- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (39 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (65 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (16 opinii)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (18 opinii)
- 5 Robią sobie jaja od 45 lat (17 opinii)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (577 opinii)
Znakomity show Pietruchy i jej "warzywniaka"
Nazwanie sobotniego występu Julii Pietruchy w Teatrze Szekspirowskim koncertem byłoby wielkim faux pas, ponieważ wokalistka i jej zespół zaprezentowali publiczności prawdziwe show. Wielobarwną, dzięki wszechstronności wykonawców, muzykę dopełniała gra świateł, a osobliwa konferansjerka znacznie skróciła dystans pomiędzy artystami a publicznością.
Julia Pietrucha zasłynęła jako aktorka serialowa i filmowa. Tego było jej jednak mało, dlatego w kwietniu 2016 roku samodzielnie wydała swój debiutancki album "Parsley" zainspirowany kilkumiesięczną podróżą po Azji. W samym wydaniu płyty nie ma oczywiście nic niezwykłego - dziś może ją wydać każdy. Tylko nielicznym udaje się jednak wydać dobry album, który niezwłocznie zyskuje uznanie zarówno publiczności, jak i krytyki. Pietrusze bez wątpienia się to udało, czego dowodem był nie tylko sukces sprzedażowy, ale również liczna frekwencja na każdym z koncertów.
Pierwszy koncert w Gdańsku (a konkretnie dwa - oba wyprzedane) Pietrucha zagrała jesienią ubiegłego roku. Już wtedy publiczność miała okazję się przekonać, że jej muzyka wykonywana na żywo jest znacznie bardziej energetyczna i brzmieniowo urozmaicona, niż ta zarejestrowana na płycie. Tak wielka różnica to bez wątpienia zasługa znakomitego zespołu, który udało jej się skompletować. A że praca z ludźmi, którzy nie tylko dysponują znakomitymi umiejętnościami, ale którzy przede wszystkim bardzo się lubią, jest ogromną przyjemnością i nakręca samych wykonawców, ta ich wielka frajda udziela się również publiczności.
Sporych rozmiarów zespół to zawsze pokusa, żeby pokazać potęgę brzmienia. Julia Pietrucha i jej warzywniak (bo tak artystka nazywa swoją grupę) postanowili jednak tym brzmieniem się bawić, stawiając nie tyle na mocne brzmienia, co na urozmaiconą kolorystykę. W programie znalazły się zatem zarówno subtelne ballady, śpiewane jedynie przy akompaniamencie ukulele czy fortepianu, jak również utwory rozpisane na znacznie więcej instrumentów i to w rozmaitych konfiguracjach. A że każdy z wykonawców to multiinstrumentalista, aranżer skorzystał w stu procentach z tych nieograniczonych możliwości. Instrumentaliści okazali się również znakomitymi wokalistami, wspierając Pietruchę w chórkach.
Julia Pietrucha swoją bezpośredniością od pierwszej chwili skradła serca słuchaczy. Mówiła to, co jej ślina na język przyniosła i miała pełną świadomość tego, że jej żarty nie zawsze są śmieszne. Zresztą otwarcie się do tego przyznawała, czym dodatkowo rozbawiała publiczność.
A skoro mowa o konferansjerce, nie sposób nie wspomnieć o skrzypku Joachimie Łuczaku, który dał się poznać publiczności nie tylko jako genialny mówca, ale również wirtuoz tamburynu i triangla. Swoją drogą, gdyby wręczano nagrody muzyczne za drugoplanowe kreacje sceniczne, Łuczak już dawno zostałby wyróżniony za całokształt twórczości - fani gdańskiego zespołu Zagan Acoustic, do którego skrzypek należy, z pewnością przyznają mi rację.
Współautorami sukcesu Pietruchy i jej warzywniaka są bez wątpienia specjaliści od nagłośnienia i oświetlenia, którzy sprawili, że sobotnie wydarzenie nie było zwykłym koncertem, a prawdziwym show. Światła idealnie korespondowały z wykonywaną muzyką, stwarzając unikatowy klimat, a akustyk tak zręcznie operował dźwiękiem, że nie umknęły nam żadne brzmieniowe detale.
Sobotni koncert Julii Pietruchy i jej warzywniaka pokazał, że choć zalewa nas fala komercyjnej muzyki niskich lotów, publiczność jest spragniona kontaktu z muzyką zdecydowanie wyższych lotów - sobotni koncert był kolejnym wyprzedanym przed czasem, a publiczność długo nie dawała artystom zejść ze sceny, dopraszając się bisów. W dobry gust publiczności i wysoki poziom własnych kompozycji nie wątpiła również wokalistka:
- Na pewno już znacie moją płytę na wylot. A jeśli jej jeszcze nie znacie, z pewnością poznacie po tym koncercie - mówiła ze sceny.
