• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bruno Mars porwał tłumy. Podsumowujemy też Openera

Alicja Olkowska, Patryk Gochniewski
8 lipca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Czy Opener potrzebuje gdyńskich milionów?

Deszcz z konfetti na koncercie Bruno Marsa:


Opener, Opener i po Openerze (aktualna wersja festiwalu opener 2019). Ostatniego dnia zobaczyliśmy dwa mocne koncerty: zaskoczył nowymi aranżacjami Dawid Podsiadło oraz Bruno Mars pokazał, jak powinno wyglądać muzyczne widowisko z prawdziwego zdarzenia. Poza tym na koniec gratis od przyrody: przepiękny zachód słońca. Zdjęciom nie było końca. A co zapamiętamy z tegorocznej edycji festiwalu? Wnioski poniżej.



Godne zakończenie festiwalu



Sobota to przede wszystkim Bruno Mars. Tak, jak rok temu Foo Fighters wyznaczyli nowe standardy dla headlinerów rockowych, tak w tym Mars dla headlinerów popowych. To nie jest zwierzę, nie bestia, a demon sceniczny. Artysta kompletny. Genialny wokal, fantastyczna charyzma, świetnie skonstruowana setlista i festiwalowe aranżacje.

Bruno Mars ballady zamienił w stadionowe hymny, hity w jeszcze większe hity, a sam nie sprawiał wrażenia zblazowanej gwiazdy, tylko chłopaka, któremu ogromną frajdę sprawia to, że może zagrać dla wielotysięcznego tłumu. To było jak sprzężenie zwrotne. Publiczność dawała energię wokaliście, a on oddawał ją ze zdwojoną siłą. To był najlepszy koncert tegorocznej edycji. Aż szkoda, że trwał tylko niespełna półtorej godziny.

Bruno Mars na Openerze:


Sobota na Open'erze okazała się najbardziej owocnym muzycznie dniem ze wszystkich, dlatego warto też wspomnieć o kilku mniejszych, ale równie istotnych koncertach.

Przede wszystkim wspaniała Sevdaliza, która dała fenomenalny koncert na Alter Stage. Jeśli ktoś szukał wykonawcy z kręgu niezależnego popu, to wokalistka spełniła wszelkie oczekiwania. Poza tym świetny Post Malone na zamknięcie sceny głównej. Po piątkowym pseudorapie od Taconafide, miło było usłyszeć coś godnego uwagi z hip-hopowego nurtu.

No i gdańska Trupa Trupa. Aż szkoda, że ten koncert zgromadził tak małą publiczność, bo można było zobaczyć, czym zachwyca się świat. Trupa jest w tej chwili najlepszym przedstawicielem polskiej alternatywy. Studyjnie to nie musi przekonywać, ale na żywo jest to absolutny światowy top. Nie są to wymysły międzynarodowych mediów.

Nie można też zapominać o Dawidzie Podsiadle, który wrócił do koncertowania po rocznej przerwie. Jeden z najzdolniejszych polskich muzyków młodego pokolenia pokazał, że ten czas wykorzystał do maksimum. Stał się bardziej otwarty, a jego koncert świetnie wprowadził słuchaczy w nową erę jego twórczości. Mamy w końcu przedstawiciela muzyki popowej na najwyższym poziomie, który potrafi przyciągnąć prawdziwe tłumy.

Dawid Podsiadło "Małomiasteczkowy":

Co nas w sobotę olśniło / co nas wkurzyło?

Alicja

Olśniło: nowe muzyczne wcielenie Dawida Podsiadły, który wciąż ma na siebie pomysł. Ten chłopak ciągle zaskakuje!
Wkurzyło: młodzi ludzie, którym po alkoholu puszczają hamulce. Smutny widok.

