• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Filmowe Dekady Trójmiasta: lata 50. Kina i film odradzają się po wojnie

Tomasz Zacharczuk
12 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (46)
Lata 50. w Trójmieście to odrodzenie kin i ponowne wizyty filmowców. Lata 50. w Trójmieście to odrodzenie kin i ponowne wizyty filmowców.

Otwierają się kolejne kina, powstają pierwsze dyskusyjne kluby filmowe, w Gdyni kręcą "Orła", a w Gdańsku "Do widzenia, do jutra" czy "Wolne miasto". Po wojennych zniszczeniach nad morzem powoli odradza się kinematografia. W nowym cyklu "Filmowe Dekady Trójmiasta" cofamy się w czasie do lat 50. XX wieku i sprawdzamy, co się u nas kręciło i oglądało w tym okresie. Za miesiąc prześwietlimy w podobny sposób kolejne dziesięciolecie.




Trójmiasto z filmem związane jest niemal od samego jego początku, czyli od momentu wynalezienia kinematografu. Już rok po zaprezentowaniu światu wynalazku braci Lumiere w Gdańsku w Teatrze Wilhelma przy Długich Ogrodach zorganizowano pierwszy pokaz filmowy. Przeszło dekadę później, w 1907 roku, uruchomiono pierwsze stałe kino - Passage Theater na Targu Węglowym, z dwoma salami na ponad 400 miejsc.

Na pierwszy nakręcony w Trójmieście film też nie trzeba było zbyt długo czekać. W 1927 roku Henryk Szaro realizował tutaj zdjęcia do "Zewu morza", choć Gdańsk już kilkanaście lat wcześniej pojawiał się w krótkich dokumentalnych formach autorstwa niemieckich filmowców. Do momentu wybuchu II wojny światowej w Gdańsku i Gdyni działało już kilkanaście kin, a sztuka filmowa nie była dla mieszkańców Trójmiasta obcą dziedziną.

Od Union-Theater do Heliosa. Krótka historia wrzeszczańskich kin Od Union-Theater do Heliosa. Krótka historia wrzeszczańskich kin

W Gdańsku działały Bajka i Delfin, ale wszystko przyćmił Leningrad



Rozwój nadmorskiej kinematografii skutecznie wyhamowała wojna. Zaskakująco szybko jednak po zakończeniu militarnych działań mieszkańcy Trójmiasta mieli możliwość powrotu do kin. I to pomimo faktu, że większość obiektów uległa zniszczeniu. Na początku lat 50. filmy w Gdańsku oglądało się przede wszystkim w kinie "Delfin", powstałym na bazie przedwojennego "Roxy" (do 1952 roku działającego pod nazwą "Polonia"), przy dzisiejszej ulicy Opata Jacka Rybińskiego w Oliwie. Salę kinową od tramwajowych torów dzieliły zaledwie... dwa metry, dlatego nieodłącznym elementem seansów był odgłos pojazdów pędzących po szynach.

Nie było to jednak jedyne miejsce dla miłośników filmu w Gdańsku. Tuż po wojnie w lokalu wcześniej zaadaptowanym na kościół prawosławny przy Jaśkowej Dolinie 14 działalność rozpoczęło kino "Bajka". W 1950 roku natomiast otwarto kino "Przyjaźń", zlokalizowane w świetlicy Wojewódzkiego Zarządu Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej we Wrzeszczu przy ulicy Sobótki. Trzy lata później z kolei działające od 1947 roku kino "Syrena" w Nowym Porcie zastąpiło kino "1 Maja". Prężnie działało także kino "Znicz" przy ul. Szymanowskiego. Dawniej w tym miejscu funkcjonowało najpierw kino "Capitol", a potem "Zetempowiec".

Budowa kina "Leningrad" w 1952 roku w Gdańsku. Budowa kina "Leningrad" w 1952 roku w Gdańsku.
W drugiej połowie lat 50. na mapie Gdańska pojawiły się jeszcze "Nord" (przy ul. Marynarki Polskiej) oraz "Drukarz" (przy ul. Garncarskiej). Najważniejszym jednak wydarzeniem tej dekady było uruchomienie kina "Leningrad" w miejscu przedwojennego Tobis-Palast. Był to największy tego typu obiekt na Wybrzeżu, mogący pomieścić 1200 widzów. Nazwę kina narzucił Komitet Wojewódzki PZPR w Gdańsku, choć w plebiscycie zorganizowanym przez "Głos Wybrzeża" zwyciężył "Artus". Podczas pierwszego pokazu w Leningradzie publiczność najpierw obejrzała krótki film o Gdańsku, a zaraz potem radziecki dramat historyczny "Admirał Uszakow".

Na co do kina? Sprawdź aktualny repertuar
Kino było tak duże, że na prośbę widzów trzeba było wywiesić specjalny plan ułatwiający odnalezienie konkretnych miejsc na widowni. Dwa lata później, w 1955 roku, na tej samej parceli, czyli przy ul. Długiej 57, uruchomiono jeszcze mniejsze kino - "Kameralne" - służące głównie do prezentacji krótkometrażowych produkcji i bajek dla dzieci. Cały kompleks "Leningradu" w latach 80. uzupełnił jeszcze "Helikon".

W Gdyni narodziła się legenda "Warszawy"



W Gdyni, podobnie jak w Gdańsku, początek agresji Niemiec na Polskę oznaczał kres działalności wielu kin. Po wojnie nie wznowiono już seansów m.in. w "Czarodziejce" (na rogu ulic 3 Maja i 10 Lutego), "Morskim Oku" (przy skwerze Kościuszki), "Torpedzie" (przy Rondzie Bitwy Pod Oliwą), "Bajce" (przy skwerze Kościuszki) czy w kinie "Bodega" (spłonęło jeszcze przed wybuchem wojny, podczas seansu "Trędowatej" zapalił się komin, ofiar na szczęście nie było).

Zamienili kino na siłownię, więc sztangi się staczały. Historia powojennych kin w Gdyni Zamienili kino na siłownię, więc sztangi się staczały. Historia powojennych kin w Gdyni
Filmy w latach 50. w Gdyni przede wszystkim można było oglądać w "Warszawie". Zanim jednak kino przy ul. Świętojańskiej 36 zyskało kultową na kolejne lata nazwę, wcześniej było "Gwiazdą" (od 1937 roku) i "Bałtykiem" (od 1945 roku). W 1950 roku próbowano przeforsować nazwę "Moskwa", ale propozycję oprotestowali sami mieszkańcy. Po wojnie działalność wznowiły też "Atlantic" (dawniej "Lido", potem "Wolność") przy ul. 3 Maja 28 i "Goplana" przy ul. Żeromskiego (nazwę nadano właśnie w latach 50., wcześniej kino funkcjonowało jako "Polonia", a potem "Apollo").

Kino Atlantic. Jedno z najpopularniejszych w Gdyni w latach 50. Kino Atlantic. Jedno z najpopularniejszych w Gdyni w latach 50.
Mieszkańcy Chyloni w latach 50. na filmy chodzili do kina "Promień", a gdynianie z Orłowa do kina "Neptun". Po wojnie dawne kino "Zorza" na Grabówku działało już jako "Mewa". W 1956 roku w budynku dawnej milicji przy ul. Portowej 15 uruchomiono kino "Mimoza", a w 1959 przy ul. Bosmańskiej widzów zaczęło przyjmować kino "Marynarz". W latach 50. przy rondzie Bitwy Pod Oliwą otwarto "Kinoteatr Grom". Co ciekawe, to właśnie w tym kinie odnotowano rekordową frekwencję. W 1957 roku wyświetlono tutaj w sumie 475 produkcji dla 235 tysięcy widzów.

Polański debiutuje w Sopocie, Cybulski gra w Gdańsku



Nie jest oczywiście zaskoczeniem, że w repertuarze trójmiejskich kin w latach 50. dominowały przede wszystkim produkcje radzieckie. W latach 1951-53 w całej Polsce nie wyświetlono ani jednego filmu amerykańskiego. Rok później pokazano zaledwie jedną taką produkcję, dwa lata później - dwie. Dopiero gomułkowska odwilż spowodowała, że do kin w Trójmieście zawitały produkcje hollywoodzkie, choć jednocześnie można było zapoznać się ze sporą liczbą tytułów choćby z Francji czy Włoch.

W przekroju całej dekady do najpopularniejszych filmów w kinach w Trójmieście należały m.in. trylogia "Cichego Donu" (ZSRR), "Fanfan Tulipan" (Francja), "Trzej muszkieterowie" (Francja), "Wilhelm Tell" (Włochy), "Paloma" (Meksyk) czy "Winchester 73" (USA). Największą publikę przed wielki ekran ściągały jednak rodzime produkcje: "Przygoda na Mariensztacie", "Irena do domu", "Awantura o Basię", "Kanał", "Eroica" czy "Popiół i diament". Szczególne znaczenie dla trójmiejskich widzów miały dwie premiery: "Wolne miasto" (1958) Stanisława Różewicza i "Orzeł" (1959) Leonarda Buczkowskiego. Zdjęcia do pierwszego filmu realizowano w Gdańsku, a do drugiego w Gdyni.

"Do widzenia, do jutra" to jeden z najważniejszych filmów realizowanych w Trójmieście w latach 50. "Do widzenia, do jutra" to jeden z najważniejszych filmów realizowanych w Trójmieście w latach 50.
W latach 50. Trójmiasto odwiedzały jeszcze ekipy filmowe "Miejsca na ziemi", "Kariery" czy "Załogi" (kręcono m.in. na "Darze Pomorza"). Pod koniec lat 50. swój debiut w Sopocie nakręcił Roman Polański, realizując "Dwóch ludzi z szafą". W 1959 roku natomiast rozpoczęła się w Gdańsku produkcja filmu "Do widzenia, do jutra" z niezapomnianą rolą Zbigniewa Cybulskiego.

Powstaje pierwszy DKF, kino wkracza na stadion



Zresztą James Dean polskiego kina zdecydowaną większość lat 50. spędził w Trójmieście. Wraz z Bogumiłem Kobielą stworzył teatrzyk studencki Bim-Bom. Obaj mieszkali w kamienicy przy ówczesnej ul. Świerczewskiego w Sopocie. Równie często aktorów (nierzadko w towarzystwie Romana Polańskiego, Sławomira Mrożka czy Jacka Fedorowicza) można było spotkać w sopockim Spatifie czy w powstałym właśnie w latach 50. Klubie Studentów Wybrzeża ŻAK (wówczas jeszcze w siedzibie przy Wałach Jagiellońskich). To zresztą w tym miejscu zaczął także działać jeden z pierwszych w Polsce DKF-ów - Dyskusyjnych Klubów Filmowych. Pierwszy seans gdańskiego DKF-u odbył się w 1957 roku w kinie "Znicz", gdzie obejrzano film "Cud w Mediolanie".

Trójmiasto w latach 50. ściągało do siebie nie tylko Kobielę i Cybulskiego. W drugiej połowie dekady występy na deskach Teatru Wybrzeże rozpoczęli Stanisław Michalski (do Gdańska przyjechał po studiach w Krakowie) i Henryk Bista (do Trójmiasta trafił z Warszawy). Na początku lat 50. V Liceum Ogólnokształcące w Oliwie ukończyła Zofia Czerwińska, która już w 1958 roku zaczęła występować w Teatrze Wybrzeże. Pierwsze kroki w szkole natomiast stawiał wówczas w Gdańsku młodziutki Krzysztof Kolberger ze Strzyży.

W 1958 roku w Sopocie etiudą filmową "Dwaj ludzie z szafą" zadebiutował Roman Polański. W 1958 roku w Sopocie etiudą filmową "Dwaj ludzie z szafą" zadebiutował Roman Polański.
Mały Krzysztof zapewne na filmy do DKF-u jeszcze nie chodził, całkiem prawdopodobne, że wraz z rodzicami odwiedzał natomiast stacjonarne kina. A być może był również jednym z widzów kina letniego. Takie bowiem w 1958 roku uruchomiono na stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Traugutta we Wrzeszczu. Plenerowe projekcje organizowano w tym miejscu do 1962 roku.

Opinie (46) 1 zablokowana

Wszystkie opinie

  • Fajny artykuł, dużo faktów, przeczytałem z przyjemnością :)

    Pamiętam, jak byłem na jednym z pierwszych seansów "Gwiezdnych wojen" w Leningradzie, a także na premierze "Seksmisji" tamże. Na porankach w Bajce i w Zniczu. Na "Pipi" w oliwskim Delfinie. Sopockie kina Bałtyk i Polonia także odwiedzałem. A w Gdyni najlepiej pamiętam "Atlantic", gdzie także bywałem. Pamiętam te wszystkie miejsca, których już dziś nie ma...

    • 1 0

  • Dla mnie się w zniczu podobalo

    • 1 0

  • Nie mogłem patrzyć kilkanaście lat temu w necie na Cybulskiego i Polańskiego w tym filmie (3)

    Tak zblazowani, zarozumiali, zmanierowani...

    • 2 15

    • Minusujcie sobie, minusujcie. Prawdy nie zagłuszycie. Gra obu wspomnianych typów w tym filmie była, jak określiłem (2)

      Zresztą Cybulski usiłował podrywać aż o 6 lat młodszą, nieletnią (16-letnią) francuską uczennicę, co na trochę wpadła do ojca do Gdańska. Zresztą było to zagrane realistycznie, bo w filmie "startował" do 17-letniej zaledwie Tuszyńskiej. Córki masarza, co wolała imprezować, niż "gwiazdować" w aktorstwie czy modelingu. Mimo swego niewinnego wyglądu. I to imprezowanie bynajmniej nie było z rówieśnikami, a jakimś m-nelstwem. I alco lało się mocno, 40%.

