- 1 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (42 opinie)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (107 opinii)
- 3 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (44 opinie)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (40 opinii)
- 5 100cznia otworzyła sezon (44 opinie)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (57 opinii)
Freeganizm: uratuj jedzenie ze śmietnika. Niesmaczne czy znak czasów?
Smaczne, zdrowe jedzenie... w śmietniku? Dla coraz większej grupy osób z Trójmiasta to codzienność - nie z braku środków do przeżycia, lecz z wyboru. Szacuje się, że statystyczny Polak wyrzuca każdego roku jedzenie warte aż 3 tys. złotych. Idea współdzielenia się, która dotąd obejmowała głównie pojazdy, takie jak samochody, hulajnogi czy rowery, szerzy się także na jedzenie.
Ogłoszenia: oddam za darmo w Trójmieście
W dobie rosnącej świadomości związanej z ekologią i antykonsumpcjonizmem coraz liczniejsze środowiska próbują jednak zapobiec marnowaniu żywności na tak wielką skalę.
Grupa na Facebooku dotycząca freeganizmu i foodsharingu w Trójmieście liczy niemal 6 tys. użytkowników i ciągle dołączają do niej nowi członkowie, którzy również chcą zostać "wtajemniczeni" w ten temat.
Z grupy można dowiedzieć się, dokąd i kiedy warto wybrać się na łowy i co "podano" danego dnia, zwłaszcza o poranku. Użytkownicy dzielą się także jedzeniem, które mają w domu - nie tylko ze skipów, czyli wypraw po śmietnikach, lecz także z zakupów. W ten sposób sprzeciwiają się nadmiernemu konsumpcjonizmowi.
- O freeganizmie słyszałem już bardzo dawno temu - mówi Adrian z Gdańska. - Z początku podchodziłem do tego z dużym dystansem, a wręcz lekkim obrzydzeniem. W miarę jednak, jak rosła moja świadomość na temat marnowania żywności, moje podejście zaczęło się zmieniać. Na grupę facebookową trafiłem zupełnie przypadkowo. Poczytałem komentarze i dowiedziałem się co i jak. Świętą zasadą jest zostawianie po sobie porządku i zabieranie tylko tego, co na 100 proc. zostało wyrzucone.
Trójmiejscy freeganie. Szukają dobrego jedzenia w śmietnikach
Gdzie szukać i jak zacząć?
Trójmiejscy "kontenerowcy" mają swoje miejscówki - niektóre bardziej tajne, znane tylko (nomen omen) starym wyjadaczom, inne zupełnie jawne, jak również nieformalny kodeks postępowania. Do najważniejszych zasad należą m.in. zakaz zabierania czegokolwiek, co jest poza kubłem (można wówczas łatwo podebrać coś, co w istocie było dostawą do sklepu) oraz konieczność pozostawiania po sobie porządku. Nie chodzi oczywiście o układanie śmieci w kontenerze, ale o niezaśmiecanie okolicy.
- Pierwsze koty za płoty - pisze Ania z Gdańska na Facebooku. - Tak oto zostałam śmieciarą-freeganką. Niedawno weszłam przypadkowo na trójmiejską grupę freegańską i okazało się, że mieszkam w centrum marnotrawienia jedzenia. Zabrzmię jak stary dinozaur, ale przerażają mnie dzisiejsze czasy i to, ile dobrego jedzenia ląduje w koszach, a mogłoby posłużyć wielu potrzebującym. Dziś w menu żółta fasolka, której przy hurtowniach stał wielki kosz, to samo z arbuzami. Obliczyłam wartość swojej zdobyczy i wyszło mi około 40 zł w kieszeni. Przy okazji poznam nowe smaki, np. green mizuna - nie wiem, co to jest, ale dziś się dowiem.
- Każdemu, kto chciałby zacząć swoją przygodę z freeganizmem, polecam na początek odwiedzać mniejsze warzywniaki, a tam popytać obsługę, czy można zabrać dane warzywa czy owoce - poleca Paulina. - Potem można popróbować w większych hurtowniach. Najważniejsze dla osób początkujących jest to, żeby dobrze ocenić sytuację i niechcący czegoś nie ukraść, bo takie sytuacje też niestety mają miejsce.
Choć freeganem można zostać w każdej chwili, wydaje się, że potrzeba nieco doświadczenia, by nabrać w tym wprawy. Dobrym pomysłem jest dołączenie na skip do grupy znajomych lub nieznajomych, z którymi wcześniej umówimy się na taki wypad. Z biegiem czasu dowiemy się na przykład, że niektórzy zarządzający sklepami zamykają śmietniki, a inni wprost zapraszają do częstowania się z kubłów.
Nie ma przepisów, które regulowałyby kwestie wystawiania jedzenia i zabierania go z kontenerów. Freeganie uznają, że jeśli coś leży w koszu na śmieci, można to sobie zabrać.
- Dziś postanowiłam sprawdzić nowe miejsce na "dzielni": hurtownię, która jest bardzo przyjazna "śmieciarzom" - mówi Ania. - Na grupie informują o "wystawionym" towarze. Jako wielki śpioch post informujący przeczytałam o wiele za późno, ale i tak postanowiłam pojechać z ciekawości. Na spotkanie wyszedł mi pracownik niesamowicie miły i gościnny. Powiedział, że się spóźniłam, doradził, kiedy najlepiej wpadać. Oprowadził po kubłach i innych koszach jak po muzeum. Mimo to wyciągnęłam dwa kilo dobrych brzoskwiń.
Krok po kroku
Nie każdy jest przekonany do idei szukania jedzenia w śmieciach - wielu wydaje się to niesmaczne i obrzydliwe. Ci, którzy zdecydują się na spróbowanie, przekonują, że dzięki temu całkiem za darmo przynoszą do domu pełnowartościowe, smaczne pożywienie. W duchu ekologii dzielą się swoimi zbiorami z innymi.
- Zaczęło się od łupów rzeczowych: nieraz meble, nawet fajny rower - wspomina Paulina. - Około rok temu zaczęłam jeździć po miejscowych rynkach i zbierać warzywa zdatne do wykorzystania. Od niedawna odwiedzam także większe hurtownie, z których zgarniam większe skarby. Często dzielę się nimi ze znajomymi i rodziną.
Przygoda z freeganizmem niekiedy zaczyna się od aktywnego uczestnictwa w życiu grup wymieniających się różnymi dobrami materialnymi, tak zwanymi "śmieciarkowymi". Po kilku otrzymanych zupełnie za darmo przedmiotach, których standardowa wartość jest wcale niemała, łatwiej uwierzyć w to, że w podobny sposób można zdobyć jedzenie.
Uwaga, śmieciarka jedzie. O internetowej modzie na meble ze śmietnika
- Mój pierwszy raz był zupełnie spontaniczny: po prostu wracałem od koleżanki i zauważyłem otwarty na oścież śmietnik w jednym z marketów - mówi Adrian. - Z ciekawości zajrzałem i oniemiałem. Tam była masa jedzenia, które naprawdę wyglądało jak zdjęte z półki i wyrzucone do kosza, np. szczelnie zapakowany imbir, który miał jeszcze sześć miesięcy przydatności do spożycia! Ale od razu chcę ostudzić emocje potencjalnych zapaleńców - grzebanie w śmieciach nie należy do przyjemności, a to, co się wygrzebie, trzeba dokładnie przejrzeć i oczyścić.
- Gdy byłem dzieckiem, zdarzyło się, że było biednie, więc ideę niemarnowania żywności wyniosłem z domu - dodaje. - Staram się nie kupować za dużo, a to, co kupię, zjadam, przetwarzam lub konserwuję (suszenie, mrożenie, wekowanie). Na skipy chodzę rzadko, ale każdy raz traktuję jako mój mały wkład w ratowanie świata. Tym, co znajdę, dzielę się z innymi. Po prostu dbam o Ziemię. Mam ją tylko jedną.
- Joanna Skutkiewiczj.karjalainen@trojmiasto.pl
Opinie (116) ponad 20 zablokowanych
-
2020-10-08 17:59
Jedna znaczaca uwaga
Ja jestem za akurat. Tylko nie statystyczny polak marnuje zywnosc, ale duze sklepy. Za zeta nie oddam, ale na kibel. Wliczy sie dla klienta. Inna sprawa to VAT...
- 25 1
-
2020-10-08 18:02
polska
Ten artykuł to żart? Serio w polsce są tacy ludzie oprócz bezdomniaków ?
- 12 33
-
2020-10-08 18:23
Natychmiast opodatkować ten freeganizm!
- 16 15
-
2020-10-08 18:26
Zawsze wywalając jedzenie po terminie myślałem sobie w duchu ale ze mnie filantrop (2)
a tutaj okazuje się że dokarmiam jakichś pasożytów freegan! Których stać żeby sobie kupić a wyjadają co lepsze resztki bezdomnym o zgrozo!
- 17 35
-
2020-10-08 20:31
ale jesteś głupi aż wstyd ,.
- 11 6
-
2020-10-09 12:07
o kurde, to żeś pan przez duże Pe, dajesz łaskawie swoje resztki dla tych nieogarnietych bedomnych a jakies hipsterskie łachy wyżeraja im te smaczne kąski ze smietników...no teraz to poleciałes
- 4 2
-
2020-10-08 18:28
Normalizowanie jedzenia ze smietnika (2)
Co bedzie nastepne? Spanie na ulicy w ramach oszczedzania ogrzewania I elektrycznosci?
- 29 23
-
2020-10-08 18:48
:)
Dobre ;p
- 7 0
-
2020-10-08 19:18
Ja śpię w nocnym autobusie...
Co dwie godziny mnie wywalają, wsiadam w następny...
- 5 1
-
2020-10-08 18:30
Do czego to doszło... (1)
pięć lat i ludzie jedzenia muszą szukać na śmietnikach :(
- 15 18
-
2020-10-08 20:06
Nie musza.
- 3 1
-
2020-10-08 18:40
(1)
Sytuacja wyglada tak, że hipermarkety i dyskonty mają krótki, określony czas, w którym produkt ( szczególnie warzywa i owoce ) mogą być wystawione na hali marketu. Marchew po 3 dniach, jest nadal dobrej jakości i jest zdatna do spożycia, niestety musi wylądować na śmietniku .
- 21 1
-
2020-10-08 22:21
Sytuacja wygląda tak, że hipermarkety i dyskonty reklamujące się: zawsze świeżo, zawsze tanio często mają warzywa, które już wyglądem przypominają jakby były ze śmietnika. Dodatkowo, przez foliowe opakowania wiele produktów jest spleśniałych, co czasem można zauważyć po rozpakowaniu w domu: pomidory, truskawki, jabłka, brzoskwinie, papryka itp. Stada owocówek nad owocami świadczy, że te produkty zaczynają już fermentować. Wiadomo, że jakby ograniczono dostawy, to wieczorami stoiska świeciłyby pustkami i ludzie zaczęliby omijać takie sklepy. Muszą robić zapasy, a nie wszystko da się przewidzieć, więc mają zagrychę.
- 4 1
-
2020-10-08 18:42
Nędzarze we własnym kraju (1)
Pokazują nam tylko na, co mamy się przygotować. I śmieją się przy tym do rozpuku dorabiając do tego ideologie. Dziadowanie po śmietnikach tyle nam pozostało. To nasza przyszłość i waszych dzieci.
- 11 8
-
2020-10-08 20:23
Bida coraz większa a będzie jeszcze gorzej
To prawda.Dali miesięcznie 200 zł podwyżki a wydajesz 300 zł więcej z powodu różnych podwyżek.I tak zamiast iść do przodu ten kraj najzupełniej cofa się we wszystkich aspektach a ludzie coraz biedniejsi.Wystarczy popatrzeć co się teraz dzieje w lumpeksach ,jeszcze parę lat temu żadko kto tam zaglądał
- 3 2
-
2020-10-08 18:48
Czy ten artykuł powstał na rzecz kompostowni w Szadółkach?
Nie radzą sobie z resztkowymi tak więc smacznego mieszkańcy.
- 15 10
-
2020-10-08 18:52
Aaaa teraz już wiem czemu przyjmujemy śmieci z całej Europy. (1)
Dziękujemy ci UE za te resztki ze stołu...
- 12 10
-
2020-10-08 20:32
byle co jesz i byle co piszesz , kończ z kaszanką śmietnikową
- 2 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.