Patryk

Olśniło: Dawid Podsiadło i Bruno Mars. Pierwszy pokazał, że polska muzyka może być naprawdę dobra. Drugi wyznaczył nowy pułap dla popowych headlinerów festiwalu. Plus Trupa Trupa - w tej chwili jeden z najlepszych alternatywnych zespołów w Europie.
Wkurzyło: Chyba już nic. Czwartego dnia wszystkie irytujące rzeczy schodzą na dalszy plan. Jedyne o czym się myśli, to porządny sen.


Jaki był tegoroczny Opener?



Tegoroczna edycja Open'era była rekordowa pod względem publiczności. Festiwal został wyprzedany niemal do ostatniego miejsca. Co było powodem takiego zainteresowania? Headlinerzy. Organizatorzy, mimo wielu błędów, które popełnili przygotowując line-up, świetnie dobrali czwórkę głównych gwiazd.

Arctic Monkeys wrócili po czteroletniej przerwie. Depeche Mode to niemal religia w Polsce. Gorillaz byli jednym z najbardziej wyczekiwanych zespołów, który cały czas omijał Gdynię na swoich trasach. A Bruno Mars to fenomen na skalę światową - rewelacyjny muzyk i genialny showman. To połączenie musiało się zakończyć gigantyczną frekwencją.

Co jednak najważniejsze, żaden z headlinerów nie zawiódł. Każdy z nich zagrał rewelacyjny koncert, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że z tego zestawu najgorzej wypadli Depeche Mode. Tak, jak pozostała trójka się nie oszczędzała, tak DM trochę odbębniło pańszczyznę. Oczywiście, ten koncert był dobry, skrojony pod festiwalowe wymagania, porwał tłumy, ale zabrakło elementów zaskoczenia. Gdy zestawimy ich koncert z tym, co zrobili Gorillaz, to od razu zobaczymy różnicę. A Damon Albarn też już nie jest młodzikiem. Mimo to potrafił z lekko rozbujanego materiału zrobić show godne największych gwiazd rocka.

Zobacz także: Depeche Mode połączyli pokolenia na Openerze

Podobnie zresztą Arctic Monkeys. Mimo zmiany image'u, odłożeniu w kąt ramonesek i pomady do włosów, potrafili świetnie poprowadzić koncert, który okazał się ich najlepszym występem na Open'erze. Za pierwszym razem padał im prąd, za drugim zagrali dynamicznie, ale to ich zamerykanizowanie było zbyt sztuczne. Teraz jednak zobaczyliśmy zespół w pełni dojrzały, który chyba dopiero znalazł swoją przyszłą drogę. Trochę im to zajęło, ale warto było czekać, bo w końcu rodzi się gitarowy zespół, który może stać się legendą.

A Bruno Mars? Tutaj trudno powiedzieć coś więcej niż: rewelacja! Nie bez powodu został okrzyknięty Michaelem Jacksonem XXI wieku. Jest wizjonerem popu, charyzmatycznym showmanem, który jeszcze za czterdzieści lat będzie porywał wielotysięczne tłumy.

  • Uczestnicy Openera.
  • Wianki nadal popularne...
  • W tym roku dziewczyny znowu postawiły na kolorowe stylizacje. Modne były także ozdoby naklejane na twarz.
  • Na festiwalu było też sporo dzieci.
  • Dawid Podsiadło.
  • Post Malone.
  • W tym roku dziewczyny znowu postawiły na kolorowe stylizacje. Modne były także ozdoby naklejane na twarz.
  • Strefa kibica cieszyła się dużym zainteresowaniem.
  • Gorillaz dali świetny koncert.
  • Było wesoło i kolorowo.
  • Dave Gahan z Depeche Mode.
  • Strefa gastro była w tym roku ogromna.
  • Uczestniczki Openera.
  • Nick Cave.
Jednak Open'er to nie tylko scena główna. Wydaje się, że tych koncertów było za mało. Jakoś pusto wyglądała godzinowa rozpiska. Ale z drugiej strony plus był taki, że nie trzeba było oglądać kilku występów po kwadransie. Bo gdyby trzeba było opuścić chociaż chwilę z genialnego show Davida Byrne'a czy Dead Cross, to byłaby to naprawdę wielka szkoda. Poza tym nie można zapominać o świetnym Kaleo oraz o Young Fathers, którzy skradli serca wszystkich, którzy zdecydowali się ich zobaczyć.

Wydaje się jednak, że od kilku lat Open'er przestaje być takim festiwalem, za który wielu go pokochało. Wyznaczał trendy, kreował gusta, ale też i obalał mity wielkich gwiazd. Bo ileż to było koncertów headlinerów, którzy po prostu okazali się przeciętni albo słabi? A ile koncertów na mniejszych scenach, które objawiły wybitne talenty?

I właśnie takiego festiwalu oczekujemy. Bez wszystkich tych wykonawców, o których świat zapomni za dwa-trzy sezony. W ten sposób można będzie ponownie wykształcić określoną, głodną muzyki publiczność, która obecnie pozostaje w cieniu tych, którzy jadą na gdyńskie lotnisko tylko po to, żeby się tam pokazać.

Dość o muzyce. Jak się żyło na Open'erze przez cztery dni? Nawet nieźle. Mimo tak ogromnej publiczności, można było dość sprawnie poruszać się po terenie festiwalu, a jeśli miało się określony system, nawet kupno jedzenia nie kosztowało wiele czasu. Wystarczyło wyczuć moment, kiedy tłum porusza się na największe koncerty. Pozwalało to szybko zjeść i nie stracić koncertu, bo zdążyło się dojść na miejsce w odpowiednim czasie. Wiadomo, nie wciśniemy się wtedy do pierwszych rzędów, ale na pewno z komfortowej odległości wszystko zobaczymy.

Każdy też narzekał na wysokie ceny w strefach gastronomicznych. Wszystko podrożało dość mocno w porównaniu do poprzednich edycji. Zapewne było to spowodowane dwiema kwestiami: wysoką ceną dzierżawy oraz festiwalową aplikacją. Nie dość, że właściciele food trucków muszą słono zapłacić za możliwość sprzedawania swojego jedzenia, to jeszcze zakupy przez aplikacje (w niektórych punktach) gwarantowały 20 proc. upustu. Musiało to więc skutkować wzrostem cen. Szkoda, bo było naprawdę sporo ciekawych pozycji do spróbowania, ale gdybyśmy chcieli zjeść cztery różne dania jednego dnia, musielibyśmy wydać min. 100 zł. Zdecydowanie za dużo.

Zobacz także: Co zjemy na Openerze do 20 zł?


Największym problemem znów okazało się dziurawe pole. Wiele razy widzieliśmy ratowników jadących do kogoś ze skręconą kostką. Naprawdę trzeba się tym zająć, bo z roku na rok jest tylko gorzej, a samo wyrównanie podłoża brzy bramie głównej nie rozwiązuje całego problemu.

Tegoroczny Open'er mimo wszystko był udany. Nie było żadnych spektakularnych wpadek. Organizatorzy dobrze poradzili sobie z ogromną frekwencją, ale tych małych zgrzytów było zdecydowanie więcej niż w latach ubiegłych. Nie wiadomo dlaczego, bo przecież już udawało im się tego unikać.

Muzycznie też nie mogliśmy narzekać, bo było bardzo dużo jakości. Jedyne, co należy wytknąć, to zbyt duża sinusoida między artystami, a tymi, którzy tylko ich udają. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Program powinien być spójny. Nie tyle muzycznie, ile jakościowo właśnie. Można mieć tylko nadzieję, że przyszłe edycje będą już bliższe tym, które rozpieszczały publiczność w poprzednich latach. Zwłaszcza w okresie 2006-2014.

Na koniec sobotni zachód słońca. Trudno powiedzieć, ile zdjęć tego dnia zrobili mu openerowicze...