      • 0 2

      • (1)

        I co z tego ?
        Ja uwielbiam ten film. Nie zniechęcisz mnie do niego.

        • 1 0

        • Jeśli jesteś z Gdańska, to może lubisz ten film za samo tło. Nie zwracając większej uwagi na to, co się dzieje na pierwszym,

          czy też drugim planie. Ja nawet nie wiem, co w nim jest pod koniec, oczywiście nie dotrwałem.

          • 0 1

  • (4)

    Wyjasnijcie mi jak to jest, że w czasach głębokiego komunizmu i powojennej biedy ludzie wyglądali wtedy zdecydowanie bardziej schludnie i elegancko niż my dziś? :)

    Druga sprawa- zauważcie, że pomimo ograniczeń finansowych i ustrojowych, nasze kino było wowczas na wysokim poziomie artystycznym. Czy to samo można powiedzieć dziś o kolejnych gniotach Vegi, ekranizacjach wypocin Blanek oraz innych lodowych stworków, gdzie film przypomina teledysk zmieszany z blokiem reklamowym?

    • 48 1

    • Wyglądało tak może kilka procent najbogatszych, w tym aktorzy których widzisz na zdjęciach. Reszta żyła w brudzie i smrodzie, bez bieżącej wody i kanalizacji, w tych samych łachach przez całe życie. Z tą elegancją to taki sam mit jak to, że przed wojną były same 100 metrowe mieszkania - tak dla bogatych były, reszta się gnieździła po kilkanaście osób w jednej izbie. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka była bieda w latach 50.

      • 1 0

    • Ale chyba sam decydujesz, co oglądasz?

      • 1 0

    • (1)

      Schludnie i elegancko? To co Ci się wydaje, to właśnie magia ekranu jest. A co do jakości produkcji, to wybierz się na FPFF i nie marudź. Polskie produkcje regularnie są zgłaszane do "oskarów", a ostatnio jakby więcej z nich uzyskuje nominacje.

      • 4 21

      • wszyystkie te zgłoszone mają wspólny mianownik

        polak prześladowcą wybranej nacji.

        • 7 8

  • Mały Krzysio Kolberger...

    to zapewne chodził do kina "Tramwajarz" na terenie zajezdni tramwajowej we Wrzeszczu...

    • 3 0

  • Te kina miały klimat i swój urok

    Po likwidacji prawdziwych kin przestałem chodzić na filmy do multipleksów

    • 3 0

  • Atlantic i Warszawa

    Atlantic to pamiętam już jako delikatesy, które sporo lat działały. Potem ciucholand włącznie z kafejka komputerowa Joker i tutaj został sentyment bo się z kumplami chodziło grać w CS 1.5 na lanie. Się takie bitwy robiło że głowa mała. To trwało też kilka lat. Potem i jedno i drugie padło. Na chwilę wrócił klub rozrywkowy Atlantic. A teraz chyba nic tam nie ma.

    Warszawa to istny kult. Chodziliśmy że szkoły na wszystkie wtedy premiery. Hercules, 101 Dalmatyńczyków, dr Doulitle, Star Wars mroczne widmo, oj było tych tytulow. Po powstaniu Gemini nie przetrwało próby czasu, a szkoda, że miasto dało sobie to rozwalić. Potem Biedronka była, a teraz nawet nie wiem co tam jest.

    • 3 0

  • No, faktycznie, odradzalo się... (1)

    Żeby teraz umierać! W Gdyni, oprócz Riviery i tego przy muszli, wszystkie zlikwidowane. Dzielnicowe kina dawno umarły. Z drugiej strony, co miały grać? "Nocne"filmy izraelskiej kinematografii Holland? Może to i lepiej że umierają...

    • 35 9

    • Dokładnie, też mi się smutno zrobiło po tym artykule

      Takie duże miasto i tylko dwa zapyziałe kina

      • 1 0

  • Kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów.

    Bezpłciowe, bezduszne czasy. Człowiek nie wie po co żyje. Wszystko ma. Wstaje rano jak za karę.

    • 2 0

  • Kino kosmos na oruni

    Po mszy dla dzieci w małym kościółku przy ulicy gościnnej całe rodziny szły na teleranek, ehhh, to se Ne wrati

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Oliwia Kreja, czyli Cookie Mint, prowadziła program 101 Dalmatyńczyków na kanale: