• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Imprezowe filmy na sylwestra w domu

Tomasz Zacharczuk
31 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Jedną z filmowych propozycji na sylwestra w domu jest "Wielki Gatsby" ze świetną rolą Leonardo DiCaprio. Jedną z filmowych propozycji na sylwestra w domu jest "Wielki Gatsby" ze świetną rolą Leonardo DiCaprio.

Plenerowa zabawa w miejskiej przestrzeni, sylwestrowy clubbing czy karnawałowy bal tym razem nie wchodzą w grę. 2020 rok większość z nas pożegna raczej w kameralnej atmosferze. Domowe świętowanie uatrakcyjnić mogą filmy, które zapewnią rozrywkowy klimat, a towarzyszące obrazom ścieżki dźwiękowe świetnie sprawdzą się jako sylwestrowa playlista. Przygotowaliśmy kilka filmowych propozycji, dzięki którym domowy parkiet szybko nie ostygnie.



Imprezy sylwestrowe online w Trójmieście


Z powodu pandemicznych obostrzeń odwołano wiele tegorocznych imprez. Sylwestrowe zabawy nie będą wyjątkiem. Rząd co prawda nie wprowadzi godziny policyjnej, ale 31 grudnia od godziny 19 do 1 stycznia do godziny 6 obowiązywać będzie zakaz przemieszczania się. W praktyce oznaczać to będzie konieczność spędzenia sylwestra w domowej atmosferze, w większym lub bardziej kameralnym gronie. Zresztą zamknięte kluby, dyskoteki, a nawet kina czy teatry nie pozostawiają wielu alternatyw. Odwołano także miejskie zabawy w plenerze.

Gdzie i jak spędzą sylwestra mieszkańcy Trójmiasta?



Ostatnią noc tego jakże trudnego roku pożegnamy więc w towarzystwie najbliższej rodziny, przyjaciół lub sąsiadów. Niektórzy stawiają na imprezowanie online, ale większość z nas wybierze raczej formę tradycyjnej domówki, choć w mocno okrojonym wydaniu. Przydatne może się okazać wsparcie filmowych gwiazd, u boku których odczujemy choć namiastkę hucznego świętowania. Wybraliśmy kilka tytułów, które doskonale nadają się na sylwestrowy seans lub sprawdzą się jako muzyczne tło domowej imprezy.

Mapping na Zieleniaku w sylwestra i Nowy Rok




Dla fanów disco: "Gorączka sobotniej nocy"



Filmowy sylwester przy akompaniamencie tanecznych szlagierów Bee Gees, The Trammps czy Kool & The Gang to gwarancja udanej imprezy w stylu retro. Nie może być inaczej, skoro wodzirejem jest sam John Travolta, który jako Tony Manero przebojowym krokiem szlifuje parkiety nowojorskich dyskotek, by wytańczyć drogę z Brooklynu na Manhattan. Pozostaje tylko wyszperać z szafy biały "garniak" i sukienkę z cekinów, by wraz z bohaterami "Gorączki sobotniej nocy" przenieść się cztery dekady wstecz i poczuć klimat disco.

Roztańczone dzieło Johna Badhama to oczywiście filmowa klasyka, która w połączeniu z innymi kultowymi tytułami pokroju "Grease", "Footloose", "Blues Brothers" czy "Dirty Dancing", doskonale nadaje się na przebieraną imprezę lub sylwestrowy wieczór karaoke, o którym nasi sąsiedzi pamiętać będą jeszcze przez długie tygodnie.


Dla amatorów karaoke: "Mamma Mia!"



Uroki malowniczej greckiej wyspy i rozśpiewane gwiazdorskie sławy to zdecydowanie opcja dla tych, którzy tęsknią za zagranicznymi wojażami, a przy okazji uwielbiają nieśmiertelne przeboje ABBY. Nawet w wątpliwym wykonaniu Pierce'a Brosnana, który jako agent 007 stosował na szczęście bardziej efektywne metody niż śpiew. Nie zmienia to faktu, że jeden z najpopularniejszych musicali ostatnich lat przez niemal dwie godziny skutecznie uzupełnia niedobory endorfin i pozwala oderwać się od przyziemnych trosk, których w 2020 roku mieliśmy aż nadto.

Komu mało tanecznych przebojów i pięknych plenerów, ten - niejako na bis - może zaserwować sobie kontynuację z 2018 roku. Wszak repertuarem ABBY można byłoby udźwiękowić jeszcze co najmniej kilka filmów, a każdy z nich miałby potencjał powtórzyć sukces "Mamma Mia!".


