• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciężka praca naganiacza

Łukasz Stafiej
23 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu. Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu.

Mieszkańców irytują nachalnością, restauratorom zwiększają zyski, a turystom niosą pomoc. Jak wygląda praca promotorów, czyli tzw. naganiaczy do restauracji i klubów?



Czy dałeś się kiedykolwiek przekonać promotorowi w Trójmieście?

- Nazywam swoich pracowników promotorami, ponieważ każdy z nich ma za zadanie promować konkretne miejsce: restaurację lub klub - mówi Jarosław Jagiełowicz z firmy Market-Plan, który przecierał szlaki w tej branży już pięć lat temu. - W Egipcie lub Turcji czy krajach południa Europy, skąd takie praktyki pochodzą, jest to naturalna forma kontaktu z klientem. Tam prawie każdy sklep ma swojego promotora.

W Trójmieście to również coraz bardziej popularne zjawisko. Do niedawna promocja na ulicy ograniczała się do wręczenie ulotki, a zaczepiający przechodnia i zachęcający do wejścia do lokalu chłopak był rzadkością. Obecnie na głównych traktach turystycznych Sopotu i Gdańska przechodnie wpadają na tzw. naganiaczy przy co drugim większym lokalu. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób czuje się zirytowana, a czasem nawet dochodzi do awantury, co miało miejsce kilka dni temu na Monciaku.

- Rozumiem pretensje mieszkańców, ale nasza oferta jest skierowana nie tylko do nich, ale przede wszystkim do obcokrajowców i turystów - mówi Jagiełowicz. - Dobry promotor potrafi ich wyłowić z tłumu.

Jednak znalezienie klienta to dopiero połowa sukcesu. Nie wystarczy się uśmiechnąć i wręczyć ulotkę. Główne zadanie promotora to zrobić wszystko, aby gość skierował swoje kroki do reklamowanego lokalu.

- Rozmowa, żartobliwa riposta, dowcip, trochę przerysowane gesty, a przede wszystkim uprzejmość, to nasze podstawowe narzędzia - opowiada Adam, który w tej branży pracuje od dwóch lat. - Trzeba mieć charyzmę, silną osobowość, znać podstawy choćby jednego języka obcego i tak naprawdę być gotowym na wszystko. Raz mi się zdarzyło, że po obiedzie klient wyszedł z lokalu i, dziękując, wręczył mi sowity napiwek, innym razem goniła mnie na ulicy banda chuliganów.

Dobry promotor potrafi - według szefa Market-Plan - zwiększyć obroty firmy od 50 do 200 proc., a w ciągu godziny zapełnić klientami nawet kilka stolików. - Kto raz spróbował tej formy reklamy, nie rezygnuje, bo wie, że jest ona o wiele bardziej skuteczna, niż promocja w prasie czy na billboardach - twierdzi Jagiełowicz.

Zgadza się z tym Bartosz Swarcewicz z restauracji Bedeker w Gdańsku: - Promotorzy pomogli nam przyciągnąć nowych klientów. Turysta zawsze jest trochę zagubiony w nowym mieście i promotor może pomóc mu znaleźć drogę właśnie do naszego lokalu. Wiem, że wielu ludzi to irytuje, ale nie zauważyłem, żeby promotor wpływał źle na wizerunek miejsca.

Najwięcej pracy naganiacze mają w sezonie letnim, ale tak naprawdę to praca całoroczna.

- Pracujemy zarówno w upale, jak i w deszczu czy nawet w śniegu. Czasem trzeba stać kilka godzin dziennie z uśmiechem na twarzy - mówi Adam. - Łatwo w tej pracy nie jest, ale nie narzekam, da się z tego utrzymać rodzinę.

Zdarza się, że niektórym puszczają nerwy i żeby tylko zdobyć klientów, stają się zbyt nachalni. Tacy jednak szybko rezygnują. Choć to ciężka praca, nic nie wskazuje na to, żeby naganiaczy miało zabraknąć na trójmiejskich ulicach. Wręcz przeciwnie - wiele osób wyczuło, że to dochodowy biznes. Jagiełowicz już zapowiada, że w przyszłym roku chciałby nawet zorganizować mistrzostwa polski promotorów.

