzie Żydzi współpracowali z Sowietami przeciwko Polakom. I to nakręciło spiralę nienawiści.

        • 16 5

        • Żydzi nadal współpracuja ale juz nie z Sowietami tylko Putinem. To takze dlugi temat do opisu. (1)

          • 14 4

          • Dlatego Kaczor i Mat ousz nie mają problemu z Putinem...

            Także ten...

            • 7 10

    • Jasne!

      Prawdę mówisz. Ale historii ten film Cię nie nauczy ;p

      • 0 0

    • Wnuczka sybiraka

      Żydów nie kochano bo oni nie kochali polaków , tak jak i innych nacji.

      • 6 2

    • Ja też słyszałem identyczne relacje od moich dziadków.

      O ile w miastach polscy Żydzi mieli jakieś nikłe szanse na ukrycie i przetrwanie, to na wsi nie mieli żadnych. Nie dlatego, że cała wieś to antysemicki ciemnogród, ale dlatego, że wszyscy się znają, wiedzą, co kto w chałupie trzyma, i na bank jakiś sąsiad doniesie. Niestety przypadki zabójstw były i nie ma co zaprzeczać. We wsi mojej babci wieloletni sąsiad potrafił zabić ukrywającego się Żyda tylko dla ograbienia go z majątku, a jeszcze się wszystkim wokół pochwalił. Może nas częściowo tłumaczyć fakt, że tylko w Polsce obowiązywała kara śmierci za pomoc Żydom. Nie uważam też, że pozostałe narody zachowywały się bardziej w porządku. Tylko tyle, żeby faktom nie zaprzeczać.

      • 5 5

    • Polecam

      Obejrzyj film Powrot do Jedwabnego. Na cda, dowiesz sie czemu nie lubiano Zydow i czemu w Polsce bylo im tak dobrze. I kto zabil tych w Jedwabnem.

      • 20 14

    • Czyli, kto nie kocha Żydów jest antysemitą?

      Popytaj dziadków (jak jeszcze żyją), dlaczego Żydów nie "kochali."

      Poczytaj jeszcze o Judenratach, i jaką rolę odegrała ta organizacja w czasie II wojny światowej w stosunku do obywateli Polski pochodzenia żydowskiego.

      • 19 9

  • Aga

    Film jest kłamliwą odpowiedzią Żydów na film Wojciecha Sumlińskiego "Powrót do Jedwabnego".
    Żydostwo promuje ten paszkwil aby za wszelką cenę pokazać obraz Polaków jako kolaborantów i nazistów. Tak samo jak książka Grossa ten film pokazuje *kłamstwo historyczne* . Aby było jeszcze śmieszniej jest on finansowany z pieniędzy polskich podatników. Pytam się Żydów dlaczego więc Polacy otrzymali od Was najwięcej odznaczeń Yad Washem za ratowanie Żydów podczas ostatniej wojny ? Obłuda i zakłamanie Żydów nie zna granic.

    • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaka jest pełna nazwa gdańskiej plenerowej imprezy FETA?