Dla nucących romantyków: "La La Land"



Towarzystwo Emmy StoneRyana Goslinga najprzyjemniej umili czas tym, którzy sylwestrową noc wolą wykorzystać bardziej w romantyczny niż imprezowy sposób. Nie oznacza to jednak, że kapitalnie sfilmowane sekwencje tańca i wokalne popisy aktorów nie udzielają się także widzom. Pewne jest z kolei to, że gdy chwytliwe piosenki wpadną jednym uchem, za nic nie będą chciały wyjść drugim. "La La Land" swym eterycznym i nieco staroświeckim klimatem rozbawi, wzruszy, nawet rozczuli, a na pewno uprzyjemni ostatnie minuty mijającego roku.

Obsypany Oscarami przebój to majstersztyk zapomnianego gatunku, który spełni oczekiwania fanów musicali, a nieprzekonanych do tej konwencji zaskoczy lekkością oraz wciągającą opowieścią pełną fabularnych piruetów, od których raczej nie zakręci się w głowie.


Dla niepoprawnych imprezowiczów: "Project X"



Szalona, ekwilibrystyczna, miejscami niedorzeczna i absurdalna, a już na pewno dzika i niekontrolowana wielka filmowa impreza. Nawet oglądając ją w pojedynkę, ma się wrażenie, że otacza nas upojony i rozwrzeszczany tłum, który za chwilę splądruje nasze mieszkanie i sprowadzi nam na głowę policję. Interwencja stróżów prawa to akurat jeden z najmniejszych problemów trójki nastolatków, którzy aby podbić swoje nikłe notowania wśród rówieśników, rozkręcają balangę pełną zaskakujących zwrotów. Również akcji.

Intensywne półtorej godziny okraszone dynamiczną ścieżką dźwiękową, za pomocą której można przetestować moc domowych głośników, a przy okazji wytrwałość sąsiadów. "Project X" to imprezowa demolka, na którą niektórzy widzowie z pewnością mieliby chrapkę, ale nigdy w roli gospodarza.


Dla muzycznych buntowników: "Radio na fali"



Na dryfującą po Morzu Północnym łajbę, nawet wpław, chciałby się dostać każdy, komu w duszy gra Jimi Hendrix, The Who czy David Bowie. Filmowe Radio Rock to piracka rozgłośnia, która w latach 60. stanowi jedyną oazę artystycznej wolności dla wyznawców bezkompromisowych dźwięków. Richard Curtis, twórca m.in. "To właśnie miłość", w barwny i zabawny sposób opowiada o grupce pozytywnie zakręconych wariatów, którzy zapraszają na wspólny rejs każdego, komu w duszy gra rock'n'roll.

Czołówka świetnie dysponowanych brytyjskich aktorów, przesiąknięty muzyką lat 60. soundtrack i mnóstwo wyspiarskiego humoru to wystarczająca zachęta dla tych, którzy lubią wypływać poza muzyczne horyzonty oraz cenią gitarową klasykę. Wystarczy jedynie "złapać" pozytywną częstotliwość.


Dla dam i dżentelmenów: "Wielki Gatsby"



Filmowa namiastka wytwornego balu i ekskluzywnego przyjęcia. W nowojorskiej atmosferze z lat 20. XX wieku doskonale odnajdą się ci, którzy sylwestrową noc lubią celebrować w eleganckim smokingu i lśniącej sukni, z lampką szampana w jednej ręce, a z cygarem w drugiej. W domowych warunkach splendor będzie raczej mniejszy, szampan tańszy, a menu mniej ekstrawaganckie, ale rekompensatą pozostanie towarzystwo Leonardo DiCaprio wznoszącego toast jak w popularnych memach.

Na dystyngowane tańce nie ma sensu się nastawiać, bo na ścieżce dźwiękowej do filmu odnajdziemy współczesne nagrania takich artystów jak Beyonce, Florence And The Machine, Gotye czy Jack White. Można też wybrać bardziej klasyczną wersję filmu z 1974 roku z Robertem Redfordem i Mią Farrow.