Miejsca

Opinie (318) ponad 20 zablokowanych

  • Wielki kij !

    rąbać tych co dają prace bez umowy i w oparciu o rywalizację rynku pracy. Witam dużym nożem wszystkich tych pracodawców !

    • 2 0

  • Brawo. (3)

    Aż miło popatrzeć na wysoki poziom paru ostatnich wpisów. Można? Można. Zarówno oburzeni promotorzy jak i człowiek, który ich zatrudnia popełniają jeden błąd. Na sytuację z poprzedniego artykułu i nieprzychylne komentarze z obu artykułów reagują emocjami. A powinni wyczytać z tego informację, która brzmi: ludziom się NIE PODOBA. Kochani, nie jesteście gwiazdami na tym Monciaku i nie dyktujecie warunków, przyszliście coś zrobić dla tych ludzi, lokali i dla siebie. Bez ich przychylności nie przetrwacie, a walcząc nie zarobicie tak, jak moglibyście zarobić podnosząc poziom swoich umiejętności. Prowadzę szkolenia motywacyjne dla naprawdę poważnych firm, każdej z nich zależy na tym, by pozyskać klienta wiążac go ze sobą na zasadzie pozytywnych emocji i budowania korzyści. Wierzcie mi, że sposoby, jakie stosujecie to jest anachronizm na rynku marketingu bezpośredniego. Tak długo, jak będziecie korzystać ze słabego repertuaru ulicznych nagabywaczy, tak długo ludzie będa się temu sprzeciwiać. Zastanówcie się czy jesteście w stanie zmienić tłum czy łatwiej może zmienić się, by ten tłum pozyskać. Bez ludzi nie mamy nic, jak i w życiu, tak i w pracy. Szanujmy siebie nawzajem.

    • 10 2

    • Prowadzisz szkolenia motywacyjne? (2)

      Nie znasz sposobów jakie stosujemy szkoląc ludzi. Jest to bardzo indywidualne stanowisko i każdy pracuje jak najlepiej może. Szkolenie motywacyjne piszesz... szkolisz by zmotywować czy by poprawić jakość? Szkolenia są drogie, założę się, że nie jeden promotor wygryzłby Cię z pracy. Szacun

      • 1 6

      • Zna

        Zna, ale uważa je za prymitywne. Czytaj ze zrozumieniem. W zasadzie niemal wszyscy tutaj poza Tobą uważają metody wielu promotorów za prymitywne. Jeśli w Twoim wydaniu programowanie neurolingwistyczne wygląda po prostu jak latanie dookoła jak natrętny komar, to nazwijmy rzecz po imieniu - jesteś upierdliwy.

        • 2 0

      • A i owszem.

        Nie jestem tu po to, by cokolwiek Ci udowadniać. Stój gdzie stałeś, rób co robisz. W zakłady z Tobą bawić się nie będę, za stary na to jestem. Wygryźć mnie? Wiesz, klawiatura wszystko przyjmie. Zapraszam do prób w realnym świecie.

        • 4 1

  • (5)

    Mam podobną opinie na ten temat. Odwiedzam Sopot regularnie i nie widzę w tym nic złego. W krajach arabskich jest o wiele gorzej a i tak da się to znieś i warto pojechać na wakacje do Tenzji czy do egiptu. Wielu POlaków ma po prostu proble z przyzwyczajeniem się do gospodarki rynkowej bo żyja starodawnym prlowskim przesłaniem, że RESTAURACJE TO TYLKO SPOŁEMU, A PRYWACIARZE TO CHAMY. w sumie to sam nie wiem o co chodzi ja tam dziekuej albo wchodze do restauracji. Zazwyczaj jak jestem na wakacjach to i tak ide cos zjesc w knajpie bo nie bede wpieprzal w macdonaldach. Juz wole te kilka zlotych wydac na jakas smaczna rybe a nie na jakies odgrzewane g*wno z fast fooda czy kebab ktory mam pod domem w rodzinym miescie.

    • 4 6

    • (4)

      Polska to nie kraj arabski

      • 4 2

      • (3)

        Tylko tyle? Doprawdy, sam uważam się za osobę "starsza" i taki stetryczaly nie jestem. Dajcie spokoj czepiacie sie byle g*wna. Nie jezdzijcie na wakacje to bedzie po klopocie. Siedzcie w domu i ogladajcie mecze.

