- 1 "Grillujemy" współczesne kino (49 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 5 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (7 opinii)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
Trudne pytania o Mikołaja. Jachimek o świątecznych dylematach rodziców
Nie jest łatwo być rodzicem w grudniu. Inaczej: nigdy nie jest łatwo. To nie zawód drogowca, który owszem, w styczniu wyniszcza, ale w lipcu pozwala odpocząć. To ciężka, codzienna harówa, z niezliczonymi przeszkodami w postaci chorób, płaczów i cioć z dobrymi radami. Jednak w grudniu największym przekleństwem jest Święty Mikołaj.
Przeczytaj wszystkie felietony Szymona Jachimka
Żebyśmy mieli jasność: on nie istnieje. (Jeśli, drogi czytelniku, masz 7 lat, zapomnij o poprzednim zdaniu i wracaj do Minecrafta.) Nie. To my namawiamy dzieci do napisania listu do Mikołaja, by potem potajemnie zapoznać się z marzeniami naszych latorośli. To my biegamy po sklepach, to my nadwyrężamy domowy budżet, ale to nie my otrzymujemy podziękowania. Tu wszystkie laury spotykają jakiegoś brodatego gościa z Laponii. Kraina pochodzenia Świętego Mikołaja nie bez kozery jest tak odległa. Inaczej wkurzeni rodzice spaliliby mu wioskę.
Aż przychodzi Wigilia. I kiedy nasze stremowane dziecko śpiewa kolędę przed Mikołajem, kiedy w zachwycie odpakowuje prezent, kiedy tuli się do przebranego w czerwony kostium sąsiada, myślimy: "a, to może mu jeszcze przez parę lat nic nie powiemy".
Ale oczywiście: liczy się radość dzieci. Chowamy więc dumę do kieszeni i przytakujemy "ale super ten Mikołaj, co?". Lecz inna jego cecha stawia nas w niełatwej sytuacji wychowawczej: niby istnieje tylko jeden taki człowiek na całym świecie, acz w grudniu widać go w milionie wersji. Jak w grze komputerowej: ledwo zestrzelisz jednego, od razu pojawia się dwóch następnych.
A dzieci przecież głupie nie są. Kiedy więc w reklamie Mikołaj poleca nam sklep AGD, macha do nas z billboardów, w centrum handlowym rozdaje cukierki, a w przedszkolu prezenty, kiedy przynosi piłkę na początek meczów Ekstraklasy, kiedy jedzie motocyklem (i to od razu w tysiącu egzemplarzy naraz) - dziecko zaczyna wyczuwać, że coś tu nie jest tak. I zaczyna zadawać pytania.
To trudny moment dla każdego z nas. Raz, że prezent dla wujka Andrzeja jeszcze niekupiony, dwa, że okna nieumyte, trzy, że nie można całkowicie zignorować pytań nieletnich. Jeszcze stracimy resztki autorytetu i wtedy wiadomo: wpadną w alkohol, narkotyki i hazard. Różnie bywa z tymi 4-latkami...
Zatem odpowiadamy. Że się musi multiplikować ("co musi, tato?"), że przecież musi obserwować, czy dzieci są grzeczne, wreszcie zahaczamy o prawdę, że większość to przebierańcy, a tylko jeden jest prawdziwy.
Sytuacja niby się uspokaja. Ale, drąży ta mała istota z nieznanych powodów zwana "aniołeczkiem", dlaczego 6 grudnia Mikołaj wkłada w nocy prezenty do buta, zaś 18 dni później się pokazuje i każe sobie śpiewać kolędy? Dlaczego on jest taki - tu aniołeczek zawiesza się na chwilę - niekonsetentny? I już nabieramy oddechu, żeby coś odpowiedzieć, choć sami jeszcze nie wiemy co, ale ta nasza pociecha wyrzuca z siebie kolejne stada pytań. Jeśli Mikołaj widzi nasze dobre i złe uczynki, to po co nas pyta, czy byliśmy grzeczni? Jeśli rozwozi prezenty po świecie, to czemu ma czas, żeby słuchać wierszyków? A czy w Afryce nie będzie mu za ciepło? A czy piasek nie będzie wchodził w płozy? A czy Mikołaj to to samo co Jezus?
Dziecko gada i gada, a w nas wzbiera ta chęć, żeby wykrzyczeć: "nie ma Mikołaja!". To durny wymysł marketingowców, złych, złych marketingowców, przez których spędzisz życie goniąc za rzeczami, których nie potrzebujesz, a teraz bądź cicho, bo ci nic nie kupię.
Ale jakoś człowiek połyka tę złość i dalej pcha wózek przed siebie. Aż przychodzi Wigilia. I kiedy nasze stremowane dziecko śpiewa kolędę przed Mikołajem, kiedy w zachwycie odpakowuje prezent, kiedy tuli się do przebranego w czerwony kostium sąsiada, myślimy: "a, to może mu jeszcze przez parę lat nic nie powiemy".
Wesołych!
O autorze
Szymon Jachimek
Trójmiejski kabareciarz, improwizator, tekściarz. W swoich nieregularnych SKM-kach zerka na Trójmiasto z lekko przymrużonymi oczami i namawia czytelników do tego samego.
Tomasz Valldal-Czarnecki
aktor, reżyser, lalkarz, wielbiciel maskonurów. Do SKM-ek dokłada się własną kreską i spojrzeniem na świat z wysokości 197 cm.
Opinie (40) 7 zablokowanych
-
2016-12-16 12:46
Mikołaju jaka kwota na prezent dla dziecka?
A do mnie przychodził gwiazdor?.
- 1 0
-
2016-12-16 15:29
Autorze (2)
"To nie zawód drogowca, który owszem, w styczniu wyniszcza, ale w lipcu pozwala odpocząć." Chyba coś ci się porąbało bo jest akurat odwrotnie, bo zimą dróg ze względu na temp. się nie buduje a za to latem jest masa roboty.
"niekonsetentny?" a to niby po jakiemu? Bo po Polski jest niekonsekwentny- 1 16
-
2016-12-16 15:53
O jojoj (1)
Nic nie rozumiesz mądralo... Jak takie skomplikowane słowo powie 4 latek ??
- 4 0
-
2016-12-17 04:26
ale sęk w tym, że on wcale tego nie powie ani nie pomyśłi żeby to powiedzieć
- 1 1
-
2016-12-16 17:51
autor męczy
dla najbardziej niestrudzonych - kolekcja "przeczytaj wszystkie felietony". lol.
- 2 2
-
2016-12-16 18:15
Ja nie mam problemow Jachimka bo moje dzieci sa uczestnikami codziennego zycia i oczekuja tyle od mikolaja na ile rodzne stać.w mojej rodzinie wigilia jest swietem naszej milosci i radosci ,dzielimy sie oplatkiem ,calujemy sie ,spiewamy koledy i ten nastroj jest naszym spoiwem ktory oznacza że My To My
- 4 1
-
2016-12-16 18:17
A ja mam 42 lata i dalej wierzę w św. Mikołaja. (1)
Bo to takie fajne, napisać list, wysłać i czekać aż przyniesie. Czasem są inne prezenty niż w liście i wtedy wiem, że list nie dotarł. Ale i tak jest fajnie.
- 5 1
-
2016-12-23 12:58
życie w sferze własnych wyobrażeń, ułudy
czy na co dzień nikt ci nie daje prezentów? bez okazji ?
- 0 0
-
2016-12-16 20:38
Moje czasy to Dziadek Mroz i Sniezynka, upominkow mnogo i zawsze weselo
- 3 0
-
2016-12-17 00:22
moim zdaniem
autor felietonu nie bardzo umoie pisac i znacząco odstaje od reszty redaktorów, nie podobają mi się jego artykuły
- 2 3
-
2016-12-17 06:06
a ja w tym roku sam. baba zabiera dzieciaki i jadą do jej matki. (3)
- 2 3
-
2016-12-17 15:48
(1)
Bo po co jechac z nia, prawda?
- 1 0
-
2016-12-18 12:59
a po co w domu robic wigilie razem?może baba go zostawia samego w domu?
- 0 0
-
2016-12-23 12:59
po co obchodzą święta tacy skłóceni
- 0 0
-
2016-12-17 14:58
Valldal to nazwisko czy ksywa którą autor sam sobie wymyślił?
krasnoludy są wsrod nas
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.