- 1 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (65 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (39 opinii)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (16 opinii)
- 4 Robią sobie jaja od 45 lat (17 opinii)
- 5 Recenzja "Challengers": intensywne kino (18 opinii)
- 6 Planuj Tydzień: imprezy i majówka (13 opinii)
Anglojęzyczne nazwy imprez - znak czasu, konieczność czy próżność?
Czy impreza będzie uważana za lepszą, jeśli nada się jej obcobrzmiącą nazwę? Organizatorzy imprez i festiwali najwyraźniej wychodzą z takiego założenia, bo w kalendarzu polskich nazw ze świecą szukać. Muzycy klasyczni stawiają na łacinę, ci od rozrywki wybierają język angielski, a publiczność musi się czasem mocno wysilić, zanim się dowie, że na "Brasswoodzie" posłucha muzyki brassowej głównie on stairs, bo na main stage wystąpią nieco inne gwiazdy.
Koncerty w Trójmieście - kalendarz imprez
Jedni przekonywali, że takiego ryzyka nie ma, a ewolucja języka dokonuje się każdego dnia, inni tak bardzo uwierzyli w możliwe wyginięcie języka polskiego, że próbowali wyznaczyć rok, w którym kres naszej mowy ojczystej miałby nastąpić.
Festival bardziej prestiżowy od festiwalu?
Aby do tego nie dopuścić, Sejm RP uchwalił Ustawę o języku polskim, regulującą kwestie prawne związane z językiem polskim. Postanowienia dotyczące ochrony prawnej naszej mowy ojczystej w życiu publicznym nie dotyczyły jednak twórczości naukowej i artystycznej, a więc organizatorom imprez pozostawiono wolną rękę. A jako że Polacy zachłysnęli się językiem angielskim, na skutki nie trzeba było długo czekać.
Z kalendarza imprez masowo zaczęły znikać festiwale, a ich miejsce zajęły "festivale": Ladies' Jazz Festival, Siesta Festival, Octopus Film Festival, Soundrive Festival, Sopot Molo Jazz Festival, United Arts Festival, Mystic Festival, Open Source Art Festival - przykłady można mnożyć. Jest też np. Sea You - czyli "Ttricity music showcase", a swojsko brzmiące festiwale piosenki w Operze Leśnej zastąpiły Top Trendy czy Top of The Top.
Są na szczęście chlubne wyjątki, jak np. Fląder Festiwal, któremu polska nazwa nie przeszkodziła w zdobyciu popularności. Chciałam w tym miejscu przywołać też Wisłoujście, ale niestety odkryłam, że ono również jest już "festivalem".
Soundrive Festival żegna się z publicznością. Impreza potrwa do soboty
Muzyka brassowa na main stage'u, czyli jak organizatorzy komplikują sprawę
O ile w niektórych przypadkach zasadność stosowania anglojęzycznych nazw da się wybronić, to w przypadku takiego BrassWood Fest, który w miniony weekend odbył się w Operze Leśnej, takiego logicznego uzasadnienia nie znajduję. Impreza jest kameralna, wykonawcy polscy, publiczność lokalna, więc i przekaz powinien być na tyle czytelny, żeby każdy bez trudu mógł go zrozumieć. To przecież żaden wstyd nazwać zespoły dęte zespołami dętymi, bo to oznacza ta anglojęzyczna nazwa. Tymczasem pani sprzedająca bilety, na pytanie o to, jakiej możemy się spodziewać muzyki, odpowiedziała:
- To BrassWood Fest, więc właśnie takiej. Brassowej.
Jakby tego było mało, materiały promujące imprezę były równie nieczytelne. A szkoda, bo to bardzo ciekawe, familijne wydarzenie, które wiele osób by zainteresowało. Gdyby dało im się szansę zrozumieć, co będzie w programie.
Kameralnie i familijnie na BrassWood Fest w Operze Leśnej
Metamorfoza nazwy Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Angielska nazwa zamarzyła się też organizatorom Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych - w 2012 roku impreza odbyła się pod nazwą Gdynia Film Festival.
Pierwszą w historii tej prestiżowej imprezy zmianę nazwy, jej dyrektor artystyczny Michał Chaciński tłumaczył kwestiami marketingowymi:
- W trakcie pracy nad kampanią medialną odkryliśmy, że niewiele mediów używa pełnej jego nazwy. Dziennikarze posługują się zrozumiałym dla wszystkich skrótem "Festiwal w Gdyni". W związku z pracami nad odświeżeniem wizerunku festiwalu, Komitet Organizacyjny jednogłośnie postanowił, że oficjalna nazwa zostanie skrócona i stąd na plakacie hasło Gdynia Film Festival.
