- 1 Połączyła ich miłość do jedzenia (35 opinii)
- 2 Erotyczna saga tylko dla dorosłych (42 opinie)
- 3 Planuj Tydzień: festiwale, ogród i sport (2 opinie)
- 4 Szykują się do Jarmarku św. Dominika (92 opinie)
- 5 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (49 opinii)
- 6 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (105 opinii)
Rytm to nieśmiertelność - Jacaszek w św. Janie
Muzyczna podróż bez melodii i harmonii zawładnęła kościołem św. Jana. Trudno nie być pod wrażeniem koncertu Michała Jacaszka, który niesamowicie wykreował klimat, zabierając zgromadzonych w podróż po dźwiękach dobiegających z kościelnych naw.
Ogromny znak zapytania Roberta Stadlera składający się z siedmiu rozświetlonych balonów helowych po przekroczeniu progu kościoła św. Jana robił aż zbyt mocne wrażenie. Świątynia dotychczas mocno zaciemniona z niezbyt natarczywym oświetleniem zmieniła się bowiem nie do poznania - było w niej niezwykle jasno, co zupełnie zmieniało klimat i nastrój tego miejsca. Kiedy podchodziło się bliżej do balonów znak rozmywał się i znikał, a widz znajdywał się w samym środku monumentalnej instalacji.
Później przytłaczająca iluminacja zgasła, a przed ołtarzem pojawił się Michał Jacaszek przy stole zastawionym laptopem, mikrofonami i rozmaitymi samplerami. Oszczędne, skierowane na muzyka światło i dochodzące z końca sali pojedyncze uderzenia w dzwon rozpoczęły muzyczne misterium.
Powtarzane, minimalistyczne partie spokojnie brzmiących uderzeń muzyk zapętlał, czasem je odwracając, tak że tworzyły się wydłużone, wzrastające i opadające melodie dzwonków. Warstwy spokojnych uderzeń zaczęły się na siebie nakładać, jednak nie powstawał z tego żaden konkretny rytm, ale spokojne, odrobinę rozproszone dzwonienie, w które w skupieniu wsłuchiwali się ludzie zgromadzeni w kościele. Dzwony dobiegały ze wszystkich stron świątyni, czy to za sprawą odpowiednio rozstawionych w nawach głośników czy z powodu ciekawej akustyki kościoła.
Naraz całą świątynię zawładnęła olbrzymia siła dźwięku - rozległy się ogłuszające i brzmiące iście monumentalnie partie organów. Po chwili, kiedy ucichły, pojawiły się zarejestrowane przez muzyka ledwo słyszalne dźwięki z przestrzeni gdańskich kościołów gotyckich. Czy były to szmery, ciche kroki zakonników czy pojedyncze odgłosy - wszyscy w skupieniu i z zainteresowaniem się w nie wsłuchiwali. Nie wiadomo skąd wplotły się w nie wokale Mai Siemińskiej i Leny Majewskiej, bowiem trudno było rozpoznać ich źródło - rewelacyjnie roznosiły się po całym wnętrzu otaczając i hipnotyzując słuchaczy.
Pojedyncze, ambientowe plamy przeplatały się z echami i pogłosami wnętrz kościołów, a usilne poszukiwanie rytmu kończyło się niepowodzeniem, gdyż trudno by był on w całkowicie niezharmonizowanych kompozycjach. Może jedynie w momencie kiedy szumy łączyły się z potężnymi partiami organów na przemian układając się we wciągający, ale prawie niesłyszalny szumiący bit.
W każdym miejscu świątyni - czy to siedząc na krzesłach, stojąc w bocznych nawach, czy siadając na schodach ołtarza, muzyka brzmiała odrobinę inaczej, ale zawsze intrygująco wciągała w swój kontemplacyjny klimat. Efektu dodawała jej gra świateł, które rzucane były na sklepienie lub na balony z instalacji Stadlera.
Ale tych frapujących "kompozycji" równie dobrze można było słuchać z zamkniętymi oczami, zanurzając się w tą tajemniczą i pomysłowo skonstruowaną grę dźwięków. Jacaszek kolejny raz udowodnił, że rewelacyjnie potrafi wykreować wciągający i obezwładniający klimat.
Skoncentrowany muzyk, pochylony nad sprzętem kolejno przetwarzał nagrane fonie, czasem uzupełniając je o uderzenia w mały, kościelny, mosiężny gong. W finałowym utworze te pojedyncze, nakładające się na siebie dźwięki nabrały rytmu, w który wyraźnie wczuł się sam artysta. Nawarstwione partie uderzeń stworzyły minimalistyczne, dźwięcznie brzmiące melodie, nasuwające skojarzenia z melodyjkami ze szkatułek.
Jedynym określeniem na finał koncertu było przywołanie tytułu jednego z utworów Jacaszka - "Rytm to nieśmiertelność". Harmonia pojawiła się wśród dźwięków spleciona głosami dwóch wokalistek, a zgromadzeni w kościele słuchacze sięgnęli muzycznego absolutu.
- fot. Łukasz Unterschuetzl.unterschuetz@trojmiasto.pl
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (11) 1 zablokowana
-
2009-03-14 19:39
Jacaszek + Robert Stadler + kościół św. Jana...
idealne połączenie !
Oby więcej takich wydarzeń w Trojmieście ;)- 10 4
-
2009-03-15 17:19
caly swiat wylacza swi=atlo
a u nas pomysly i to nie swoje sie nazywa sztuka
- 5 5
-
2009-03-15 23:08
to było wspaniałe
tak to było cudowne, wspaniałe, niezapomniane przeżycie wizualno-muzyczne. Jacaszek + Stadler w Janie - to było genialne. Kto nie był niech żałuje po stokroć.
- 3 3
-
2009-03-16 12:07
Zdjęcia??
Widziałem mnóstwo fotografów na koncercie. Ktoś ma link do zdjęc albo mógłby mi je przesłać??
Byłbym wdzięczny.
info na chmich13@interia.pl
pozdrawiam :)- 0 0
-
2009-03-16 12:32
Tak sobie...
A ja byłam nieco rozczarowana. Raz, że nagłośnienie nie było perfekcyjne (a to ważne przy takiej muzyce), a po drugie mam wrażenie, że Jacaszek po Trenach nieco obniżył loty. Były świetne momenty, ale całość jednak nieporywająca. Atmosferę ratowało wnętrze kościoła, nie wiem, czy na płycie ten materiał się obroni - Jacaszek robi się powtarzalny i przewidywalny. No nic, nie można wymagać od niego, żeby ciągle był świetny, i tak to jeden z ciekawszych polskich twórców. A może po następnym koncercie będę mieć lepsze wrażenia :)
- 6 0
-
2009-03-16 14:14
no no
nagłośnienie jak na św Jana i tego typu muzykę całkiem fajne w (układzie 4+2) ale mnie z kolei rozczarowały światła, spodziewałem się czegoś niepowtarzalnego przy takiej instalacji a było zupełnie średnio ( odczucie subiektywne), zaskoczyła mnie pozytywnie duża liczba słuchaczy no i te balony z helem :D
- 2 0
-
2009-03-17 01:02
fajnie pisze+fotografuje ten kolektyw knero-unterschuetz :))). daje conajmniej 500 ziko dla kazdego :)
- 4 2
-
2009-03-17 18:11
Zimno było i słabo.
Ten Jacaszek to jakiś przereklamowany jest. Szkoda czasu. Muzyka się nie broni, tylko medialna papka go popycha.
- 2 2
-
2009-03-18 16:59
dla mnie całość była bardzo nudna...
muzyka Jacaszka wypadła najlepiej.
ale projekcje świetlne na 'baloniku' - na poziomie podstawówki.
pół roku temu widziałam takie same balony z dużo ciekawszą animacją.- 2 0
-
2009-03-20 15:25
pan jacaszek
odtworzył publicznie swoja płyte cd - to zenujace, ale mozna to zrozumiec, bo jacaszek nie jest performerem, a jest kolekcjonerem. technicznia trudnosc zlozenia nagranych scieżek, to banal- elemet sztuki to dobór i trudno komentować gust artysty. wartości dopatruję się w nagraniu dokonanym w gdanśkich kościołach, to archiwizowanie obecności. co do muzyki : no cóż, nie ma ten pan nawet bladego pojęcia o harmonii, a podstawowe dla muzyki rytm i melodia, były bardzo umowne. w kategorii ambient - mieszcza się i kościoły i wieloryby i nagrania lasu, ale żeby robić taką MUZYKE, trzeba coś umieć, a nie tylko bardzo chcieć. w skali 1-6, słaba trójka:)
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.