- 1 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (38 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (103 opinie)
- 3 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (44 opinie)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (39 opinii)
- 5 100cznia otworzyła sezon (44 opinie)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (57 opinii)
Freeganizm: uratuj jedzenie ze śmietnika. Niesmaczne czy znak czasów?
Smaczne, zdrowe jedzenie... w śmietniku? Dla coraz większej grupy osób z Trójmiasta to codzienność - nie z braku środków do przeżycia, lecz z wyboru. Szacuje się, że statystyczny Polak wyrzuca każdego roku jedzenie warte aż 3 tys. złotych. Idea współdzielenia się, która dotąd obejmowała głównie pojazdy, takie jak samochody, hulajnogi czy rowery, szerzy się także na jedzenie.
Ogłoszenia: oddam za darmo w Trójmieście
W dobie rosnącej świadomości związanej z ekologią i antykonsumpcjonizmem coraz liczniejsze środowiska próbują jednak zapobiec marnowaniu żywności na tak wielką skalę.
Grupa na Facebooku dotycząca freeganizmu i foodsharingu w Trójmieście liczy niemal 6 tys. użytkowników i ciągle dołączają do niej nowi członkowie, którzy również chcą zostać "wtajemniczeni" w ten temat.
Z grupy można dowiedzieć się, dokąd i kiedy warto wybrać się na łowy i co "podano" danego dnia, zwłaszcza o poranku. Użytkownicy dzielą się także jedzeniem, które mają w domu - nie tylko ze skipów, czyli wypraw po śmietnikach, lecz także z zakupów. W ten sposób sprzeciwiają się nadmiernemu konsumpcjonizmowi.
- O freeganizmie słyszałem już bardzo dawno temu - mówi Adrian z Gdańska. - Z początku podchodziłem do tego z dużym dystansem, a wręcz lekkim obrzydzeniem. W miarę jednak, jak rosła moja świadomość na temat marnowania żywności, moje podejście zaczęło się zmieniać. Na grupę facebookową trafiłem zupełnie przypadkowo. Poczytałem komentarze i dowiedziałem się co i jak. Świętą zasadą jest zostawianie po sobie porządku i zabieranie tylko tego, co na 100 proc. zostało wyrzucone.
Trójmiejscy freeganie. Szukają dobrego jedzenia w śmietnikach
Gdzie szukać i jak zacząć?
Trójmiejscy "kontenerowcy" mają swoje miejscówki - niektóre bardziej tajne, znane tylko (nomen omen) starym wyjadaczom, inne zupełnie jawne, jak również nieformalny kodeks postępowania. Do najważniejszych zasad należą m.in. zakaz zabierania czegokolwiek, co jest poza kubłem (można wówczas łatwo podebrać coś, co w istocie było dostawą do sklepu) oraz konieczność pozostawiania po sobie porządku. Nie chodzi oczywiście o układanie śmieci w kontenerze, ale o niezaśmiecanie okolicy.
- Pierwsze koty za płoty - pisze Ania z Gdańska na Facebooku. - Tak oto zostałam śmieciarą-freeganką. Niedawno weszłam przypadkowo na trójmiejską grupę freegańską i okazało się, że mieszkam w centrum marnotrawienia jedzenia. Zabrzmię jak stary dinozaur, ale przerażają mnie dzisiejsze czasy i to, ile dobrego jedzenia ląduje w koszach, a mogłoby posłużyć wielu potrzebującym. Dziś w menu żółta fasolka, której przy hurtowniach stał wielki kosz, to samo z arbuzami. Obliczyłam wartość swojej zdobyczy i wyszło mi około 40 zł w kieszeni. Przy okazji poznam nowe smaki, np. green mizuna - nie wiem, co to jest, ale dziś się dowiem.
- Każdemu, kto chciałby zacząć swoją przygodę z freeganizmem, polecam na początek odwiedzać mniejsze warzywniaki, a tam popytać obsługę, czy można zabrać dane warzywa czy owoce - poleca Paulina. - Potem można popróbować w większych hurtowniach. Najważniejsze dla osób początkujących jest to, żeby dobrze ocenić sytuację i niechcący czegoś nie ukraść, bo takie sytuacje też niestety mają miejsce.