Szybko, bo już rok później, zrezygnowano jednak z tego pomysłu, stawiając na nazwę Gdynia - Festiwal Filmowy, a od 2017 r. przywrócono nazwę pierwotną - Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Festiwal filmowy w Gdyni zmienił nazwę - artykuł z 2012 roku
Materiał z 2014 roku
Mozartiana to jedna z najbardziej lubianych plenerowych imprez muzyki klasycznej w Trójmieście.
Muzyka poważna polskości się nie boi. Czasem to "znawcy" komplikują sprawę
O ile rozrywka upodobała sobie język angielski, klasyka stawia na łacinę. To oczywiście nic niezwykłego, bo łacińskie nazwy festiwali muzyki poważnej to norma. W Trójmieście odbywają się np. Gdynia Classica Nova, Cappella Angelica czy Mundus Cantat. Tutaj problemu ze sfałszowanym bądź niejasnym przekazem jednak z reguły nie ma, bo melomani są z łaciną osłuchani i potrafią te nazwy bezbłędnie rozszyfrować. Zdarza się też, że - tak jak stało się to np. w przypadku Actus Humanus - festiwal szybko stał się rozpoznawalną w gronie pasjonatów muzyki dawnej marką, więc oni doskonale wiedzą, co się pod tą nazwą kryje. Nie ma potrzeby tłumaczyć tego masowemu odbiorcy, bo jego to może zwyczajnie nie interesować.
Nie brakuje jednak w tym gronie takich wydarzeń, które znakomicie funkcjonują pod polskimi nazwami, jak np. Festiwal Goldbergowski (choć tutaj już w logotypie pojawiła się angielska wersja), Organy Plus czy Gdański Festiwal Muzyczny.
Muzyka poważna. Na co warto wybrać się w najbliższym czasie?
Ciekawa jest też historia nazwy Mozartiany, bo tutaj problem wygenerowała publiczność. Jan Łukaszewski, inicjator festiwalu i jego dyrektor artystyczny, wykombinował sobie, że Mozartiana to będzie taki "Mozart Jana". I ta wdzięczna nazwa, jakże idealna dla hołdu składanemu salzburskiemu geniuszowi, została przez mieszkańców Trójmiasta entuzjastycznie przyjęta. Do czasu, aż ktoś nie wytknął, że ta nasza swojska, polska Mozartiana, to termin pochodzenia łacińskiego, jak Chopiniana czy Schubertiana. I to liczba mnoga, a nie pojedyncza w rodzaju żeńskim, więc należy zupełnie inaczej odmieniać (te!) Mozartiana przez przypadki.
Na przestrzeni lat wykrystalizowało się jednak, że publiczność woli tę Mozartianę, niż te Mozartiana. I my również przy tej naszej, swojskiej wersji, pozostaniemy, pisząc o Mozartianie, a nie o Mozartianach. Może dzięki temu choć odrobinę wydłużymy ten czas, który według sceptyków pozostał naszemu językowi do całkowitego wyginięcia.
Opinie wybrane
-
2022-08-15 17:09
Sława, blichtr, prestiż, pieniądze ;) (11)
Kto chciałby mieszkać na Portowej?
No raczej nikt, a nawet jak coś to brzmi jak szare stare budynki i brudne klatki schodowe.
Co innego Portova - od razu czujemy że będzie luksusowo i w marmurach.
Podobnie taka np. Motława - z nazwy raczej syf, brudna woda, w najlepszym razie komary.
Ale Motlava to już wiemy że będą apartamenty w najwyższym standardzie.- 111 11
-
2022-08-16 11:46
Morelove Love
psia jego mac...
- 5 0
-
2022-08-16 10:48
problem w tym, że te patodeweloperskie osiedla ze śmiesznymi nazwami, często z prestiżem i jakością nie mają nic wspólnego ;)
- 7 0
-
2022-08-16 09:27
największy koszmarek - Papieroovka
- 7 0
-
2022-08-16 08:12
Mottlau wystarczy.
- 4 0
-
2022-08-16 07:55
Górki Zachodnie
West Hill
- 14 0
-
2022-08-15 22:25
Nie mogę się doczekać aż wróci "y" (1)
zamiast "j" - Yarmark Dominikański - czyż to nie brzmi zagranicznie i zajefajnie zwłaszcza dla zagranicznego turysty? A na yarmarku mazurskie myody :)
- 22 3
-
2022-08-16 07:17
I mazurskie wiesniaki
- 2 2
-
2022-08-15 22:21
Nie sądzę
- 1 4
-
2022-08-15 19:51
Dla folvarcznych i pańszczyżnianych .
- 18 0
-
2022-08-15 19:26
A wszystko to by kmiotki, które nigdy w zasadzie nie opanowały poprawnej polszczyzny...
...mogły poczuć powiew "prestige-u".
- 35 1
-
2022-08-15 17:27
Haha w sedno:)
- 31 2
-
2022-08-15 17:04
w polskim języku nie na wszystko jest odpowiednik. tak po prostu. (7)
ale faktycznie często nadużywa się nazw w innych językach, nawet jeśli jest na to polskie słowo
- 55 15
-
2022-08-16 10:53
polski jest bardzo bogaty (1)
Mamy słowa praktycznie na każdą sytuację
- 3 0
-
2022-08-16 11:53
Na "weekend" jednak nie ma zgrabnego określenia
- 1 0
-
2022-08-16 09:34
Wszyscy chcą być tacy światowi a już co najmniej europejscy...
Te nazwy są atrakcyjne dla motłochu który nigdy niczego nie widział a wszystko co zagraniczne to lepsze. Podobnie jest z używaniem polskich liter bo przecież ma znaczenie czy: "robisz łaskę" czy "robisz laske"
- 8 0
-
2022-08-16 08:48
Nazywamy po polsku a nie patrzymy na odpowiednik,i tyle w temacie!!!!!!
- 8 1
-
2022-08-16 08:25
Można nazwać inaczej!!!
- 6 1
-
2022-08-15 23:02
Polacy gorzej od gęsi, swój język zatracają. (1)
Wyrzucanie polszczyzny z mowy stało się nagminne.
- 20 3
-
2022-08-16 07:09
no i co z tego?
- 5 18
-
2022-08-15 16:56
Jeśli na festiwalu występują zagraniczni artyści, to widzę sens w zagranicznej nazwie imprezy. (9)
- 26 65
-
2022-08-15 23:48
Ja też widzę.
Co powiesz na nazwę Burack Festival?
- 9 2
-
2022-08-15 17:14
Nazwa ma być pod artystów, czy pod publiczność? (7)
W lineupie dadzą jednego obcokrajowca i już robią International Festival.
- 26 2
-
2022-08-16 11:10
Przeczytaj jeszcze raz swoją opinię, tylko powoli. Wskazówka znajduje się w drugim słowie.
- 0 0
-
2022-08-16 09:07
W czym?
W czym dadzą? ;)
- 0 1
-
2022-08-15 17:26
(4)
Bo bilety można sprzedać drożej:) Śmieszne, ale działa..
- 12 1
-
2022-08-15 22:04
(3)
Bzdura. Na większych festiwalach znaczna część publiczności to po prostu obcokrajowcy. Ot, cała tajemnica. Co oczywiście nie tłumaczy nazw Soundrive czy United Arts (bo raczej wielu obcokrajowców nie skuszą), ale przyzwyczajenie robi swoje.
- 2 11
-
2022-08-16 09:33
(2)
No dobrze, widzę że się nie zgadzacie. To poproszę o przykład dwóch festiwali o porównywalnym składzie. Jeden z nazwą angielską, drugi polską (lub inną narodową), wraz z cenami biletów :D
- 0 0
-
2022-08-16 16:01
Podaj powód, dlaczego mamy się płaszczyć przed obcymi w swoim kraju? (1)
Jeżeli przybywają do nas, niechaj zatrudnią tłumacza.
- 0 0
-
2022-08-16 17:53
Ale ja nie oceniam zjawiska, tylko odnoszę się do wypowiedzi Erazmusa, że dzięki takiej nazwie można drożej sprzedać bilety. Poprosiłem zatem o jeden przykład. Poza tym, bywałem w różnych krajach europejskich - i zawodowo, i turystycznie. I jakoś bez znajomości miejscowego języka mogłem się (lepiej lub gorzej) dogadać po angielsku. Nie miałem przy tym wrażenia, że miejscowi się w związku z tym przede mną płaszczą. Cóż to za dziwaczny pomysł?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.