- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (39 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (65 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (16 opinii)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (18 opinii)
- 5 Robią sobie jaja od 45 lat (17 opinii)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (577 opinii)
Solidarity of Arts: Pussy Riot o walce o wolność
Odwaga jest ideą przewodnią tegorocznej edycji festiwalu Solidarity of Arts, a podczas piątkowego koncertu w klubie B90 odwagę oznaczał sprzeciw pod różnymi postaciami i wobec różnych zagrożeń. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsca na taki manifest niż postoczniowe tereny w Gdańsku.
Tegoroczna edycja Solidarity of Arts może poszczycić się jednym z najciekawszych programów koncertowych w historii festiwalu, choć na jego temat usłyszeć można było różne, chwilami bardzo skrajne opinie, m.in. z powodu wspomnianych Pussy Riot, co widać choćby w ankiecie zapowiedzi wydarzenia. Na pytanie: "Czy zespół Pussy Riots powinien występować na festiwalu Solidarity of Arts?", 31 proc. głosujących zaznaczyło opcję "na ten zespół i muzykę nie ma miejsca nigdzie". Z drugiej strony, aż 51 proc. wybrało opcję "tak, pasuje do tej imprezy".
Właściwie jedynym, do czego można się przyczepić jest jego dość późne ogłoszenie, bo zaledwie miesiąc z kawałkiem przed samą imprezą. Wyraźnie odbiło się to na frekwencji - do B90 zmieściłoby się przynajmniej dwa razy więcej osób i szkoda, że dwa razy więcej osób nie mogło posłuchać tego wartościowego i potrzebnego przekazu.
Koncert Pussy Riot w B90:
Pod wieloma względami największym wyzwaniem wieczoru mógł okazać się występ Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk do muzyki brytyjskiego producenta działającego pod pseudonimem Felicita. Wyzwaniem była już sama przestrzeń, bo chociaż scena B90 jest jedną z największych na Pomorzu, to nie jest sceną teatralną, a jej głębokość sprawiała, że jeśli nie oglądało się wydarzenie od frontu, wiele jego elementów umykało.
Najbardziej niekomfortowymi momentami były jednak te całkowicie instrumentalne - Felicita miejsca na scenie nie zajął, więc pozostało jedynie wpatrywanie się w pustą przestrzeń... Przede wszystkim było to jednak wyzwanie dla publiczności, która rodzimy taniec ludowy oglądała w połączeniu z niemal całkowicie odstającą od niego muzyką, co finalnie przypominało raczej performance. Duża część zgromadzonych nie potrafiła wczuć się w tę konwencję i wycofała się w kierunku baru albo Ulicy Elektryków. To był ostatni moment do odwrotu - od dwóch kolejnych występów nie dało się oderwać.
Siksa w charakterystycznym dla siebie stylu niemalże natychmiast opuściła scenę i zaczęła wygłaszać monolog w tłumie zaskoczonych słuchaczy i słuchaczek. Pod tym względem jej występy festiwalowe mają przewagę nad klubowymi - trafiają na nie osoby nie zawsze zaznajomione z muzyką z albumów czy charakterem koncertów, a komunikaty wykrzyczane nie tylko do mikrofonu, ale również prosto w twarz nabierają zupełnie innego i jeszcze mocniejszego przekazu, co na obliczach części zgromadzonych malowało się bardzo wyraźne. Wadą występów festiwalowych jest z kolei brak intymności. Kilka miesięcy temu widziałem Siksę w sopockim SPATiF-ie i był to występ zdecydowanie intensywniejszy. Tutaj kiedy artystka wchodziła między ludzi, znikała na kilkanaście minut, co przypominało bardziej odsłuchiwanie płyty niż występ na żywo, ale jeżeli dzięki temu jej przekaz zyskuje większy zasięg, warto to przeboleć.
Finał starał się uprzykrzyć jeden z widzów, który najpierw do wprowadzającego w historię "Riot Days" w języku angielskim producenta z maniakalną zawziętością wykrzykiwał: "Coś ci wisi" (na widok jego plakietki), a później przez cały koncert powtarzał niepochlebne określenia pod adresem Władimira Putina. Kilka osób próbowało ostudzić jego zapał - bezskutecznie i chociaż przekaz Pussy Riot wycelowany w rosyjskie władze jest niemal identyczny, warto pamiętać, że na koncert przychodzi się posłuchać artysty, a nie jego echa sprzed sceny.
