- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (36 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (58 opinii)
- 3 Robią sobie jaja od 45 lat (12 opinii)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (14 opinii)
- 5 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (577 opinii)
- 6 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
Wspominamy lata dwutysięczne: początek ery multipleksów
Wraz z nadejściem 2000 roku nie doszło do wieszczonej przez czarnowidzów globalnej awarii komputerów, która miała poskutkować niemal końcem świata. O pewnym końcu natomiast można było już mówić w przypadku tych kin w Trójmieście, które największą popularnością cieszyły się jeszcze za "czasów słusznie minionych". W nowym tysiącleciu ich miejsce zaczęły zajmować nowoczesne multipleksy, w których oglądaliśmy trylogię "Władcy Pierścieni", pierwsze filmy o Harrym Potterze czy produkowane na pęczki polskie komedie romantyczne. W cyklu Filmowe Dekady Trójmiasta sprawdzamy, jak na kinowym i domowym ekranie wyglądały początki XXI wieku.
Dużą konkurencją dla kin były rozwijana z każdym rokiem telewizja, wzbogacona w połowie lat 90. o prywatne stacje, oraz rynek kaset wideo, których popularność spadła dopiero pod koniec dekady. Sporo było więc zmian i eksperymentów, które udzieliły się także polskim filmowcom. Z różnym skutkiem. Nie licząc komedii Juliusza Machulskiego (dwa "Kilery") i dwóch dużych ekranizacji klasyków literatury ("Pan Tadeusz", "Ogniem i mieczem"), rodzime tytuły nie cieszyły się dużym wzięciem wśród widzów. Wchodząc w XXI wiek zarówno właściciele kin, jak i polscy producenci, musieli więc powalczyć o odzyskanie zaufania publiczności.
Wielkie hity znów ściągały ludzi do kin
Dziś z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że udało się tego dokonać. W latach 90. zaledwie 19 filmów zebrało ponad milionową publikę w polskich kinach. W kolejnej dekadzie ten wynik poprawiono niemal dwukrotnie, a na długiej liście hitów wyprodukowane nad Wisłą filmy wcale nie były rzadkością. Dość powiedzieć, że najlepszy indywidualny wynik "wykręciło" w 2001 roku "Quo vadis?", które w całej Polsce obejrzało 4,5 miliona osób.
Ponad dwumilionową widownią mogły z kolei pochwalić się "W pustyni i w puszczy" (2001), "Zemsta" (2002), "Katyń" (2007) czy "Lejdis" (2008). Niewiele gorsze statystyki zaliczyły dwa filmy o Janie Pawle II - "Karol. Człowiek, który został papieżem" (2005) i "Karol. Papież, który pozostał człowiekiem" (2006), a także "Testosteron" (2007) i "Pianista" (2002).
KINO Najgorętsze wakacyjne premiery kinowe - repertuar
Pozycję frekwencyjnego lidera "Quo vadis?" traci tylko w przypadku, gdy zsumujemy widzów wszystkich trzech części "Władcy Pierścieni". Łącznie trylogię Petera Jacksona obejrzało w polskich kinach prawie 7,5 mln osób. Niewiele mniejszą publikę ściągnęły przed wielki ekran trzy części "Shreka" czy początki filmowej serii o Harrym Potterze. W pojedynkę do widowni filmu Jerzego Kawalerowicza zbliżyły się najbardziej w 2004 roku "Pasja" (3,5 mln widzów) oraz w 2009 i 2010 roku (premiera filmu była u nas tuż po świętach bożonarodzeniowych w 2009) "Avatar" Jamesa Camerona, który w nowatorskiej (przynajmniej na taką filmową skalę) technologii 3D obejrzało w Polsce ponad trzy miliony osób.
Multipleksy w natarciu
Statystyki pokazują więc, że chodzenie do kina znów stało się modne. Modne i wpisane w realia początkowej dekady XXI wieku były także same obiekty. Nowoczesne multipleksy wyposażone w komfortowe fotele, odpowiedni sprzęt audio i wielofunkcyjne bary oferowały zupełnie inny standard przeżywania filmowych emocji niż w starych, wysłużonych kinach, które pod kątem jakości nie spełniały już wielu wymogów.
