- 1 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (132 opinie)
- 2 Open House Gdynia: 90 lokalizacji (5 opinii)
- 3 Co Jason Momoa robi w Gdańsku? (73 opinie)
- 4 Planuj Tydzień: Noc Muzeów i Juwenalia (8 opinii)
- 5 Zaprojektowała stroje dla Marilyna Mansona (24 opinie)
- 6 Ciotka i skandal w uzdrowisku (48 opinii)
Debiut roku? Premiera pierwszej płyty The Shipyard
- Je to płëta roku? - pyta przekornie Nasiono Records wydawca debiutanckiej płyty trójmiejskiego zespołu The Shipyard. Odpowiedź brzmi, (prawie, bo to gra słów) tak jak nazwa albumu "We will sea", czyli: zobaczymy. A zobaczymy w piątek w klubie Buffet, gdzie muzycy zagrają koncert premierowy.
Po przesłuchaniu albumu, na postawione przez Nasiono Records pytanie odpowiadam: raczej nie. Co oczywiście nie znaczy, że to płyta zła. Z The Shipyard jednak jest taki problem, że zanim człowiek się zabierze do słuchania, musi zmierzyć się z oczekiwaniami nakręconymi przez media. Trójmiejscy dziennikarze już po pierwszym koncercie wieszczyli narodziny supergwiazdy. O tym, że "We will sea" ma szanse stać się debiutem roku mówiono w Trójce. Z perspektywy muzyków to oczywiście miłe komplementy. U słuchaczy jednak nakręcają spiralę oczekiwań, a jak wiadomo, im więcej oczekiwań, tym większa szansa na zawód.
Ale do sedna. "We will sea" to dziesięć piosenek bogato zaaranżowanych na przesterowane gitary, zimne syntezatory i jakby żywcem wyciągnięty z lat osiemdziesiątych bas lidera zespołu, Piotra Pawłowskiego. W ogóle cały Shipyard brzmieniowo jest dość radykalnie zanurzony w rzeczywistości sprzed trzydziestu lat. Mamy mnóstwo charakterystycznych dla zimnej fali efektów typu flanger i pogłosów. Sami muzycy wprost odwołują się do twórczości takich zespołów, jak Slowdive, Killing Joke (słychać) czy My Bloody Valentine (mniej).
Mamy więc motoryczne, prące do przodu bity, te szybsze - wręcz stworzone do jazdy po autostradzie, te wolniejsze - bardziej dostojne, industrialne, rytmy taneczne dźwigów stoczniowych. Perkusja jednak nie gra tu roli pierwszoplanowej, wzorem shoegazeowych kapel jest trzymana nieco w cieniu. Na pierwszy plan wysunięte są przetworzone gitary Miegonia i Gzowskiej, syntezatory i bas Pawłowskiego.
Klasyczne brzmienia zimnofalowe były sterylne i suche. The Shipyard postanowili swoje brzmienie zdecydowane wybrudzić, wygiąć, przemeblować. Jest tu sporo industrialnych, abstrakcyjnych wtrętów, jakby płyta faktycznie była nagrywana w stoczni. Przesterowane gitary rzężą i przekrzykują się z charczącymi syntezatorami. Trzeba przyznać, że to wszystko "siedzi", muzycy rozplanowali dźwięki w przestrzeni tak, że instrumenty uzupełniają się nawzajem i wzajemnie napędzają.
Płyta ma jednak jeden dość poważny mankament: kompozycje. Te piosenki, wbrew temu, co zapowiadał Pawłowski, nie mają przebojowego potencjału. Nie o to chodzi, że oczekiwałem hitów, większość melodii, które śpiewa Jurewicz jest po prostu mało interesująca. Jest na szczęście kilka wyjątków: nostalgiczne "Oyster Card", które przypomina mi moją własną londyńską przygodę, gdy pracowałem na czarno i codziennie jak mantry słuchałem kolejnych nazw stacji metra. Wyróżnia się też promowany już wcześniej jako singiel melodyjny "Downtown".
Kto uległ sugestiom i oczekuje od "We will sea" pakietu alternatywnych hitów, ten się zawiedzie. Wokalista Jurewicz na tej płycie brzmi płasko i monotonnie - zaskakująco, bo przecież na żywo potrafi eksplodować energią. Nie ma chwytliwych refrenów, które zostałyby w głowie po przesłuchaniu płyty. Jest za to cała paleta rozmaitych gitarowych sprzężeń i zgrzytów, mocne riffy i potężny motor, która pcha Shipyard z rzadko spotykaną mocą.
Premiera płyty "We will sea" odbędzie się w piątek, 31 sierpnia o godz. 20 w gdańskim klubie Buffet. Wstęp kosztuje 10 zł. Przed The Shipyard zagra młody rockowy zespół Pomelo Taxi.
Przeczytaj też: Wywiad z liderem The Shipyard, Piotrem Pawłowskim
Klip do utworu "The Shipyard" otwierającego debiutancki krążek "We will sea".
Wydarzenia
Miejsca
Opinie (70) 5 zablokowanych
-
2012-08-30 10:01
Płyta roku? Litości... PR godny porannych mdłości. Nie lubię jak się ludziom coś wciska na siłę, a takie 'reklamowanie' to właśnie wciskanie opinii.
- 9 8
-
2012-08-30 10:11
Shipyard
Nie wiem jak plyta, ale na zywca chlopaki tna rowno. Jeszcze troche pracy nad zyciem na scenie i bedzie super:) Mi sie bardzo podoba i czekam na nowe numery, fakt brakuje jakiegos numeru z dobrym refrenem, ale nie zawsze musimy sobie podspiewywac to co nam sie podoba....
- 10 2
-
2012-08-30 11:27
Gdzie jest player na stronie, by mozna przesluchac w mp3 choc kawalek? (1)
Gadka o niczym nie slyszac nic.
- 3 1
-
2012-08-30 12:39
na dole artykułu sa linki do ich strony i do YT gdzie mozna obejrzec i posłuchac ich piosenek
- 0 1
-
2012-08-30 11:41
A gdzie regulamin konkursu?
Dla pierwszych 5 osób te płyty? Czy dla 5 wylosowanych? Może dla każdego kto wypełni formularz 5 płyt?
- 1 0
-
2012-08-30 12:00
(6)
Gwoli ścisłości: "WE WILL SEA" znaczy "BĘDZIEMY MORZEM" (w jakiejś dziwnej wersji angielskiego) a nie "ZOBACZYMY" (oczywiście jest to "duchampowska" gra słów, ale mimo wszystko).
- 1 9
-
2012-08-30 12:18
(4)
gwoli ścisłości - 'bedziemy morzem' - we will be sea, we will become sea. we will sea dosłownie nie znaczy nic
- 2 4
-
2012-08-30 13:14
Jak to... (2)
... nic nie znaczy. "We will sea" znaczy "będziemy morzować".
- 8 0
-
2012-08-30 13:17
(1)
tylko co znaczy 'morzować" ? ;-)
- 2 1
-
2012-08-31 22:33
jakby grać
- 1 0
-
2012-08-30 14:00
"We will sea" znaczy dosłownie tyle samo (choć nie to samo), co "douche it again" autorstwa Rrose Sélavy, lecz nie znaczy "zobaczymy".
- 0 2
-
2012-08-30 14:08
że tak powiem , but eggs
- 5 0
-
2012-08-30 12:18
trochę propaganda.. (1)
Jestem ciekawy czym sobie ten młody zespół zasłużył , że dziennikarze poświęcają mu tyle miejsca, pomijając przy tym inne, równie- a nawet bardziej ciekawe zespoły z 3miasta. Ze składu interesującą osobowością jest tylko postać Piotra Pawłowskiego, inni muzycy to niestety żadne gwiazdy, więc tym bardziej śmieszy mnie określenie SUPERGRUPA.
Niestety po raz kolejny znajomi promują znajomych, a przeciętny słuchacz nie będzie rzetelnie poinformowany o tym co się dzieje w środowisku muzycznym.- 7 8
-
2012-08-31 08:42
To, że nie kojarzy Pan Pana Gorana, to jeszcze można ewentualnie zrozumieć (choć poniekąd wypada znać), albowiem Pan Goran muzykiem zacnym lecz względnie niszowym jest. Pan Filip natomiast to faktycznie początkujący, niewyrobiony jeszcze muzyk i kompletnie nieznana postać. Szczególnie w Trójmieście.
Wiadomo, że przy promocji wykorzystuje się wszystkie możliwe kanały, także znajomych. I dobrze. A jeśli te wszystkie inne tajemnicze superkapele nie są w stanie się przebić, to może za słabo się starają, albo... wcale nie są takie super?- 8 2
-
2012-08-30 14:04
(1)
Pozdrowienia dla Made in Czechoslovakia/GARS :)
- 4 3
-
2012-08-30 14:47
Pozdrowienia dla Czechoslovakia/made in GARS :]
- 3 1
-
2012-08-30 14:16
Filip Gałązka, Filip Gałązka, a na zdjęciu wykapany młodszy Młynek, o ile nie sam młodszy Młynek. (1)
- 8 0
-
2012-08-30 14:45
Pan Planeta to kobieta
:-D
- 2 1
-
2012-08-30 15:24
spoko
Czecho jest spoko, ale ani oni ani Stocznia to nie debiut roku. Debiutu roku moim zdaniem jeszce nie było. Czekam
- 4 0
-
2012-08-30 17:09
oczywiście kolesie pana boryska ........
... a prawda jest taka że zespół jest przeciętny ameryki nie odkryli...........lepsze bendy hałasują w trójmiejskich garażach ale to nie są kolesie więc o nich cisza........
- 11 12
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.