Sam występ miał charakter performatywny (jak zresztą wszystkie, poza występem Mary Komasy), dodatkowo wzbogacony wyświetlaniem dokumentalnych zdjęć, a w treści dokładnie cytujący książkę współtwórczyni grupy, Marii Alyokhiny, zatytułowaną "Riot Days", czyli historię skazania na gułag i powrotu na wolność. To do tego stopnia fascynująca i przerażająca treść, że niemalże cała sala chętniej spoglądała na zawieszone po bokach sceny i za nią ekrany niż na sam zespół.
Przypominało to oglądanie filmu dokumentalnego z muzyką wykonywaną na żywo w tle i w zakresie tematu festiwalu pokazywało najwyższy stopień odwagi, bo aktywną walkę z narażeniem własnego życia przeciwko temu, czego na własnej skórze nie doświadczamy w Polsce, a o czym rodzime artystki i artyści przypominają w tekstach, abyśmy nigdy tego doświadczać nie musieli.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (104) ponad 50 zablokowanych
-
2019-08-24 19:06
Pussy Riot (1)
Profanują cerkwie, a o synagogach zapominają. W Rosji do łagru idą osoby, które pokazują finansowe powiązania Putina i ekipy. Krzyczenie Putin jest zły, nic nie daje. Bananowa opozycja.
- 30 2
-
2019-08-24 21:37
To jest ta sama ekipa, tylko inaczej opakowana dla ogłupienia mas. Masy były, są i będą pożywką dla furmanów stada.
- 1 0
-
2019-08-24 14:06
Zenada (1)
Zapraszac takie osoby na impreze, ktora nawiazuje do Solidarnosci, gdański magistrat stracił kontakt z rzeczywistoscią. Te panie z ideałami Soldarnisci nie maja żadnego zwiazku, To co one robia to nawiązanie do bolszewii w z odyfikowanym wydaniu, cywilizacyjne dno.
- 62 12
-
2019-08-24 19:36
Jedyne nawiązanie do bolszewii
to polityka obecnego rządu
- 6 10
-
2019-08-24 19:22
Co to jest AŻ 51%? To ledwo odrobinę więcej niż połowa...
- 3 2
-
2019-08-24 16:39
(1)
Fajny ten w dżinsach:)
- 6 0
-
2019-08-24 18:06
To ty
Stefan?
- 2 1
-
2019-08-24 18:03
rosyjska scena muzyczna
Pamietam dawno na festiwalu Globaltica wystapila rosyjska kapela Leningrad ,dodtac bilet na ten koncert to byl cud, Tez nie lubia Putina ale robia genialna muzyke. Takich kapel jest w Rosji do cholery i troche ,tylko trzeba sie na tym znac. Zapraszanie tragicznej kapeli tylko dla tego z nie lubi Putina to glupota. Jezeli mam isc na koncert kapeli ktorej nie znam to sobie pogrzebie w internecie i sprawdzam co tam zrobili . Ta to muzyczna porazka a bieganie nago po cerkwi to nie jest sztuka.
- 35 4
-
2019-08-24 15:49
Dołączę swoją recenzję w stylu autora (2)
Postpolityczny indywidualizm pussy rio połączony z industrializacją kulturową wolności ich przekazu, wywołały u publicznosci spazmatyczne pragnienie wyindywidualizowanej percepcji kulturowej dążącej do sublimacji wolnościowego postrzeganie sacrum
- 39 4
-
2019-08-24 16:58
To tylko twój brak stylu
- 2 4
-
2019-08-24 16:35
słabe
- 5 3
-
2019-08-24 15:25
Artyści na miarę Gdańska
- 25 5
-
2019-08-24 14:38
Muzyka tak. Polityka, ideologie - nie.
- 25 2
-
2019-08-24 14:19
Podlizywanie sie nie wyszło...
- 31 5
-
2019-08-24 14:16
Fajnie jest chyba za panstwowa kase sciagac ulubione zespoly
ale dorabianie do tego ideologii jest zwyczajnie słabe.
- 43 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.