W listopadzie 2000 roku odbyły się pierwsze pokazy w gdańskim Multikinie przy Alei Zwycięstwa. W sąsiedztwie Opery Bałtyckiej powstał obiekt z dziesięcioma salami, które mogły pomieścić ponad 2800 osób. Było to czwarte Multikino w Polsce po tych w Poznaniu, Warszawie i Zabrzu.
Nie był to jednak pierwszy multipleks w Trójmieście, bo już w lipcu tego samego roku w Gdyni otwarto kino sieci Silver Screen. Osiem sal na ponad 2 tysiące miejsc ulokowano w nieistniejącym dziś budynku Centrum Gemini (później Waterfront) przy ul. Jerzego Waszyngtona. Pod koniec dekady w wyniku przejęcia Silver Screen przez Multikino gdyński obiekt zmienił szyld i wystrój. Wcześniej, bo na początku 2006 roku, kino trzeba było chwilowo zamknąć po tym, jak w jednej z sal na widzów uczestniczących w wieczornym seansie spadł fragment podwieszanego sufitu. Niegroźnie ranne zostały trzy osoby.
Dwa lata po otwarciu Multikina we Wrzeszczu Gdańsk doczekał się drugiego multipleksu. 17 stycznia 2002 roku obiekt należący do sieci Cinema City otwarto w centrum miasta przy ul. Karmelickiej 1. Nazwę "Krewetka" kino przejęło po sklepie i barze rybnym, które funkcjonowały w tym miejscu od 1969 do 1998 roku. "Krewetka" wyposażona była w osiem klimatyzowanych sal, które mogły pomieścić jednorazowo 1817 widzów.
Niewiele mniejszą pojemnością (1712 foteli) mógł się pochwalić trzeci z kolei multipleks w Gdańsku, czyli Kinoplex, który w 2003 roku uruchomiono w świeżo wybudowanym Alfa Centrum na Przymorzu. Sześć lat później obiekt działał już pod marką Heliosa. Również w 2009 roku widzów zaczęło przyjmować sopockie Multikino i tym samym całe Trójmiasto, jeszcze przed upływem pierwszej dekady nowego tysiąclecia, "wyposażone" było w multipleksy.
Znikają zasłużone kina, powstaje Klub Filmowy
Tak intensywna ekspansja dużych kin musiała odbyć się kosztem tych mniejszych, tracących z każdym rokiem kolejnych widzów. W 2002 roku skończyła się historia wrzeszczańskiego Kina Zawisza przy ul. Słowackiego 3. W podobnym czasie ten sam los podzieliło Kino Watra (od 1996 roku Watra-Syrena) działające w Śródmieściu w Domu Harcerza. Rok później ostatni seans odbył się w Kinie Bajka, które nieprzerwanie i - co było rzadkością - pod jedną nazwą działało od 1946 roku. Pod adresem Jaśkowa 14 w kolejnych latach funkcjonowały jeszcze kluby i dyskoteki, ale rozrywkowe lokale nie miały dobrej passy i dość szybko upadały.
Był sobie klub: Jaśkowa 14. Dyskoteka w budynku dawnego kina Bajka
Lata dwutysięczne przyniosły też upadek sopockich kin, które przetrwały zawieruchę lat 90., ale nie udźwignęły już rywalizacji z multipleksami. W grudniu 2005 roku widzowie ostatni raz zasiedli na sali Kina Bałtyk na Monciaku. Pożegnalny pokaz fabularnych i animowanych krótkometrażówek zorganizowali członkowie Dyskusyjnego Klubu Filmowego Marcello, którzy podczas projekcji musieli wspomagać się rzutnikiem, ponieważ profesjonalny sprzęt wywieziono już z kina wcześniej. Miejsce Bałtyku zajęła Scena Kameralna Teatru Wybrzeże.
Pięć lat później podobny los spotkał drugie z kultowych sopockich kin. W obronę Polonii zaangażowali się sami mieszkańcy. Niektórzy nawet w formie protestu przeciwko zamknięciu kina, przykuci łańcuchami do teatralnych foteli, okupowali przez kilkanaście godzin Scenę Kameralną. Na nic to się jednak zdało. W miejscu Polonii przez jakiś czas funkcjonował klub Copacabana, a później lokal zamieniono w dom handlowy.
Przed zamknięciem nie uchroniły się również dwa gdyńskie kina. Już w 2000 roku dobiegła końca historia Kina Fali przy ul. Mireckiego 14. Trzy lata później podobny los spotkał kultowe dla wielu gdynian Kino Warszawa przy Świętojańskiej 36. Ostatnim wyświetlonym filmem była "Frida" z Salmą Hayek.
Trochę z tęsknoty za urokiem dawnych kin, a trochę z potrzeby zrównoważenia komercyjnej oferty multipleksów kinem artystycznym powołano do życia w 2005 roku w Gdyni Klub Filmowy. W dawnej Sali BHP Stoczni Nauta widzowie mogli początkowo oglądać retrospektywy i klasykę światowego oraz polskiego filmu. Z czasem wprowadzano do repertuaru coraz więcej kina niszowego. To w tym miejscu odbył się w Trójmieście pierwszy pokaz kultowego dziś cyklu VHS Hell.
Tak dziś wygląda sala kinowa w dawnym Klubie Filmowym
Historia Klubu Filmowego, który przeprowadzał się jeszcze do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego oraz Muzeum Emigracji, zakończyła się dopiero w marcu tego roku. Po 18 latach działalności. W erze multipleksów otwarcie jedynego (przed uruchomieniem Gdyńskiego Centrum Filmowego) kina studyjnego w Gdyni było ewenementem i dowodem na to, że nawet najnowocześniejsze obiekty z topowym repertuarem nie były w stanie zastąpić w pełni mniejszych kin z duszą i filmową pasją.
Debiuty na festiwalu w Gdyni, debiut Sopotu na festiwalowej mapie Trójmiasta
Oficjalnego otwarcia Klubu Filmowego, z udziałem m.in. Andrzeja Wajdy, dokonano podczas jubileuszowego 30. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Kilka miesięcy wcześniej przyjęto Ustawę o kinematografii, która usprawniła system finansowania produkcji filmowej i powołała do życia Polski Instytut Sztuki Filmowej. Dzięki tym rozwiązaniom zażegnano ekonomiczny kryzys, jaki na początku nowego wieku dotknął w Polsce kinematografię. Jego efektem było pojawienie się na FPFF kina niezależnego. Pierwszy konkurs dla takich produkcji zorganizowano w 2002 roku.
Rok wcześniej w Gdyni triumfował, również nakręcony częściowo offowymi metodami, film "Cześć Tereska" Roberta Glińskiego. Cały festiwal wówczas jednak upłynął pod znakiem tragicznych wydarzeń 11 września w Nowym Jorku. Część uczestników 26. FPFF domagała się nawet przerwania imprezy, ale ostatecznie wniosek ten odrzucono.
Pierwsza dekada XXI wieku była dobrym czasem zwłaszcza dla debiutantów. Ze Złotymi Lwami w 2003 roku Gdynię opuszczał Dariusz Gajewski za "Warszawę". Rok później także zwyciężyła debiutantka - Magdalena Piekorz za "Pręgi". W 2007 roku wygrały "Sztuczki" Andrzeja Jakimowskiego, dla którego był to dopiero drugi film w karierze, a dwa lata później zwycięzcą FPFF okazał się kolejny debiutant - Borys Lankosz, którego nagrodzono główną nagrodą za "Rewers".