        • 1 3

        • Nie jeżdżę na wakacje, ale mieszkam w Sopocie. (2)

          Więc mi pewnie doradzisz zamykanie się w domu i zakupy na telefon?

          • 2 1

          • (1)

            Ja ci nic do jasnej cholery czloweieku nie doradzam. Po prostu zastanawiam sie co was tak w tych promotoracyh wkurza? Mnie jz bardziej wkurzaja ci pieprzeni urzednicy ktorzy zachowuja sie jak krolowie swiata.

            • 1 3

            • Super. Każdego wkurza co innego. Chcesz gadać o wyższości jabłka nad gruszką?

              • 1 0

  • Sprzedaż za wszelką cenę? (3)

    Ja z kolei też sprzedaję, a w sprzedaży behawioryzm jest uniwersalny. W sekcji sprzedaży sprzedajemy wszyscy tak naprawdę to samo - korzyść w formie materialnej lub w formie usługi. Ode mnie zależy czy klient zobaczy delikatnie zasugerowaną możliwość i idącą za tym korzyść, czy też poczuje się naciągany i przymuszany. Klient nie lubi czuć się zmuszany i nagabywany, włącza mu się odruch obronny i chroni swój spokój, prywatność i swoje pieniądze. Nie chodzi o to, by tak namówić, że nawet jeśl isię skusi, to nie wróci. Rzecz w nakierowaniu go na decyzję tak, by wynikała ona z niego samego. Wtedy czuje się bezpiecznie, jest zadowolony i ufa. A jak ufa, to wróci, bo z miejscem utożsamia już markę, którą zbudowałeś. A nie będize to dobra marka, jak wyszarpiesz gościa mentalnie z tłumu. Trudne, ale trzeba próbować. Zacznijcie dawać ludziom korzyść, bo teraz na siłę próbujecie zainteresować ich wrzaskiem.

    • 5 1

    • Nie zgadzam się (1)

      Nie próbujemy zainteresować nikogo wrzaskiem. Doświadczony promotor wie co to hipnoza, NLP i nastawiony jest na właśnie takie j.w. opisane sposoby.

      • 0 6

      • To weź się zahipnotyzuj żeby gadac jak normlany człowiek.

        • 4 1

    • Zgadzam się.

      Prawda stara jak świat a jak widać niektórzy nie kumają nadal. Rzecz wciskana na siłę się nie sprzedaje. A jak się sprzedaje, to w szerszej perspektywie tylko raz. O to chodzi? Zwiąż klienta z miejscem, które promoujesz pozytywnym wizerunkiem swojej osoby. Twoja osoba świadczy o całym lokalu. Prosta rzecz - jak cię wkurzy niekompetentna telefonistka z TP SA to chodzisz i gadasz, że do d.... jest cała TP SA. Tu jest tak samo. Jesteś przedłużeniem lokalu, więc odpowiadasz za jego reputację wśród ludzi. A ją ciężko budować, za to łatwo stracić. Na teraz wiele lokali traci, bo źle kojarzą się ludziom. Pracowałem za granicą jako promotor, ale nigdy w taki sposób jak widzę w Sopocie czy Gdańsku. A że obsługiwałem wielu Polaków to wiem, że da radę dotrzeć do nich nie naruszając ich "strefy bezpieczeństwa".

      • 6 1

  • Litości

    Niezależnie od technik i powodów - po tych artykułach, a także komentarzach "ludzi z branży", będę szerokim łukiem omijał naganiaczy oraz restauracje, które z ich usług korzystają. Zrobiliście sami sobie czarny PR, gratuluję.