Dla klubowiczów: "We Are Your Friends"



Jest młody, zdolny DJ. Jest piękna dziewczyna, w której głównemu bohaterowi nie wypada się zakochać, bo to wybranka serca jego kumpla. Jest słoneczna i pocztówkowa wręcz Kalifornia. Jest w końcu energetyczna i pulsująca rytmicznie muzyka, przenosząca nas w sam środek zaludnionej imprezy, której widoku i klimatu - z powodu tegorocznej pandemii - wielu z nas już nie pamięta. Muzyczne koktajle na tym dancingu serwują Zac Efron i Emily Ratajkowski, od których trudno oderwać wzrok.

W "We Are Your Friends" jest nie tylko na co popatrzeć, ale także czego posłuchać, a szczególnie jeśli najlepiej bawimy się przy dźwiękach elektronicznej muzyki. Film Maxa Josepha niech będzie więc kalifornijskim zamiennikiem sopockiego clubbingu. Przynajmniej choć raz impreza nie skończy się przy nocnym kebabie.


Dla królów i królowych: "Bohemian Rhapsody"



Freddie Mercury i grupa Queen dość swobodnie lawirowali pomiędzy muzycznymi gatunkami, eksperymentowali z brzmieniem poszczególnych albumów, stosowali nieraz niekonwencjonalne rozwiązania, ale notorycznie wypuszczali hit za hitem. O muzycznym fenomenie z Wysp Brytyjskich przed dwoma laty przypomniał film Bryana Singera. I z miejsca stał się ... hitem. Nawet pomimo wielu niedopowiedzeń i uogólnień.

Choćby sama sekwencja koncertu Live Aid może już znacząco rekompensować niedociągnięcia i nadaje się do ciągłego zapętlania przez całą sylwestrową noc. Niech "Bohemian Rhapsody" będzie inspiracją do wypicia lampki szampana z Freddiem Mercurym, a o północy niech zabrzmi "We Are The Champions". To, że fizycznie, a przede wszystkim psychicznie przetrwaliśmy ten rok, upoważnia każdego z nas do zadedykowania sobie hymnu mistrzów.


Dla filmowych ekstremistów: "Climax"



Filmowa przestroga przed tym, by nie pić alkoholu, którego źródła nie znamy. Grupa artystów spotyka się na zamkniętej imprezie w szkole tańca. Pełna wygłupów i tanecznej ekspresji zabawa wymyka się spod kontroli, gdy uczestnicy upajają się domowej roboty sangrią, którą ktoś "udekorował" psychotropami. Rozpoczyna się psychodeliczny, zabarwiony przemocą i erotyką wielogodzinny trans, który dla uwięzionych tancerzy będzie najbardziej ekstremalnym doznaniem w życiu.

Gaspar Noe przez półtorej godziny drażni nas stroboskopami, szokuje spazmatycznymi reakcjami bohaterów, wzbudza klaustrofobiczny niepokój, a w wielu momentach nawet odrazę. Raczy nas też hipnotycznymi dźwiękami Aphex Twin, Daft Punk czy Soft Cell. Jeśli więc obraz wydaje się zbyt ekstremalnym doświadczeniem, pozostaje pulsująca muzyka. "Level: hard" jeśli chodzi o filmowe podsumowanie roku, który sponiewierał nas równie mocno, co wzmocniona sangria.


Dla koneserów: "Buena Vista Social Club"



Na koniec nieoczywista i dla wielu zaskakująca propozycja filmowego sylwestra. Nie każdy z nas bowiem ma ochotę na imprezową domówkę, a znakomity dokument Wima Wendersa doskonale sprawdzi się jako filmowe uzupełnienie spokojnego, kameralnego wieczoru, który możemy poświęcić np. na planszówki z drugą połówką. Rywalizacja z rytmiczną, kubańską muzyką w tle z całą pewnością przyjemnie odpręży i zrelaksuje.

Kubańskie cygaro i rum nie będą już potrzebne, by za sprawą artystów z Buena Vista Social Club przenieść się na odległą, gorącą wyspę, której mieszkańcy z pietyzmem celebrują każdy dzień życia. Nieważne, czy jest to ostatni, czy pierwszy dzień roku. Warto wpoić sobie tę filozofię, bo wciąż nie wiemy, jaka przyszłość czeka nas w 2021 roku.

Opinie (27) 6 zablokowanych

  • Opinia wyróżniona

    Fajny opis redaktorze

    Szczesliwego Nowego Roku 2021

    • 0 0

  • Tylko Sylwester z Dwójką

    • 0 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Który zespół wywołał kontrowersje podczas swojego występu na Festiwalu w Sopocie w 1979 roku śpiewając zakazaną w Polsce piosenką "Rasputin"?