- 1 Zrobili karierę dzięki "Szansie na sukces" (17 opinii)
- 2 Gdzie na karaoke w Trójmieście? (27 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 4 "Grillujemy" współczesne kino (56 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (20 opinii)
Odgrzewani sopoccy cinkciarze powracają do kin
21 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat)
Długo oczekiwany sequel jednego z najbardziej znanych filmów lat dziewięćdziesiątych trafił do kin. W "Sztosie 2" znów zobaczymy zabawnych cinkciarzy w akcji. Czy jednak warto odgrzewać stare kotlety?
Druga część legendarnej komedii przeskakuje zaledwie o dziesięć lat do przodu. Mamy rok 1981, zimę. "Synek" z młodego ucznia mistrza cinkciarzy Eryka, sam przerodził się w guru hochsztaplerstwa. Zawodu uczy teraz Janka (Borys Szyc), który szybko pojmuje jak skutecznie spekulować walutą i wygrywać w pokera. Wszystko idzie im gładko, dopóki nie zostaje wprowadzony stan wojenny. Wtedy cinkciarski duet spełnia prośbę przyjaciela i transportuje poszukiwanego listem gończym działacza "Solidarności".
Po drodze czeka ich wiele niespodzianek, ale właściwa akcja filmu rozpoczyna się dopiero, gdy do Janka przychodzi oficer Urzędu Bezpieczeństwa i oferuje mu współpracę. Wtedy pojawia się doświadczony mistrz Eryk (Jan Nowicki) i proponuje Jankowi i "Synkowi", by... okradli esbeków. Choć zadanie wydaje się niemożliwe do wykonania, panowie obmyślają genialny plan.
Jak to bywa z sequelami, nie da się uniknąć porównywania do pierwowzoru. Podobnie jak pierwsza część, "Sztos 2" jest częściowo filmem drogi, trochę gangsterskim, a przede wszystkim w zamierzeniu komedią. Jednak tam, gdzie "Sztos" był zabawny, "Sztos 2" jest naciągany. Niewybredny dowcip na żenująco niskim poziomie (typu "ona jest facetem!") i rozwleczone, nic nie wnoszące do fabuły sceny - na przykład nocnej libacji w restauracji - sprawiają, że niektóre momenty chciałoby się przewinąć.
Nie pomagają znane i lubiane nazwiska aktorów. Ani od lat niezmienne (niezależnie od filmu) miny Cezarego Pazury, ani głupkowatość Borysa Szyca w roli Janka nie porywają. Nic natomiast nie można zarzucić Janowi Nowickiemu, który zagrał pełnego klasy, szanowanego w cinkciarskim środowisku Eryka.
Do filmu wpleciono elementy dramatyczne, pojawiają się też nieodłączne elementy PRL-owskiej rzeczywistości. Nie do końca jednak wiadomo, czy na przykład scena pałowania głównych bohaterów przez milicję miała być w zamierzeniu zabawna, czy też może skłaniająca do refleksji.
Nowej produkcji być może zabrakło tajemniczej atmosfery, jaka towarzyszyła pierwszej części. Wtedy w filmie epizodyczne role przypadły np. "słynnemu" mafiozowi "Nikosiowi" czy scenarzyście Jerzemu Kolasie, który sam w latach siedemdziesiątych obracał się środowisku trójmiejskiego półświatka i na tej podstawie napisał scenariusz.
Gdyby jednak przymknąć oko na niedociągnięcia, film da się obejrzeć. Obraz powinien spodobać się tym, których bawi klimat PRL-u z elementami góralskiego folkloru. Na uwagę zasługuje muzyka autorstwa Krzesimira Dębskiego.
"Sztos 2" być może zainteresuje mieszkańców Trójmiasta, ale z innego względu. Obraz powstawał między innymi w Sopocie w styczniu 2011 roku. Na ekranie można zobaczyć takie miejsca jak Grand Hotel, molo i peron PKP, jeszcze ze starym napisem "Sopot".
Sequel Olafa Lubaszenki to ciąg skeczów czerpiących z humoru pierwszego "Sztosu". Choć "Sztos" mi się podobał, to trochę za mało, żeby "Sztos 2" uznać za dobrą, godną polecenia komedię.