    • 6 2

  • Czemu taka agresja? (3)

    Szczerze mówiąc, to nie rozumiem, czemu ludzie tak atakują na internecie tych biednych promotorów. Ostatnio przechadzając się po Sopocie, podszedł do mnie chłopak, grzecznie się przywitał, zaprosił do restauracji, pokazał menu. Było kilka ciekawych dań, ale odmówiłem. Podobało mi się, że miał kartę, mogłem zobaczyć jakie są ceny i dania. Nie poczułem się zaatakowany, nagabywany czy urażony. Poźniej podeszła do mnie dziewczyna, z propozycją odwiedzenia innego lokalu, uśmiechnięta, wyrecytowała główne dania i atrakcje, nic obelżywego, nic natarczywego.Większość ludzi piszę tu tak, jakby ci promotorzy stanowili zagrożenie dla funkcjonowania społeczeństwa. Czy chcecie by ścigać promotoroów z urzędu? Czy naprawdę nie macie pojęcia o wydatkach z budżetu państwa, by wygadywać takie bzdury? Czy chcecie żyć w państwie biurokratycznym? Czy chcecie żyć w przeregulowanym, przepełnionym urzędnikami państwie pseudo-demokratycznym w którym założenie firmy graniczy z cudem, a wszelkie reklamy są z góry zabronione? Spójrzmy na sprawę trzeźwo:Każdy człowiek, który prowadzi jakąkolwiek działalność, czy to z zakresu sprzedaży, czy usług, coś SPRZEDAJE. Każdy człowiek coś "SPRZEDAJE". Mogą być to odkurzacze, pralki, kursy prawa jazdy, korepetycje, kanapki, róże czy potrawy. Bez promocji i reklamy, Polska gospodarczo nie dorastałaby do pięt najbiedniejszym krajom europejskim. To część gospodarki wolnorynkowej. Nikt wam nie każe jeść w restauracjach, tak jak wspomniałem, jeśli ktoś nie lubi towarzystwa, uwielbia spędzać czas tylko z najbliższymi, bądź sam to warto zastanowić się nad wakacjami w cichym pensjonacie gdzieś na Warmii albo na wschodzie Polski.

    • 12 8

    • Ponieważ albo nas nie stać na restauracje więc automatycznie każdy kogo stać jest naszym wrogiem, albo mamy błędne wyobrażenia na temat restauracji (dla bogatych, zła kuchnia itp) - co pozwala nam nie lubić restauracji i korzystających z nich, albo jemy w McDonaldzie i uważamy, że restauracja to zbytek. Podsumowując - agresja wypływa z naszych frustracji lub niewiedzy, a wyładowujemy ją w internecie bo tak jak jest najprościej i nikomu w oczy patrzeć nie trzeba.

      • 2 1

    • (1)

      Ano dlatego atakujemy bo jest taki jeden de..il w Gdańsku na Długim Targu, któremu zwróciłem uwagę już bodajże kilka razy a on tego najwyraźniej nie rozumie...albo jest bardzo ale to bardzo złośliwy...

      • 4 3

      • Możliwe, że po prostu nie zapamiętał i tyle. Doprawdy, dziwi mnie ta cała agrasja skierowana w stronę jednego fachu. Szkoda, że Polacy z równie wielkim entuzjazmem nie walczą z biurokracją czy wszechogarniającą korupcją.

        • 4 3

  • Obniżyć ceny (3)

    W Warszawie restauracje odpuściły z cen i mają teraz duży ruch. Naganiaczy nie potrzeba ceny wyregulowały sprawę . W Gdańsku gdyby też tak zrobiono interes by się kręcił a tak biegają po ulicach i namawiają i koszty mnożą jedynie .

    • 82 3

    • (1)

      Zgadzam się z taka koncepcją. Cena jest barierą, która często odpycha od lokalu. Taki...naganiacz, jest jedynie pustym stanowiskiem... którego nawet nie warto umieszczać w CV, bo to przecież zawód, jak... z szacunkiem - złomiarz, albo obserwator drzew.Tacy naganiacze są rzeczywiście namolni. Miałem kilkanaście razy sytuację w ostatnich trzech miesiącach, w Sopocie. Przed ówczesnym Złotym Ulem, naganiał taki, jakiś studencina. Zawsze miły, ale widać, że to bycie miłym jest zwyczajnie wyuczone. Nie było w tym naturalności, a wręcz przeciwnie lekki żal. Dodatkowo albo ów naganiaczyk miał kurzą pamięć i nie kojarzył faktów sprzed dziesięciu minut, albo miał taki być. Tak, czy owak ... irytował, po raz kolejny "serdecznie zapraszając mnie do niesamowicie eleganckiego lokalu". Mało tego... jak można zapraszać do takiego lokalu kogoś, kto idzie z rowerem i jest ubrany od stóp po głowę w zawodniczy strój kolarski? Tu naganiaczyk wykazywał się zwyczajną głupotą.Także: bez wyobraźni, z kurzą pamięcią, wyuczony dżĘtelmen. Z pewnością na mnie takie osoby działają odpychająco. Mało tego, przez takie incydenty, nie wstąpię do tego lokalu, bo to też o lokalu świadczy. Skoro zatrudniają kogoś takiego i nie powołują się na żaden feedback, to znaczy, że im to pasuje i sami wychodzą na lokal bez wyobraźni, z kurzą pamięcią i wyuczony pod kątem elegancji - a mi to nie pasuje.Optymalizujcie ceny, nie powiększajcie tłoku na deptakach. Dla mnie lokal z naganiaczem to kurnik i nigdy tam nie wejdę.

