• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Santander Letnie Brzmienia - ciekawy dobór artystów, ale nie na imprezę masową

Ewa Palińska
13 sierpnia 2023, godz. 07:00 
Opinie (99)
Finałem Letnich Brzmień był koncert Babiego Lata, czyli kolektywu, który powstał specjalnie na tę imprezę, a tworzą go Natalia Kukulska, Bovska, Zalia i Margaret. Finałem Letnich Brzmień był koncert Babiego Lata, czyli kolektywu, który powstał specjalnie na tę imprezę, a tworzą go Natalia Kukulska, Bovska, Zalia i Margaret.

Letnie Brzmienia już za nami. W piątek na placu Zebrań Ludowych wystąpili m.in. Kaśka Sochacka, Mrozu i Margaret ( zobacz naszą relację ), w sobotę m.in. bracia Kacperczyk, Nosowska i Krzysztof Zalewski. Wydarzenie zakończyła prezentacja międzypokoleniowego projektu "Babie Lato", który połączył przedstawicielki różnych gatunków. Niestety ani pierwszego, ani drugiego dnia obiecywanego szału nie było. No może z wyjątkiem występu Mroza...





Santander Letnie Brzmienia to wakacyjna, dwudniowa trasa koncertowa, wypełniona - według słów organizatora - najlepszą polską muzyką. Pierwszy z festiwalowych koncertów odbył się w piątek, a jego przebieg był raczej spokojny - frekwencja była niewysoka, a tych, którzy przyszli, nie udało się wykonawcom, z wyjątkiem Mroza, poderwać do szalonej zabawy.

Letnie Brzmienia w Gdańsku. Pierwszy dzień bez frekwencyjnego sukcesu Letnie Brzmienia w Gdańsku. Pierwszy dzień bez frekwencyjnego sukcesu

Mała frekwencja na początku imprezy



Spokojnie rozpoczął się również koncert sobotni. Po godz. 17, kiedy pojawiła się Zalia, pod sceną bawiło się nie więcej niż 200 osób. Biorąc pod uwagę fakt, że plac Zebrań Ludowych ma wielotysięczną pojemność, widok tak małej liczby słuchaczy był dość przygnębiający. Zalia sprawiała jednak wrażenie, jakby w ogóle jej to nie przeszkadzało i śpiewała z taką ekspresją, jakby oklaskiwały ją spodziewane tysiące.

Podobne podejście do słuchaczy miała Natalia Przybysz. Dało się odczuć, że pod sceną bawią się wierni fani wokalistki. Reagowali owacyjnie na jej słowa, włączali się w śpiewanie piosenek, wykazując się znakomitą znajomością tekstów, a po występie tak długo klaskali, że zarówno Natalia Przybysz, jak i jej zespół powrócili na scenę i ukłonili się ponownie. Bisu nie było - format imprezy, zakładający ścisłe trzymanie się line-upu, to uniemożliwiał.

  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Zdarzały się rezerwacje leżaków.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.
  • Poziom artystyczny był wysoki, ale nie miało to przełożenia na frekwencję.

Publiczność nieliczna, ale za to oddana



Frekwencja nadal nie była satysfakcjonująca, jednak wierni fani wokalistki byli tym występem oczarowani.

- Kiedy słucham Natalii Przybysz, dopada mnie straszna nostalgia - opowiadała po koncercie Marta z Gdyni. - Kiedy zespół Sistars był u szczytu popularności, ja byłam na studiach. Nie zawsze mogłam sobie pozwolić, żeby pójść na koncert, bo bilety wyprzedawały się na pniu i były drogie. Teraz, słuchając Natalii w tak kameralnym gronie, mogę się wreszcie wybawić tak, jak przed dwiema dekadami nie mogłam. Cieszę się, że organizatorzy, przygotowując program takich imprez, biorą pod uwagę potrzeby mojego pokolenia, a nie tylko młodych, którzy siedzą w mainstreamie. Wykonawcy, którzy funkcjonują na jego pograniczu, też zasługują na to, aby ich zapraszać na takie duże festiwale.
Choć trudno nie przyznać jej racji, należy zauważyć, że ma to swoje konsekwencje - niezależnie od wartości artystycznej, wykonawca niszowy nie zapełni placu Zebrań Ludowych i nie zachęci do tego, aby uczestniczyć w imprezie od początku do końca. Zresztą w ostatnim czasie mają z tym problem również twórcy mainstreamowi.

Zdarzała się rezerwacja leżaków. Zdarzała się rezerwacja leżaków.

Świetny występ braci Kacperczyk



Podczas występu braci Kacperczyk pod sceną zrobiło się ciaśniej. Wiele osób to właśnie wtedy podniosło się z leżaków (niektórzy zostawiali na nich odzież, żeby zarezerwować sobie je na później) czy opuściło strefę rekreacyjno-gastronomiczną, w której przesiedzieli wcześniejsze występy.

W kontrze do nostalgiczno-refleksyjnej Natalii Przybysz duet ten dosłownie poderwał publiczność z miejsc i sprowokował do tańca. Do śpiewania nikogo nie było trzeba zmuszać, bo wierni fani duetu wszystkie teksty mają w małym palcu, a charyzmą nie ustępują swoim idolom. I gdyby koncert ten odbył się na placu Świętopełka czy w kameralnym klubie, wychwalałabym jego poziom i atmosferę pod niebiosa. Podczas tak dużej imprezy plenerowej jego czar się jednak rozmył.



Nosowska na Letnich Brzmieniach

Nosowska z nowym materiałem



Bracia Kacperczyk z zespołem za pośrednictwem swojej muzyki przekazali mnóstwo pozytywnej energii, fantastycznie przygotowując grunt Katarzynie Nosowskiej.

Artystka zaprezentowała program złożony głównie z numerów najnowszych, pochodzących z jej najnowszej płyty "Degrengolada", co publiczność przyjęła z mieszanymi uczuciami. Jedni okazywali zrozumienie, bo to logiczne, że Nosowska po to stworzyła nową muzykę i wydała ją na płycie, aby ją wykonywać i promować, inni byli zawiedzeni, że nie usłyszeli ukochanych hitów z repertuaru zespołu Hey.

Niemniej oklasków po zakończonym występie nie szczędzili i Nosowska z pewnością zostałaby na scenie dłużej, gdyby w kolejce nie czekał już Krzysztof Zalewski, który przyjechał do Gdańska zaśpiewać Niemena.

Zalewski śpiewa "Dziwny jest ten świat"

Zalewski - taki ogień, ze stodoła płonęła dwa razy



Przypomnę, że piosenki Czesława Niemena Zalewski wziął na tapet już kilka lat temu. Efektem tego zainteresowania było wydanie w styczniu 2018 r. płyty "Zalewski śpiewa Niemena", a po pięciu latach - w lipcu br.- jego reedycji, poszerzonej o kilka nowych utworów. Koncerty odbywające się w ramach Letnich Brzmień są więc niejako wydarzeniami promującymi tę publikację.

I trzeba przyznać, że jest to promocja udana, bo Zalewski znakomicie twórczość Niemena interpretuje. Przekaz jest głęboki, wyrazisty, bardzo emocjonalny, a aranżacje z jednej strony wnoszące wiele świeżości, ale z drugiej podchodzące do pierwowzoru z ogromnym wyczuciem, wręcz szacunkiem. Publiczność była oczarowana i gromkimi owacjami chciała artystę jak najdłużej zostawić na scenie. Ten, w podziękowaniu za tak ciepłe przyjęcie, w odróżnieniu do Natalii Przybysz, zdecydował się na bis. Ogień był tak wielki, że - jak zażartował jeden z fanów, odnosząc się do przeboju Niemena "Płonie stodoła" - "stodoła zapłonęła po raz drugi".

Zobacz fragment finału imprezy

Babie Lato - kobiety przejmują scenę



Finałem Letnich Brzmień był koncert Babiego Lata, czyli kolektywu, który powstał specjalnie na tę imprezę, a tworzą go Natalia Kukulska, Bovska, Zalia i Margaret, czasem też Mery Spolsky, która jednak do Gdańska nie przyjechała. Projekt ten ma być odpowiedzią na "Męskie granie" i - choć panie były niesamowicie elektryzujące i charyzmatyczne - pod sceną zgromadziły znacznie mniejszą publiczność niż impreza, do której nawiązywały.

Męskie Granie: odgrzewane kotlety wciąż pyszne, a orkiestra? Cóż, pokonał ją Męskie Granie: odgrzewane kotlety wciąż pyszne, a orkiestra? Cóż, pokonał ją "Nóż"

Piosenkarki wykonały kilka utworów z własnego repertuaru, parę coverów (większość w języku angielskim, m.in. z repertuaru Madonny, Whitney Houston czy Little Richarda), a także, wspólnie, "Cudowne lata" - utwór napisany na tę trasę koncertową. Szczególne gratulacje należą się Zalii, która zaprezentowała się fenomenalnie - zachwycała potężnym głosem, perfekcyjną intonacją i niesamowitą energią, która udzieliła się publiczności. Choć doświadczenie estradowe ma mniejsze niż pozostałe panie, pokazała, że scena jest jej naturalnym środowiskiem i że czuje się na niej jak ryba w wodzie. Ma wszelkie warunki ku temu, żeby nieźle namieszać w polskim show-biznesie.

Było przyjemnie, różnorodnie, ale czy o to chodzi podczas masowych imprez plenerowych? Czy może o to, żeby przyciągnąć tłumy i żeby gorąca atmosfera panująca na scenie miała swój odpowiednik na szczelnie zapełnionej widowni?

Pomysł fajny, ale line-up do poprawki



Strefa gastronomiczna była super, nie brakowało też okazji do aktywnego spędzenia czasu, np. podczas gry w kosza. Partnerzy wydarzenia przygotowali też ciekawe promocje dla uczestników imprezy, a muzyki można było komfortowo słuchać, wylegując się na leżakach.

Potencjał był ogromny, ale nie został w pełni wykorzystany, bo zaproszono wykonawców, którzy - poza drobnymi wyjątkami - nie mają popularności "masowej", a grupy ich fanów, co dało się zauważyć, się nie pokrywają. Ci zatem, korzy przyszli posłuchać ulubionego wykonawcy, nie mieli ochoty bądź nie czuli potrzeby, aby posłuchać też innych. A właśnie chęć posłuchania wszystkich z zaproszonych wykonawców byłaby dla słuchaczy największą zachętą do tego, żeby kupić nietani przecież bilet.

Wydarzenia

Santander Letnie Brzmienia: Mrozu, Zalewski, Sochacka, Nosowska (23 opinie)

(23 opinie)
169 - 359 zł
festiwal muzyczny, pop

Miejsca

Zobacz także

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (99)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Pierwszy gdański występ Jeana-Michela Jarre'a był zatytułowany "Przestrzeń wolności" i odbył się w 2005 roku z okazji 25-lecia Sierpnia na: