- 1 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (132 opinie)
- 2 Open House Gdynia: 90 lokalizacji (5 opinii)
- 3 Co Jason Momoa robi w Gdańsku? (73 opinie)
- 4 Planuj Tydzień: Noc Muzeów i Juwenalia (8 opinii)
- 5 Sanah wystąpi na Skwerze Kościuszki (82 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (48 opinii)
Test Smaku: nierówny Moon w Gdyni
W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy chińską restaurację Moon w Gdyni. Ostatnio pisaliśmy o Ocnebie w Sopocie. Za dwa tygodnie w środę opiszemy restaurację Zafishowani w Gdańsku (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.
Restauracja Moon przy ul. Śląskiej 27 w Gdyni działa od 20 lat. Opinie, jakie usłyszeliśmy od znajomych, są bardzo różne. Jedne są pochlebne, inne wręcz przeciwnie. Krótko mówiąc panuje przekonanie, że kuchnia w Moonie jest nierówna. Jednego dnia jest smacznie, kolejnego już niestety nie ma się czym zachwycić. Dlatego tę najstarszą w Gdyni chińską restaurację sprawdzaliśmy dwukrotnie.
Wystrój lokalu jest elegancki, ale bez przesady. Nie ma wielu bibelotów, które kojarzą się z azjatyckimi restauracjami. Jest czysto, estetycznie, może trochę zbyt neutralnie, ale całkiem przyjemnie. Duże okrągłe stoły wyposażone w obracające się platformy na środku to doskonałe rozwiązanie, gdy chcemy się spotkać większą grupą i degustować wiele różnych potraw.
Karta - poza szeroką ofertą dań kuchni chińskiej - zawiera także kilka propozycji kuchni tajskiej. Lektura oferty zajmuje nam kilkanaście minut i mamy niemały problem ze zdecydowaniem się na konkretne potrawy. Dania podzielono na przekąski, zupy, dania główne (z wieprzowiną, drobiem, cielęciną, wołowiną, rybami i owocami morza). Są też makarony i desery.
Zdecydowaliśmy się na:
- zupę z pierożkami Wan Tan (16 zł);
- krewetki w mleku kokosowym z czerwoną pastą curry (46 zł);
- wołowinę na kapuście pak choi z grzybami moon i czerwoną papryką chilli (46 zł);
- makaron ryżowy smażony z jajkiem i groszkiem (12 zł);
- kalmary w cieście (24 zł);
- kaczkę na chrupko (48 zł);
- smażonego banana w cieście (14 zł).
Bulion był delikatny, bardzo subtelny, z subtelnym posmakiem sosu sojowego. Wywar nabierał wyrazistości w połączeniu z pierogami, których wnętrze wypełniał farsz z wołowiny. Cieniutkie ciasto, dobrze doprawione mięso. Smaczny starter, który przyjemnie rozgrzał żołądek.
Dań z owocami morza jest w Moonie naprawdę wiele. Wybraliśmy krewetki w mleku kokosowym z pikantną pastą curry. Niestety trochę rozczarowała mnie ich ilość, która nie była adekwatna do ceny. I, co najgorsze, nie było to starannie przygotowane danie. Krewetki były trochę za twarde i niedokładnie obrane. Tutejszą odsłona tajskiego dania wypadła całkiem blado w porównaniu do innych, których próbowałam w trójmiejskich restauracjach. Plusem był całkiem dobry sos z mleka kokosowego i czerwonej pasty curry, pikantny, aromatyczny, doskonały z makaronem ryżowym, który zamówiliśmy dodatkowo.
Porcja kalmarów, którą podano nam w Moonie, nie spełniła moich oczekiwań. Kalmary zanurzono w ciężkim naleśnikowo-pączkowym cieście, które - jak nietrudno się domyślić - po smażeniu w głębokim oleju było tłuste, mdłe, obciążające żołądek. Nie polecam.
Wołowina z kapustą pak choi to bez wątpienia najlepsza potrawa, której próbujemy w Moonie. Miękkie, rozpadające się mięso w wyrazistym, bogatym i przyjemnie pikantnym sosie, a do tego lekko chrupiące liście kapusty i pachnące grzyby, które dodały całości aromatu. Świetne, sycące i bardzo esencjonalne.
Kaczka na chrupko na podkładzie syczuańskim to podobno danie popisowe, specjalność szefa kuchni w Moon. Jednak chyba tylko w weekendy, bo gdy byliśmy we wtorek, kaczki nie można było określić mianem "najlepszej". O ile pikantny podkład był bardzo dobry, to mięso ewidentnie nie było świeżo przyrządzone. Jego odgrzewanie doprowadziło do wysuszenia na wiór. Jeżeli już przygotowywać mięso na chrupko, to soczyste w środku, a chrupkie tylko na zewnątrz. Przecież to nie beef jerky.
Banany w cieście zakończyły naszą drugą wizytę w Moonie. Szkoda, że nie był to wyjątkowo smaczny finał. Deser sprawiał wrażenie uprzednio zamrożonego, co dało się wyczuć w smaku nad wyraz nieapetycznego, bardzo mącznego ciasta. Twarde, nijakie, po spróbowaniu niewielkiej porcji zrezygnowaliśmy z tego "rarytasu".
Efektem dwóch wizyt w Moonie są bardzo skrajne emocje. Możemy polecić zaledwie dwa dania, pozostałe nie zachwyciły. Najgorsze jest to, że kuchnia nie trzyma stałego poziomu. Świeżo jest w weekendy, a w tygodniu może być różnie. Na pochwałę na pewno zasługuje różnorodność smaków i tajskie inspiracje, bo w przeciwieństwie do większości chińskich restauracji, prawie każde z podawanych tutaj dań jest charakterystyczne. Miejsce warte uwagi, ale chyba tylko w weekendy.
Ocena: 3.9
Miejsca
Opinie (109) 3 zablokowane
-
2016-05-18 08:28
Kupe lat temu Moon to był powiew wielkiego świata. Zawsze mega fury stały pod restauracją. Byłem tam tylko raz kiedyś i było piekielnie drogo.
- 12 1
-
2016-05-18 07:26
Wieprzowina po seczuańsku i do tego ogórki łagodne!
Nic lepszego z kuchni orientalnej jeszcze mi sie nigdzie nie trafiło!- 16 3
-
2016-05-18 06:34
księżyc jak to księżyc
raz gruby, raz chudy ;)
- 52 1
-
2016-05-18 06:31
niestety jak ja natrafiam na nieświeże jedzenie albo odgrzewance z zamrażalki to jest to moja ostatnia wizyta w danym lokalu, a jest z czego wybierać wiec może wezmą sobie to do serca ze tych klientów w tygodniu nie ma bo ludzie wiedza ze jedzą mrożonki
- 58 2
-
2016-05-18 06:26
46zł za 3 krewetki?? Tak się robi piniondz Panie :-)
- 121 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.