      • 7 1

      • W samo sedno sprawy!

        j.w.

        • 1 1

    • Ale u nas....

      ...restauracje są wciąż dla dziadków z Wehrmachtu, a nie dla napływowej ludności spod Uralu. Z cenami odpowiednio wyregulowanymi na tą okoliczność właśnie. A zrobić jak w Moskwie - że inne ceny dla swoich, a inne (wielokrotnie wyższe) dla "innostrańców" - trochę nie wypada, boć ten Ural jednak już kawał drogi stąd, a i Jelcyn nie żyje....

      • 18 1

  • Adam z artykułu... (2)

    ...to pewnie tem sam Adaśko co zwyzywał żonę tego gościa od poprzedniego artykułu. Warto tam rzucić okiem w komentarze, tacy naprawdę są ci ludzie. Grzeczna wersja do druku to tylko mała część nie oddająca absolutnie poziomu tych (zaznaczam-nie wszystkich) ludzi. Bo rzecz nie w zjawisku a w poziomie właśnie. Ja ze swojej strony nie mam problemu jeśli promotor reaguje na moje "dzękuję" i kończy swoje próby. Jeśli rzuca głupimi hasłami, zastępuje mi drogę, lezie obok i trajkocze - nie pasuje mi to i nie ma na to mojej zgody. Wówczas reaguję tak, jak akurat mi się złoży. Niech sobie każdy promotor to wkalkuluje i zamiast gadać tylko o ekskluzywności swojego zawodu rzeczywiście zacznie podnosić swoje kwalifikacje. Pozdrawiam wszystkich miłych promotorów, którzy umieją się zachować, doceniam Waszą uprzejmość i zrozumienie dla mojej odmowy. Chamom i namolnym naganiaczom z przyjemnością przekażę swoje uwagi osobiście, jeśli tylko odważą się mnie zaczepić. Dla Pana Jarka z Market Planu to, co się dzieje powinno być ważny sygnałem by lepiej dobierać i szkolić swoje kadry. Tylko prawdziwy profesjonalista szuka przyczyn w swoich działaniach by coś poprawić. Amatorzy potrafią tylko dorabaić ideologię i krytykować tych, co ośmielają się nie zgadzać na chamstwo. I ostatnie - proszę mi nie mówić, że jak mi się chamstwo nie podoba to mam sobie iść na łakę. Żyję w Sopocie i tam przebywam i to ja jestem u siebie. Więc róbcie swoje tak, byśmy nie wchodzili sobie w drogę.

    • 6 2

    • (1)

      Ten Adam z artykułu to nie to nie ta sama osoba przez którą był pierwszy artykuł.Adam już nie stoi pod lokalami, zajmuję się zupełnie czym innym!!!

      • 0 4

      • Pierwszy artykuł był przes Filipa.

        Ty się tylko dołozyłeś do chamskich komentów.

        • 3 0

  • (9)

    A niedawno opisywaliście chamskie zachowania tych naganiaczy a tu teraz pochwały. To wkońcu jak jest?

    • 121 7

    • Tamten artykuł był artykułem czytelnika (5)

      • 20 1

      • Jak ktoś musi codziennie się przemieszczać po ulicach Głownego i Starego Miasta, (4)

        to wie jak ci wszyscy nagabywacze są męczący. Ktoś kto wpada tu na chwilę w ogóle tego nie zauważy. Prosta sprawa.