Wydarzenia

Opinie (191) 9 zablokowanych

  • Ależ galeria! Fajnie uchwycone detale takie jak np. makijaże festiwalowiczów. Widać różnorodność - niektórzy ciekawie ubrani ale byli też i przebrani. Szkoda też, że nie wszystkie zdjęcia ostre - np. d. podsiadło. Ale ogólnie szacun za ilość i różnorodność.

    • 3 4

  • Bruno Twix

    Byłem 3 razy i ten był ostatni. Szkoda kasy.To nie mój klimat, choc nie jestem taki stareńki.

    • 7 3

  • Bruno Mars - wizjoner popu?

    Haahahahahahahahahahahahahahahahah

    • 11 11

  • Skaszlałem się (1)

    "Zbyt duża sinusoida między artystami a tymi którzy ich udają", ktoś chyba jeszcze nie otrzezwiał

    • 32 3

    • Mnie rozwalił tekst: "kosztowało wiele czasu"... Boże, kto pisze te artykuły?

      • 7 2

  • Cóż za oryginalny początek artykułu!

    Opener, Opener i po Openerze.
    I od razu po mojej lekturze takiego tekstu.

    • 9 3

  • A po zakończeniu openera, odlecą samolotami z gdyńskiego lotniska...

    Na płycie oczywiście tłum, żegnających z żalem mieszkańców Gdyni i Kosakowa...

    • 10 1

  • Mnie wkurzają ludzie, którzy zamiast się bawić zasłaniają widok smartfonami innym

    Potem te marne filmiki wrzucają na stronę trojmiasto lub yt. Po obejrzeniu profesjonalnego filmu trojmiasta i tych pseudo relacji filmowych czytelników mam wrażenie, że oglądam dwa różne koncerty.

    • 26 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Dawid Podsiadło "Małomiasteczkowy" - Open’er 2018

    czy

    Ruch samolotów został wstrzymany ? bo miałem bilet ,na 2055r.

    • 7 5

  • (1)

    Ludzie są głupi i potrafią nawet zpłacić sporą kasę za to, by być traktowani jak zwierzęta. Zabiorą Wam dosłownie wszystko przy wejściu, wcisnął do autobusu w żarze, jak sardynki, wypuszczął potem na pole, gdzie aby coś kupić do jedzenia albo picia trzeba wydać majątek i stracić kupę czasu. Wielogodzinne kolejki na parkingach do wyjścia/wejścia. Dziury na tym polu, że nogi można powykręcać. W jaki sposób to miejsce uzyskało pozwolenia i odbiory straży itd. I ta arogancja organizatora, który zmienia sobie wejścia, wyjścia jak chce i kiedy chce. Pytam się kto wydał pozwolenia na taką imprezę?

    • 20 16

    • Rozumiem, że za rok nie przyjdziesz (o ile w tym rzeczywiście byłaś)? Przez 4 dni nic mi nie zabrano - może dlatego że znając festiwalowe zwyczaje niczego nie próbowałem wnieść. Zmiana zasad przy wyjściu od strony Kosakowa bardzo dobra, piesi + samochody + taxi + autobusy na jednym pasku asfaltu w środku nocy to proszenie się o tragedię (w środę szefłem, w czwartek jechałem autem, w piątek i sobotę wybrałem autobus i było to najlepsze rozwiązanie). Kolejki do jedzenia spore, ale piwko można było kupić sprawnie przez cały festiwal. Może tylko te dziury możnaby podsypać...

      • 5 2

  • Żenada Open'era (1)

    to oglądanie koncertów przez komórki ;-) no i faje.
    Palenie na koncertach powinno być zakazane.
    W tym roku ochrona była ale jakby jej nie było.

    • 37 4

    • brak piwa

      W tym roku przynajmniej nie wpuszczali z piwem na koncerty, czasem ktoś się przekradł, ale na szczęście mało. A fajki faktycznie wkurzają w tłumie

      • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Weekendowy festiwal organizowany przez IKM, który w latach 2008-2015 co roku odbywał się w innej dzielnicy Gdańska nazywał się: