- 1 Tłumy na Trójmiejskim Marszu Równości (886 opinii)
- 2 Bursztynowy Słowik dla Alicji Majewskiej (49 opinii)
- 3 Drag queens opanowały 100cznię (64 opinie)
- 4 "Azja Express": Jusis i Redor trzeci w finale (25 opinii)
- 5 Gotówka? Są miejsca, gdzie nią nie zapłacisz (298 opinii)
- 6 Korekta płci u nastolatków. "Potrzeba regulacji procesu" (254 opinie)
Filmowe Trójmiasto: miłość na siłę, czyli "Żona dla Australijczyka"
W poprzednim odcinku Filmowego Trójmiasta przypomnieliśmy lokalne wątki filmach Andrzeja Wajdy: "Człowiek z żelaza" i "Człowiek z marmuru". Tym razem piszemy o "Żonie dla Australijczyka". W kolejnej odsłonie wrócimy do dwóch części "Sztosu" - były kręcone w miejscach, które znacie doskonale.
Gdyby ponad pół wieku temu istniał dostęp do współczesnych technologii i możliwości promocyjnych, film "Żona dla Australijczyka" byłby z pewnością dość wziętym materiałem reklamującym Trójmiasto nie tylko na arenie krajowej. Obraz Stanisława Barei to bowiem multimedialny folder turystyczny z charakterystycznymi elementami nadmorskiego krajobrazu, przyśpiewującym w tle Mazowszem i romantyczną historią rodem z Hollywood.
"Król polskiej komedii", jak obwołano z czasem Stanisława Bareję, nie zawsze w swojej bogatej karierze lubował się w demaskowaniu peerelowskich absurdów. Twórca "Misia" czy "Bruneta wieczorową porą" w latach 60. nieszczególnie sięgał po groteskowe zabiegi i specyficzny humor, który dla wielu był odskocznią od szarej rzeczywistości. "Żona dla Australijczyka", choć lekka i typowo komediowa w swojej formule, przypomina bardziej pracę dyplomową niż dzieło na miarę późniejszych dokonań reżysera. Jednak dla mieszkańców Trójmiasta to wciąż miła dla oka, acz nieco przykurzona, pocztówka dawnego Gdańska i Gdyni.
Jak się zakochać, to tylko w Trójmieście
Właśnie te miasta stały się dla tytułowego Australijczyka, Roberta Wolańskiego, areną poszukiwań kandydatki na małżonkę. Nadspodziewanie szybko w oko bogatemu farmerowi wpada jedna z solistek zespołu Mazowsze, który akurat koncertuje w Trójmieście. Wolański (w tej roli Wiesław Gołas) omyłkowo porywa wybrankę serca (odgrywaną przez Elżbietę Czyżewską) i w domowym "więzieniu" usilnie próbuje przekonać Hankę do ślubu. I właśnie tu objawia się pierwiastek romantyczności. Wszak gdyby nie on, mielibyśmy już solidną podstawę psychologicznego thrillera. Umizgi Wolańskiego i nadmorski klimat coraz mocniej zbliżają do siebie parę bohaterów, prowadząc do szczęśliwego finału.
Ów nadmorski klimat w "Żonie dla Australijczyka" twórcy filmu osiągnęli osadzając plan zdjęciowy przede wszystkim w Gdańsku i Gdyni. Tylko pojedyncze sceny kręcono poza Wybrzeżem. Już scena otwierająca komedię raczy widza widowiskową panoramą powojennego Gdańska. Następnie pojawiają się obrazki doskonale znane mieszkańcom, ale i turystom. Szybkie przebitki Starego Miasta, okolic Dworca Głównego i plenerów wokół Motławy podkreślają jednoznacznie miejsce filmowej opowieści.
Spotkanie przy Neptunie
Doskonale widoczna jest Katownia przy Targu Węglowym

Panowie spotykają się jeszcze raz z wykorzystaniem w tle kolejnego gdańskiego symbolu - "Żurawia". Rozmowa Wolańskiego z Żelazkiewiczem, dziennikarzem fikcyjnego "Echa Bałtyku", została umiejętnie skadrowana z widokiem na portowy dźwig i okolice Motławy.
Gdańsk tańczy i śpiewa, czyli recital Mazowsza
Złośliwie można powiedzieć, że nie byłoby "Żony dla Australijczyka" bez chóru Mazowsze, który oczywiście "podsuwa" tytułowemu bohaterowi kandydatkę na żonę, ale jednocześnie zapełnia sporą część ekranowej przestrzeni. Roztańczone i rozśpiewane sekwencje choć mają swoją wartość, to często wykorzystywane zamieniają film w mini-recital grupy. Po raz pierwszy Mazowsze prezentuje się podczas występu w Gdańsku. Rolę miejsca koncertowego odgrywa Dwór Artusa. Właśnie tutaj dochodzi także do porwania Hanki przez Wolańskiego.
Gdynia zbliża zakochanych
Swoje "pięć minut" w filmie Barei ma także Gdynia i są to minuty dość istotne, bo właśnie na tle tamtejszych plenerów rodzi się z mozołem uczucie dwojga bohaterów. Trzeba jednak przyznać, że twórcy dość oszczędnie wykorzystali potencjał Gdyni. O dziwo, nie pojawia się słynny orłowski klif (nagminnie wykorzystywany przez filmowców dawnych i współczesnych). Jego miejsce przejmuje klimatyczny taras zlokalizowany przy ulicy Ejsmonda

Nadmorska willa pod Warszawą
Gros filmowej opowieści rozgrywa się przede wszystkim w romantycznej willi, w której przyszli małżonkowie toczą słowne pojedynki. Co ciekawe, nie jest to jednak miejsce zlokalizowane w Trójmieście. Filmowcy podobno miesiącami poszukiwali odpowiedniej scenerii do zamkniętych ujęć i udało się... dopiero pod Warszawą. Filmowym aresztem domowym jest bowiem willa "Malutka" w Konstancinie-Jeziornie. Trzeba jednak przyznać, że bardzo zgrabnie zmontowano sceny bohaterów wychodzących z podwarszawskiej willi na spacer po nadbałtyckim deptaku.
Kierowca z Teatru Wybrzeże
Charakterystyczne było, i wciąż jest, wykorzystywanie na planach zdjęciowych lokalnych aktorów, najczęściej w dalszoplanowych rolach. Taki epizod można znaleźć również w "Żonie dla Australijczyka". Kierowcą mikrobusa biorącego udział w porwaniu Hanki jest Tadeusz Gwiazdowski, wieloletni aktor Teatru Wybrzeże. Na jego deskach artysta przepracował ponad 30 lat. Wcześniej występował w Teatrze Miejskim "Komedia" w Gdyni oraz Teatrze Dramatycznym Marynarki Wojennej.
Najpierw Australijczyk z żoną, później Kargul i Pawlak
Swój epizod w filmie Barei miał także polski statek pasażerski "TSS Batory", na którym rozgrywają się końcowe sceny "Żony dla Australijczyka". Transatlantyk, który odbył ponad 140 rejsów okrężnych po Oceanie Atlantyckim, trafił do Gdańska w październiku 1968 roku. Wyprodukowany w Holandii został na tyle dobrze wyremontowany przez gdańskich stoczniowców, że pierwotni właściciele podobno za niemałe pieniądze proponowali odkupienie statku. Ten jednak został pod polską banderą i służył aż do końca lat 80. Na ekranie pojawił się raz jeszcze - w 1977 roku w filmie Sylwestra Chęcińskiego "Kochaj albo rzuć". Na pokładzie "Batorego" rejs do Ameryki odbywali Kargul i Pawlak.
Finał "Batorego" nie miał jednak, w przeciwieństwie do filmu, w którym liniowiec wystąpił, happy-endu. Statek skończył jako pomieszczenia mieszkalne dla osób szukających azylu w Szwecji, a w 2000 roku został zezłomowany w tureckiej stoczni. Smutny przykład pokazujący, jak łatwo i szybko można zapomnieć o ważnych elementach polskiej historii. Ciekawostką jest fakt, że pod koniec służby liniowca pod polską banderą pracę na jego pokładzie w roli oficera rozrywkowego pełnił... znany krytyk filmowy, Tomasz Raczek.
Miłość po trójmiejsku
Można zarzucać "Żonie dla Australijczyka" zbytni optymizm w pokazywaniu rzeczywistości w czasach gomułkowskich, przerysowaną sztuczność, "folderowy" charakter, a nawet uporczywą promocję "Mazowsza". Na pewno jednak nie można odebrać filmowi niewątpliwego uroku, z jakim przedstawiono Trójmiasto. I to zupełnie za darmo. Być może, ponad pół wieku po premierze, ktoś z filmowców wpadnie na pomysł, by trójmiejskie plenery jeszcze raz połączyć z romantyczną opowieścią o zakochanych. Oryginalnych miejsc nad Bałtykiem nie zabraknie, a i "Mazowsze" pewnie by się znalazło.
Film
Żona dla Australijczyka
Opinie (46) 7 zablokowanych
-
2015-09-23 15:26
Gdynia zbliża zakochanych (2)
nie tylko ?
- ale i biznesmenów, ludzi ciekawych swiata i przygody.
Gdynia zawsze jest the Best!- 26 27
-
2015-09-23 17:19
Fakt ... Jest blyskawica, oceanarium, lotnisko i kolejka... Brawo
Nawet powyżej napisano, że niewiele wystąpiła w filmie.
Najważniejsze dobre, bezkrytyczne samopoczucie- 10 7
-
2021-09-09 16:19
Gdynia to Białoruś
- 1 0
-
2015-09-23 15:53
Żona dla Australijczyka (2)
to taka przydługa reklama. Celem było pokazanie flagowych polskich "towarów" - Batorego, Mazowsza, Czyżewskiej w czasach świetności (choć wolałem ją jako brunetkę).
Sam film, niestety, miałki.- 15 24
-
2015-09-23 16:26
(1)
A dla mnie to jeden z najulubienszych filmow !
- 12 5
-
2015-09-23 16:47
a ja nie widziałam :(
- 3 3
-
2015-09-23 16:47
Niech jak najwięcej filmów kręcą w Trójmieście (4)
Piękna Gdynia, czarujący Gdańsk i uroczy Sopot.
- 30 7
-
2015-09-23 19:32
Sopot 2020
"Żona dla Irakijczyka"
- 13 4
-
2021-09-09 14:33
wszedzie tylko nie w gdansku
- 1 3
-
2021-09-09 16:20
Grupa trzymająca władzę
Moze film o układach z deweloperami?
- 1 0
-
2021-09-09 16:22
chyba nie zanotowales ostatnich 23 lat
Tylko Wrocław.
- 0 0
-
2015-09-23 17:07
Tak naprawdę,to Kargul i Pawlak nie płynęli Batorym do Ameryki - (1)
sceny były kręcone na Zatoce Gdańskiej,a do Ameryki aktorzy polecieli samolotem.
- 8 8
-
2015-09-23 17:20
Poważnie... Myślałem że faktycznie odbyli rejs
- 16 2
-
2015-09-23 17:12
Ale z tej Czyżewskiej była lufa:-)
Szkoda, że tak dziwnie potoczyły się jej dalsze losy...
- 16 1
-
2015-09-23 17:26
Pan Redaktor pomieszał "Batorego" ze "Stefanem Batorym"
"Swój epizod w filmie Barei miał także polski statek pasażerski "TSS Batory", ................. trafił do Gdańska w październiku 1968 roku."
Film jest z 1963 r., więc w czasach "Batorego". W 1968 do Polski dotarł "Stefan Batory" i on został zezłomowany w 2000 r.- 42 0
-
2015-09-23 17:56
Okopowa jeszcze bez estakady.
- 2 2
-
2015-09-23 18:10
Ale z tej Czyżewskiej była lufa:-) (1)
teraz takich ze świecą szukać!
- 10 2
-
2015-09-23 18:25
Teraz to masz aseksualne petardy z grubymi pośladkami, udami, krzywymi nogami upakowanymi w ledzinsy i w koślawych "balerinach"...
Dobrze, że jeszcze załapałem się na lata 80/90 w tej kwestii.- 8 4
-
2015-09-23 18:47
"kotlet... - mowi sie klops Papciu" (1)
Pan Gwiazdowski to ... kapitan Petersen, ojciec Karen ;-)
- 13 0
-
2021-09-09 14:30
Czyżewska czy Szykulska, która fajniejsza
oto jest pytanie
- 1 0
-
2015-09-23 19:27
Mogę tego słuchać co dziennie... (1)
Słuchając piosenkę "Dwa serduszka cztery oczy... łzy mi stoją w oczach to tak piękne.
- 6 0
-
2015-09-23 19:56
To tak jak ja 2Paca
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.