        • 30 1

        • Błąd w rozumowaniu (1)

          Rolą nagabywacza (uos, promotora) jest właśnie wyłowienie tych wpadających na chwilę. Jeśli oni ich nie zauważają, to znaczy że źle pracują.

          • 1 0

          • Słuszna strategia.

            Nikt normalny do większości knajp które posiłkują się promotorami, po raz drugi z własnej woli by nie zawitał :-)

            • 3 0

        • (1)

          Języka w gębie nie masz? Powiedzieć "dziękuję" za ciężko? Jak ktoś jest toporny i niewychowany i nie rozumie, że takie czasy, każdy orze jak może, praca uczciwa a Wy się czepiacie? Żałosne. ps. codziennie chodzę Długą.

          • 2 5

          • Kopa ci mogę zasadzić.

            Dziękowanie za nachalne nagabywanie? Za to powinna być kara grzywny.

            • 3 4

    • (1)

      Ano jest normalnie. Praktycznie każde zjawisko, grupa społeczna czy zawodowa mają swoje strony pozytywne i negatywne. Różne są też punkty widzenia. Taki po prostu jest prawdziwy świat, odległy od skrajnie prymitywnego, zero-jedynkowego przekazu z ust polityków. Są ludzie, którzy myślą i postrzegają inaczej, i nie są z tego powodu gorsi.

      • 9 1

      • a prace już masz ?

        • 3 4

    • I co tu chwalić?

      Kolejnych niby-pracujących marnujących nasz czas i wchodzących w przestrzeń osobistą po ulotkarzach, żebrakach klęczących lub mobilnych (od tych ostatnich ciężko się uwolnić niekiedy), cygankach, "promotorach" wkładek do butów od wiecznotrwałych "praktyk studenckich" lub rozdawaczy kadzidełek za kasę (szczególnie bezczelne okazy), jabolowych "parkingowych", oszustów od akcji charytatywnych (podpierających się zdjęciami chorych, którzy już niekiedy nie żyją) itp. itd.......

      • 37 4

  • Promotorzy

    Ogólnie jest to praca całoroczna, aczkolwiek w sezonie zimowym jest mniej promowanych lokali. Ludzie czasami potrzebują rozmowy i dobry promotor umie to wyczuć. To nie jest tak, że tylko i wyłącznie mówimy o jednym (czyli o lokalu i co w nim jest dobrego). Czasem całkowicie zbaczamy z tematu, czasem pożartujemy razem z potencjalnym klientem. Fakt ta praca jest bardzo ciężka. Stoimy również pod bardzo dobrymi restauracjami, gdzie czasem na prawdę ciężko jest o miejsce bez rezerwacji (szczególnie wieczorami). Ja akurat jestem osobą taką, że gdy widzę jak ktoś rozmawia przez telefon to nie przeszkadzam oraz jak ktoś nie ma ochoty mnie słuchać to się grzecznie żegnam i życzę miłego dnia. Nie da się zawsze wyczuć kto chce tzw. naszej pomocy w znalezieniu jakiegoś lokalu. Aczkolwiek ludzie reagują na prawdę w bardzo pozytywny sposób jak z nimi rozmawiam, a już trochę w tym siedzę. Jeszcze jest faktem to iż są osoby, które dzięki tej pracy utrzymują rodzinę, między innymi ja jestem taka osobą!!! W tej firmie można na prawdę dobrze zarobić, patrząc na nasze polskie realia!!! Nie chce siedzieć na kasie za 5.50/h bo tu mogę zarobić więcej!!! Ja gdy szkole ludzi to mówię nowym pracownikom iż ja mam specyficzny sposób zapraszania ale dzięki temu ludzie lubią ze mną rozmawiać!!! Staram się przekazać iż nie każdy lubi jak ich zaczepiamy i lepiej wtedy grzecznie podziękować, pożegnać się i po prostu odejść!!!P.S. Przepraszam za błąd w wcześniejszym moim komentarzu (chodzi o pierwsze zdanie)

    • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wiosna w ogrodzie (1 opinia)

(1 opinia)
6 zł
targi, kiermasz

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (48 opinii)

(48 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w tym roku znajduje się targ staroci?