Choć freeganem można zostać w każdej chwili, wydaje się, że potrzeba nieco doświadczenia, by nabrać w tym wprawy. Dobrym pomysłem jest dołączenie na skip do grupy znajomych lub nieznajomych, z którymi wcześniej umówimy się na taki wypad. Z biegiem czasu dowiemy się na przykład, że niektórzy zarządzający sklepami zamykają śmietniki, a inni wprost zapraszają do częstowania się z kubłów.
Nie ma przepisów, które regulowałyby kwestie wystawiania jedzenia i zabierania go z kontenerów. Freeganie uznają, że jeśli coś leży w koszu na śmieci, można to sobie zabrać.
- Dziś postanowiłam sprawdzić nowe miejsce na "dzielni": hurtownię, która jest bardzo przyjazna "śmieciarzom" - mówi Ania. - Na grupie informują o "wystawionym" towarze. Jako wielki śpioch post informujący przeczytałam o wiele za późno, ale i tak postanowiłam pojechać z ciekawości. Na spotkanie wyszedł mi pracownik niesamowicie miły i gościnny. Powiedział, że się spóźniłam, doradził, kiedy najlepiej wpadać. Oprowadził po kubłach i innych koszach jak po muzeum. Mimo to wyciągnęłam dwa kilo dobrych brzoskwiń.
Krok po kroku
Nie każdy jest przekonany do idei szukania jedzenia w śmieciach - wielu wydaje się to niesmaczne i obrzydliwe. Ci, którzy zdecydują się na spróbowanie, przekonują, że dzięki temu całkiem za darmo przynoszą do domu pełnowartościowe, smaczne pożywienie. W duchu ekologii dzielą się swoimi zbiorami z innymi.
- Zaczęło się od łupów rzeczowych: nieraz meble, nawet fajny rower - wspomina Paulina. - Około rok temu zaczęłam jeździć po miejscowych rynkach i zbierać warzywa zdatne do wykorzystania. Od niedawna odwiedzam także większe hurtownie, z których zgarniam większe skarby. Często dzielę się nimi ze znajomymi i rodziną.
Przygoda z freeganizmem niekiedy zaczyna się od aktywnego uczestnictwa w życiu grup wymieniających się różnymi dobrami materialnymi, tak zwanymi "śmieciarkowymi". Po kilku otrzymanych zupełnie za darmo przedmiotach, których standardowa wartość jest wcale niemała, łatwiej uwierzyć w to, że w podobny sposób można zdobyć jedzenie.
Uwaga, śmieciarka jedzie. O internetowej modzie na meble ze śmietnika
- Mój pierwszy raz był zupełnie spontaniczny: po prostu wracałem od koleżanki i zauważyłem otwarty na oścież śmietnik w jednym z marketów - mówi Adrian. - Z ciekawości zajrzałem i oniemiałem. Tam była masa jedzenia, które naprawdę wyglądało jak zdjęte z półki i wyrzucone do kosza, np. szczelnie zapakowany imbir, który miał jeszcze sześć miesięcy przydatności do spożycia! Ale od razu chcę ostudzić emocje potencjalnych zapaleńców - grzebanie w śmieciach nie należy do przyjemności, a to, co się wygrzebie, trzeba dokładnie przejrzeć i oczyścić.
- Gdy byłem dzieckiem, zdarzyło się, że było biednie, więc ideę niemarnowania żywności wyniosłem z domu - dodaje. - Staram się nie kupować za dużo, a to, co kupię, zjadam, przetwarzam lub konserwuję (suszenie, mrożenie, wekowanie). Na skipy chodzę rzadko, ale każdy raz traktuję jako mój mały wkład w ratowanie świata. Tym, co znajdę, dzielę się z innymi. Po prostu dbam o Ziemię. Mam ją tylko jedną.