Oby te słowa okazały się prorocze, ponieważ muzyka Julii Pietruchy i jej warzywniaka zasługuje na głębsze poznanie. Jeśli jednak ktoś podziela zdanie internauty, który pod naszą zapowiedzią imprezy napisał: "Następna miałcząco łkająca artystka z ukulele. Jakie to orginalne!!!" [pisownia oryginalna - red.] ma dwa wyjścia - tkwić w błędzie, albo odpalić płytę "Parsley" i delektować się muzyką bardzo wysokich lotów.
Julia Pietrucha grała też jesienią w B90:
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (53)
-
2017-04-09 12:56
(3)
Nie wiem, kto to więc weszłam na youtube.
Wszystko na jedno kopyto, w dodatku głos, jakby kot miauczał.- 15 14
-
2017-04-09 14:09
(1)
A co? Ma mieć głos jak Lemmy, czy jak?
- 2 5
-
2017-04-09 17:26
Nie pisałam o tym, jaki ma mieć głos.
Ale jesli o to pytasz, to głos ma nijaki, słaba dykcja, nie do zrozumienia, co śpiewa, w efekcie jakby kot miauczał, wszystkie piosenki podobne, nic w ucho nie wpada i nie zostaje.
Chyba mam prawo mieć własną opinię na temat piosenkarki...?- 6 6
-
2017-04-10 10:12
Kochaneczko
Musisz rzeczywiscie przestac sluchac zetki i rmf i wejdz sobie na radio gdansk to Cie moze oswieci w koncu- pietrucha rewelacyjna, feeria dzwiekow i barw i do tego bardzo bardzo melodyjnie... zacznij np od swing boy skoro inne kawalki sa dla Ciebie "za trudne" na razie
- 1 4
-
2017-04-09 13:15
Koncert rewelacyjny :) (1)
A wszystkim którzy jeszcze Julii z tej strony nie znają polecam Radio Gdańsk, bo tam można ją usłyszeć. W komercyjnych stacjach rmf czy zet na pewno nie, tam króluje sieczka.
We wtorek po 18 w RG będzie Julia w audycji.
A cała płyta Parsley (czyli Pietruszka) do odsłuchania na yt.
Ale lepiej kupić u Julki na stronie.- 11 10
-
2017-04-09 20:54
Kupić można też
przez iTunes
- 2 2
-
2017-04-09 13:46
(2)
cyt: "Mówiła to, co jej ślina na język przyniosła i miała pełną świadomość tego, że jej żarty nie zawsze są śmieszne. Zresztą otwarcie się do tego przyznawała, czym dodatkowo rozbawiała publiczność."
No to rzeczywiście zabawa po pachy !
Niedawno byłam w Filharmonii na chałturze w wykonaniu trzech rodzimych tenorów. Oni też nie mieli profesjonalnego konferansjera i mówili "co im ślina na język przyniosła". Jakaś plaga czy co ?- 14 8
-
2017-04-09 15:01
(1)
Nie byłaś na koncercie Julki, ale swoje "wiesz".
Masz jakiś przymus wypowiedzi?- 6 4
-
2017-04-09 17:26
A ty masz jakiś przymus przymuszania ludzi do tego, co im się nie podoba??
- 3 2
-
2017-04-09 15:41
Pietrucha dobrze się..... (1)
prezentuje na scenie.
- 9 6
-
2017-04-09 20:21
I nic wiecej
- 5 4
-
2017-04-10 06:12
Genialne!!!
- 2 1
-
2017-04-10 08:11
Wszyscy siedzą... to jakie to było szoł? (1)
- 1 4
-
2017-04-11 22:30
a co, mieli tańczyć na krzesłach?
- 1 0
-
2017-04-10 08:20
(1)
Śpiewać, to to Dziewczę nie powinno, a przynajmniej publicznie.
- 3 8
-
2017-04-10 18:27
A konkretnie dlaczego?
- 0 0
-
2017-04-10 09:48
Siano
Widział ktoś Pietruchę w stajni?
- 1 3
-
2017-04-10 15:18
byliśmy obecni
Bardzo fajny koncert.
Milo spędzony czas z Ukochaną u boku.
Dorotko dziękuję za ten wieczór **- 2 0
-
2017-04-10 18:17
Fakt jest czego posluchac
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.