Na festiwalowej mapie Trójmiasta natomiast zadebiutował z początkiem drugiego tysiąclecia Sopot. To właśnie w kurorcie w 2001 roku zorganizowano pierwszy Międzynarodowy Festiwal Filmowy, którego tradycje kontynuowane są do dzisiaj. Początkowo w formule konkursowej rywalizowały tylko krótkie i średnie metraże. Od 2009 roku w Sopocie przyznawano też nagrody za najlepsze pełnometrażowe produkcje. Z upływem czasu do festiwalu włączano kolejne tematyczne sekcje i stopniowo poszerzano repertuar prezentowanych filmów. Obok gdyńskiego FPFF Sopot Film Festival dość szybko stał się drugą flagową imprezą filmową w Trójmieście.
Sopot romantyczny, Gdańsk historyczny, Gdynia raczej incydentalna
Do Trójmiasta, znacznie chętniej i częściej niż w latach 90., zaglądali także sami filmowcy. Lata dwutysięczne były przede wszystkim okresem, który zapoczątkował boom na rodzime komedie romantyczne. Na tym trendzie skorzystał choćby Sopot, który ze swoim malowniczym molo tworzył dla ekranowych zakochanych idealną niemal scenerię. Stąd kadry obejmujące słynny deptak w takich produkcjach jak "Ja wam pokażę", "Tylko mnie kochaj" czy "To nie tak jak myślisz, kotku!". Sopockie plenery wykorzystywano również w obyczajowych komediach. To właśnie na molo dobiega końca podróż po Polsce bohaterów filmu "Ciało". Molo, ale także Grand Hotel czy kładkę nad ul. Obrońców Westerplatte można było także zobaczyć w filmie "Ile waży koń trojański" Juliusza Machulskiego.
Ujęcia na molo w swoim "Reichu" wykorzystał też Władysław Pasikowski. Dwaj płatni mordercy (Bogusław Linda i Mirosław Baka) zbyt wiele czasu na romansowanie w Sopocie nie mieli, bo przy okazji musieli uporać się z lokalnymi gangsterami (którzy podobnie jak ci prawdziwi również przesiadywali w "Fantomie") i przetestować wzajemną przyjaźń i lojalność wobec siebie. "Reich" był jednym z nielicznych filmów w tamtym okresie, których fabuła i okres zdjęciowy niemal całkowicie osadzone były w Trójmieście.
Do tego wąskiego grona produkcji zaliczyć należy także dwa filmy nakręcone w połowie dekady w Gdańsku. Mowa o "Wróżbach kumaka" Roberta Glińskiego i "Strajku" Volkera Schlöndorffa. Przy pierwszym z tych filmów ekipa zdjęciowa pracowała m.in. w Bazylice Mariackiej, Hali Targowej, na Długim Targu, przy Złotej Bramie, na ulicy Ogarnej czy w okolicach Biskupiej Górki.
Tereny stoczniowe przede wszystkim w "Strajku" wykorzystał natomiast niemiecki filmowiec, który w "Strajku" inspirował się historią Anny Walentynowicz. Wątki solidarnościowe wykorzystano też w filmie składających się z 13 etiud, czyli "Solidarność, solidarność" (2005) oraz w dokumentach gdańskiej reżyserki Anny Marii Mydlarskiej ("Solidarność. Czas spotkania" i "Solidarność. Czas zmiany").
Incydentalne gdańskie plenery pojawiały się także w filmach "Jak narkotyk", "Magiczne drzewo", "Outlanders", "Popiełuszko. Wolność jest w nas", "Wojna polsko-ruska", a także w serialu "Kryminalni". Sporo lokalnych akcentów (m.in. Długi Targ czy gdyńskie Orłowo) znalazło się też w "Chłopcu na galopującym koniu") czy w filmach Abelarda Gizy na czele z kultowym "Wożonkiem", a także "Towarem" i "W stepie szerokim".
Do Gdyni filmowcy zaglądali znacznie rzadziej. Właściwie poza "0_1_0" Piotra Łazarkiewicza, w którym pokazano m.in. Bulwar Nadmorski, plażę w Orłowie czy ul. Świętojańską, nie było produkcji tak mocno osadzonych w tym mieście. Pojedyncze kadry (głównie portowych terenów) wykorzystano w komediach "U pana Boga za miedzą" i "Kariera Nikosia Dyzmy". W drugim z tych filmów mogliśmy oglądać gdyniankę Annę Przybylską, której kariera nabrała rozpędu właśnie na początku nowego tysiąclecia. Aktorka pojawiała się wówczas regularnie w serialu "Złotopolscy", zagrała też w takich filmach jak "Superprodukcja", "RH+" czy "Lekcje Pana Kuki".
Opinie wybrane
-
2023-10-06 11:38
Pierwsze wizyty w Multikinie, chodziliśmy wraz z chłopakami ze szkoły. Doskonale pamiętam gdy wybraliśmy się na premierę naszego ulubionego dramatu psychologicznego "Szybcy i wściekli". Przed seansem, po powrocie z siłowni ubraliśmy galowe dresy i wypastowaliśmy adidaski. Potem do naszego golfa i do kina. Sala była pełna aczkolwiek pamiętam że nie
Pierwsze wizyty w Multikinie, chodziliśmy wraz z chłopakami ze szkoły. Doskonale pamiętam gdy wybraliśmy się na premierę naszego ulubionego dramatu psychologicznego "Szybcy i wściekli". Przed seansem, po powrocie z siłowni ubraliśmy galowe dresy i wypastowaliśmy adidaski. Potem do naszego golfa i do kina. Sala była pełna aczkolwiek pamiętam że nie wszystkie ziomki na widowni umiały się zachować. O ile wszyscy jedli popcorn i pili colę, to był jakiś typ który nic nie jadł i nie pił. Na dodatek ubrał na siebie jakiś sweterek, dżinsy i lakierki. Nie wiem jak można pójść tak ubranym mędzy ludzi. Już wtedy wyraziliśmy naszą dezaprobatę wobec tego braku kultury - koleś chyba nie wiedział gdzie jest. Na szczęście film okazał się dla niego zbyt wielkim wyzwaniem intelektualnym i szybko sobie poszedł.
- 39 1
-
2023-10-06 11:15
(2)
Pamiętam Multikino we Wrzeszczu jeszcze kilkanaście lat temu - ciągle jakieś awarie w trakcie filmów. Była masakra.
Film "2012" - wyłączył się pół godziny przed końcem i już nie udało się włączyć. Musiałem następnego dnia wbić się na końcówkę jakiegoś seansu, żeby obejrzeć zakończenie :)
Ale mocno się poprawili - teraz żadnych awarii, ceny chyba najniższe (przed pandemią filmy po 15 zł!) no i wygodne fotele VIP.- 13 5
-
2023-10-06 17:27
Przez 20 lat chodzenia do kina (1)
Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyła taka awaria, żeby film przerwano
- 6 1
-
2023-10-06 17:49
No a mi się trafiło :)
- 2 0
-
2023-10-06 10:52
Kino Polonia na Skwerze (3)
Od paru lat organizowany jest tam bazar z żywnością, właściciele mówią że planują znowu uruchomić tam kino. Według mnie idealne miejsce właśnie na tymczasowo nieczynny Klub Filmowy ktoś wie czy plany jeszcze aktualne? Nie wiem co to był za pomysł by ulokować się w Parki technologicznym lub Muzeum Emigracji - lokalizacje zupełnie nietrafione na taką działalność
- 9 4
-
2023-10-06 17:08
Upadł, bo w ostatnich nikt nie chodził, wiem, bo często byłem jedną z kilku osób na widowni... (2)
Nie da się utrzymać takiego kina, no chyba, że z kasy publicznej. Z Polonią będzie to samo, właściciele nie sa głupi, prędzej tam zrobią jakiś klub nocny czy muzyczny... albo kolejną żabę.
- 1 2
-
2023-10-06 17:53
Upadł bo ludzie się zachłysnęli multipleksami
Milenium i transformacja. To był rok 2003 teraz jest wielu którzy cenią sobie jakość i niszowe kino.
- 0 0
-
2023-10-06 17:20
teraz jest moda na domy publiczne. Może by taki przybytek zrobić?
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.