- Joanna Skutkiewiczj.karjalainen@trojmiasto.pl
Opinie (116) ponad 20 zablokowanych
-
2020-10-09 07:03
Bardzo dobry ruch. Szczegolnie teraz gdy rządzi PiS.
Szukanie po smietnikach jest znakiem czasu.
Karol- 7 6
-
2020-10-09 07:20
zywnosci nie brak ale glodnych tak
To zaden wstyd bo wciaz jest duzo potrzebujacych ktorzy zjedli by jablko czy inne warzywa
Nie zdajemy sobie sprawe jak wielu jest glodnych ludzi nie na swiecie, u nas w trojmiescie wiec jesli ktos moze pomoc , nakarmic badz przetworzyc i oddac to naprawde wielki szacunek
Sami nie marnujmy i kupujmy tyle ile mozemy zjesc- 12 0
-
2020-10-09 08:18
niedługo większość będzie freeganami
możliwe, że niedługo Polacy będą musieli się tym ruchem zainteresować, jak wspaniały rząd zafunduje 6 miesięczny lock down.
- 7 4
-
2020-10-09 08:54
Ludzie tyle kupują i wyrzucają.
A potem płaczą, że z szadółek im wali. Wspierajmy freegan, sami się podłączmy, bo to oznacza mniej gnijących i śmierdzących odpadów na szadółkach.
- 7 1
-
2020-10-09 08:58
To trochę takie perpetum mobile.
Co się nie sprzeda ląduje w śmietniku. Ktoś to zabiera, więc nie musi kupować i jeszcze więcej się nie sprzedaje i też ląduję w śmietniku, ktoś to zabiera, więc...
Zastanawia mnie tylko, czy w sklepom i hurtowniom nie opłaca się pomyśleć, żeby następnym razem zamówić trochę mniej?
I kto wyrzuca towar z półrocznym terminem przydatności - jak ten imbir? Chyba, że to jakaś jednorazowa pomyłka przy inwentaryzacji.- 7 2
-
2020-10-09 09:05
Nie rozumiem ludzi, którzy w ocenie przydatności do spożycia kierują się napisem na opakowaniu
Ostatnio byłem świadkiem, jak gość powyrzucał dobre herbaty, dlatego, że przekroczona data ważności. A one w pełni dobre, przecież to suche liście, co się może popsuć? Ludzie, oceniajcie nosem czy produkt jest ok, czy nie, a nie napisem producenta, któremu zależy by jak najwięcej sprzedać.
- 12 1
-
2020-10-09 09:06
Co za czasy (1)
Ludzie zniżają się do poziomu zwierząt, dziś też będziecie mieć dostawę w moim śmietniku, smacznego nieudacznicy.
- 3 11
-
2020-10-09 09:44
W tempie tak galopjącego postępu w zniewoleniu społeczeńśtw
Ty będziesz 'nieudacznikiem' za jakieś 6 - 9 miesięcy
- 3 3
-
2020-10-09 09:54
Ewolucja
Friganie to konkurencja pokarmowa szczurów i mew. Ale w dobie zamkniętych śmietników mają istotną przewagę wynikającą z przeciwstawnego kciuka.
- 6 3
-
2020-10-09 09:57
Rodzina z Zaspy?
Ojciec chyba startował do rady miasta.
Występowali w programie zamiana żon?
Pojechana rodzina dziwnie wyzwolonych.- 8 2
-
2020-10-09 12:49
W UK
Jedzenie z ostatnim dniem daty ważności jest sprzedawane za kilkadziesiąt pensów, lub oddawane za darmo. U nas robi się promocje które sugerują że klient kupuje pełnowartościowy produkt a promocja spowodowana jest promocja marki a nie wada produktu. Poza tym kiedyś że śmietnika jedli tylko kloszardzi lub ludzie w skrajnej biedzie... Dzisiaj czytam że to jest jakaś moda czy ruch.. Chyba nie chce być modny.
- 6 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.