- 1 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (52 opinie)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (45 opinii)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 4 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (51 opinii)
- 5 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (137 opinii)
- 6 Sanah wystąpi na Skwerze Kościuszki (82 opinie)
Dziewięć milionów rowerów i ona - Katie Melua. Czarujący koncert w Gdyni
Dwadzieścia lat temu filigranowa Gruzinka oczarowała świat. Wtedy Katie Melua miała 18 lat. Dziś mamy do czynienia z dojrzałą i świadomą artystką, która jednak - wydaje się - wciąż tkwi w tamtym okresie, bo muzycznie nie posunęła się niemal ani kroku naprzód. Mimo wszystko wciąż jednak czaruje swoją skromnością i wyjątkowym głosem. Mogliśmy się o tym przekonać w środowy wieczór w gdyńskiej Polsat Plus Arenie.
Nie jest tajemnicą, że najważniejszym i najbardziej trendo- i opiniotwórczym rynkiem muzycznym jest brytyjski. To stamtąd wychodzą coraz to nowe gwiazdy i to tam buduje się renomę zespołów z innych krajów. Jeśli w Wielkiej Brytanii publiczność to "chwyci", momentalnie popularność danego wykonawcy rozlewa się na resztę kontynentu.
Tak też było w przypadku dziewczyny, która w wieku ośmiu lat wraz z rodzicami wyemigrowała z Gruzji na Anglii. Dziesięć lat później Katie Melua wydała debiutancki album, który na samych Wyspach kupiło niemal dwa miliony słuchaczy. Sześciokrotna platyna. Niebywały początek kariery. Już wtedy w innych krajach zaczęto dostrzegać jej talent. Boom nastąpił jednak dwa lata później, kiedy światło dzienne ujrzała płyta "Piece by Piece". Świat oszalał. Zwłaszcza na punkcie piosenki "9 Million Bicycles".
Patrząc jednak na dalszy przebieg jej kariery, można stwierdzić, że z tego peletonu wybrała nie ten rower co trzeba i stawka jej odjechała. Melua miała wszystko, by w niedługim czasie zapełniać największe areny. Tymczasem - zniknęła z radarów. Jej muzyka przestała porywać tłumy. Została przy niej jedynie najwierniejsza gwardia fanów - owszem, wciąż spora, ale jednak jak na kogoś, kto tak zaczął, wciąż dziwi, jak to wszystko się potoczyło.
Szukasz biletu na koncert w Trójmieście? Znajdziesz go naszej zakładce "kup bilet"
Dziś Katie Melua promuje swój najnowszy, dziewiąty album, "Love & Money", a Polska jest pierwszym przystankiem na tej trasie. Zainteresowanie koncertem było bardzo duże. Jeszcze na chwilę przed planowanym rozpoczęciem występu przed gdyńską halą stała gigantyczna kolejka. Aż dziwne, że tak szybko udało się rozładować ten ruch, ponieważ Melua wyszła na scenę z zaledwie dwudziestominutowym opóźnieniem.
To wszystko jest do siebie niesamowicie podobne. Nawet kiedy coveruje wielki przebój Black "Wonderful Life", brzmi on jak jedna z wielu jej piosenek. Nie mówię, że to źle - taką drogę obrała, jednak mając tak cudowny wokal i umiejętność pisania pięknych utworów, mogła osiągnąć o wiele więcej.
Publiczność w Gdyni mogła wysłuchać bardzo przekrojowego repertuaru, o którym dość szczegółowo opowiadała Melua, jednak ci, którzy liczyli na więcej evegreenów, musiało obejść się smakiem. Podobać się mogło, że ten jeden monumentalny przebój wybrzmiał już na początku koncertu. Pokazało to, że Gruzinka nie uważa go za najważniejszy w swoim dorobku - ceni za to wszystkie utwory tak samo.
Symboliczne oświetlenie, a scenografię stanowiły jedynie trzy duże tiulowe szarfy. Tu naprawdę nie trzeba było niczego więcej - publiczność chłonęła każdy utwór. Momentami była jak zahipnotyzowana - zapadała taka cisza, że słychać było stukanie obcasów na scenie.
Może i wybrała zły rower. Może i nagrywa od dwóch dekad podobne utwory. Może i zaprzepaściła szansę na bycie jedną z największych gwiazd XXI wieku. Ale co z tego, skoro potrafi tak czarować. Do Trójmiasta powróciła po - o ile mnie pamięć nie myli - czternastu latach. I ci, którzy przyszli na jej koncert, nie mogą czuć się zawiedzeni. Otrzymali koncert artystki dojrzałej i świadomej, dla której muzyka jest całym światem. Kawałkiem tego świata właśnie się z nami podzieliła.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (69) 8 zablokowanych
-
2023-04-13 19:57
(1)
Ile bisów było?
- 0 0
-
2023-04-13 21:35
Jeden ale dwie piosenki, call of the search i i cried for you, przed druga zespół już opuścił scenę i została tylko Katie z gitarą
- 5 0
-
2023-04-14 00:22
telefony zaburzające odbiór koncertu
kiedy ludzie zrozumieją, ze wyciągając telefon do zdjęć przeszkadzają innym w odbiorze koncert???!!!
- 5 0
-
2023-04-14 13:10
o co chodzi w tym artykule?
po tym artykule nie wiadomo w sumie czy to dobrze czy źle, że artystka "nie posuneła się ani o krok naprzód"? Autor chyba chce się przypodobać i fanom i krytykom...
- 0 0
-
2023-10-19 08:38
daisy
7 października 2020 miała występ w Gdynia Arena. A więc tylko trzy lata odstępu. Jestem jej zagorzałą fanką od lat. Dla mnie to najlepsza wokalistka świata, na samym szczycie mojej listy. Nic dodać, nic ująć. Te piosenki i ona sama to mój sposób na życie, terapia, filozofia, więcej niż sztuka. To jest artystka kultowa, więc nie za bardzo przystają tu jakiekolwiek racjonalne oceny. Po prostu ludzie pragną tego słuchać. Tak jak też syna emigranta z Cypru na Wyspy Brytyjskie i Szwedki, Cata Stevensa. Tu żadne krytyczne argumenty nie przystają. To jest świat sam w sobie a my możemy być dumni będąc jego częścią. Doskonały, wspaniały świat,
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.